Nina zażywa każdego dnia tabletki na poprawienie koncentracji. - Lepiej radzi sobie w szkole i jest bardziej sumienna - twierdzi matka. Bardzo długo nie mogła się zdecydować na podanie córce tego środka. Jednakże bez Ritalinu mała Nina nie mogła normalnie funkcjonować. Również Felix, dziewięcioletni ruchliwy blondynek z położonego niedaleko Forchheim, zmienił się na lepsze, od kiedy również zażywa ten specyfik. - Teraz potrafi usiąść spokojnie i czytać książkę - mówi matka. Także w szkole mały radzi sobie lepiej. Dyktando pisze nawet na trójkę z plusem. Matka jest zachwycona: Ritalin jest cudowny.
Podobnie jak Nina i Felix ponad 50 tys. dzieci w Niemczech zażywa obecnie środki psychotropowe, dzięki którym odzyskują spokój i zdolność koncentracji uwagi. Lekarstwa mają za zadanie zwalczanie zaburzenia, które rozprzestrzenia się jak epidemia: Syndrom braku koncentracji połączonej z nadpobudliwością (ADHS). Wraz z liczbą zdiagnozowanych przypadków wzrasta liczba małych konsumentów. Ritalin i Medikinet (konkurencyjny środek) cieszą się w Niemczech niespotykanym wzięciem. Konsumpcja substancji aktywnej metylofenidat, będącej środkiem odurzającym, rośnie z każdym rokiem. W 1993 roku zużyto 34 kg, a w ubiegłym już 693 kg - dwudziestokrotny wzrost w ciągu dekady.
Pigułka na wszystko
O wiele większa, niż ilość przepisanych leków, jest liczba rodziców, którzy obawiają się, że ich pociechy cierpią na tę niepokojącą dolegliwość. Ponad 60 niemieckojęzycznych książek zajmuje się tym tematem. Na spotkaniach setki uczestników przysłuchują się sporom psychologów, lekarzy w najważniejszych kwestiach: W jaki sposób mogę stwierdzić, czy moje dziecko jest chore? Co jest przyczyną - wychowanie rodziców, czy geny? Czy Ritalin może pomóc? I czy nadpobudliwość jest chorobą, którą należy traktować poważnie, czy jako przejaw mody?
Toczy się wzbudzająca emocje, pełna gwałtownych oskarżeń debata: Ten kto pozwala swojemu dziecku łykać psychotropy, bywa piętnowany jako wyrodna matka lub wyrodny ojciec. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych środki te zażywa młodzież i dorośli. Należą do stylu życia, zmniejszają uczucie głodu i likwidują zmęczenie. Tabletki są łykane lub kruszone na proszek i wdychane przez nos. "Niektórzy rozpuszczają je w wodzie i wstrzykują sobie tę miksturę" - ostrzega amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości. Zastrzyki mogą doprowadzić do "poważnych uszkodzeń płuc i siatkówki oka", a także "spowodować silne psychiczne uzależnienie". W USA pięć milionów uczniów zażywa codziennie metylofenidat. Według naukowców nadpobudliwość dotyczy od dwóch do dziesięciu procent wszystkich dzieci - zgodnie z tą tezą, statystycznie w każdej klasie uczy się przeciętnie dwójka "nakręconych" dzieci, które potrzebują opieki medycznej. Wzrastająca liczba dorosłych uważa się w ostatnim czasie za patologicznie rozbitych i nadpobudliwych. "British Medical Journal" napisał niedawno, że te zaburzenia psychiczne u ludzi dojrzałych są niesłusznie bagatelizowane.
