Na zdrowie

Jeden do dwóch drinków dziennie może mieć zbawienny wpływ na układ krążenia - takie wnioski wynikają z 30 lat badań. Czy zatem lekarze powinni zalecać swoim pacjentom spożywanie trunków ?

Tagi

Źródło

Świat Nauki

Odsłony

5159

Przemawiając na spotkaniu ruchu na rzecz abstynencji w Illinois w 1842 roku Abraham Lincoln powiedział o "upajającym napoju" coś, co zapewne spotkało się z chłodnym przyjęciem: "Prawdą jest, że [...] wielu ludziom bardzo on zaszkodził - zauważył przyszły prezydent - ale jakoś nikomu nie przyszło do głowy, że szkodliwe nie było używanie tego, co jest złe, ale nadużywanie tego, co bardzo dobre." Ameryka nigdy nie mogła się zdecydować, czy alkohol jest dobry, czy zły. Miliony ludzi dobrze jeszcze pamiętających czasy prohibicji, gdy napoje alkoholowe były nielegalne, dziś są świadkami wręcz zalewu reklam zachęcających do picia. Pomimo popularności trunków abstynencję wciąż uważa się za cnotę. Oczywiście, nadmierne spożycie i uzależnienie od alkoholu budzi uzasadnione obawy, lecz niepokój związany z zagrożeniami wynikającymi z nadmiernego picia często przesłania fakt, że alkohol ma również korzystne działania zdrowotne. W rezultacie ignorowana jest rosnąca liczba dowodów, że spożywanie umiarkowanych ilości alkoholu zapobiega wielu chorobom układu sercowo-naczyniowego (układu krążenia), zwłaszcza atakom serca i udarom niedokrwiennym (spowodowanym zamknięciem światła naczynia krwionośnego). Z kilku badań wynika nawet, że alkohol zapobiega demencji związanej z chorobami naczyń.

DZIAŁANIE ALKOHOLU

Aby dyskutować na temat umiarkowanego spożywania alkoholu, należy się zastanowić, co rozumiemy pod pojęciem "umiarkowane". Wprawdzie podział ludzi na mało, umiarkowanie lub dużo pijących przyjęto nieco arbitralnie, jednak w prasie medycznej ugruntował się pogląd, że umiarkowane picie to góra dwa "standardowe" drinki dziennie [ilustracja na stronie 75].

Badania wykazały, że spożywanie większej ilości alkoholu może już zdrowiu zaszkodzić, choć granica ta jest płynna i zależy od płci, wieku oraz innych czynników indywidualnych. Najważniejszy pozytywny skutek picia rozsądnych ilości alkoholu to zmniejszenie zagrożenia chorobą naczyń wieńcowych (CHD - coronary heart disease), do której dochodzi w wyniku odkładania się złogów cholesterolu, czyli blaszek miażdżycowych w tętnicach zaopatrujących mięsień sercowy w krew. Angielski termin "atheroscle-rosis" (po polsku arterioskleroza), określający zmiany miażdżycowe w tętnicach, powstał z połączenia dwóch greckich słów: athera, oznaczającego kleik z mąki i odnoszącego się do złogów lipidowych, oraz scleros, tłumaczonego jako twardy i obrazującego utratę elastyczności ścian naczyń krwionośnych.

