Witam. To opowiadanie opisuje historię, która mogłaby się zdarzyć, ale zapewne jest tylko fikcją literacką;-)
Najciekawszym natomiast znaleziskiem po przeszukaniu kuchni okazały się pudełka z wypieczonymi przez 27-latka i jego 19-letnią dziewczynę ciasteczkami. Nie były to jednak zwykłe ciasteczka...
Do policyjnego aresztu trafił wczoraj 27 latek i jego 19-letnia dziewczyna. W wynajmowanym przez mężczyznę mieszkaniu policjanci znaleźli uprawę krzaków konopi indyjskich i ponad 120 gram dopalaczy. Najciekawszym jednak znaleziskiem były zapakowane w pudełko wypieczone ciasteczka z zawartością marihuany. Dziś młodzi ludzie zostaną doprowadzeni do prokuratury i usłyszą zarzuty.
Policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości narkotykowej w KMP w Lublinie pojechali do jednego z mieszkań przy ul. Nowy Świat. Mieli informacje od policjantów z komisariatu w Niemcach , że właśnie tam mogą znajdować się narkotyki. Podejrzenia jak najbardziej okazały się uzasadnione. W trakcie przeszukania wynajmowanego przez 27-letniego mężczyznę mieszkania, stróże prawa znaleźli uprawę blisko 30 krzaków konopi indyjskich znajdującej się w specjalnie do tego przystosowanej szafce. Ponadto mundurowi zabezpieczyli kilkadziesiąt porcji suszu około 120 gram dopalaczy.
Najciekawszym natomiast znaleziskiem po przeszukaniu kuchni okazały się pudełka z wypieczonymi przez 27-latka i jego 19-letnią dziewczynę ciasteczkami. Nie były to jednak zwykłe ciasteczka, bo z zawartością marihuany. Waga wskazała ponad 270 gram tych odurzających wypieków.
Nielegalny towar został zabezpieczony, zaś jego właściciele zatrzymani i osadzeni w policyjnym areszcie. Jak się okazało, 27-latek dobrze znany jest stróżom prawa, bowiem karany był wcześniej za inne przestępstwa.
Dziś para zostanie doprowadzona do lubelskiej prokuratury. Za posiadanie znacznej ilości narkotyków i ich uprawę grozi kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Samotna wyprawa.
Witam. To opowiadanie opisuje historię, która mogłaby się zdarzyć, ale zapewne jest tylko fikcją literacką;-)
Set: pozytywny, zasłużyłem na ten trip. Setting: nieduże dwupokojowe mieszkanie, większość tripa w łazience. Timing: połowa 2011.
Jest czwarta po południu. Na biurku w małym woreczku leży pół grama metoksetaminy z dobrego źródła, czystości, jak twierdzą, 99.2%. O tym, że będzie okazja pierwszy raz popróbować tego specyfiku wiedziałem od dwóch miesięcy. Żona z małą przez tydzień u rodziny, rzadko zdarzająca się okazja na odrobinę psychonautycznej eksploracji. Wątki metoksetaminowe na HR, bluelight i drugs-forum rozczytane, dawki oszacowane, efekty w teorii poznane. Plan taki, żeby zacząć od 30-35mg, żeby upewnić się, że ogarniam efekty. Mając sporo doświadczenia z DXM, zakładam że to będzie lajcik.
Pewnej slonecznej soboty kumpela (G) zorganizowała ognisko w pobliskiej piwiarni leśnej, umiejscowionej na skarju lasu. Postanowiliśmy wraz z (S) i jeszcze 4 kumpelami najeść się acodinów. Skoczylismy z rana do apteki i kupilismy 2 opakowania w cenie 5,55zł za jedno.
Pierwszy kontakt z psychodelikiem (oprócz zioła 2 razy), mimo wiedzy, że mogę dostać bad tripa w ogóle się nie bałem. Byłem podekscytowany nowym doświadczeniem. Ziomków, z którymi wtedy widziałem się 2 raz w życiu, oprócz przyjaciela, którego dobrze znałem. Pierwszy raz u kolegi i w jego mieście, Siemianowicach Śląskich. Kompletnie o siebie nie zadbałem, a bad tripa nie dostałem pewnie przez to, że miałem w to wyjebane.
To był mój pierwszy kontakt z psychodelikiem. Zrobiłem ekstrakt wodny z 16g nasion, nie miałem czym tego zmielić, a musiałem spieszyć się na pociąg, więc wrzuciłem całe nasiona do słoika i zalałem 0,5l wody na 4 godziny, do jego urodzin. To było 2 lata temu, więc nie pamiętam kiedy zaczęło działać.