Żerowisko koncernów
Eksperci medyczni oceniają, że nawet sześć procent całej populacji cierpi na chorobliwy brak koncentracji. Zdaniem hamburskiego neurologa i psychiatry Victora-Felixa Mautnera dotyczy to wielu dziennikarzy, polityków i menedżerów, którzy przeżywają stres w pracy. Branża farmaceutyczna znalazła w nich nową klientelę. "Nadpobudliwość, to wierna towarzyszka na całe życie", zawiadamia radośnie producent Ritalinu, koncern Novartis. Wprowadził niedawno na rynek ilustrowaną książkę dla najmłodszych. Bajka opowiada historię chorej ośmiorniczki o imieniu Hippihopp, która jest naraz "wszędzie i nigdzie", za co spotyka ją wiele przykrości. Na szczęście pani doktor Żółw wie, co dolega małej Hippihopp: "Syndrom braku koncentracji!" Wie także, czego dziecku brak: "Małej, białej tabletki". Z kolei firma farmaceutyczna Lilly jest sponsorem sympozjów poświęconych nadpobudliwości u dzieci. Chce złożyć wniosek o dopuszczenie własnej tabletki Atomexetin, która polepszy "społeczne i rodzinne funkcjonowanie" dzieci. Gdy przemysł farmaceutyczny w swoich kampaniach rozdziela między siebie przyszłe rynki zbytu, lekarze spierają się zaciekle, czy masowe przepisywanie psychotropów uczniom szkół podstawowych jest błogosławieństwem czy skandalem?
- Jeśli rozwój u jakiegoś dziecka nie przebiega właściwie, powinniśmy przeciwdziałać temu za pomocą leków - twierdzi lekarz pediatra Klaus Skrodzki. Żwawy, łysiejący mężczyzna prowadzi w Forchheim praktykę od ponad dwudziestu lat. Przepisał Ninie, Felixowi i wielu innym dzieciom z tych okolic metylofenidat. Fakt, że Skrodzki stał się w Niemczech pionierem w leczeniu Ritalinem, ma związek z jego własnym synem, dzisiaj 27-letnim Florianem. - Zwracał na siebie uwagę już w przedszkolu. Malowanie zupełnie mu nie wychodziło, wiele rzeczy niszczył - opowiada ojciec. W szkole podstawowej jego syn przestał dawać sobie radę. Po sześciu tygodniach ojciec zabrał go z klasy i zaczął podawać metylofenidat. Florian nie zrobił matury, potem udało mu się zdobyć wykształcenie jako specjalista w dziedzinie ogrodnictwa i hodowli koni. Dzisiaj sprząta stajnie w stadninie i uczy dzieci jeździć konno. - Lepiej czuje się z końmi, ale wyszedł na ludzi - twierdzi jego matka. Skrodzki przepisuje ten środek również sześciolatkom. Jego najmłodszy pacjent, przyjmujący metylofenidat, miał trzy lata. - Obawiałem się, że matka doprowadzi biciem do śmierci dziecka - usprawiedliwia swoją decyzję lekarz.
Błąd w sztuce?
Natomiast pediatra-psycholog Dietrich Schultz, który od 20 lat prowadzi w Wolfratshausen własną praktykę, obserwuje coraz powszechniejsze przepisywanie metylofenidatu z rosnącym niepokojem: "Nadpobudliwość jest sztucznie stworzoną koncepcją, za pomocą której definiuje się zachowanie dzieci, spowodowane przez nasze społeczeństwo".
Przepisywanie psychotropów małym dzieciom bez jakiejkolwiek dodatkowej terapii jest błędem w sztuce lekarskiej. Spór lekarzy pediatrów poróżnił już ze sobą psychologów, matki, ojców, terapeutów, dziadków, nauczycieli i polityków: Czy rzeczywiście za masowym przepisywaniem lekarstw dzieciom ukrywa się prawdziwy wzrost ich patologicznych reakcji w zachowaniu? A może za pomocą psychotropów powinny być zwalczane tylko krańcowo negatywne stany?
