Dopalacz jak narkotyk. Policja jest bezradna

Na polskim rynku pojawił się nowy, silnie uzależniający i mocno rujnujący zdrowie środek. Nie podajemy jego nazwy, żeby nie robić reklamy. W Polsce można nie tylko legalnie kupić ten "dopalacz", ale nawet dostać na niego fakturę. Policja rozkłada ręce, bo nic nie może zrobić.

syncro

Kategorie

Źródło

tvn24.pl

Odsłony

4947

Na polskim rynku pojawił się nowy, silnie uzależniający i mocno rujnujący zdrowie środek. Nie podajemy jego nazwy, żeby nie robić reklamy. W Polsce można nie tylko legalnie kupić ten "dopalacz", ale nawet dostać na niego fakturę. Policja rozkłada ręce, bo nic nie może zrobić.

Na polskim rynku ten specyfik jest legalny i przynajmniej od roku dostępny bez najmniejszego problemu. Klientów nie informuje się tylko o jednym: że prawdopodobnie kupują śmierć. Po jego zażyciu tylko w Europie odnotowano już kilka przypadków śmiertelnych. Już w zeszłym roku Izrael i Szwecja wprowadziły ten narkotyk na listę środków zakazanych. Nad podobnym krokiem zastanawiają się władze Danii, Wielkiej Brytanii, Australii oraz Nowej Zelandii.

Mają niesamowite, euforyczne przeżycia

Ukryta kamera TVN24 odwiedziła jeden z warszawskich sex shopów, w którym sprzedaje się ten środek. - Niektórzy to zażywają, mówią, że mają niesamowite, euforyczne przeżycia po tym – mówi sprzedawca. I wyznaje, że jego klienci często wracają po ten specyfik. – Podejrzewam, że bardzo to musi uzależniać. Także uwaga na to – przestrzega. Mimo to, mężczyzna był gotów sprzedać ten niebezpieczny środek bardzo młodemu człowiekowi. - Niewątpliwie jest to bardzo mocny środek i działa bardzo pobudzająco na cały organizm – tłumaczy Małgorzata Zembowicz, terapeutka uzależnień. – Automatycznie wzrasta temperatura ciała (to już pierwsze zagrożenie), może łatwo dojść do odwodnienia lub do przegrzania organizmu, do wylewu czy do zawału – wylicza Zembowicz.

Policja nie może nic zrobić

Policja rozkłada ręce - tego środka nie ma na liście substancji zakazanych. Nie można zatem ścigać ani za posiadanie, ani za obrót tą substancją. – Jesteśmy bezsilni – przyznaje oficer operacyjny ze stołecznego Wydziału do Zwalczania Przestępczości Narkotykowej. Jak dodaje, policjanci co prawda monitorują strony i docierają do sprzedawców, ale nie mogą im nic zrobić, bo brakuje im narzędzi prawnych. - Jest pułapka złudzenia legalności tego środka – mówi Małgorzata Zembowicz. Terapeutka dodaje, że wiele osób wychodzi z tego założenia, że skoro coś jest legalne, to nie może być niebezpieczne. A rzeczywistość jest zupełnie inna. Środek ma bardzo podobne działanie do kokainy czy MDMA i bardzo szybko można go przedawkować.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)

Komentarze

Polski Polak (niezweryfikowany)

<p>Po co ten cały artykuł skoro nie wiadomo o co chodzi?Dopalacze+Sex Shop+Śmierć=?</p>
Anonim (niezweryfikowany)

Hahaha! "Po jego zażyciu tylko w Europie odnotowano już kilka przypadków śmiertelnych." Co za FUD. Niech to zestawią z informacją, ile odnotowano przypadków śmiertelnych po zażyciu alkoholu i wtedy możemy podjąć rozmowy na temat szkodliwości.
hd (niezweryfikowany)

