Sąd w Bułgarii skazał Polaka na 15 lat więzienia za przemyt narkotyków

Sylwestra S. skazano w Bułgarii na 15 lat pozbawienia wolności za przemyt ok. 200 kg heroiny.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza
Komentarz [H]yperreala: 
Cóż, wesoło nie jest, ale jednak co Bułgaria, to nie Indonezja.

Odsłony

442

Sylwestra S. skazano w Bułgarii na 15 lat pozbawienia wolności za przemyt ok. 200 kg heroiny. Wyrok przewiduje również grzywnę w wysokości 200 tys. lewów, czyli ok. 102 tys. euro, a także konfiskatę ciężarówki, w której znaleziono narkotyki.

Sąd mieście Widin w północno-zachodniej Bułgarii uznał Polaka za winnego próby wywiezienia 6 września 2014 r. przez granicę bułgarsko-rumuńską na przejściu Dunaw prawie 200 kg heroiny. Wartość narkotyków bułgarski wymiar sprawiedliwości oszacował na 32 mln lewów, czyli 16 mln euro - poinformowało w sobotę bułgarskie radio publiczne.

Według dokumentów w ciężarówce transportowane były ręczniki z Turcji. Narkotyki znajdowały się w specjalnych skrytkach w 34 opakowaniach z ręcznikami.


Według obrony oskarżonego nie wiedział on o zawartości opakowań, w których znajdowały się narkotyki i padł ofiarą dobrze zorganizowanej transgranicznej mafii narkotykowej. - Uważamy, że wyrok nie jest sprawiedliwy i odwołujemy się przed następną instancją - sofijskim sądem apelacyjnym - powiedziała cytowana przez radio Desisława Trifonowa, obrończyni Polaka.

Wyrok nie jest prawomocny. Może on być zaskarżony przed drugą instancją - sofijskim sądem apelacyjnym, oraz trzecią - naczelnym sądem kasacyjnym, od którego wyroku nie ma odwołania. 


Oceń treść:

Average: 5.7 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Problemy zdrowotne

Po bardzo pozytywnych efektach pierwszego grzybienia, które miało miejsce 8 dni wcześniej (!), pragnienie poznania się jeszcze bliżej z działaniem grzybów wzięło górę nad rozsądkiem, który nakazywał siedzieć spokojnie na dupie. Podróż odbywała się jak zwykle w zaciszu własnego, zamkniętego na klucz pokoju, samotnie. Przesłanki o możliwych niedogodnościach (hałasy z zewnątrz, jak również brzydka pogoda, która zawsze źle na mnie wpływa) zostały całkowicie zignorowane. Miejscówka ogarnięta, porządeczek, herbatka pod ręką i muzyczka na każdą okazję gotowa na kompie. Wolny dzień, brak zobowiązań względem pracy itp.

Jak wspomniałam wyżej, moje pierwsze grzybienie miało miejsce 8 dni wcześniej i to nie jego ma dotyczyć ten raport jednak dla całościowego spojrzenia na sprawę, czuję się w obowiązku przytoczyć w skrócie pewne kwestie. Jednak, żeby wszystko trzymało się kupy, muszę cofnąć się jeszcze bardziej.

  • Mieszanki "ziołowe"
  • Tripraport

A różne bywały...

Wdech.... Wydech.... Wdech.... No dobra. Jestem już gotowy. Stoimy z Kleofasem jak zwykle oparci o drzewa. Pogoda jest w sam raz. Miejscówka wolna od niemalże wszelkich człowieczych dzieł (prócz telefonów, lufki... no i całej reszty...). Więc można nabijać. Mix bliżej nieznanych składników (choć producent przekonuje, że są to ekstrakty roślinne, wyłącznie naturalny bajer) twardo osiada we wnętrzu przyjemnie chłodnego szkiełka... Zakrywam wylot dłonią przed wiatrem, trochę się męczę z odpaleniem... Pierwszy buch.... O jaaaaa. Dochodzę do ciekawych wniosków.... Jakich?

  • DPT

Set & Setting: Wieczór, dobre nastawienie. Najpierw impreza u kumpla, potem przez chwile dwór, na koniec własne łóżko.

Dawkowanie: Mniej więcej 3 x 33,(3)mg "Dipropyltryptamine" wciągane do nosa, średnio co 1-1.5h od pierwszego zarzucenia (gdy schodził peak).

Wiek i doświadczenie: 21 lat, z psychodelików to: Alkohol, MJ, Gałka, DXM, Benzydamina, 2C-E, jakieś piperazyny/dopalacze i teraz DPT.

  • Lophophora williamsii (meskalina)
  • Przeżycie mistyczne

Urodziny, ciepły, jesienny dzień, dwa tygodnie po rzuceniu pracy, brak pieniędzy, duża potrzeba poukładania w głowie narastających problemów

Opisane doświadczenie było moim drugim z trzech poważnych przeżyć mistycznym pod wpływem substancji psychoaktywnych. Było o wiele bardziej klarowne i o wiele dłuższe od pozostałych. Miałem wcześniej raz do czynienia z tą substancją, jednak wtedy nie do końca zrozumiałem ten stan i dodatkowo wydawał mi się płytszy z powodu okoliczności w jakich go doświadczyłem (ja na mesce, grupa znajomych na grzybach które nie bardzo ich porobiły).