Amerykański politolog Francis Fukuya - ma jest jednym z najbardziej bezkompromisowych krytyków leczenia duszy za pomocą terapii farmakologicznych. Dawniej kształtowano charakter niesfornych dzieci przez "samodyscyplinę i zwalczanie niewłaściwych skłonności - pisze Fukuyama. - Dzisiaj idziemy na skróty za pomocą lekarstw, żeby osiągnąć ten sam wynik". Jednak wśród dziecięcych psychiatrów i psychoterapeutów, którzy każdego dnia zajmują się nadpobudliwymi pacjentami, tylko nieliczni jednoznacznie potępiają metylofenidat. Z kolei inni uważają ten środek za wręcz niezbędny, jeśli dziecka w ogóle nie daje się uspokoić.
- Ritalin przynosi wyraźną ulgę dzieciakom, które w wyniku zaburzeń popadły całkowicie w izolację w grupie lub same nie mogą ze sobą wytrzymać - oznajmia psychoterapeutka Hiltrud Bierbaum-Luttermann, która od wielu lat pracuje w Berlinie z dziećmi cierpiącymi na tę chorobę. - Dzięki lekom bywają wreszcie chwalone przez otoczenie, co wzmacnia ich poczucie własnej wartości. Markus Wenglorz, psycholog dla dzieci i młodzieży w Braunschweig, twierdzi nawet: Czasami rodzice wahają się, czy nie oddać swojego nadpobudliwego dziecka do domu opieki. Dopiero wówczas nieprzepisanie Ritalinu byłoby błędem w sztuce lekarskiej.
Codzienna udręka
W centrum tego sporu tkwią rodzice - bezradni, niepewni i nie dający sobie rady ze swymi trudnymi dziećmi. - Codzienna szarpanina - tak określa swoje życie pewna czterdziestopięcioletnia matka ze wsi w Schwabii. Od pierwszej klasy jej jedenastoletni syn Christian, trzeci z czwórki rodzeństwa, zamęcza siebie i rodzinę. Przy porannej toalecie marudzi, gdy myje zęby ciągle gada, podczas śniadania chce dostać kredki, w trakcie odrabiania lekcji chce gotować budyń. Wtrąca się do każdej rozmowy, a wieczorem w łóżku nie może spokojnie zasnąć - i tak przez 365 dni w roku. Kiedy matka nie może już tego wytrzymać, trzaska drzwiami i biegnie wokół bloku, żeby nie bić syna. We wsi, liczącej 200 mieszkańców, czuje się osamotniona ze swoim problemem. W końcu Christianowi przepisano Ritalin. Na początku wymiotował tabletkami, które matka siłą wpychała mu do ust. Nie chciał być "zwariowanym świrem", który bierze leki psychiatryczne. W pewnym momencie jednak uświadomił sobie, że dzięki metylofenidatowi radzi sobie lepiej w szkole, bo ten lek go po prostu uspokaja. Mimo to jednak matka nie jest szczęśliwa z takiego rozwiązania problemu: Pod wpływem Ritalinu jest otępiały niczym robot. Również pełnomocnik rządu federalnego ds. środków odurzających, Marion Caspers-Merk (SPD), ma mieszane uczucia... - Każdego roku zużycie substancji wzrasta o sto procent. Caspers-Merk poleciła więc zbadać wszystkie recepty na metylofenidat w 200 tzw. aptekach patronackich: co trzecia z nich była wypisana nie przez pediatrę lub psychiatrę, lecz przez lekarza analityka, radiologa, laryngologa, ginekologa - a w jednym przypadku nawet przez stomatologa. Trzeba skończyć z tym bałaganem. - W przyszłości - postuluje Casper-Merk - tylko pediatrom, psychiatrom i lekarzom z dodatkową specjalizacją będzie wolno przepisywać metylofenidat. Specyfik będą mogły otrzymywać dzieci dopiero od szóstego roku życia.
Również coraz więcej lekarzy i terapeutów narzeka na praktykę stosowania tego specyfiku na wyrost. Specjaliści, jak Brigitte Lehmkuhl z berlińskiego szpitala Charité i Norbert Veelken z hamburskiej kliniki Nord, obserwują stale przypadki dzieci łykających metylofenidat na podstawie błędnej diagnozy. Zdesperowani rodzice, spodziewający się szybkiego usunięcia problemu, znajdą zawsze dostęp do lekarza, który przepisze Ritalin. Odkrycie syndromu o nazwie ADHS ojcowie i matki przyjęli z olbrzymią ulgą. Łatwiej akceptują swoje nieznośne dziecko, jeśli przyczyna problemów nie leży wyłącznie po stronie wychowania.
