Waży 10 kilogramów, przepada za mięsem i jazdą samochodem. Na ulicy każdy śmieje się na jego widok. Ale dla dealerów narkotykowych spotkanie z nim może okazać się kłopotliwe.
Dzień Rosta zaczyna się o 7.30. Od porannego szczotkowania i sprzątania pokoju, w którym mieszka. Jest też chwilka na wymianę "paru słów" z sąsiadami. Potem ulubiona czynność - godzinny spacer i zabawa z przewodnikiem, Marcinem. Wprawdzie Rost zna go dopiero od miesiąca, to już świata poza nim nie widzi. Ktoś, kto raptownie poklepie Marcina po plecach, powinien liczyć się z tym, że ostre zęby Rosta dotkliwie poranią go w łydkę. Po spacerze Rost idzie do pracy. Wchodzi do gabinetu sekcji kryminalnej i jak zwykle siada wygodnie przy biurku. Podrywa się jednak na każdy dźwięk telefonu i czujnie nastawia uszu. Kiedy Marcin szybko wstaje, Rost waruje już przy drzwiach, ubrany w policyjne szelki. Kilka sekund później obaj siedzą już w radiowozie i jadą na akcję.
W garażu, w gołębniku, na ulicy
Rost jest psem. Foksterierem gładkowłosym. Z wyglądu przypomina Reksia. Ma jedno oklapnięte ucho, które podnosi w chwili największych emocji. Obcięty ogon, oko pozbawione pigmentu i wysokość mniej więcej do połowy łydki człowieka. - I właśnie to sprawia, że każdego potrafi zmylić - mówi Marcin.
Bo kiedy Rost wychodzi ze swoim przewodnikiem na spacer, na ulicy nikt nie ma pojęcia, że właśnie mija dwóch policjantów. A że policjant jest na służbie 24 godziny na dobę, nawet na spacerze Rost zachowuje czujność.
Już parokrotnie zdarzyło się, że Rost wyczuł narkotyki u kogoś w torbie czy kieszeni. Dawał o tym znać poszczekiwaniem i drapaniem osobnika po nodze. Chcąc nie chcąc, podejrzany o posiadanie narkotyków musiał przejechać się na komendę na przesłuchanie.
- W najbliższym czasie do miejsc obwąchiwanych przez Rosta dołączą płockie szkoły. Narkotyki od dawna są bowiem obecne w podstawówkach, gimnazjach i liceach, a bezkarni dealerzy rozprowadzają towar w biały dzień, w centrum miasta - tłumaczy jeden z policjantów.
Na widok policyjnego owczarka dealerzy z pewnością uciekliby gdzie pieprz rośnie. Niepozorny foksterier większość wyprowadzi w pole.
Najwięcej pracy dla Rosta jest nad ranem. Przeważnie wtedy Marcin odbiera telefon o podejrzanym samochodzie osobowym, autokarze, mieszkaniu, piwnicy czy garażu. Ostatnio w poszukiwaniu śladów po narkotykach Rost obwąchiwał niepozorny gołębnik. Z natury spokojny i łagodny, podczas akcji zamienia się w psa bojowego. - Słucha wyłącznie poleceń wydawanych przez Marcina. Nie przeszkadza mu obecność innych psów czy policjantów. Pod warunkiem oczywiście, że nie wchodzą na jego teren. Gdyby każdy pracował w ten sposób, raz dwa namierzalibyśmy przestępców - śmieje się jeden z funkcjonariuszy.
Tam, gdzie Rost nie potrafi sam się dostać, na przykład do wysokiej szafy, jest podsadzany przez Marcina. W pomieszczeniach zamkniętych to przewodnik wyznacza najpierw miejsca, gdzie prawdopodobnie jest coś ukryte. Rost ma za zadanie takie miejsce przeszukać i jeśli coś znajdzie, powiadomić o tym Marcina.
- Pracy jest mnóstwo. Przydałyby się nam jeszcze co najmniej dwa takie psy - mówi kierownik referatu technik kryminalistycznych Komendy Miejskiej Policji w Płocku, Adam Łaszczewski. - Na razie Rost musi poradzić sobie ze wszystkim.
Przewaga nad owczarkami
Większość psów służących w policji to owczarki niemieckie, a od niedawna także labradory. Foksteriery są rzadkością.
Ich zalety do wykonywania tak poważnej pracy doceniono dopiero niedawno. Podczas szkoleń okazało się, że jako psy myśliwskie posiadają niezwykły węch. A co więcej, węch ten w szczególności wyostrzony jest na narkotyki. Kiedy Rost przechodził pięciomiesięczne szkolenie w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach (dawny Zakład Szkolenia Przewodników i Tresury Psów), oprócz niego na kursie było jeszcze tylko kilka miniaturowych spanieli i jeden owczarek.