Wskutek miażdżycy ograniczony jest dopływ krwi do serca, co może przyczyniać się do powstawania zakrzepów zamykających światło tętnic. Prowadzi to do dusznicy bolesnej (bólów w klatce piersiowej spowodowanych niedoborem tlenu w mięśniu sercowym), zawału serca (gdy zakrzep albo zwężenie naczynia wieńcowego uniemożliwia krwi dopłynięcie do komórek mięśnia sercowego, powodując ich śmierć), a nawet zgonu, często nagłego. Choroba rozwija się zazwyczaj w młodym wieku, ale dopiero po kilkudziesięciu latach pojawiają się pierwsze jej objawy. Jest to najczęściej spotykana choroba serca w krajach rozwiniętych - odpowiedzialna za około 60% zgonów z przyczyn sercowo-naczynio-wych i około 25% wszystkich. Pierwsze przesłanki przemawiające za korzystnym wpływem alkoholu na zdrowie anatomopatolodzy odkryli na początku XX wieku. Zaobserwowali, że duże tętnice pacjentów zmarłych z powodu alkoholowej marskości wątroby były wyjątkowo "czyste" - bez śladów miażdżycy. Według jednej z hipotez, alkohol zadziałał jak rozpuszczalnik, wypłukując złogi gromadzące się w tętnicach. Według innej, osoby nadużywające alkoholu zmarły, zanim zdążyła się u nich rozwinąć miażdżyca. Żadna jednak z tych hipotez nie wyjaśniała przyczyny występowania całkowicie drożnych tętnic u osób pijących alkohol.

Dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych Gary D. Friedman z Kaiser Perma-nente Medical Center w Oakland w Kalifornii zaproponował nowatorską metodę: wykorzystanie komputerów do rozpoznania nieznanych czynników sprzyjających wystąpieniu ataku serca. Umożliwiłoby to zidentyfikowanie zdrowych ludzi zagrożonych czynnikami ryzyka podobnymi do występujących u ofiar idcwsku. A są nimi: palenie tytoniu, cukrzyca, podwyższone ciśnienie tętnicze i stężenie lipoprotein o małej gęstości (LDL - low-density lipoprotein), zwanych potocznie złym cholesterolem, oraz obniżony poziom lipoprotein o dużej gęstości (HDL - high-density lipoprotein), czyli "dobrego cholesterolu". W grupie podwyższonego ryzyka znaleźli się także mężczyźni oraz osoby, w których rodzinie występowała choroba niedokrwienna serca. Friedman poszukiwał czynników, na których podstawie można byłoby przewidzieć atak serca, analizując na setki sposobów dane uzyskane od pacjentów i osób z grupy kontrolnej. Porównywał na przykład ich zwyczaje żywieniowe, zamiłowanie lub nie do wysiłku fizycznego oraz wyniki badań laboratoryjnych krwi. Otrzymane wyniki były zaskakujące: abstynencji towarzyszyło zwiększone ryzyko ataku serca.

W wielu badaniach nie zaobserwowano tego związku, gdyż spożywanie trunków rozpatrywano łącznie z paleniem tytoniu. A ponieważ osoby pijące często także palą, negatywny wpływ palenia maskował korzystne działanie alkoholu. W 1974 roku wraz ze współpracownikami z Kaiser Permanente -Friedmanem i Abrahamem B. Siegelau-bem - opublikowaliśmy pierwszą prawdopodobnie pracę, w której rozpatrywaliśmy umiarkowane picie alkoholu niezależnie od palenia tytoniu. Zaobserwowaliśmy wyraźny związek między skłonnością do trunków a zmniejszonym ryzykiem ataku serca.

Od tego czasu w wielu badaniach dotyczących mężczyzn i kobiet różnej rasy i narodowości potwierdzono korelację picia alkoholu ze stanem zdrowia. Prace te udowodniły, że u osób niepiją-cych częściej rozwijają się różne postacie choroby wieńcowej niż u spożywających alkohol w niewielkich ilościach. W roku 2000 Giovanni Corrao z Universita Milano Bicocca we Włoszech oraz Kari Poikolainen ze Szpitala Leczenia Uzależnień w Jarvenpaa w Finlandii wraz ze współpracownikami zestawili wyniki 28 wcześniej opublikowanych badań dotyczących związku pomiędzy piciem napojów wyskokowych a chorobą naczyń wieńcowych. Ta metaanaliza wykazała, że ryzyko rozwoju choroby wieńcowej spada wraz ze wzrostem dziennego spożycia alkoholu od zera do 25 g. Na tym poziomie (ilość C2H5OH zawartego w dwóch standardowych drinkach) ryzyko poważnego incydentu wieńcowego - zarówno ataku serca, jak i zgonu z tego powodu - było o 20% niższe niż u osoby niepijącej.

