29.02.2008
Jest to mój pierwszy TR, więc z góry przepraszam za jakieś niedociągnięcia i zbędne pierdoły. Trip miał miejsce tydzień temu, więc na pewno nie jest tak dobrze opisany jakby mógł być.
Władze miały nadzieję na ograniczenie działalności czarnego rynku, a inwestorzy na otwarcie nowych możliwości. Jednak, jak informuje brytyjski "The Guardian", na razie nie osiągnięto zamierzonych efektów. Co poszło nie tak?
Dwa lata temu w Kanadzie zalegalizowano tzw. marihuanę rekreacyjną. Władze miały nadzieję na ograniczenie działalności czarnego rynku, a inwestorzy na otwarcie nowych możliwości. Jednak, jak informuje brytyjski "The Guardian", na razie nie osiągnięto zamierzonych efektów. Co poszło nie tak? O tym w rozmowie z Cezarym Łasiczką opowiadał dr Marcin Gabryś z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak mówił w programie "OFF Czarek" w TOK FM dr Marcin Gabryś z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego zalegalizowanie marihuany w Kanadzie można porównać do operacji na otwartym sercu lub eksperymentu. - Chyba nie da się zawsze przewidzieć wszystkich czynników, które wpływają na efekt końcowy - stwierdził ekspert. Wymienił też efekty nowych regulacji, których nie spodziewał się kanadyjski rząd. To m.in. znaczące spadki wartości firm, które weszły na rynek marihuany rekreacyjnej, zamykanie ogromnych szklarni przeznaczonych do upraw oraz świetną sytuację... na czarnym rynku.
Jak zaznaczył gość TOK FM podstawowym czynnikiem, który doprowadził do obecnej sytuacji, była chęć kanadyjskich władz do maksymalnego zabezpieczenia bezpieczeństwa konsumentów. A to z kolei spowodowało wprowadzenie znaczącej liczby regulacji, którym musiały sprostać pojawiające się na rynku firmy. Dodatkowo państwo chciało też czerpać zyski z legalizacji obrotu marihuaną, więc na producentów nałożono dodatkowe podatki i opłaty. - To w efekcie spowodowało, że jest problem z zaspokojeniem popytu w legalny sposób, czyli nie ma wystarczającej liczby sklepów, gdzie można legalnie tę marihuanę kupić - mówił dr Marcin Gabryś. I choć sytuacja różni się w zależności od prowincji, np. w przypadku Ontario - najbardziej zaludnionej części Kanady z ponad 13 mln mieszkańców - działa 41 sklepów z marihuaną. - To jest naprawdę niewystarczająca liczba - podkreślił rozmówca Cezarego Łasiczki.
Drugim czynnikiem, na który zwrócił uwagę naukowiec z UJ, jest cena oferowanego legalnie produktu.
- Ponieważ podatków i opłat jest sporo, to cena jest wyższa. Szacuje się nawet, że około dwukrotnie w stosunku do tego, jak kształtowały się ceny przed legalizacją - wyjaśnił. - Tutaj dochodzi do znanych ekonomistom zasad, czyli duży rynek nie znosi próżni. Zresztą on nie był pusty, bo ta szara strefa sprzedaży marihuany w Kanadzie istniała, od kiedy lecznicza marihuana została zalegalizowana i wygląda na to, że nie udało się zlikwidować sprzedaży w tej szarej strefie, że w dalszym ciągu dilerzy mogą obsługiwać klientów, którzy nie mają (do niej - red.) dostępu, bo nie ma sklepów w wystarczającej ilości. Po drugie oferują też tańszy produkt - tłumaczył.
W kość przedsiębiorstwom, które zdecydowały się na rozpoczęcie produkcji marihuany, dał także początkowy wymóg - nakaz uprawy sadzonek w szklarniach. Choć z przepisu potem się wycofano, firmy poniosły już nakłady na specjalne budynki. - To wszystko spowodowało, że inwestycje wielomilionowe tych firm okazały się niekoniecznie potrzebne, więc to dodatkowo też gdzieś doprowadziło do strat, które te firmy musiały wykazać. Część z nich jest spółkami giełdowymi (...), wiec to wszystko wpływa na ich ceny na rynku - wyjaśniał dr Gabryś.