- Coraz częściej odchodzi się od szkolenia wilczurów, ponieważ nie sprawdzają się we wszystkich akcjach - wyjaśnia Marcin.
Foksteriery mają przewagę nad owczarkami. Po pierwsze - skutecznie wprowadzają w błąd podejrzanych o posiadanie lub rozprowadzanie narkotyków swoim niepozornym wyglądem. Po drugie - są niewielkiego wzrostu, dzięki czemu mogą wejść w miejsca, które dla wilczurów pozostawały niedostępne. Po trzecie - ich nos jest niemal dwa razy bardziej niezawodny niż nos owczarka. I dlatego specjalna komisja, która miała zdecydować o zakupie tzw. psa narkotykowego, wybrała foksteriera. - Wszędzie wejdzie i nie narobi dużo bałaganu. Czy można chcieć od czworonożnego policjanta czegoś jeszcze? - zastanawia się Marcin.
Bez szprycowania
Służbowym zadaniem Rosta jest wyszukiwanie zapachów narkotyków. Przez pięć miesięcy uczył się pięciu podstawowych woni, w tym wydzielanej przez marihuanę, kokainę i heroinę. Wbrew temu, co pisały o psach od narkotyków niektóre media, szkolenie nie polegało na szprycowaniu czworonoga środkami odurzającymi. - Nie chodzi przecież o to, żeby zrobić z psa narkomana - dodaje Adam ¸aszczewski.
Szkolenie psów narkotykowych polega na nasączaniu różnych gałganów zapachami marihuany czy heroiny. Pies je obwąchuje, po czym gałgany są chowane po okolicy, a zadaniem kursanta jest je odnaleźć.
- Gdyby zwierzętom podawano narkotyki w dosłownym tego słowa znaczeniu, szybko nie byłoby z nich żadnego pożytku - mówi Adam Łaszczewski.
Po szkoleniu w Sułkowicach Rost jest w stanie nie tylko wyczuć narkotyki w torbie, plecaku czy w samochodzie, ale wykryje nawet miejsca, w których były trzymane kilka dni wcześniej. Raz w tygodniu jeździ na obowiązkowe treningi, a po roku będzie musiał zdać tzw. egzamin skuteczności. Na razie, na piętnaście akcji, trzykrotnie wykrył narkotyki.
Budzące się zło
Marcin z zawodu jest weterynarzem. Doskonale radzi sobie więc ze zwierzętami. Oprócz służbowego Rosta, którego traktuje bardziej jak przyjaciela niż partnera, ma w domu kundelka. Podobno oba czworonogi bardzo się ze sobą zaprzyjaźniły. Czasami Marcin zabiera Rosta na dalsze wypady za miasto i do domu. Chociaż zajmuje się nim dopiero od niedawna, już teraz wie, że po zakończeniu przez niego służby weźmie go do siebie. - Zazwyczaj psy służą w policji do ukończenia dziewiątego roku życia. Potem są wystawiane na sprzedaż. Pierwszeństwo ma oczywiście przewodnik - wyjaśnia Marcin.
Poza terenem działania komendy, Rost obsługuje również okolice.
Jak tłumaczy nam jeden z funkcjonariuszy ds. antynarkotykowych, przydatność foksterierów wynika przede wszystkim z węchu, który jest zmysłem 1200 razy czulszym niż u człowieka. - Ich umiejętności pozwalają błyskawicznie przeszukać pomieszczenia, których zbadanie zajęłoby człowiekowi bardzo wiele czasu. Psy do szukania - obojętne czy to będą narkotyki, broń, czy też osoby - muszą cechować się ogromną pasją aportowania. W żadnym razie nie mogą to być psy agresywne. A zdarza się, że owczarki niemieckie z pozoru są spokojnie, ale w chwili rozemocjonowania budzi się w nich zło.
Imię przewodnika Rosta zostało na jego prośbę zmienione
Komentarze
zło się budzi??? o ile wiem to tylko ludzka cecha
damian a. to pedał
damian a. to pedał
coz. niedlugo przed wyjsciem z domu bede sobie musial wsypywac do kieszeni pieprz albo chilli zeby mnie kundle jakies nie obwachiwaly bo wczoraj mialem chermetyka. swoja droga dobry pomysl aby sypac chilli w miejscach gdzie te kundle sie kreca.
ps. Pan Marcin musi być dumny ze swej "pozytecznej spolecznie " pracy. Ciekawe ilu zlodziei albo mordercow chlopak zlapal w zyciu. Mysle ze 0. Tyle jest widac wart co posel Zibro :D
rost do piachu.najlepszy sposob to zatruta kielbaska.