Nowsze dane dotyczące ochronnego działania alkoholu, zapobiegającego śmierci z powodu choroby niedokrwiennej mięśnia sercowego, są jeszcze bardziej sensacyjne. Na zjeździe American Heart Association w listopadzie ub.r. wraz z moimi współpracownikami z Kaiser Permanente - Friedmanem, Mary Annę Armstrong i Haraldem Kippem - dyskutowaliśmy na temat ponownej analizy stanu zdrowia 128 934 pacjentów, których przebadano kontrolnie w latach 1978-1985. 16 539 z nich zmarło między rokiem 1978 a 1998, w tym 3001 wskutek choroby naczyń wieńcowych. Stwierdziliśmy, że u tych, którzy nie odmawiali sobie jednego lub dwóch drinków dziennie, ryzyko zgonu z przyczyn sercowych było o 32% niższe w porównaniu z abstynentami.

Prawdopodobnie ma to związek ze stężeniem cholesterolu i krzepnięciem krwi. Lipidy osocza odgrywają ważną rolę w patogenezie choroby niedokrwiennej serca. Z wielu badań wynika, że osoby spożywające umiarkowane ilości alkoholu mają o 10-20% większe stężenie "dobrego cholesterolu". Sprzyjają temu także regularne ćwiczenia i przyjmowanie odpowiednich leków. Oznacza to, że ludzie, którzy niewiele piją, są mniej zagrożeni chorobą naczyń wieńcowych.

Wynika to m.in. ze zdolności lipopro-tein o dużej gęstości do transportowania cholesterolu z powrotem do wątroby, gdzie jest on powtórnie wykorzystywany bądź eliminowany. Zatem mniej cholesterolu odkłada się w ścianach naczyń krwionośnych i powstaje mniej blaszek miażdżycowych. Alkohol prawdopodobnie silniej oddziałuje na niektóre podgrupy HDL (HDL,), podczas gdy wysi- łek fizyczny podwyższa stężenie HDL2, a obie te frakcje mają działanie ochronne. (Szlaki biochemiczne w komórkach wątroby, dzięki którym alkohol podnosi stężenie HDL, nie zostały dokładnie poznane - uważa się, że alkohol ma prawdopodobnie wpływ na enzymy uczestniczące w produkcji HDL.) Z trzech niezależnych badań, prowadzonych w celu dokładnego poznania działania alkoholu, jednoznacznie wynika, że większe stężenia lipoprotein o dużej gęstości u osób pijących alkohol powoduje obniżenie ryzyka wystąpienia choroby naczyń wieńcowych co najmniej o połowę.

Alkohol zakłóca zapewne złożony cykl reakcji biochemicznych warunkujących krzepnięcie krwi, przeciwdziałając w ten sposób powstaniu zakrzepu, na przykład na powierzchni blaszki miażdżycowej znajdującej się w tętnicy wieńcowej, co może spowodować zawał serca. Płytki krwi - komórkowe składniki skrzepliny - w obecności alkoholu stają się prawdopodobnie mniej "lepkie", a przez to mniej skłonne do agregacji, ale nie ma danych jednoznacznie to potwierdzających. W opublikowanej w 1984 roku pracy Raffaele Landolfi z Manfred Steiner Memoriał Hospital przy Brown University napisała, że spożywanie alkoholu podnosi stężenie pro-stacykliny (hamującej proces krzepnięcia) względem stężenia tromboksanu pobudzającego krzepnięcie. Walter E. Laug z Keck School of Medicine w Uni-versity of Southern California wykazał, że alkohol powoduje wzrost poziomu aktywatora plazminogenu - enzymu odpowiedzialnego za rozpuszczanie skrzepu. Z wielu innych badań wynika również, że alkohol obniża stężenie innego czynnika krzepnięcia - fibrynogenu.

