W latach 60. i 70. XX w. używanie marihuany w campusach amerykańskich uniwersytetów było przedmiotem poważnej dyskusji w prasie. Niektórzy ludzie martwili sie popularnością marihuany; inni przyjmowali to z zadowoleniem. Nas interesuje tu, dlaczego jedni studenci palili marihuanę, a inni nie. Sondaż wśród studentów Uniwersytetu Hawajskiego (Takeuchi 1974) dostarczył danych pozwalających odpowiedzieć na to pytanie. W czasie trwania tych badań proponowano mnóstwo wyjaśnień odnoszących się do używania narkotyków. Ludzie, którzy byli jego przeciwnikami, często na przykład sugerowali, że palacze marihuany to uniwersyteccy wykolejeńcy, którzy próbowali uniknąć rygorów życia akademickiego. Z kolei zwolennicy marihuany często mówili o poszukiwaniu nowych wartości: palacze marihuany, twierdzono, to ludzie, którzy na wylot przejrzeli hipokryzję wartości klasy średniej. Jednak David Takeuchi (1974), analizując dane zebrane wśród studentów Uniwersytetu Hawajskiego, nie potwierdził żadnego z proponowanych wyjaśnień. Osoby, które oświadczyły, że palą marihuanę, miały zasadniczo takie same wyniki na studiach, jak ci, którzy nie palili, i obie grupy były tak samo zaangażowane w tradycyjne szkolne zajęcia. Obie grupy wydawały się równie dobrze zaadaptowane do życia w campusie. Istniały jednak między nimi inne różnice:
- Kobiety były mniej skłonne do palenia marihuany niż mężczyźni.
- Studenci z Azji (duży procent wśród wszystkich studentów) byli mniej skłonni do palenia marihuany niż pozostali studenci.
- Studenci mieszkający w domu mniej byli skłonni do palenia marihuany niż studenci mieszkający w akademikach.
Te trzy zmienne niezależnie wpływały na prawdopodobieństwo palenia przez studenta marihuany. Marihuanę paliło około 10 procent Azjatek mieszkających w domu, w zestawieniu z 80 procentami mężczyzn nie pochodzących z Azji, którzy mieszkali w akademikach. Badacze odkryli silną prawidłowość w używaniu narkotyków, jeszcze zanim znaleźli dla niej wyjaśnienie. W tym przypadku wyjaśnianie przybrało szczególny obrót. Zamiast wyjaśnić, dlaczego niektórzy studenci palą marihuanę, badacze wyjaśnili, dlaczego niektórzy jej nie palą. Przyjmując, że wszyscy studenci mieli jakieś pobudki, by spróbować narkotyków, badacze zasugerowali, że studenci różnią się sposobem "społecznych ograniczeń", zabezpieczających ich przed uleganiem tym pobudkom. Społeczeństwo amerykańskie
[polskie chyba też - przyp. syncro] jako całość, gdy chodzi o zachowania odbiegające od normy, jest bardziej permisywnie nastawione wobec mężczyzn niż wobec kobiet. Rozważmy przykład grupy pijanych i hałasujących mężczyzn. Mamy skłonność do lekceważenia takich zachowań, odwołując się do "
kumplostwa" i "
dobrej zabawy", podczas gdy grupa kobiet zachowujących się podobnie byłaby zapewne postrzegana z wielką dezaprobatą. Mamy powiedzenie "
kawalerska fantazja", ale żadnego porównywalnego w odniesieniu do kobiet. Badacze wywnioskowali zatem, że kobiety, paląc marihuanę, miałyby więcej do stracenia niż mężczyźni. Innymi słowy, bycie kobietą stanowiło ograniczenie w paleniu marihuany. Studenci mieszkający w domu, w przeciwieństwie do studentów żyjących na własną rękę, mieli oczywiste ograniczenia w paleniu marihuany. Poza różnicami w okazjach, studenci mieszkający w domu uznani zostali za bardziej zależnych od rodziców, a zatem łatwiej podlegających dodatkowym karom za złamanie prawa. Wreszcie azjatycka subkultura na Hawajach tradycyjnie bardziej niż inne kultury nagradzała posłuszeństwo wobec prawa, a więc studenci pochodzenia azjatyckiego mieliby więcej do stracenia, gdyby przyłapano ich na łamaniu tegoż prawa przez palenie marihuany. Podsumowując, teoria "społecznych ograniczeń" oferowała wyjaśnienie zaobserwowanych różnic w prawdopodobieństwie palenia marihuany. Im więcej student miał ograniczeń, tym mniejsze było prawdopodobieństwo, że będzie palić marihuanę. Warto powtórzyć, że badacze w ogole nie myśleli o tego rodzaju teorii, gdy zaczynały się ich badania. Była ona wynikiem analizy danych.
Komentarze