Badania naukowe obalają mit o nieszkodliwości marihuany. Analizy działania konopi indyjskich w mózgu wykazały, że negatywnie wpływają one na pamięć, zdolność koncentracji czy refleks za kierownicą. Jedna na dziesięć osób, które palą marihuanę, uzależnia się od tego narkotyku. W ostatnich latach wzrosła liczba nastolatków palących marihuanę, a jednocześnie uzyskaliśmy więcej danych naukowych wyjaśniających działanie tego narkotyku w organizmie człowieka. Wynika z nich, że marihuana bynajmniej nie jest nieszkodliwą substancją, lecz wpływa na wiele różnych organów i oddziałuje na wiele części mózgu. Konsekwencje zażywania marihuany to nie tylko ryzyko wystąpienia zaburzeń psychicznych i schizofrenii (...).
Jak ostrzega Amerykańska Akademia Pediatrii (AAP) w swoim ostatnim raporcie, który koryguje dane na temat zażywania marihuany przez nastolatki, narkotyk ów zakłóca takie funkcje mózgu, jak zdolność koncentracji, pamięć czy motywacja, co na krótszą metę prowadzi do pogorszenia wyników w nauce, na dłuższą zaś zmniejsza szanse osiągnięcia sukcesu zawodowego. Palenie konopi indyjskich może też zaburzyć koordynację ruchów, refleks i zdolność oceniania ryzyka. Jak dodaje AAP, zwiększa to prawdopodobieństwo wypadków. Wayne Hall z Uniwersytetu Queensland w Australii, uważany za jeden z największych autorytetów w dziedzinie zagrożeń wywołanych paleniem marihuany, wymienia jeszcze trzy inne problemy. Uzależnienie – w raporcie opublikowanym w czasopiśmie "PLoS Medicine" zwraca uwagę, że "około jedna na dziesięć osób zażywających konopie indyjskie spełnia kryteria uzależnienia", niebezpieczeństwo przejścia do innych narkotyków – "niemal wszystkie nastolatki, które eksperymentowały z kokainą i heroiną, wcześniej próbowały kolejno alkoholu, tytoniu i konopi indyjskich", a przede wszystkim psychoza i schizofrenia – "zażywanie marihuany wywołuje schizofrenię u osób z predyspozycjami do tej choroby". Wszystkie te zagrożenia mają związek z ilością wypalanej marihuany.
– Nie każdy człowiek sporadycznie palący konopie będzie miał z tego powodu problemy – uspokaja Joan Colom, wicedyrektor generalny wydziału uzależnień od narkotyków katalońskiego Departamentu Zdrowia.
– Trzeba rozróżniać osoby sporadycznie sięgające po marihuanę od palących regularnie, przynajmniej jeśli chodzi o dorosłych. Colom ostrzega jednak, że liczba osób regularnie używających marihuany, a więc narażonych na największe ryzyko, rośnie, przynajmniej wśród nastolatków. W ciągu dziesięciu lat odsetek młodych ludzi w wieku 14-18 lat, którzy palili trawkę w ciągu ostatniego miesiąca, niemal się podwoił – z 17 procent w 1994 roku wzrósł do 30 procent w 2004 roku. Wpływ marihuany na zdrowie zależy też od predyspozycji danej osoby. Naukowcy z Nowej Zelandii odkryli, że ludzie mający pewien konkretny wariant (allel) genu COMT są dziesięciokrotnie bardziej narażeni na wystąpienie psychozy po zażyciu marihuany. Nie odkryto jeszcze, które geny odpowiadają za to, że reakcja na konopie bardzo różni się w zależności od osoby: u jednych nastolatków już niewielkie dawki wystarczają, by spowodować problemy w nauce lub uzależnienie, podczas gdy inni mogą palić więcej, nie doznając znaczących negatywnych efektów.
– Z tego powodu nie można powiedzieć, że istnieje poziom konsumpcji marihuany bezpieczny dla nastolatków, ponieważ w żaden sposób nie możemy przewidzieć a priori, komu ona zaszkodzi, nawet jeśli pali mało – podkreśla Miquel Casas, szef oddziału psychiatrycznego szpitala Vall d’Hebron w Barcelonie. Spojrzenie psychiatrów i neurologów na marihuanę zmieniło się radykalnie w ostatnich latach z powodu odkrycia w ludzkim organizmie receptorów kanabinoidowych. Są one obecne w ściankach wielu różnych komórek i aktywują się w momencie przyłączenia się do nich tak zwanych endokanabinoidów, będących dla organizmu czymś w rodzaju wewnętrznej marihuany.
Okazało się, że pierwszy z tych receptorów, CB1, opisany w 1990 roku, powszechnie występuje w wielu miejscach układu nerwowego – od móżdżku i zwojów podstawy mózgu, które regulują podstawowe funkcje, takie jak ruch czy emocje, po korę mózgową, odpowiedzialną za funkcje zaawansowane, jak koncentracja czy rozumowanie. Duża liczba CB1 w układzie nerwowym powoduje, że marihuana, która łączy się z tym receptorem, zaburza wiele funkcji poznawczych. W wyniku dalszych badań odkryto drugi receptor kanabinoidowy, CB2, który występuje licznie przede wszystkim w komórkach odpornościowych. Wykazano, że CB1 znajduje się również między innymi w wątrobie, przewodzie pokarmowym, układzie sercowo-naczyniowym czy jajnikach. Teoretycznie wszystkie narządy mogą więc ucierpieć z powodu zażywania zbyt dużej ilości marihuany. Badania te nie tylko wykazały, że z paleniem marihuany wiążą się zagrożenia dla zdrowia, których istnienia do niedawna nie podejrzewano. Stały się też inspiracją do opracowania w oparciu o endokanabinoidy nowych środków farmakologicznych, takich jak rimonabant pozwalający zwalczać otyłość czy leki przeciwwymiotne dla chorych na raka, którzy źle tolerują chemioterapię. Wobec takiej lawiny danych naukowych potwierdzających, że częste zażywanie konopi zagraża zdrowiu, marihuana może w przyszłości podzielić losy tytoniu, który najpierw stał się przedmiotem pożądania i był postrzegany jako symbol statusu i luksusu, a potem popadł w krajach Zachodu w niełaskę – zauważa Colom.
– Ale istnieje jedna różnica – ostrzega. – Marihuana ma pozytywny wizerunek jako produkt naturalny i nadający się do samodzielnej uprawy, podczas gdy tytoń od początku postrzegano negatywnie jako produkt wielkiego przemysłu.(...)
-- co oznacza ten wielokropek na koncu tekstu, wie tylko tłumacz.
Komentarze