Przeciwzakrzepowe działanie alkoholu nie jest tak dobrze udokumentowane jak jego wpływ na HDL. Wpływ alkoholu na agregację płytek może być inny w przypadku osób dużo pijących. Niemniej jednak działanie to ma prawdopodobnie mniejsze znaczenie w obniżaniu ryzyka chorób sercowo-naczy-niowych u umiarkowanie pijących. Co więcej, wykazano korzystny wpływ alkoholu na obniżenie ryzyka wystąpienia choroby naczyń wieńcowych u osób pijących znacznie mniej niż dwa drinki dziennie - powiedzmy 3-4 tygodniowo. Przy spożywaniu niewielkich ilości C2H5OH, zbyt małych, aby mogły oddziaływać na stężenie HDL, ochronny wpływ alkoholu może być głównie wynikiem jego właściwości przeciwza-krzepowych. Choć alkohol zmniejsza ryzyko choroby wieńcowej głównie wskutek zwiększania stężenia HDL i zmniejszania krzepliwości krwi, działa także w inny, mniej bezpośredni sposób. Umiarkowane spożywanie trunków może zmniejszać ryzyko choroby naczyń wieńcowych, zmniejszając zagrożenie cukrzycą typu II, która jest ważnym czynnikiem ryzyka tej choroby. Działanie to jest prawdopodobnie wynikiem zwiększenia wrażliwości tkanek na insulinę i lepszego wykorzystania glukozy. (Niemniej jednak osoby spożywające znaczne ilości alkoholu mają podwyższone stężenia glukozy we krwi, co może być ostrzeżeniem przed wystąpieniem w przyszłości cukrzycy). Pojawia się także coraz więcej dowodów na zapalne pochodzenie miażdżycy naczyń wieńcowych [patrz: Peter Libby "Prawdziwe oblicze miażdżycy"; Świat Nauki, lipiec 2002], a alkohol ma przeciwzapalny wpływ na komórki śród-błonka - nabłonka wyściełającego wnętrze naczyń krwionośnych.

Zanim jednak korzystne działanie alkoholu doczeka się oficjalnego potwierdzenia, epidemiolodzy poszukują innych czynników, które mogą mieć w tej sprawie znaczenie. Porównują na przykład cechy psychologiczne, nawyki żywieniowe oraz aktywność fizyczną abstynentów i osób pijących. Biorą pod uwagę także inne aspekty, które mogłyby zwiększać zagrożenie chorobą naczyń wieńcowych. Cechy pomocne w wyjaśnieniu prawdopodobnego ochronnego działania alkoholu powinny występować u badanych niezależnie od płci, narodowości czy rasy. Ponieważ ich dotąd nie zidentyfikowano, należałoby uznać pozytywny wpływ niewielkich i umiarkowanych ilości alkoholu na układ serco-wo-naczyniowy. Dostępne dowody są wystarczające, aby według większości standardów epidemiologicznych ustalić istnienie związku przyczynowego. Wielu badaczy zajmujących się wpływem picia niewielkich i umiarkowanych ilości alkoholu na stan zdrowia dochodzi do analogicznych wniosków. Obecne badania prospektyw-ne prowadzone są zgodnie z określonym schematem - najpierw identyfikuje się osoby o określonych przyzwyczajeniach, a następnie przez długi czas monitoruje ich stan zdrowia. Stwierdzono, że profile zdrowotne abstynentów i osób pijących się różnią. Korzyści ze spożywania alkoholu są efektem prostych biologicznych mechanizmów. Alkohol działa wybiórczo - poprawia stan układu serco-wo-naczyniowego, ale nie chroni przed wszystkimi chorobami. Efekty jego działania da się zidentyfikować niezależnie od czynników "zakłócających", innych substancji czy nawyków, które mają wpływ na układ krążenia.

