Ponad 900 tysięcy opakowań jednego leku, z którego można uzyskiwać narkotyki, sprzedała w półtora roku mała apteka z Dolnego Śląska - ustalił reporter TOK FM Michał Janczura. Sąd aptekarski zawiesił aptekarza na dwa lata, stwierdził też, że w takich wypadkach apteka przestaje być apteką, a staje się sklepem chemicznym.
Lek, który masowo wyprzedawał aptekarz, zawiera spore ilości pseudoefedryny. To ona służy do produkcji narkotyków. Sąd aptekarski, który badał sprawę, nie miał wątpliwości, że takie ilości leku nie służyły celom leczniczym. Wręcz przeciwnie ich hurtowe wyprzedawanie może zagrażać czyjemuś zdrowiu.
To już nie apteka, tylko sklep chemiczny
"Wprowadzanie do obrotu tak znacznych ilości preparatów (ok. 900 tys. opakowań w ciągu ok. 18 m-cy, w jednorazowych ekspedycjach po kilkadziesiąt opakowań) jednoznacznie wskazuje na pozaterapeutyczny zamiar ich użycia przez nabywców, co stanowiło powstanie przesłanki zagrożenia zdrowia i życia ludzkiego, z czym Strona, posiadająca stosowną wiedzę medyczną, musiała się liczyć" - czytamy w uzasadnieniu orzeczenia sądu aptekarskiego.
Przewodniczący tego sądu jest zdania, że w takiej sytuacji apteka przestaje być apteką, a staje się sklepem chemicznym. Jego zdaniem takich miejsc jest w Polsce zdecydowanie więcej.
Jak twierdzą farmaceuci, leki często wyjeżdżają z kraju, a czasami są przerabiane w Polsce. W środowisku ten proceder jest bardzo dobrze znany. Skala sprzedaży pokazuje, ile przetworzonych substancji może trafiać na rynek. Eksperci od lat apelują do Ministerstwa Zdrowia, by leki z większymi dawkami pseudoefedryny były dostępne tylko na receptę, ale nic się w tej sprawie nie zmienia.
W grę wchodzą miliony złotych
Żeby lepiej zrozumieć, ile specyfiku sprzedała jedna apteka, wystarczy powiedzieć, że musiała sprzedawać ponad 1600 opakowań dziennie. Jak czytamy w uzasadnieniu sądu, sprzedawała detalicznie po kilka, kilkadziesiąt opakowań. Ile zarobiła? Jeśli przyjmiemy, że na jednym opakowaniu zarabia się 3-4 złote, to w grę wchodzą miliony.
Wystarczy powiedzieć, że wartość sprzedaży tych leków, według danych z kontroli Inspekcji Farmaceutycznej, wyniosła blisko 14 milionów złotych. Co ciekawe, aptekarz w apelacji od orzeczenia sądu aptekarskiego podnosił, że zawieszenie prawa wykonywania zawodu pogorszy jego sytuację materialną, co sędziowie określili jako "wręcz zuchwałe".
Po dwóch latach zawieszenia farmaceuta będzie mógł wrócić do prowadzenia apteki.
Komentarze