Za dopalacze płacili talonami żywnościowymi. "To nowe zjawisko"

Kaliscy policjanci z pracownikami sanepidu weszli do jednego z miejscowych sklepów podejrzewanych o handel dopalaczami. Zabezpieczyli w sumie 400 saszetek z różnymi "talizmanami". Na miejscu znaleziono także talony na jedzenie.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

TVN 24 Poznań

Komentarz [H]yperreala: 
A tymczasem Narodowy Bank Polski poinformował, że rozpoczyna pracę nad nowym banknotem o nominale 500 zł. Tak tylko wspominamy.

Odsłony

706

Kaliscy policjanci z pracownikami sanepidu weszli do jednego z miejscowych sklepów podejrzewanych o handel dopalaczami. Zabezpieczyli w sumie 400 saszetek z różnymi "talizmanami". Na miejscu znaleziono także talony na jedzenie. - Prawdopodobnie płacono nimi za sprzedawane tam środki - podaje Anna Jaworska-Wojnicz z kaliskiej policji. 

Do wizyty pracowników Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kaliszu z funkcjonariuszami policji w jednym z punktów sprzedających "talizmany", doszło w sobotę.

- Zaskoczeni byli nie tylko pracownicy punktu, ale również klienci. Ci, mimo informacji o przeprowadzanej wewnątrz kontroli cały czas pukali do drzwi sklepu, usilnie próbując dostać się do środka - tłumaczy Jaworska-Wojnicz.

Część z próbujących dostać się do środka osób została wylegitymowana przez policję.

Talon za talizman?

W trakcie kontroli inspektorzy sanepidu zabezpieczyli blisko 400 opakowań różnego rodzaju produktów, co do których zachodziło podejrzenie, że są środkami zastępczymi.

- Zostaną one poddane badaniom laboratoryjnym w celu oceny ich szkodliwości na organizm człowieka, a ich wyniki zadecydują o dalszym toku postępowania - wyjaśnia Jaworska-Wojnicz.

Podczas kontroli uwagę funkcjonariuszy zwróciły też talony na żywność.

- Klienci prawdopodobnie płacili nimi za sprzedawane środki. To nowe zjawisko. Przeprowadzimy kontrolę, która wykaże czy marnotrawione są środki opieki społecznej - tłumaczy Jaworska-Wojnicz.

Oceń treść:

Average: 3.3 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan

Wieczór 30 listopada 2oo2 roku. Akurat zaczął intensywnie prószyć śnieżek, tworząc miły klimacik. Wracam autkiem od qumpla z połówką zielonego w kieszeni (w andrzejki wypada troszkę zaszaleć :-), jako że było bardzo ślisko, to jeszcze pokręciłem sobie troszkę na ręcznym na placyku... Następnie udałem się autobusem (cały zaczął walić moją ganją :-) do centrum Gdyni, gdzie byłem umówiony z kumplem na browarka i spalenie ziółka. O 18:40 bylem na miejscu.

  • Powój hawajski
  • Powoje

Set & Setting - pokój kumpla, ogród, piwnica do zgromadzeń towarzysko-narkotycznych, mój balkon, mój pokój. Pogoda - słoneczny dzień, ciepła noc. Nastawienie - znakomite, w końcu to początek 6 miesięcznych wakacji.

Substancja: LSA - 10g Morning Glory dopalane ociupinką trawy, Smart Shivą i Konkretem (tak wiem, dla co poniektórych z was to profanacja, ale to mój trip, nie wasz)

Wiek: 19 lat.

  • Marihuana

* afgan + marjanna


* doswiadczenia prawie zero


* bylo 1g jednego jak i drugiego


* miejsce spozycia -> szkola





Ot taka moja przygoda

  • Marihuana
  • Tripraport

Rzecz działa się na imprezie urodzinowej kolegi, także nastawienie bardzo dobre. Liczyłem na jakiś grubszy lot ale się przeliczyłem :)

Czuję się jakbym zapominał słów w języku polskim. A jeśli w polskim to pewnie w jakimkolwiek innym tymbardziej. Trochę jakbym wracał, cofał się w rozwoju do dzieciństwa. Niewinnego przekręcania, pacholęcego słowotwórstwa. Kurwa mać, nie było mi do śmiechu. Czułem się jakbym z minuty na minutę coraz bardziej głupiał. Myśli rozjeżdżają się we wszystkie strony, przekraczam wcześniej nie zdobyte przeszkody, choć chyba tego nie chcę. Starczy. Już bardziej czuję niż myślę. A czuję że jest grubo bo nawet nie umiem podnieść dobrze głowy.