Prowadzący program Cezary Łasiczka mówił o jeszcze jednym czynniku, który sprawia, że użytkownicy marihuany nadal kupują ją w szarej strefie. Chodzi o jakość oferowanych legalnie i nielegalnie produktów. Masowa produkcja dużych firm nie pozwala na ich specjalizację, na co mogą pozwolić sobie mali, działający w szarej strefie producenci. - Mieliśmy bardzo zróżnicowany rynek (przed legalizacją - red.), który potrafił dostarczać produkty wysokiej jakości, bardzo specjalizowane, do których już byli przyzwyczajeni konsumenci. Tutaj wielkie firmy nie były w stanie tego zrobić - przyznał dr Gabryś, I dodał, że "ta zdecydowanie niższa jakość za wyższą cenę", to jeden z podstawowych elementów, które doprowadziły do tego, że rynek nie rozwija się w taki sposób, w jaki życzyłyby sobie władze i duże firmy, które w niego zainwestowały.
Choć na razie kanadyjskie władze nie osiągnęły zamierzonych efektów, to zdaniem dra. Gabrysia nie przesądza to jeszcze ostatecznego wyniku sprawy. - Myślę, że zdecydowanie to jest jeszcze za krótki okres, żeby mówić o jakiejś takiej znaczącej klęsce programu. Zresztą, to dużo analityków podkreśla, że to jest jednak bezprecedensowa operacja, jeśli chodzi o kraje rozwinięte na świecie - podkreślił ekspert, dopowiadając, że kanadyjscy konsumenci potrzebują też czasu na przywyknięcie do nowej rzeczywistości.
- Bo "The Guardian" też podkreśla, że jednak kupujący marihuanę byli przyzwyczajeni do jakieś takiej otoczki dilerów. Jakieś takie posthipisowskie elementy związane z nastawieniem konsumentów też tutaj odgrywają rolę i nie zawsze te oficjalne sklepy z marihuaną im odpowiadają. Więc pewnie musi minąć zdecydowanie więcej czasu, żebyśmy wiedzieli, czy można mówić o sukcesie, czy o porażce (władz Kanady - red.) - podsumował rozmówca Cezarego Łasiczki.
pokój hotelowy, wieczór, 2 pijących i jarających kolegów (D i J), pozytywne nastawienie na w miarę "imprezowy" klimat.
29.02.2008
Jest to mój pierwszy TR, więc z góry przepraszam za jakieś niedociągnięcia i zbędne pierdoły. Trip miał miejsce tydzień temu, więc na pewno nie jest tak dobrze opisany jakby mógł być.
Piękny sobotni poranek na obrzeżach Krakowa. Jednoosobowy, niezaplanowany trip. Świeży umysł po dobrze przespanej nocy.
Jako że na NG nie ma zbyt wielu opisów działenia tej substancji, pokusiłem się o napisanie TR'u, enjoy.
nastawienie: pozytywne miejsca: winda, pokój
Raport praktycznie "surowy", jest to scalony opis kilku przeżyć z trzech dni.
Kupiłem sobie z rana gaz, wracając do domu kirałem w windzie, kroki na klatce odbijały się mechanicznym pogłosem, przekręcanie klucza w zamku nasuwało skojarzenia z czymś o tyle mechanicznym co i owadzim, ot molibdenowy skarabeusz przebierający odnóżami. Później za dnia, były jeszcze 3 podejścia, ale prawdziwa faza zaczęła się wieczorem.
Kiram, "buchy" oporowe.
1 wdech: zaczyna się charakterystyczne pulsowanie;
2 wdech: dźwięk dostał echa, pogłosu, obrazek zaś dostał głębi;
Substancja: Salvia Divinorum - suszone liscie
Doswiadczenie: mj, hasz, dxm, pseudoefedryna, aviomarin, etanol
Sprzet: mosiezna fajka wodna (mala)