Obniżenie o 30% ryzyka choroby naczyń wieńcowych jest, co brzmi dość nieoczekiwanie, mniej przekonującym dowodem niż powyższe argumenty, gdyż może za tym kryć się jakiś nieznany czynnik zakłócający. Wyobraźmy sobie na przykład hipotetyczny zestaw genów odpowiedzialny za zmniejszenie ryzyka tej choroby o 60%, a jednocześnie za skłonności ich posiadacza do picia umiarkowanych ilości alkoholu. Niezależne efekty funkcjonowania genów mogą stwarzać pozory istnienia związku przyczynowego (dotąd nie odkryto takiego czynnika zakłócającego i 30-pro-centowe zmniejszenie ryzyka CHD wydaje się prawidłowo oszacowane).

Słabym punktem hipotezy takiego związku jest także brak liniowej zależności dawka-efekt. Picie dużych ilości alkoholu nie zabezpiecza w większym stopniu przed chorobami układu krążenia niż umiarkowane. Zebrane dane wspierają tezę o korzystnym wpływie ograniczonego picia trunków. Należy jednak wspomnieć, że dotąd nie przeprowadzono randomizowanego badania prospektywnego ze ślepą próbą -uważanego za złoty środek w badaniach z udziałem ludzi. Można by nim objąć dużą grupę osób niepijących, z których losowo wybrana, nie znana badaczom połowa, zaczęłaby pić umiarkowanie, druga zaś zachowałaby wstrzemięźliwość. Obie obserwowano by przez lata pod kątem różnic w występowaniu chorób układu krążenia i zgonów z przyczyn sercowych.

JAK ALKOHOL CHROŃI PRZED CHD
Efekt Prawdopodobny mechanizm działania Komentarz
Podniesienie stężenia cholesterolu we frakcji HDL we krwi Usuwanie i transport cholesterolu we frakcji LDL ze ścian naczyń krwionośnych Solidnie udokumentowane; odpowiada za co najmniej połowę ochronnego działania alkoholu
Obniżenie cholesterolu we frakcji LDL Zmniejszenie jednego z czynników ryzyka CHD Słabo udokumentowane; działanie prawdopodobnie zależy od diety
Zmniejszenie oksydacji LDL Zapobieganie tworzenia się płytki miażdżycowej, związanego z oksydacją LDL Działanie w dużej mierze hipotetyczne, choć czerwone wino obfituje w antyoksydanty
Obniżenie stężenia fibrynogenu we krwi Zmniejszenie ryzyka tworzenia się zakrzepów na blaszce miażdżycowej Średnio udokumentowane
Nasilanie innych mechanizmów przeciwza krzepowych: zmniejszanie agregacji płytek
zwiększanie stężenia prostacykliny,
obniżanie poziomu tromboksanu
Zmniejszanie ryzyka tworzenia się zakrzepów na blaszce miażdżycowej Niespójne dane; możliwe odwrócenie efektu przy piciu dużych ilości alkoholu
Zmniejszenie insulinooporności Zmniejszenie głównego czynnika ryzyka rozwoju cukrzycy typu II Dane z małej liczby badań
Zmniejszenie stresu psychospołecznego Niejasny Brak danych wspierających hipotezę lub prawdopodobny mechanizm
Poprawa stanu mięśnia sercowego Większa odporność na uszkodzenia spowodowane niedotlenieniem Wyniki badań we wstępnej fazie