Pojawił się też pogląd, że zaburzenie to ma podłoże organiczne. Badania dzieci hiperaktywnych wykazały, że niektóre obszary ich mózgów są o około 10 procent mniejsze od tych samych obszarów u osób zdrowych. Jednak nie dowiedziono jeszcze faktycznego związku przyczynowego. Naukowcy odkryli jeszcze inną prawidłowość wskazującą na dziedziczność syndromu ADHD. Badania na bliźniętach wykazują, że to zaburzenie może mieć uwarunkowanie genetyczne - co dla rodziców nadpobudliwych dzieci może brzmieć jak uwolnienie od winy.
Ojcowie i matki, którzy zadawali sobie latami pytanie, jakie popełnili błędy, doczekali się nareszcie pocieszenia, że ADHS jest przypadłością dziedziczną, a nie wynikającą z błędów w wychowaniu. Lekarze i biolodzy na razie są zgodni co do tego, że ADHS nie można przypisać wadliwemu działaniu jakiegoś pojedynczego genu. To raczej bliżej nieokreślona liczba nierozpoznanych jeszcze genów wpływa na temperament i zdolność koncentracji uwagi dziecka. Chociaż syndrom ADHS ma podłoże dziedziczne, nie może bynajmniej rozgrzeszyć całkowicie rodziców. Wychowanie, środowisko dziecka i rodzina decydują o tym, czy i w jakim stopniu skłonności dziedziczne doprowadzą w efekcie do wystąpienia zespołu nadpobudliwości.
Tymczasem przemysł farmaceutyczny stara się z wszystkich sił przedstawiać ADHS jako zaburzenie natury czysto biologicznej - które łatwo leczyć tabletkami. Oto firma Keck, producent Medikinetu, twierdzi w ogłoszeniach reklamowych: metylofenidat "stymuluje syntezę neuroprzekaźników". Jak metylofenidat wpływa na rozwijający się jeszcze mózg dziecka - tego nie wiadomo. Chociaż substancja jest przypisywana nadaktywnym już od 50 lat, to dopiero ubiegłego lata udało się Norze Volkow, lekarzowi-psychiatrze z Brookhaven National Laboratory w Nowym Jorku, uzyskać wstępne informacje o tym, jak metylofenidat wpływa na mózg: mianowicie blokuje on funkcje pewnych białek transportowych i zwiększa stężenie neuroprzekaźnika o nazwie dopamina w synapsach - działając podobnie jak kokaina. Wśród skutków ubocznych, z jakimi należy się liczyć przy przyjmowaniu Ritalinu, wymienia się zaburzenia psychomotoryczne, lęki, bezsenność i manie prześladowcze. Po nagłym odstawieniu leku mogą wystąpić objawy zespołu odstawiennego. Poza tym specyfik ten u wielu dzieci zmniejsza łaknienie. Metylofenidat pozostawia w mózgu trwałe ślady. Naukowcy pod kierownictwem neurologa z Getyngi Geralda Hüthera podawali młodym szczurom ten specyfik, a kiedy zbadali mózgi dorosłych osobników, stwierdzili u nich w pewnych obszarach mózgu zmniejszoną o połowę liczbę białek transportujących dopaminę. Jej niedobór mógłby w przyszłości wywoływać chorobę Parkinsona. Tak, jak niejasne są możliwe przyczyny nadpobudliwości i jej długoterminowe skutki, tak rozmazany wydaje się rodzicom sam obraz choroby. Co właściwie odróżnia dziecko z syndromem ADHS od żywego, ruchliwego bachora z twórczymi pomysłami? Opisy dzieci hiperaktywnych są tak jaskrawe, jak książkowych bohaterów w rodzaju Tomka Sawyera. Rozmarzone, chaotyczne i nie dbające o porządek - jednocześnie uczuciowe, uczciwe, nieprzekupne, kreatywne, uzdolnione muzycznie i artystycznie, łatwo popadające w entuzjazm.
