Legalizacja marihuany uratuje polski budżet? Gra toczy się o grube miliardy złotych

W Stanach Zjednoczonych coraz głośniej mówi się o tym, że legalizacja marihuany może być tym zastrzykiem, na który będzie czekać gospodarka po koronawirusie. Spider's Web sprawdza, czy ta nad Wisłą też tak może się stać.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Spider's Web
Michał Tabaka
Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.Pozdrawiamy!

Odsłony

337

W Stanach Zjednoczonych coraz głośniej mówi się o tym, że legalizacja marihuany może być tym zastrzykiem, na który będzie czekać gospodarka po koronawirusie. Sprawdziliśmy, czy ta nad Wisłą też tak może się stać.

Chociaż w tym przypadku jest podobnie, jak ze statystyką dotyczącą pijanych kierowców (liczymy tylko tych zidentyfikowanych i zatrzymanych), to niestety nie ma innych danych, na podstawie których można oprzeć późniejsze wyliczenia. Od paru lat przyjmuje się, że statystyczny palacz marihuany w Polsce ma od 15 do 35 lat. W sumie ma być ich w naszym kraju ok. 2,5 mln.

Zdaniem Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA) w UE do używania marihuany w ciągu ostatniego roku w grupie wiekowej 15-64 przyznaje się 7,2 proc. respondentów (ok. 24 mln ludzi). W grupie tzw. młodych osób dorosłych (15-34 lata) ten odsetek wynosi 14,1 proc. (17,2 mln ludzi). W Polsce w ciągu roku przynajmniej jeden kontakt z marihuaną ma ok. 1,4 mln osób.

Legalizacja marihuany, czyli akcyza podatek VAT

Chociaż polscy eksperci przyznają, że jeszcze nikt nie zrobił kompleksowych badań, jaki wpływ na budżet oraz PKB miałaby ewentualna legalizacja marihuany, to aby to móc przynajmniej oszacować, warto oprzeć się o dane z amerykańskiego stanu Kolorado. Ma porównywalną powierzchnię do naszego kraju (269 tys. km kwadratowych w porównaniu do ponad 312 tys. km kwadratowych), ale za to znacznie mniej mieszkańców: ok. 5,6 mln. Tam zalegalizowano marihuanę w celach rekreacyjnych 1 stycznia 2014 r. W czerwcu 2019 r. władze stanowe ogłosiły, że zarobiły już na tym ponad miliard dolarów.

Biorąc pod uwagę liczbę Polaków zakłada się, że nad Wisłą każdego roku spala się co najmniej 500 ton marihuany. Szacunkowa cena jednego grama to ok. 50 zł (już z wliczoną akcyzą i podatkiem VAT). Prosta matematyka wskazuje, że to daje obrót w wysokości ok. 25 mld zł. W ramach podatków i danin do budżetu mogłoby trafić 9-10 mld zł. To mniej więcej tyle, ile wygenerowała w 2018 r. cała branża sportowa. Na podobnym poziomie kształtuje się też wartość eksportu polskich produktów za pośrednictwem międzynarodowych sieci handlowych działających w Polsce.

Do PKB Polski już teraz wlicza się handel narkotykami

Ekonomista i analityk rynków finansowych Marek Zuber w rozmowie z Bizblog.pl przyznaje, że w przypadku legalizacji marihuany w Polsce z pewnością mielibyśmy do czynienie z większymi wpływami do budżetu, ale sam przestrzega przed ich zbytnim demonizowaniem.

Przecież już od 2014 r. do naszego PKB musimy wliczać handel narkotykami i dochody z prostytucji

– przypomina.

Rzeczywiście, taką metodę obliczania produktu krajowego brutto narzuciła swego czasu Komisja Europejska (na podstawie zasad rachunkowości ESA 2010). Na całym świecie nielegalny handel narkotykami ma generować co roku nawet 320 mld dolarów. Same korzyści zaś z ewentualnej legalizacji marihuany w Polsce można byłoby policzyć jeszcze inaczej.

Trzeba byłoby znaleźć granicę między odprężeniem i relaksem a uzależnieniem. Mogłoby się przecież okazać, że w przypadku marihuany rekreacyjnej palacze stają się bardziej wydajni i kreatywni, co przekłada się z kolei na planowane zyski ich pracodawcy

– zauważa Marek Zuber.

Uprawa konopi z mniejszymi restrykcjami?

Czy w ogóle jest teraz na stole temat legalizacji marihuany w Polsce? Stowarzyszenie Wolne Konopie ze względu na stan zagrożenia epidemiologicznego na przyszły rok przenosi zbieranie podpisów w ramach obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej pozwalającej posiadać na własny użytek 30 gram marihuany oraz hodowanie w domu do trzech krzaków. Oprócz tych planów naprawdę trudno byłoby wskazać jakieś inne inicjatywy zmierzające do zalegalizowania skręta nad Wisłą.

Z drugiej strony być może coś jest na rzeczy, skoro Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi chce złagodzić restrykcje dotyczące upraw konopi włóknistych (w porównaniu do tych indyjskich cechują się bardzo niskim poziomem THC, bez właściwości narkotycznych). Zapisy ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii stwierdzają jednak, że nawet w takich przypadkach stężenie THC nie może przekroczyć 0,2 proc.

