Czas zrozumieć, że Unia Europejska jest lata świetlne za Kanadą w kwestii marihuany

Legalizacja sprawiła, że kraj stał się z dnia na dzień oazą dla rozwijającego się przemysłu konopnego, który szybko skierował wzrok na rynek międzynarodowy. Jednak podbój Europy okazał się dla Kanadyjczyków o wiele większym problemem, niż się tego spodziewano, gdyż legalnego rynku w UE na dziś dzień po prostu nie ma!

Tagi

Źródło

Magivanga
Conradino Beb na podst. National Cannabis Survey 2019 / EMCDDA Developments in the European cannabis market 2019 / Strain Insider / Market Watch

Komentarz [H]yperreala

Tekst stanowi przedruk z podanego źródła - pozdrawiamy serdecznie!

Odsłony

573

Kanada jest jedynym na dzień dzisiejszym krajem G8, w którym marihuana do użytku rekreacyjnego jest w pełni legalna. Legalizacja sprawiła, że kraj stał się z dnia na dzień oazą dla rozwijającego się przemysłu konopnego, który szybko skierował wzrok na rynek międzynarodowy. Jednak podbój Europy okazał się dla Kanadyjczyków o wiele większym problemem, niż się tego spodziewano, gdyż legalnego rynku w UE na dziś dzień po prostu nie ma!

Pomimo wielu wybojów i strumienia krytyki ze strony własnych obywateli, proces legalizacji zachodzi w Kanadzie mniej lub bardziej płynnie. Po wprowadzeniu do obrotu kwiatostanów, kraj szykuje się teraz na drugi krok, który da obywatelom dostęp do koncentratów i produktów żywnościowych zawierających THC.

Problemem jest to, że w kraju tak wielkim jak Kanada zaledwie 5,3 mln ludzi powyżej 15-go roku życia (lub 18% populacji w tych widełkach wiekowych) używa marihuany regularnie. Dla porównania, tylko wśród Europejczyków w wieku 15-34 lat marihuany używa regularnie 17,5 mln osób.

Dla kanadyjskich firm wniosek jest więc bardzo prosty – kierunek ekspansji to przede wszystkim Europa, która jest dodatkowo rynkiem bogatym, tzn. takim, na którym konsumenci są w stanie zapłacić więcej za produkty średniej lub wysokiej jakości.

Nieszczęśliwie dla Kanadyjczyków, europejskie rozwiązania legislacyjne czy też ich zupełny brak, nie gwarantują na dzień dzisiejszy swobodnego obrotu produktami z konopi. Nic nie wskazuje również na to, żeby coś miało się w tym względzie zmienić w ciągu następnych kilku lat.

Unia Europejska jest – czy nam się to podoba, czy nie – powolna w zmianie prawa, także z tego powodu, iż entuzjazm dla pełnej legalizacji jest na wysokich szczeblach bardzo niewielki.

Jak trafnie powiedziała Laurène Tran, dyrektorka wykonawcza zrzeszenia ACTIVE Europe:

Nie ma sensu rozmawiać o finansach, ponieważ nie ma jeszcze żadnego rynku. Zamiast wystawnych konferencji i inwestycji powinniśmy wydawać pieniądze na rzecznictwo.

Faktem jest, że boom na marihuanowe konferencje ostatnich dwóch lat – szczodrze sponsorowane przez kanadyjskie korporacje – próbujące zbliżać ekspertów od konopi (plantatorów, botaników, medyków) z politykami i inwestorami nie przyniósł jak na razie żadnych istotnych zmian w prawie ani na szczeblu europejskim, ani krajowym.

Z tego powodu rośnie więc zrozumiała krytyka Europejczyków dla działań, które są postrzegane jako szybkie, nieprzemyślane i zupełnie nieuwzględniające istotnych różnic pomiędzy Kanadą i USA a krajami europejskimi, które są o wiele bardziej zbiurokratyzowane i zdecydowanie bardziej konserwatywne kulturowo.

W UE mamy tak naprawdę garstkę organizmów państwowych, które chcą zmieniać swoje podejście do marihuany. Należą do nich przede wszystkim Niemcy, Dania i Luksemburg z nieśmiało rozważającą liberalizację prawa Holandią. Reszta jest albo zadowolona ze swoich programów medycznych lub powoli wprowadza programy pilotażowe (Irlandia, Francja, Wielka Brytania), na rezultaty których trzeba będzie poczekać 2-3 lata.

Jeśli nawet zobaczymy więc niedługo legalizację w Luksemburgu, a może również w Szwajcarii (która nie należy jednak do UE), legalizacja na szczeblu europejskim jest realistycznie oddalona w czasie o przynajmniej 10-15 lat.

Fakty te stoją oczywiście w jawnym kontraście do hajpu “europejskiej marihuany”, który rozdmuchiwany do absurdalnych rozmiarów przez amerykańskie i kanadyjskie media, zaspokaja głównie oczekiwania na gwałtowne zmiany inwestorów, którzy władowali miliony w marihuanowe firmy obiecujące krótkoterminowe zwroty z inwestycji.

