Była to spora dawka DXM.
Zacząłem około 15.00.
Straciłem rachubę caszu już na samym początku więc skupię się na samym tripie, który wywarł na mnie niesamowite wrażenie i pozostanie niezapomnianiym do końca życia.
Miał 26 lat. Z relacji rodziny wynika, że od tygodnia bez przerwy brał dopalacze. Mimo akcji reanimacyjnej mężczyzna zmarł w poniedziałek w szpitalu im. Karola Jonchera.
Miał 26 lat. Z relacji rodziny wynika, że od tygodnia bez przerwy brał dopalacze. Mimo akcji reanimacyjnej mężczyzna zmarł w poniedziałek w szpitalu im. Karola Jonchera
W niedzielę, około godz. 20.00, przy ul. Pułaskiego, mieszkanka osiedla Żabieniec zauważyła, że w mieszkaniu na parterze powiesił się mężczyzna. Błyskawicznie zaalarmowała przechodzący obok patrol straży miejskiej.
Funkcjonariusze weszli przez okno i odcięli samobójcę.
- Z jego kieszeni wypadło opakowanie po dopalaczach. Natychmiast przystąpili do akcji reanimacyjnej. Na miejsce wezwano pogotowie - opowiada Joanna Trasnowska- Kin z wydziału dowodzenia straży miejskiej.
Użyto defibrylatora. Udało się przywrócić akcję serca, ale mężczyzna nie odzyskał przytomności.
- W międzyczasie na miejsce dotarła jego matka. Potwierdziła, że jej syn od tygodnia intensywnie brał dopalacze. Nie dawali sobie z nim rady - mówi dr Paweł Goździk, który uczestniczył w interwencji pogotowia. - Do tego doszły problemy z dziewczyną, która prawdopodobnie nie mogła wytrzymać tego co się z nim dzieje - dodaje.
Karetka, na sygnale, przewiozła mężczyznę do łódzkiego szpitala im. Karola Jonschera.
- Jego stan był ciężki. Mózg długo pozostawał bez tlenu - tłumaczy dr Goździk.
W poniedziałek samobójca zmarł w szpitalu.
To kolejna ofiara dopalaczy . W czerwcu do ambulatorium łódzkiego trafił 20-letni mężczyzna przyprowadzony przez kolegów. - To od nich dowiedzieliśmy się, że zażył dopalacz - mówiła Danuta Szymczykiewicz, rzeczniczka łódzkiego pogotowia. - Przyszli po pomoc, bo zasłabł, grając w piłkę.
W ambulatorium pacjent był przytomny, ale bardzo pobudzony. Nie można było się z nim porozumieć. Według relacji pracowników zachowywał się tak, jakby był w transie. Jego stan pogarszał się z każdą chwilą. Miał bardzo wysokie ciśnienie. Serce mogło stanąć w każdej chwili. Do szpitala pojechał podłączony do aparatury wspomagającej oddech. Wymiotował niebieską substancją. Nie udało się go uratować.
- Jesteśmy coraz częściej wzywani do osób pod wpływem tych środków. Zdarzają się piętnastolatkowi z aktywnymi psychozami - opowiada dr Goździk. - Pacjenci mają zaburzenia neurologiczne i kardiologiczne. Większość trafia do Instytutu Toksykologii. Nie przypominam sobie dyżuru bez wezwania do osób po przedawkowaniu dopalaczy - dodaje.
jest ok
Była to spora dawka DXM.
Zacząłem około 15.00.
Straciłem rachubę caszu już na samym początku więc skupię się na samym tripie, który wywarł na mnie niesamowite wrażenie i pozostanie niezapomnianiym do końca życia.
Autor: MeneVes
Doświadczenie: alkohol, amfetamina, polskie dropsy (słabsze czy mocniejsze mdxx, raczej słabsze), BZP/TFMPP (diablo XXX), DXM(max 900mg), kodeina, marihuana, mefedron(mój ulubiony :]), chyba tyle
Pozytywne nastawienie, ciekawość ale i lekki niepokój, nastrój bardzo dobry. Wszystko odbyło się w domu.
Wczoraj przeżyłam swoją pierwszą grzybkową fazę. Chciałam to opisać dla każdego kto jeszcze ma wątpliwości, czy próbować czy nie.
Mieszkanie znajomej kumpla, później trip do lasu nad staw i powrót do tego samego mieszkania, na końcu moje własne mieszkanie. Nastawienie jak najbardziej pozytywne, dobra ekipa, otwartość na ludzi, chęć przeżycia nowych doznań.
... czyli o tym jak poznałem gładki wszechświat muzyki latając na świetlnych wielorybach :D
Na początku trzeba dodać, iż tak na prawdę to przeżycie było moim pierwszym doświadczeniem z grzybkami. Za pierwszym razem mój mózg chyba nie był na to przygotowany, a dawka wynosiła około 20 suszonych łysiczek, przez co efektów nie było praktycznie wcale. Od tego czasu miałem styczność z paroma psychodelikami, które zadziałały, jednak żaden z nich nie dał tego co opisywany teraz trip...
Ale przejdźmy do rzeczy :)
Komentarze