W 1997 roku z polską służbą graniczną skontaktowali się niemieccy celnicy. Opowiedzieli, jak rok wcześniej we Frankfurcie nad Menem zatrzymali Polaka i Turka. Znaleźli przy nich heroinę. Narkotyk z Turcji miał trafić do Polski, a później do Włoch i Niemiec. Policja podejrzewała istnienie międzynarodowej grupy przemytników heroiny. Rozpoczęło się śledztwo.
Siedmiu na ławie
Ustalono, że szefami gangu są mieszkający w Polsce obcokrajowcy: 62-letni Erkan A., handlujący w Łodzi i Krakowie odzieżą i artykułami spożywczymi i 42-letni Irakijczyk Sabri H. prowadzący w Łodzi warsztat samochodowy. To oni mieli organizować sieć kurierów, wybierać nabywców narkotyków, decydować o wynagrodzeniu, terminach i sposobach przemytu. Zwerbowani przez nich Polacy przemycali heroinę przez granicę w TIR-ach i skrytkach samochodów osobowych.
W kwietniu 1998 roku na Okęciu wpadł Erkan A. W jego bagażu celnicy znaleźli paczki z heroiną "Brown sugar" i mieszaniną paracetamolu z kofeiną. Prawdopodobnie Erkan A. zamierzał sprzedać paracetamol jako heroinę. (Policja norweska już raz zatrzymała go właśnie za sprzedaż fałszywej heroiny).
Oprócz Turka o udział w gangu oskarżono jeszcze sześć osób.
Kary bez zmian
W czasie procesu przed łódzkim sądem okręgowym oskarżeni wzajemnie obarczali się winą. Zeznawali świadkowie incognito, zbadano zarejestrowane rozmowy telefoniczne. Sąd przyznał, że trudno ustalić, ile oskarżeni zarobili na przemycie narkotyków, ale uznał, że popełnili przestępstwo o "dużym ciężarze gatunkowym". I wymierzył wysokie grzywny i kary od roku i dziesięciu miesięcy do sześciu lat więzienia.
Wyrok zaskarżyli obrońcy i prokurator. Ale zamiast siedmiu, na ławie oskarżonych w sądzie apelacyjnym usiadło sześć osób. Sprawa Erkana A. będzie rozpoznana oddzielnie, bo Turek jest poważnie chory.
Pozostała szóstka od wczoraj jest skazana prawomocnie. Kary - bez zmian. Sąd apelacyjny dokonał jedynie niewielkiej poprawki w wyroku sądu okręgowego. Dostało się za to jednemu z adwokatów, który kwestionował wyrok twierdząc, że jego klienci nie zostali przebadani psychiatrycznie. - To nielojalność obrońcy - skwitował uzasadniający wyrok sędzia Piotr Feliniak. - Na początku postępowania sąd pytał, czy obrońca chce powołania biegłych, ale pan mecenas zrezygnował - przypomniał.