Te same, które w ostatnich dwóch miesiącach – jak Canopy Growth ($2,23 mld w dół), Aurora Cannabis ($2,59 mld w dół) czy Tilray ($4,85 mld w dół) – gwałtownie straciły swoją wysoką kapitalizację z powodu błędnych decyzji inwestycyjnych swoich CEO oraz braku rynku z prawdziwego zdarzenia.

Stronnictwo konopne potrzebuje adwokatów, którzy pomogliby wyjaśnić, w jaki sposób należy uregulować rynek poprzez zdecydowanie wyrażone stanowisko. Niestety, większość dużych firm prawniczych komentuje jedynie, w jaki sposób nadawać bieg fuzjom i przejęciom.

– podsumowała Laurène Tran.

A w obecnej sytuacji jest to kluczowy problem, gdyż medyczny rynek w UE – pomimo hiper optymistycznych prognoz – pozostaje bardzo mały. Kraje prowadzą zakup docelowy na podstawie sobie tylko wiadomych wytycznych, które rzadko zaspokajają realne zapotrzebowanie na medyczną marihuanę (jak w Polsce), a często zastrzegają sobie również prawo do cofnięcia leku (z czego skorzystały ostatnio Włochy i Niemcy), co powoduje ogromne problemy finansowe dla firm operujących w tym sektorze.

Drugi segment rynku, czyli segment CBD, nie jest zaś rynkiem legalnym (uregulowanym) we właściwym sensie tego słowa. Producenci i sprzedawcy operują na codzień w stanie zawieszenia, który nie pozwala im na wysuwanie żadnych twierdzeń medycznych w stosunku do obracanego towaru, a w niektórych przypadkach nie mogą go nawet sprzedawać jako towaru konsumpcyjnego, odwołując się do koncepcji “produktu kolekcjonerskiego”.

Ten brak jasnych przepisów bardzo utrudnia funkcjonowanie rodzimym firmom, których rozmiary są dość śmieszne w porównaniu z kanadyjskimi kolosami. Te drugie, przyzwyczajone do legalnych operacji, nie są jednak w stanie efektywnie dominować unijnego rynku ze względu na kompletną nieumiejętność poruszania się w europejskim patchworku prawnym.

Jedynym wyjściem z tego impasu jest inwestowanie w lobbying, kampanie społeczne i badania naukowe, które mogą przekonać społeczeństwo i aktorów politycznych o bezpieczeństwie konopi dla zdrowia, i ich ogromnym potencjale gospodarczym.

Nie należy przy tym ani na chwilę zapominać, że jesteśmy wciąż w drodze od symbolu kontrkultury i rośliny zepchniętej przez konserwatystów do podziemia, do powszechnie dostępnego dobra konsumpcyjnego… i w najlepszym wypadku jesteśmy dopiero w jej połowie.

Oceń treść:

Average: 9.7 (6 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Pozytywne przeżycie

Środek wakacji, bezchmurne niebo, plaża

Would it get some wind for the sailboat. And it could get for it is.
It could get the railroad for these workers. And it could be were it is.
It could Franky it could be Franky it could be very fresh and clean
It could be a balloon.
All these are the days my friends and these are the days my friends.


Christopher Knowles - kolanko 1 z opery "Einstein on The Beach” Philipa Glassa

  • Amfetamina
  • DXM
  • Ketony
  • Kodeina
  • Lorazepam
  • Oksykodon
  • Uzależnienie

Jestem w abstynencji od narkotyków, odstawiłem psychotropy i jestem szczęśliwszy. Trzeźwość nie jest taka szara, jak może się wydawać osobie, która jest na ciągu ponad rocznym, jak to było ostatnio u mnie. Oczywiście jest od groma objawów abstynencyjnych jak bezsenność, nudności, bóle głowy, zawroty głowy, szumienie w głowie, drżenia, ale to też przez to, że nie przyjmuję leków psychotropowych, które łagodziły bardzo te wszystkie negatywne czynniki odstawienne. Postanowiłem po prostu, że nie będę brał niczego psychoaktywnego, nieważne czy to lek na chorobę, czy to narkotyk.

  • Amfetamina



Witam


Pora na moj opis wrazen po amfetaminie/metaamfetaminie.




Biorac ja mialem konkretny cel, wcale nie zwiazany z doladowaniem siebie lub

sam nie wiem do czego ona moglaby jeszcze sluzyc. A mianowicie chdzilo mi o

schudniecie.


Tak sie zlozylo, ze udalo mi sie bez wiekszych komplikacji zucic

papierosy na 3 miesiace (to bylo w zeszlym roku pazdziernik - grudzien). Jak

to fajnie jest pozbyc sie tego syfnego nalogu, tylko jakos waga, nie po

  • Marihuana
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Bardzo wiele osób, zarówno z mojego otoczenia, jak i tych w Internecie, także tutaj na neurogroove, wskazuje na fakt, że marihuana po pewnym czasie nie działa już tak samo. Każdy kto trochę już w życiu popalił z całą pewnością wspomina z rozrzewnieniem "banie jak za starych czasów". Nie mówiąc już o tym, że wiele osób popada w stany depresyjne kiedy palą bardzo dużo. Sam mam wśród znajomych kilka takich przypadków, wraz z próbami samobójczymi. Wielu z nich nabawiło się silnego urazu i nie tykają już oni marihuany. Jak to jest, że na jednych działa lepiej, a na innych gorzej?