Wyroki za przemyt heroiny

Po dziewięć i siedem lat spędzą w więzieniu przemytnicy, którzy pod koniec 1998 roku próbowali wwieźć do Polski prawie 30 kilogramów heroiny.

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza Lublin 05.03.2001

Odsłony

2290

Po dziewięć i siedem lat spędzą w więzieniu przemytnicy, którzy pod koniec 1998 roku próbowali wwieźć do Polski prawie 30 kilogramów heroiny.

W lubelskim sądzie zdarza się, że oskarżeni w jednej sprawie reprezentują różne narodowości. Nieczęsto jest jednak tak, że na jednej ławie oskarżonych zasiadają dwaj Polacy, dwaj Białorusini, obywatel Azerbejdżanu i Turek. Tak było właśnie w przypadku przemytu rekordowej ilości heroiny.

Sprawa wyszła na jaw w grudniu 1998 roku, kiedy w tureckim autokarze stojącym na parkingu przy trasie Terespol-Warszawa policjanci znaleźli trobę podróżną z narkotykami. Było tam 29 kilogramowych torebek z heroiną, którą na czarnym rynku można by było sprzedać za co najmniej milion dolarów. W motelu obok parkingu zatrzymano dwóch mężczyzn, Azera i Białorusina, którzy dzień wcześniej zaparkowali tam autokar.

Wkrótce w ręce policji wpadli kolejni członkowie narkotykowego gangu: 28- i 24-letni mieszkańcy Krakowa. Nieoficjalnie było wiadomo, że trudnili się rozprowadzaniem narkotyków w południowo-wschodniej Polsce. Zatrzymano ich, kiedy jechali samochodem po ukrytą w autokarze heroinę. Wkrótce dołączył do nich obywatel Turcji i kolejny Białorusin (w jego mieszkaniu znaleziono kilogram narkotyku).

Wszyscy stanęli przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Prokuratura postawiła im zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Sąd w sierpniu ubiegłego roku skazał ich na kary po siedem i dziewięć lat więzienia. W poniedziałek ich sprawa trafiła na wokandę lubelskiego Sądu Apelacyjnego. Sąd utrzymał w mocy wcześniejszy wyrok. Orzeczenie jest prawomocne.

Oceń treść:

0
Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana

  • Inne
  • Inne
  • Pozytywne przeżycie

Letni wieczór, mieszkanie i blokowisko.

ETH-LAD to dziwna substancja. Lizergamid, ale tworzący specyficzne dla siebie nastroje i odczucia, w dużym stopniu różne od LSD. Siadający na głowie mocno, ale i pozostawiający w miarę trzeźwy ogląd rzeczywistości. Mniej wizalny, a bardziej szatkujący na kawałki poczucie upływu czasu i powiązań przyczynowych. W pewnym stopniu też mocniej dysocjujący od LSD. Oczywiście to tylko mój subiektywny odbiór tego doświadczenia, da się jednak wyczuć charakterystyczny emocjonalny „znak rozpoznawczy”.

  • LSD-25

Wszystko zaczęło się gdy weszliśmy z kumpelą na serwer dotyczący narkotyków. Było tam pełno fajnych artykułów. Kilka opisów tripów, a przede wszystkim dość spory artykuł o kwasie. Zaczęliśmy wyobrażać sobie jak to by było zarzucić sobie papierka. Słyszeliśmy o nim z opowiadań innych i z kilku sprawozdań znalezionych w necie. Faza kwasowa rysowała się w naszej wyobraźni zupełnie inaczej niż przeżycia po zwykłej, dobrej gandzi. Postanowiliśmy: trzeba będzie spróbować przy najbliższej nadarzającej się okazji. No i okazja nadeszła.

  • Dekstrometorfan
  • Katastrofa

Nastawienie pozytywne, okoliczności ryzykowne- wszyscy domownicy byli ze mną w domu

Dzień wcześniej razem z M. zaplanowaliśmy tą podróż, niestety (jak zobaczycie później) nie wszystko poszło po naszej myśli...

Wyruszyliśmy więc do apteki koło 15:00, pod pretekstem pojechania do maka. Zrobiliśmy zakupy i udaliśmy się w jakieś spokojne miejsce niedaleko mojego domu. Koło 16:00 już zjedliśmy po 2 opakowania Dexacaps. Chwilę jeszcze tam zostaliśmy, a następnie poszliśmy do mnie.

Jak dotarliśmy (koło 16:20) zaczęły się już pierwsze, delikatne efekty. Zaczęliśmy oglądać jakieś pierdoły na YouTube'ie, w sumie nie wiem przez ile.