WINO, PIWO - A MOŻE COŚ MOCNIEJSZEGO?
Piwo, wino i alkohole wysokoprocentowe wydają się zmniejszać ryzyko choroby naczyń wieńcowych (CHD). Pozostaje jednak pytanie, czy któryś z tych trunków działa efektywniej od pozostałych. Odpowiedź jest krótka: jury wciąż obraduje. Umieralność z powodu choroby naczyń wieńcowych we Francji, gdzie pije się dużo czerwonego wina, jest o połowę mniejsza niż w USA, pomimo podobnego spożycia tłuszczów i siedzącego trybu życia. Przyczyniło się to do powstania określenia "francuski paradoks" i koncepcji, że czerwone wino jest napojem alkoholowym wywierającym korzystny wpływ na zdrowie. Hipoteza ta miała teoretyczne podstawy - właśnie ten rodzaj wina zawiera wiele składników o potencjalnym działaniu antyoksydacyjnym i przeciwdziałającym tworzeniu się złogów miażdżycowych. W doskonałej duńskiej pracy z 1995 roku, w której zaprezentowano wyniki 12-letnich badań z udziałem 13 tys. osób, sugerowano, że pijący wino mają niższy wskaźnik umieralności wskutek choroby naczyń wieńcowych niż amatorzy innych trunków. Wraz z moimi współpracownikami z Kaiser Permanente - Mary Annę Arm-strong i Gary'ym D. Friedmanem - opublikowaliśmy prace dotyczące zagrożenia zgonem spowodowanym chorobą naczyń wieńcowych (1990) i hospitalizacji z tego powodu (1997). W badaniach, w których uczestniczyło ‚ tys. Kalifornijczyków, wśród pijących piwo i wino stwierdzono mniejsze ryzyko wystąpienia CHD niż u spożywających alkohole wysokoprocentowe.

Na zjeździe American Heart Association w listopadzie 2002 roku zaprezentowałem nowe, zaktualizowane dane z badania przeprowadzonego w 1990 roku. Zaskoczyło nas, że osoby codziennie pijące wino były o około 25% mniej narażone na zgon z powodu choroby naczyń wieńcowych niż pijące piwo, choć obie grupy spożywały te same ilości alkoholu. Amatorzy wina byli o 35% mniej zagrożeni śmiercią z powodu choroby naczyń wieńcowych niż pijący niewielkie bądź umiarkowane ilości mocnych trunków. Nie stwierdzono natomiast znamiennej różnicy między działaniem białego i czerwonego wina.

Irytującym aspektem tych wszystkich badań jest to, że ogólne przyzwyczajenia amatorów wina, piwa i mocnych alkoholi wydają się znacznie różnić. Na przykład w Danii picie wina idzie w parze ze zdrową dietą (obfitą w owoce, warzywa, ryby, sałatki i oliwę z oliwek) oraz wyższym statusem socjalno-ekonomicznym i wyższym wskaźnikiem IQ. W naszych kalifornijskich badaniach stwierdziliśmy, że pijący wino zazwyczaj mniej palili, byli lepiej wykształceni i wykazywali większy umiar w spożywaniu alkoholu niż piwosze i amatorzy trunków wysokoprocentowych. Różnice w upodobaniach do różnych alkoholi znacznie utrudniają ocenę, czy na stan zdrowia ma wpływ rodzaj trunku (a w związku z tym różne zawarte w nim składniki), sposób jego picia (powoli, przy jedzeniu w przypadku wina) oraz inne czynniki.

Pić albo nie pić

Większość ludzi pije alkohol, nie zastanawiając się nad jego działaniem zdrowotnym, mimo to ich serce odnosi z tego korzyści. Zakrojone na dużą skalę badanie nad pozytywnymi skutkami spożywania trunków to niemałe wyzwanie dla lekarzy. Z jednej strony picie małych i umiarkowanych ilości alkoholu wydaje się korzystniejsze niż całkowita abstynencja. Z drugiej spożywanie jego dużych ilości ma niezaprzeczalnie negatywne skutki - może powodować choroby nie związane z układem krążenia, jak marskość wątroby, zapalenie trzustki, niektóre nowotwory oraz choroby neu-rodegeneracyjne, przyczyniać się do zwiększenia liczby wypadków, zabójstw i samobójstw, a także być powodem wystąpienia płodowego zespołu alkoholowego. Nie wykazano związku między umiarkowanym piciem a którymkolwiek z wymienionych problemów.