<p>Drogi Pani(e) Redaktor(ze)<br><br>Substancje te nie są sprzedawane jako środki do użycia przez człowieka. Jeśli ktoś decyduje się na konsumpcję nawozów to jego problem. To tak jakby wszczynać aferę delegalizującą &gt;&gt;kreta do rur&lt;&lt; bo jeden z drugim jedzą to oczekując "jazdy".<br>To bardzo przykre, że zajmujecie się Państwo problemem od tej najprostszej i nic nie zmieniającej strony - zakazania. Właśnie opisywane przez Państwa środki powstały jako dziecko całej tej wojny z narkotykami. I to przez takich jak Wy ludzie sięgają po "nawozy" zamiast po sprawdzone, znane od kilkudziesięciu lat substancje. Niestety nie mogą, bo substancje te zostały zakazane przez ludzi o zamkniętych umysłach i podżeganych tego typu artykułami, które z rzeczywistością mają mało wspólnego. Bo nie oszukujcie się - ludzie po narkotyki sięgać będą zawsze. I jeśli prawnie zdelegalizuje się wszystko to ludzie zaczną się pewnie podduszać foliowym workiem, byle by tylko mieć "jazdę". To są _fakty_! Wasza walka nie ma sensu, nie z tej strony gryziecie problem. Należy ludzi informować o zagrożeniach, wychowywać tak, by nie chcieli sięgać po narkotyki, a nie - zakazywać, straszyć, gnębić, więzić. To nic nie daje, sami widzicie.<br><br>Pani Zembowicz wykazuje się brakiem kompetencji, twierdząc, że wzrost temperatury ciała sugeruje pierwsze zagrożenie. Pragnę zauważyć, że istnieje wiele leków, które podwyższają temperaturę ciała, a nie są ani zabójcze, ani uzależniające. To żaden argument. Rzeczona Pani twierdzi, że środek jest bardzo mocny (to znaczy, że co - cięzko go rozgryźć? Proszę wybaczyć, ale takich pojęc nie powinien używać specjalista), bo działa pobudzająco na cały organizm. Kiedy rano piję herbatę to również działa pobudzająco na cały mój organizm - nie tylko na np. prawą rękę. Czy to znaczy, że herbata również jest "mocna" ? Czy to znaczy, że herbata również jest niebezpieczna ?<br><br>Ostatni akapit obnaża z kolei niekompetencję redaktora. Nie znam działania kokainy, ale MDMA ciężko jest nieświadomie przedawkować - o czym świadczyć może fakt niskiej śmiertelności (skoro śmiertelnośc jest niska, to szkodliwość środka - również niska, prawda?). W ciągu 10 lat w UK po użyciu MDMA zmarło 28 osób (to jest NIC jeśli porówna się śmiertelność po alkoholu, lekach, użyciu samochodów...). Dla przykładu - po użyciu diazepamu/valium (legalny, wydawany na recepte przez lekarza lek uspokajający) zmarło w tym czasie 481 osób (gorąco polecam raport: http://www.crimeandjustice.org.uk/opus1714/Estimating_drug_harms.pdf ).<br>Dlaczego szanowny redaktor straszy przedawkowaniem MDMA zamiast przedawkowaniem valium - tylko dlatego, że valium nie nazywamy narkotykiem ? Takie brednie wyssane z redaktorskiego palca robią więcej szkody niż pożytku. Bo jeśli ktoś skłamie raz to później bardzo trudno przywrócić mu autorytet. Będę pamiętał, że "tka//kdj" nie wie o czym pisze. Jeśli nie wie o czym pisze w dziedzinie narkotyków to jakże ufać podawanym przez niego (nią) informacjom z innych dziedzin, na których się nie znam ?<br><br><br>Jedyne z czym co p. Zembowicz mówi mogę się zgodzić to to, że istnieje złudzenie legalności - ludziom wydaje się, że to co legalne to i bezpieczne. To również jest wynik działania systemu, który tworzy przepisy, zamiast wyuczyć ludzi samodzielnego myślenia. Pierwszym etapem w walce z narkotykami musi być informacja, ale rzetelna informacja, a nie strasznie gorączką: to nic nie da, jeden z drugim zje "nawóz", zobaczy, że ta gorączka to ściema i stwierdzi, że po heroinie - o której pani od gorączki powie, że uzależnia - też nic się nie stanie.