Jak gasić wulkan
W testach na inteligencję uzyskują często ponadprzeciętne wyniki, uważane są jednak za mające niechętny stosunek do szkoły i do wysiłku. W perspektywie grozi im bezrobocie i degradacja społeczna. Niekiedy jednak ta odrębność może się okazać drogą do kariery. U geniuszy takich jak Albert Einstein, Wolfgang Amadeusz Mozart, Winston Churchill i Beniamin Franklin stwierdzono objawy syndromu ADHS. Dla postawienia brzemiennej w skutki diagnozy specjaliści dysponują jedynie subiektywną metodą: oceną sytuacji dziecka, obserwacjami rodziców, nauczycieli i lekarzy. Rozmowa z dziećmi niewiele daje. Kiedy ktoś skupia na nich pełne zainteresowanie, potrafią godzinami zachowywać się normalnie. Lekarze muszą ustalić trzy rzeczy. Czy u dziecka podejrzewanego o syndrom ADHS występują zaburzenia koncentracji uwagi? Czy ma skłonność do hiperaktywności, a więc czy jest motorycznie niespokojne? I czy we wszystkich swoich zachowaniach jest impulsywne, tzn. czy zawsze działa szybciej niż myśli?
Wymagana jest więc koronkowa robota na polu diagnostyki - filmowania dziecka w różnych sytuacjach, np. podczas odrabiania zadań domowych albo podczas zabaw w gronie rówieśników. Wielu lekarzy nie zadaje sobie takiego trudu. W efekcie dowolnie przykleja się dzieciom etykietkę "ADHS". Pokazują to różnice pomiędzy krajami, że na syndrom ADHS cierpi 5,8 procent dzieci brazylijskich, 7,1 procent małych Finów, a w Zjednoczonych Emiratach Arabskich jest podobno 14,9 procent dzieci z zaburzeniami uwagi - nikt nie wie, co mogło spowodować takie różnice.
Nacją wiodąca na polu zaburzeń koncentracji są od lat Amerykanie. W Stanach Zjednoczonych syndrom ADHS jest tak popularny jak Burger King i McDonald\'s: przyjmuje się, że około 5 milionów dzieci cierpi na nadpobudliwość. W niektórych przedszkolach wychowawcy przydzielają malcom codzienną dawkę Ritalinu, a szkoły otrzymują dodatek w wysokości 400 dol. na każdego pacjenta - jako odszkodowanie za wzmożoną uwagę, jaką nauczyciele muszą poświęcić szczególnie denerwującym uczniom.
Szkoła jest rzeczywiście tym miejscem, gdzie skuteczność metylofenidatu jest najbardziej widoczna: w ciągu 20 minut dzieci się uspokajają, potrafią trzymać ołówki bez skurczu mięśni dłoni i mogą śledzić wywody nauczycieli.
Wciąż jednak nie wiadomo, jak ten "szybki efekt" przekłada się na psychikę człowieka, gdy stanie się dorosłym.
Komentarze
Ciekawe kiedy bedzie to mozna kupic w Polsce..? W polaczeniu z Tussi mogloby dac niezly akcelerator na wrzesniowe sesje :))
W dobie chęci osiągania wszystkiego na szybko, bezboleśnie, w warunkach chorej unifikacji szczebli karier i wyścigu szczurów nie ma miejsca na bycie rozkojarzonym. Tabsik i jestes zdrowy.
Witam
Stosował ktoś z was medikinet? lekarz chce przepisać go mojemu dziecku..co o nim sądzicie..?
Witam już po nowym roku..jak widać w mediach dużo się dzieje odnośnie leków refundowanych.. czy wiecie jak będzie/ jest z medikinetem..? niedługo muszę wykupić następne dawki leku i zastanawiam się jak to będzie..?