Sprawę podniesiono na posiedzeniu sejmowej podkomisji ds. biogospodarki i innowacyjności w rolnictwie w lutym br. Teraz resort rolnictwa proponuje zmiany dotyczące zmniejszenia obciążeń i ograniczeń administracyjnych związanych z monitorowaniem upraw oraz skupu konopi, kierunków ich zagospodarowania, penalizacji producentów uprawiających odmiany konopi dopuszczonych do uprawy w kraju, a także definicji konopi włóknistych. Dopuszczalne stężenie THC miałoby wynieść do 1 proc., co wymagałoby osobnych zmian w regulacjach, ale co otworzyłoby drzwi rolników do hodowali znacznie większej liczby odmian konopi. Propozycje tych wszystkich modyfikacji miały już trafić do Ministerstwa Zdrowia, które ma przedstawić rekomendacje.

Nikt nie liczy wpływu legalnego skręta na budżet

Skoro marihuana ma być tak skuteczna w podniesieniu gospodarki z kolan po potyczce z koronawirusem, to może taki model sprawdzi się też w Polsce? Przecież już pod koniec ubiegłego roku przebąkiwać zaczęli o tym sami politycy. Włodzimierz Czarzasty w programie „Onet Rano” stwierdził, że „trzeba się zastanowić, czy nie wprowadzić do obiegu i wprowadzić od tego bardzo wysoką akcyzę. To może być rozwiązanie bardzo interesujące”.

Ale żeby nie mieszać się w zagrywki stricte polityczne postanowiliśmy sami sprawdzić, czy rzeczywiście legalizacja marihuany ma szansę stać się gospodarczym remedium. Okazuje się, że u nas to temat wyjątkowo trudny, bo przede wszystkim jeszcze nie rozpoznany. Zapytaliśmy o skutki gospodarcze takiej decyzji w Państwowym Instytucie Ekonomicznym, Forum Obywatelskiego Rozwoju czy w Fundacji im. Stefana Batorego. Za każdym razem otrzymaliśmy taką samą odpowiedź:

Nie zajmowaliśmy się tym tematem, nie posiadamy badań i analiz

Amerykanom kiedyś pomógł alkohol. Czas na marihuanę

W innych miejscach świata nie dość, że analizują, to jeszcze skrupulatnie liczą. Władze wielu stanów w USA zdecydowały się na jeszcze większe poluzowanie przepisów dotyczących marihuany. I leczniczej, i rekreacyjnej. Trudno się dziwić. Tamtejszy rynek marihuany jest wart ok. 56 mld dolarów. I właśnie on ma wyciągać za uszy gospodarkę po pandemii koronawirusa. Bo marihuana ma przyjąć rolę, jaką odegrał alkohol po wielkim kryzysie za wielką wodą (przełom lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego stulecia). Wtedy jego większe spożycie przy jednocześnie większych podatkach stał się głównym źródłem dochodu dla amerykańskiego rządu.

Jednym z programów rządu federalnego zaraz po wielkim kryzysie było skupienie się na generowaniu dochodów podatkowych

– podpowiada Boris Jordan, prezes zarządu Curaleaf Holdings, firmy zajmującej się konopiami indyjskimi i uważa, że teraz tak samo trzeba zrobić z marihuaną.

Bo marihuana daje pracę

To nie jest wcale życzeniowe układanie rzeczywistości przez tych, którzy na marihuanie chcą wyłącznie zarobić. Tak wskazują dane. Biorąc pod uwagę, że tylko 10 proc. rynku marihuany jest w Stanach Zjednoczonych legalna, to i tak ten przemysł generuje od 200 do 300 tys. miejsc pracy w całym kraju. Teraz, w USA, gdzie od czasów Wielkiej Recesji z 2009 r. zniknęło ok. 22 mln miejsc pracy – to wartość nie do przecenienia. Serwis Glassdoor wskazuje, że w ubiegłym roku zatrudnienie w przemyśle marihuanowym wrosło o 76 proc. w porównaniu z 2018 r. W czasie pandemii koronawirusa zaś sektor marihuany ma być tym, który jako nieliczni jeszcze zatrudnia nowych pracowników. To zaś pokazuje, że większa legalizacja marihuany może w USA faktycznie stać się skuteczną receptą na pandemiczne bolączki tamtejszego rynku pracy.

Oceń treść:

Average: 8.8 (4 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Pozytywne przeżycie

Kostrzyn, Woodstock, pole namiotowe w lesie, odgłosy ze sceny. Podróż z przyjacielem.

NINIEJSZY TEKST ZAWIERA LOKOWANIE PRODUKTU

NINIEJSZY TEKST, NIE MA NA CELU OBRAŻANIE OSÓB TRZECICH, LECZ JEST JEDYNIE SPISEM WYDARZEŃ W ODMIENNYM STANIE ŚWIADOMOŚCI.

Niniejszy raport, to opis przeżycia na LSD. Niestety samo zdarzenie nie było nagrywane, więc opis nie będzie dokładny oraz sam raport nie tak długi jakbym chciał.

Jednak postanowiłem go napisać i tu umieścić ZAPRASZAM DO CZYTANIA, KRYTYCZNEGO KOMENTOWANIA, DYSKUSJI.

  • 2C-I

Substancja i dawka: 18 mg 2C-I.


  • Ruta stepowa


srodek: skóry san pedro 25g, wiec pewnie musi sie znalezc w dziale peyotl, ruta stepowa 4g, salvia susz z lufki.

osoby: ja, moj kumpel i jeszcze jeden gosc, ktory pojechal na benzydaminie hehe.

set: g. 19, ciepły czerwcowy wieczór, maj flat


  • Dekstrometorfan

Set & Settings: jakieś zarośla, potem miasto

doświadczenie: alkohol, marihuana, DXM

wiek i waga: 16/65kg

waga i wiek kumpla: 16/85kg

randomness