<br>Pierwszym etapem musi być uświadomienie społeczeństwa, że istnieją takie substancje, które działają tak, a tak i mają (albo nie mają) taki, a taki potencjał uzależniający. Jak widać - ludzie i tak sięgają po narkotyki i sięgać będą, ale to od Was zależy, czy będą to robić świadomie, czy będą mieli sposobność dostania czystej substancji (to jeden z powodów sięgania po "nawóz" - użytkownik, kupując "nawóz" jest pewny, że to nie mieszanka szkła z sodą oczyszczaną), że nie będą potencjalnymi kryminalistami paląc marihuanę zamiast chlać wódkę. To rodzice mają obowiązek tak wychować swoje dzieci, by one nie musiały w wieku 12 lat sięgać po narkotyki. Wbrew pozorom się da - podejrzewam, że autor artykułu nie miał problemu z narkotykami. Pytam się - dlaczego ludzie doszukują się problemu w substancji, a nie w wychowaniu ?<br><br>&nbsp;Odnoszę się do wyników dzisiejszych badań naukowych; np. prace prof. D. Nutt-a z 2008 pokazują, że MDMA (ecstasy) zabija mniej więcej tyle samo osób co jazda konno; inny przykład - nie ma żadnego udokumentowanego przykładu szkodliwości LSD. Jakim trzeba być więc hipokrytą starając się o delegalizację "nawozu", czy delegalizację MDMA kiedy rokrocznie w wyniku nadużycia alkoholu i nikotyny giną setki tysięcy ludzi!<br>To czysta hipokryzja! Dodajmy do tego, że ostatnie 70 lat pokazały, że metoda zakazywania narkotyków nic nie zmieniła, a jedynie zapełnia kieszenie kontrabandzie. Mimo rygorystycznych przepisów antynarkotykowych młodzi ludzie coraz częściej po nie sięgają. Niech to da Wam do myślenia, drodzy ustawodawcy i dziennikarze.<br><br>Jednym z przykładów na to, że ustawodawcy nie mają pojęcia co robią niech będzie fakt, że Calea zacatechichi, roślina zdelegalizowana przy okazji ostatniej nowelizacji ustawy, ma działanie mniej więcej takie jak melisa, może nawet słabsze. Czym kierowali się "specjaliści" delegalizując tę roślinę ? Potencjałem uzależniającym ? Szkodliwością ? Mutagennością ? Nie - znaleźli w internecie jakiś "sklepik z dopalaczami", który przy okazji sprzedawał w/w roślinę i dopisali ją do listy. To jest niedorzeczne. Jak można pozwalać, by tacy ignoranci tworzyli tak ważne ustawy ?<br><br><br>To są fakty! Otwórzcie oczy!<br><br>Z poważaniem,<br>ZL</p>
Anonim (niezweryfikowany)

<P>niestety moderator tvn24.pl nie odważył się dodać mojego w/w komentarza. To smutne</P>
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Podniecenie, ciekawość, ekscytacja, Trip z grupą znajomych

            Impuls, krótka chwila zadecydowała o tym, że podjąłem próbę sklecenia tego trip raportu.

 

  • Dekstrometorfan

nazwa substancji - DXM

poziom doświadczenia użytkownika - DXM, MJ, efedryna i parę innych...


dawka, metoda zażycia - 450 mg -tussidex (doustnie:))


"set & setting" - Luz na twarzy :) / dom, pozny wieczor, starzy w drugim pokoju.

  • Sceletium Tortuosum

Gwoli ścisłości i powodowany "naukowym zacięciem" postanowiłem powrócic do tematu Sceletium T, tym bardziej ,że dzięki bardziej doświadczonym kolegom ( wtym miejscu bardzo dziękuję za cenne wskazówki komentatorom tekstu poprzedniego)otrzymałem ku dalszym eksperymentom nieocenione wskazówki.

Otóż dwa zarzycia , których dokonałem po napisaniu poprzedniego raportu rózniły się diametralnie od tamże opisanych ... i to na korzyść kanny , z która wypada mi sie przeprosić.