Po spaleniu z dwoch jointow na 3 osoby bylem w super nastroju jak to zwykle bywa i mialem ochote sie bawic a ze byl to
piatek godzina wieczorna wiec zabrlame sie z kumplami na rave(tutaj tak zjest zwane techno party) wchodzac do klubu
mialem strasznego sraja bo przszukiwalo wszystkich 2 polijantow a kiedy jestes upalony jak swinia wydaje ci sie ze jestes
jednym wielkim jointem fifka kazdy moze poznac ze jestes spalony ale po zaaplikowaniu sobie kropelek do oczu czulem sie
Z małym dzieckiem po dopalacze. Dopalaczowy horror na ul. Rzgowskiej
"Boję się otworzyć drzwi, żeby przewietrzyć w środku, bo ciągle podejrzane typy się tu kręcą. Ostatnio ktoś tu wszedł, gdy byłam na zapleczu i ukradł mi telefon - mówi właścicielka jednego z pobliskich sklepów."
Kategorie
Źródło
Odsłony
746Tylko w 20 minut aż 14 osób zrobiło błyskawiczne zakupy w sklepie z dopalaczami przy ul. Rzgowskiej. Młody mężczyzna już na chodniku wyciągnął fifkę, nabił ją suszem ze sklepu i wypalił w pobliskiej bramie. Rudowłosa dziewczyna „zakupy” rozpakowała i spożyła na pobliskim murku przy kościele pw. św. Faustyny.
- Wiemy, że przy ul. Rzgowskiej nadal odbywa się handel dopalaczami. Radca prawny UMŁ sporządza pozew sądowy przeciwko właścicielowi kamienicy, w której mieści się punkt. Nie chciał on bowiem wypowiedzieć umowy z handlarzem dopalaczami - tłumaczy Marcin Masłowski, rzecznik prasowy Prezydenta Miasta Łodzi.
Klienci punktu z dopalaczami przy ul. Rzgowskiej mocno dają się we znaki okolicznym mieszkańcom i sklepikarzom.
- Boję się otworzyć drzwi, żeby przewietrzyć w środku, bo ciągle podejrzane typy się tu kręcą. Ostatnio ktoś tu wszedł, gdy byłam na zapleczu i ukradł mi telefon - mówi właścicielka jednego z pobliskich sklepów. - Przychodzą ludzie w różnym wieku, nawet młode małżeństwo z małym dzieckiem...
- Niektórzy przyjeżdżają samochodami i palą to świństwo w środku - dodaje jeden z mie-szkańców ul. Rzgowskiej.
Na otumanionych dopalaczami klientów skarżą się też pracownicy pobliskich samoobsługowych sklepów spożywczych.
- Kradną na potęgę, a człowiek boi się reagować, bo nie wiadomo, co takiemu po dopalaczach do głowy przyjdzie - mówi cicho ekspedientka.
Na sąsiedztwo sklepów z dopalaczami narzekają także łodzianie z ul. Przędzalnianej, i z ul. Próchnika.
- We wtorek proboszcz parafii przy ul. Przędzalnianej zawiadomił UMŁ o handlu dopalaczami w sklepie obok jego kościoła. Poinformowaliśmy o problemie policję i straż miejską - dodaje Marcin Masłowski. - W sprawie sklepu przy ul. Próchnika pozew o „immisję” trafił już do sądu...
Jak zapewnia rzecznik Masłowski, taki sam los czeka właścicieli pozostałych budynków, jeśli nie zechcą współpracować z miastem.
Próbowaliśmy zapytać właściciela kamienicy przy ul. Rzgowskiej, dlaczego dzierżawi lokal pod dopalaczowy interes, ale nie chciał z nami rozmawiać.
Komentarze