Spożywanie dużych ilości alkoholu przyczynia się także do występowania chorób serca. Zwiększa ryzyko kardio-miopatii alkoholowej, objawiającej się osłabieniem siły mięśnia sercowego i jego nieefektywną pracą. Sprzyja rozwojowi nadciśnienia (niezależnego czynnika ryzyka choroby wieńcowej, udaru mózgu, niewydolności serca i nerek), udaru krwotocznego mózgu, w którym dochodzi do pęknięcia naczynia krwionośnego położonego wewnątrz lub na powierzchni tego narządu. Nadużywanie alkoholu ma także związek z zaburzeniami przewodzenia impulsów elektrycznych w mięśniu sercowym powodującymi arytmię. Czy zatem znając potencjalne zagrożenie w związku z piciem alkoholu, pacjent i jego lekarz mogą zadecydować o włączeniu trunków do diety, a jeśli tak, to w jakiej ilości? Rozwiązaniem byłaby możliwość dokładnej oceny stopnia zagrożenia uzależnieniem się od alkoholu u poszczególnych osób. Najrzadziej wymieniane następstwo umiarkowanego picia to choroba alkoholowa. Indywidualne ryzyko da się oszacować na podstawie wywiadu rodzinnego ukierunkowanego na problemy z alkoholem w przeszłości i choroby wątroby. Ale nawet jeśli weźmiemy pod uwagę znane czynniki, w późniejszym życiu może zdarzyć się coś nieprzewidzianego, co niekorzystnie wpłynie na ilość spożywanych napojów wyskokowych.

Właśnie z powodu tych zagrożeń dotychczasowe działania koncentrowały się jedynie na zmniejszaniu przerażających skutków społecznych i zdrowotnych nadużywania alkoholu. A korelacja między całkowitym spożyciem alkoholu w danym społeczeństwie i częstością występowania problemów z nim związanych uzasadniała namawianie do abstynencji. Należy jednak pamiętać, że wstrzemięźliwość nie jest odpowiednim wyborem dla pacjentów, którzy regularnie spożywają niewielkie ilości alkoholu, są w wysokim stopniu narażeni na chorobę wieńcową i którym w niewielkim stopniu grozi uzależnienie od alkoholu, a taka jest większość społeczeństwa. Oczywiście, osoby te powinny stosować odpowiednią dietę i regularnie ćwiczyć, leczyć otyłość, cukrzycę, nadciśnienie, obniżyć stężenie cholesterolu i zerwać z paleniem. Na liście tych zaleceń jest także umiarkowane picie alkoholu. Większość pacjentów spożywających niewielkie i umiarkowane jego ilości "pobiera" wystarczającą ilość zawartych w nim składników mających pozytywny wpływ na serce, toteż nie ma przeszkód, by robić to dalej.

Abstynentów nie powinno się masowo nakłaniać do picia dla zdrowia, wielu z nich ma powody, by tego nie robić. Ale na przykład osoba cierpiąca na chorobę niedokrwienną rzuca palenie, stosuje ścisłą dietę, zaczyna intensywnie ćwiczyć i w dobrej wierze rezygnuje z butelki piwa lub kieliszka wina wieczorem. Taką wstrzemięźliwość trzeba odradzać.
Ponadto wiele osób sporadycznie pijących alkohol może wziąć pod uwagę zwiększenie jego ilości do jednego standardowego drinka dziennie, szczególnie mężczyźni w wieku powyżej 40 lat i kobiety po 50 roku życia, w wysokim stopniu zagrożone CHD i w niewielkim - problemem alkoholowym. Kobiety powinny jednak poważnie się zastanowić - wiele badań wskazuje na związek między spożywaniem dużych ilości alkoholu a zwiększonym ryzykiem raka piersi, schorzenia rzadziej występującego w grupie kobiet po menopauzie w porównaniu z chorobami serca, lecz niewątpliwie poważnego (w niektórych pracach zwraca się uwagę, że podobne skutki może mieć picie nawet niewielkich ilości trunków). W przypadku młodych kobiet, u których ryzyko wystąpienia choroby wieńcowej w najbliższym czasie jest niewielkie, a korzyści dla układu krążenia nie tak oczywiste, na pierwszy plan wysuwa się zagrożenie rakiem piersi. Dla wszystkich zatem kobiet górną granicą umiarkowanego picia alkoholu powinien być jeden standardowy drink dziennie.