Witaj ja niestety też mam taki sam problem..już za kilka dni muszę iść do lekarza po następna receptę na medikinet i zastanawiam się jak to będzie wyglądać.. czy ktoś z forowiczów już miał po nowym roku jakieś doświadczenia z refundacją..?
Witaj
Na jednym z forów czytałam że ponoć można kupić medikinet po refundacji za 3,20zł. Jutro idę do lekarza to zobaczymy jak będzie.. ;)
A czy wy też stosujecie medikinet..? jak się po nim wasze dziecko czuje..? wszystko ok..?
Witam
Mam dziecko chore na ADHD i lekaz przepisał mu medikinet..stosujemy ten lek juz od jakiegoś czasu i jesteśmy z niego zadowoleni..zastanawiam się tylko czy prawdą jest że lek jest refundowany tylko do 18rż..?
W Polsce niestety wciąż jeszcze tak. W Niemczech dopiero od półtora roku Medikinet Adult (retard, jako jedyny preparat) jest finansowany przez kasy chorych dla pacjentów powyżej 18 roku życia.
mojemu synowi lekarz chce wprowadzić medikinet(wspomniano o tym leku już tutaj na forum). jakie macie z nim doświadczenia..? godny polecenia..?
U naszego syna medikinet sprawdziła się w 100%.. syn jest bardziej spokojny i skoncentrowany.. jesteśmy zadowoleni z medikinetu, bo jego główna zaletą jest to że 1 tabletka starcza na 8 godzin.. akurat na czas szkoły wystarcza... ;)
bardzo się cieszymy, że i wam medikinet przypadł do gustu..miejmy nadzieję, że dobrze się sprawdzi..pamiętajcie jednak że poza farmakologią trzeba również pracować z dzieckiem dużo w domu i poza nim..na samej farmakologii się nie opierajcie..
Ja myślę że można połaczyc dwie rzeczy.. stosowac farmakologię (my stosujemy medikinet) i to co mówił mi lekarz czyli systematyczna praca z dzieckiem w domu.... dużo z nim pracować żeby jako starszy człowiek sam mógł sobie radzić..może już bez leków..
ja też myślę, że praca w domu i farmakologia to dobre rozwiązanie..my stosujemy medikinet i mamy rozpisany cały dzień ze szczegółami na kartce powieszonej w widocznym miejscu..i powiem wam że naprawde przynosi to rezultaty..
moje dziecko wprawdzie od niedawna stosuje medikinet ale jak narazie widze poprawę w zachowaniu..oczywiście pracuje z nim tez w domu ale nie wiem czy bez farmakologi byłby taki spokojny
czasem mam wątpliwości czy podawać dziecku leki ale jak nie podaje medikinetu to odrazu robi się nie spokojny.. myślę że póki jest jeszcze dzieckiem i nie umie sobie sam poradzić to będziemy się wspierać farmakologia..a dużo pracując w domu i w szkole z nauczycielami nauczymy go jak radzić sobie w dorosłym życiu już bez leków..
a tez miewałam wątpliwości ale wyszłam z założenia ze dziecko tez się męczy nie wiedząc co się znim dzieje, a jest za małe by pewne rzeczy zrozumieć więc wspieramy się medikinetem ale równiez liczymy na to że jak będzie starsza to sama sobie poradzi bez leków..
Hüther z Getyngi to znany szarlatan. Nie jest lekarzem, choć stara się wywołać wrażenie, jakoby nim był. Jest doktorem biologii, ale to wszystko, nie ma nic wspónego z medycyną. Jego historyjki o ADHS i metylofenidacie są wyssane z palca, brak im podstaw naukowych. Hüther nie działa bynajmniej w miłości bliźniego: sprzedaje rodzicom dzieci z ADHS "terapię" będącą czymś w rodzaju obozu wychowawczego o obostrzonym reżymie, w której dzieci poddawane są czemuś w rodzaju prania mózgu i niszczenia osobowości. Ten facio to ośmieszony doszczętnie, zdemaskowany oszust.