
...kolejny z odcinków ukazujących się w odstępach losowych zawierających perły mądrości starych [u]żytkowiczów, bogatych wiekami przebywania w świecie substancji psychoaktywnych i pożywnych.
Kilka dni temu po przyjeciu dwoch buszkow doznalem boskiego natchnienia. Pobieglem do kuchni i stworzylem dwa ciasteczka, dodajac do nich blizej nieznana ilosc haszu. Po drzemce, kiedy dzialanie ganji przestalo byc wyczuwalne spedzilem dobre 2 godziny na przypominaniu sobie, jak ja je wlasciwie zrobilem. Na Wasze i moje szczescie-udalo sie :) Bylem bardzo zdziwiony mocnym dzialaniem ciastek-po 0,2 g trip byl bardzo przyjemny, choc wchodzil dlugo (nawet 1,5 godziny). Gdy zjadlem ciastka z 0,4 g poznalem co to znaczy prawdziwa psychodela po haszu. Polecam wszystkim eksperymentowanie z doustnym spozyciem kostki-naprawde warto, dzialanie jest zupelnie inne, IMHO o duzo lepsze, przyjemniejsze i co wazne-dluzsze (0,4 g trzymalo mnie rowne 5 godzin). Dolaczam fotke, a przepis jest nastepujacy:
Zaczynamy od przygotowania haszowego masla. Sa dwie szkoly - 1. wlewamy szklanke wody, doprowadzamy do zagotowania i rozpuszczamy w tym maslo z haszem (stosunek hasz:maslo 1:1) gotujac w delikatnym wrzeniu przez 10-20 minut, 2. od razu rozpuszczamy hasz w masle (stosunek hasz:maslo 1:2) i uwazajac by sie nie spalilo ani nie parowalo gotujemy przez 10-20 minut. Pierwsza metoda jest dobra w przypadku zanieczyszczonego haszu/ganji-wtedy wszystkie nieczystosci rozpuszczaja sie w wodzie, zas THC-w maselku. Trzeba jednak gotowe maslo odstawic (i tu uwaga-koniecznie musi to byc prawdziwe maslo-inaczej dobrze nie zastygnie) do lodowki, czekac ok. 3 godzin zanim stezeje i potem oddzielic maslo od wody. Dlatego jesli mamy hasz i zalezy nam na czasie-proponuje druga metode. Nie nalezy w niej oddzielac potem resztek haszu od masla-to wlasnie te resztki nadadza cisteczkom charakterystyczny haszowy aromat i posmak. W przypadku metody pierwszej material roslinny nalezy oddzielic od masla jeszcze przed wstawieniem do lodowki.
Teraz gotowe maslo (wszystko jedno czy zastygle czy jeszcze plynne-ale uwaga-nie gorace!) wlewamy do naczynia w ktorym przygotujemy ciasto. Zalewamy owe maselko nieduza iloscia likieru jajecznego (najlepiej odmierzyc ilosc foremkami-np. dla dwoch ciastek wlac rownowartosc jednej foremki, dla trzech-2, itd.), wsypujemy troche maki (1 lyzeczke na 2 ciasteczka), zalezna od preferencji ilosc rodzynek, proszek do pieczenia (1 lyzeczke na 2 ciastka), drozdze piekarkie prasowane (0,5 lyzeczki na 2 ciastka), odrobine cukru waniliowego, otreby pszenne (1 lyzka na 2 ciastka) oraz zoltko (1 na 2 ciastka). Odstawiamy ciasto w cieple miejsce by drozdze dojrzaly, w tym czasie rozgrzewajac piekarnik do 180 stopni. Potrzebujemy wczesniej ustalonej ilosci foremek do malych ciastek. Smarujemy je cienka warstwa oleju roslinnego lub masla i zasypujemy maka, zdmuchujac jej nadmiar. Teraz wlewamy polplynne ciasto do foremek i wstawiamy do piekarnika. Po 5 minutach nalezy ciastka sprawdzic-najlepiej wbijajac w nie wykalaczke, ktorej suchosc informuje nas ze sa juz gotowe. Jesli wykalaczka bedzie wilgotna-wstawiamy z powrotem do piekarnika i cierpliwie, choc uwaznie czekamy.
Ciasteczka najlepsze sa z sosem czekoladowym. W trakcie przygotowania ciasta mozna tez dodac Decor czekoladowy Dr. Oetkera (takie cienkie paleczki), aromat (najlepiej smietankowy lub waniliowy-wtedy mozna zrezygnowac z cukru) lub odrobine roztopionej gorzkiej czekolady (nie polecam mlecznej-zbyt slodka). Opcji jest naprawde wiele, zas ograniczeniem, jak zwykle-jedynie Wasza wyobraznia. Powodzenia!
Autor: GoblinoidWszystko w domowym zaciszu, posprzątane, brak obowiązków na głowie i spraw do nagłego rozwiązania - chwila dla siebie.
Tak.. dziwnie to opisywać, coś na co brakuje słów. Dzień po znacznie mniej się pamięta, efekt pierwszy raz w zyciu powaliły, coś kompletnie niespodziewanego, innego, abstrakcyjnego. Postaram się podjąć wyzwania i skrobnąć co nie co, dzieląc się doświadczeniem. Lat 24, delikatne oderwane dwa drobne kawałeczki od zbitej trojki g. Wszystko w domowym zaciszu, posprzątane, brak obowiązków na głowie i spraw do nagłego rozwiazania - chwila dla siebie. Czas jest względny, nie będę go tutaj podawał, ale będzie się pojawiał dośc intuicyjnie, w słowach.
Set & Setting : deszczowy smętny dzień, jakoś pierwsza niedziela Maja, zapowiadało się całkiem nudnie. Impreza rodzinna - tzw. komunia. Spontaniczne opuszczanie imprezy i powrót do nadciągającej, wiszącej w powietrzu benzy. Jako iż spacerowaliśmy podczas tripa i jeździliśmy autem miejscówek było sporo czyt. niżej
SET: Borykałem się wtedy z depresją i lękiem społecznym. Ale wiedziałem czego oczekuję i byłem w dobrym nastroju. Był to mój 2 lub 3 raz. Ogólnie tripy traktowałem trochę jako kurację (skuteczną, warto dodać, bo dzisiaj - niecałe pół roku później - depresja już prawie odeszła). SETTINGS: Przyjemny dzień, wczesna wiosna. Byłem sam w domu, który dzielę z drugą połówką i paroma przypadkowymi osobami. Wszyscy byli w pracy, więc miałem dwa piętra do dyspozycji.
Wygląda na to, że mój raport będzie pierwszym po 1P-LSD. Niby 150 ug to niewiele, ale ta substancja działa krócej i intensywniej niż jej sławna kuzynka.
Jak zawsze nagrałem swoja podróż; a przynajmniej jej część, zachowując około 40 minut audio i wideo. Wszystkie teksty w cudzysłowach pochodzą z nagrania i, zgodnie z najlepszymi zasadami gonzo dziennikarstwa, są bliskie oryginału, ale bliższe idei. Jak zresztą cały raport.