Witam
Mimo iż palę ziółko już od ok. 10 lat to moje przeżycia z tripa jaki zaliczyłem pewnej styczniowej niedzieli tego roku tj. 2012 zmieniły moje podejście i wiedzę na temat tej substancji...
"To dość nietypowana sprawa, bo większą uwagę od oskarżonego będą przyciągali świadkowie."
Proces „dilera celebrytów” toczy się od kilku tygodni przed warszawskim sądem, ale sprawa nadal jest bardzo zagadkowa. Ciągle bowiem nieznana pozostaje dokładna lista klientów Cezarego P., którzy zamawiali działki kokainy. Tabloidy ścigają się w "ujawnianiu" nazwisk. I dochodzi do komicznych sytuacji. Niektórzy jako "newsa" podają fakty, które portal niezalezna.pl i "Gazeta Polska Codzienna" opisały... półtora roku temu. Jako pierwsi!
Afera, która wstrząsnęła światkiem warszawskiego show-biznesu (ale nie tylko), zaczęła się od zatrzymania Cezarego P. Mężczyzna został namierzony, gdy sprzedawał klientowi kokainę. Tylko wtajemniczeni wiedzieli, że wkrótce wybuchnie skandal. Bo prochy u Cezarego P. (działka kokainy kosztowała 500 złotych) kupowali nierzadko ludzie w pierwszych stron gazet. Aktorzy, piosenkarze, prawnicy, lekarze, politycy.... Dlatego mężczyzna został nazwany "dilerem celebrytów".
Prokuratura Okręgowa w Warszawie zakończyła śledztwo przeciwko Cezaremu P. – pisaliśmy na niezalezna.pl. Celebryci, którzy ćpali kokainę, będą musieli pofatygować się do sądu. Zresztą niektórzy już zeznawali.
To dość nietypowana sprawa, bo większą uwagę od oskarżonego będą przyciągali świadkowie
- kpił w rozmowie z nami jeden ze śledczych.
Proces trwa. Pojawiły się pierwsze nazwiska. Nadal jednak trwa pościg pomiędzy tabloidami, który poda kolejne. I pojawiają się dość kuriozalne sytuacje. Gdy jedna z gazet "nagle odkryła" sprawę Filipa Wiśniewskiego.
Tymczasem nasz reporter historię biznesmena z Poznania, który obecnie prowadzi interesy w Warszawie, opisaliśmy półtora roku temu!
Byłem narkomanem z elit!
– powiedział nam Wiśniewski w czerwcu 2016 roku.
Od tamtej publikacji minęło kilkanaście miesięcy. Skontaktowaliśmy się z Wiśniewskim, który wkrótce będzie zeznawał w procesie Cezarego P. Zapytaliśmy co obecnie porabia. A przede wszystkim, czy podtrzymał zobowiązanie - nigdy więcej narkotyków!
Wywiad, którego Państwu udzieliłem wprowadził niemałą dezorientację. Coś co wydawało się, że było z mojej strony zabawą - okazało się bardzo poważnym problemem, z którym walkę podjąłem i ją wygrywam
– mówi teraz w rozmowie z niezalezna.pl Filip Wiśniewski.
Przyznaje, że nasz poprzedni tekst z 2016 roku, zburzył mit o "kolorowym świecie" bywalców salonów.
To był szok dla wielu ludzi, bo dotychczas temat uzależnienia, temat kokainy w „wyższych sferach" był tematem tabu. A prawda jest taka, że problem ten istniał, istnieje i istniał będzie - tłumaczy Wiśniewski, który przyznaje, że reakcje były różne. -Wielu gratulowało odwagi, inni śmiali się za plecami
Plotkarskie portale natychmiast podchwyciły, że 34-letni biznesmen, to dawny znajomy Kayah i Moniki Lewczuk. On nie zaprzecza, że znał obie kobiety. I tylko tyle.
Gazety żyją nazwiskami znanych osób, a tak naprawdę czy ktoś pochylił się nad rzeczywistym problemem narkomanii w Polsce? Skali tego problemu? Nie. Dziś ważne jest show. Tanie show bardziej się sprzeda
– ocenił.
W każdym środowisku istnieje problem narkomanii i uzależnienia. Często presja spoczywająca na osobach z show biznesu, zderzenie z machiną mediów, nagłą popularnością, nieadekwatną w wielu przypadkach do osiągnięć zawodowych, odreagowywana jest w alkoholu czy używkach
– dodał.
Każdego dnia muszę być czujny, bo to choroba podstępna, brutalna, która w najmniej spodziewanym momencie potrafi uderzyć.
Media rozpisują się na temat pieniędzy wydanych przez Wiśniewskiego na narkotyki. Padają gigantyczne sumy.
Napisano już na ten temat wiele. Prawdą jest, że pochodzę z rodziny biznesowej, z czego mogę być dumny. Wszak to moi rodzice są dla mnie największymi autorytetami. W biznesie, w sporcie da się zarobić duże pieniądze, da się je też wydać. Oczywiście kwoty podane przez jeden z tabloidów nie są prawdziwymi. Na temat szczegółów i kwot nie chciałbym jednak rozmawiać
– tłumaczy Filip Wiśniewski.
Niedziela wieczór, moje mieszkanie, maiłem bardzo dobry nastrój, chciałem się zrelaksować, w lodówce czekał na mnie 6ścio-pak piwa a na komputerze kupa dobrej muzyki i filmów oraz moje zdjęcia i ukochany photoshop - uwielbiam "tworzyć pod wpływem THC :)
Witam
Mimo iż palę ziółko już od ok. 10 lat to moje przeżycia z tripa jaki zaliczyłem pewnej styczniowej niedzieli tego roku tj. 2012 zmieniły moje podejście i wiedzę na temat tej substancji...
Wstaję, już od rana bez sił. Z rezygnacją i przymykającymi się oczyma wciągam skarpetki i gacie. Siadam na skraju kanapy i w tej pozycji czuję jak odpływam
I co, to już? Przegrałem? Finito? Gameover?
Sam jestem sobie winny nie oszukuję się, chociaż pod powiekami przelatują mi obrazy, wspomnienia mówiące, że nie jestem jedynym, który miał na mnie wpływ. Właściwie mam go od niedawna. Jednak przy ostatecznym rozliczeniu jestem odpowiedzialny za całe szambo, w którym teraz brodzę.
Pozytywne nastawienie, jeszcze lepsze efekty
17.12.12 - dostaję informacje od znajomego na temat nowej substancji jaka się u niego pojawiła, tj. 2c-c. Pierwsze co oczywiście zrobiłem, poradziłem się wójka google onośnie tej substancji, niestety info brak (może poza krótkim niezrozumiałym opisem na wiki, i jednej historii). O tak w tej chwili pomyślałem, to jest to, uwielbiałem eksperymentować i jako że nie miałem jeszcze doświadczenia z kwasami itp. stwierdziłem, że trzeba spróbować. Szybki telefon do kumpla (nazwijmy go X) pytanie czy w to wchodzi, no i oczywiście że tak.
18.12.12 - zakup substancji, moje źródło ma cennik:
Komentarze