Jedyną pewną informacją na temat wpływu alkoholu na zdrowie jest to, że wszyscy, którzy go nadużywają, powinni ograniczyć picie, a czasem nawet całkowicie z niego zrezygnować. To samo dotyczy osób, w których rodzinie zdarzały się przypadki alkoholizmu lub chorób wątroby. A zatem potencjalne ryzyko i korzyści związane z alkoholem należy rozpatrywać u każdego pacjenta indywidualnie. Wraz z kardiochirurgiem Rogerem R. Eckerem opracowaliśmy algorytm mający pomóc lekarzom i ich pacjentom w podjęciu decyzji, jak dużo trunków, jeśli w ogóle, mają spożywać. Lekarze powinni określać bezpieczną granicę ilości spożywanych trunków przez konkretnych pacjentów, co przyniesie korzyści zdrowotne wybranej grupie społeczeństwa. Starożytni Grecy zalecali umiar w każdej dziedzinie, a 30 lat badań dowodzi, że myśl ta jest słuszna, szczególnie w przypadku napojów alkoholowych.

Oceń treść:

0
Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Dimenhydrynat


O aviatorze: mężczyzna, 22 lata, 76 kg, 188 cm, blondyn, niebieskie oczy i takie tam...

Poprzednie loty: Marry Jane (znamy się od 7 lat), grzyby (1 raz), gałka muszkatołowa (1 raz)

Środek podróży: Aviomarin - 20 tabletek (wyprodukowane w Krakowie).

Warunki lotu: Ponieważ zostało mi już tylko kilka dni wakacji (wrzesień 2004), postanowiłem sobie zaszaleć i sprawdzić jak działa aviomarin w ilościach ponadprzeciętnych.


Odprawa

  • Inhalanty
  • Miks

Wbiegając do łazienki w poszukiwaniu gumek do włosów rzucił mi się w oczy pamiętny zielony ręcznik, dzięki któremu do mojej głowy wpadł pomysł na napisanie tego oto tripraportu. Niestety moje umiętności składnego pisania są znikome, jednakże wspomniany ręcznik nie pozwala o sobie zapomnieć, a zatem zapraszam do przeczytania poniższego tekstu :)

 

  • Marihuana
  • Powój hawajski
  • Przeżycie mistyczne

Wieczór/noc, pokój, muzyka (kompilacja psychedeliczna).

Całkiem niedawno, bo kilka dni temu, po śmierci mojej mamy, wybrałem się w nocną wyprawę pod przewodnictwem tej rosliny. Pestki dotarły do mnie z Holandii, w sumie ponad 30. Wcześniej próbowałem na nich podróżować, ale było to stosunkowo krótko po wyprawie na LSD, więc efekt był tamtym razem mocno wypłaszczony. Po zachowaniu odpowiedniego czasu odpoczynku postanowiłem ponownie przywitać się z Duchem tej rośliny.

  • Mefedron
  • Retrospekcja

Kilkumiesięczna "zabawa" z RC

Zdarzenia które opiszę miały miejsce ładnych kilka lat wstecz. 

 

Byłam w trakcie kilkumiesięcznego intensywnego związku z mefedronem. Opowieśc zaczyna się na początku sierpnia a więc tuż przed delegalizacją, która jeszcze wtedy nie docierała do mojej świadomości. Wracam do domu z urlopu. Właściwie to nie był mój dom, tylko wynajmowana kawalerka na parterze, którą śmiało można by nazwac speluną. Jeden stół, jedna kanapa, jedna żarówka, wiele brudu.

 

randomness