Już rok temu w Dexeleet padł pomysł zorganizowania zbiorowego tripa. Niestety, jak to zwykle bywa – niesubordynacja wzięła górę i skończyło się na chęciach. W tym roku ja i CosmoDo postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce. Konkrety ustaliliśmy jak zwykle na ostatnią chwilę, jednak nie miało to większego znaczenia. Chętnych było wielu, lecz większość wykruszyła się z różnych powodów. Na placu boju pozostała nas siódemka.
- Benzydamina
- Coleus Blumei
- Dekstrometorfan
- Diazepam
- Dimenhydrynat
- DOM
- Etanol (alkohol)
- Gałka muszkatołowa
- GBL (gamma-Butyrolakton)
- Klonazepam
- Kodeina
- Marihuana
- Metoksetamina
- Metylon
- Miks
- pFPP
- Powoje
- Zolpidem
Nastawienie - długo oczekiwane spotkanie z hajpowymi ćpakami, humor znakomity. Początkowo ładna pogoda, piękne okolice jury krakowsko-częstochowskiej. Sympatyczna atmosfera.
- Marihuana
Ach, życie jest słodkie. Albo Ech, życie jest gorzkie. Albo oba naprzemian. Tak mi sie wydaje :)
Wakacje po maturze długo będe pamiętał, jak wszystkie zresztą odkąd jako młody szczurek poczułem pierwszy raz zapach trawy...A potem przydusiła mnie w płucach.
O czym to ja miałem...
- Benzydamina
- Miks
Wolny dom i najbliżsi znajomi, noc nastrojowe światło. Ekscytacja miksem, dzień zerwania z dziewczyną ale pozytywny nastrój
Dzisiaj opowiem w skrócie mój najlepszy miks. Wszędzie szukałem trip raportów o tym miksie ale nie znalazłem. Więc podjołem ryzyko
Przefiltrowałem 6 saszetek benzydaminy i łykłem w kapsułkach, nie czułem smaku ale żołądek chciał to wydalić, ale powstrzymałem wymioty. Po ponad godzinie wleciała piksa. Sprawdzona mocna piksa.
Benzydamine brałem 5 raz a pikse 3 raz. Miałem większą przerwe by tolerancji nie było. Na początku lekkie powidoki. Zanim piksa zaczeła działać miałem bardzo przyjemny stan na benzie.
- Katastrofa
- Marihuana
Nastawienie dobre, przed paleniem tego czegoś siedzieliśmy w małym "barze" i piliśmy powoli piwko.
Być może ciężko będzie wam w to uwierzyć i pewnie, gdy widzicie jako substancję wiodącą marihuanę, to z góry skazuje raport na dno, ale jednak wydarzyło się coś.. coś niezwykłego..
Piątek, siedzimy w barze pijemy piwko po chwili wpada do nas pijany kolega (jak zwykle, taki odpowiednik Dekabrysty z książki "Mistycy i Narkomani") Jest nas czterech, to był zwykły spontan kolega wyciaga lufe i idziemy na przystanek przypalić. Marihuanę paliłem w życiu wiele razy, ale czegoś taiego jeszcze nigdy nie przeżyłem. Jedna lufa - wychodzi po 2 buchy na głowę.
Komentarze