Syndrom amotywacyjny, inaczej zwany abulią - część 1

Z tym tajemniczo brzmiącym terminem można się zetknąć w poradni odwykowej, w mądrych książkach, a także w opracowaniach i ulotkach informacyjnych na temat szkodliwości palenia marihuany. Jest on opisywany jako jeden ze skutków używania THC (substancji czynnej marihuany i jej żywicy - haszyszu).

Tagi

Źródło

Paulina Chocholska
www.psychotekst.com

Odsłony

12238

Z tym tajemniczo brzmiącym terminem można się zetknąć w poradni odwykowej, w mądrych książkach, a także w opracowaniach i ulotkach informacyjnych na temat szkodliwości palenia marihuany. Jest on opisywany jako jeden ze skutków używania THC (substancji czynnej marihuany i jej żywicy - haszyszu).

 

Na początek warto się zastanowić, co to jest motywacja.

 

Mówimy, że osoba ma motywację, gdy znajdzie sobie jakiś cel, zaplanuje swoje działania zmierzające do jego realizacji a potem konsekwentnie ten plan wykonuje. Przykład: uczeń mający motywację to taki, który postanowił poprawić ocenę na wyższą, uczy się więc solidnie do poprawkowego sprawdzianu. To, co zachęca go do wysiłku, jest zależne od jego potrzeb: być może chce być dobrym uczniem, może chce otrzymać nagrodę za wysoką średnią, może rodzice obiecali mu ciekawy wyjazd jeśli będzie miał określone wyniki w nauce, może chce udowodnić sobie, że potrafi być lepszy w danym przedmiocie.

 

Motywacja może być różna: jednych motywuje chęć wiedzy, rozwoju, innych pieniądze, uznanie społecznie, prestiż, potrzeba nowych wrażeń. Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Motywacja może być oparta o wizję osiągnięcia czegoś dla nas miłego, pożądanego. Każdy z nas ma nieco inne potrzeby, więc i motywacje będziemy mieli różne, ale wszystkie one powinny być doceniane. W miarę możliwości warto się powstrzymać od oceniania ich w kategoriach "gorsza - lepsza".

 

A czym jest brak motywacji czyli abulia?

 

Jest to brak woli, który przejawia się przez ograniczoną zdolność do podejmowania decyzji, działań, realizacji pomysłów. Towarzyszy temu obniżenie napędu psychoruchowego, czyli dana osoba nie ma ochoty wstać z łóżka, wykonać prostych czynności w domu, itp. Ma poczucie niemożności działania, co jeszcze dodatkowo pogarsza jej samopoczucie i samoocenę, powodując powstawanie błędnego koła: "Im bardziej mi się nie chce, tym mniej wierzę, że jestem w stanie cokolwiek zrobić, nie próbuję więc nawet zaczynać..."

Abulia pojawia się w depresji, zaburzeniach nastroju, nerwicach, schizofrenii oraz w uzależnieniach. Z badań wynika, że w porównaniu z osobami nadużywającymi alkoholu, u palaczy marihuany syndrom amotywacyjny występuje znacznie częściej i utrzymuje się jeszcze długo po odstawieniu narkotyku. Długo, czyli w trakcie leczenia uzależnienia a także po terapii. Samo zaprzestanie palenia nie powoduje, że motywacja samoczynnie "odrośnie". Warto o tym wiedzieć, zanim zacznie się palić.

 

Abulia to poważna sprawa. W zaawansowanej postaci powoduje, że każda czynność, nawet najprostsza, urasta do rangi potężnego przedsięwzięcia. Nie każdy, kto w życiu palił marihuanę, będzie miał takie objawy, ale dotyczy to większości osób, które palą kilka lat.

 

Na syndrom amotywacyjny można spojrzeć na dwa sposoby:

 

U palącego sporadycznie: osoba zaplanowała sobie wyjście do miasta, spotkanie z przyjaciółmi. Następnie zapaliła marihuanę i została w domu, bo odechciało jej się w ogóle gdzieś iść. Woli leżeć, słuchać muzyki i jeść chipsy. Innymi słowy, zmienił się jej cel, motywacja. Początkowo chciała bawić się w gronie ludzi, teraz woli zostać w samotności i nie podejmować zbyt wielu aktywności. To częste u palących: wcześniejsze plany często nie są realizowane po spożyciu narkotyku.

 

U palącego często: zanim osoba sięgnęła po marihuanę po raz pierwszy, miała różne pomysły, pasje, aktywności. Im częściej paliła, tym rzadziej jej działania obracały się wokół poprzednich potrzeb. Obecnie plany czasem powracają, ale nie są realizowane. Osoba taka ogranicza się do myślenia " a może bym tak zrobił to i tamto..? A, to najpierw zapalę, bo taki nerwowy jestem..." i na tym koniec działania. "Uspokojenie nerwów" powoduje, że zamierzenia sprzed palenia odpłynęły w niepamięć, zostały odłożone na "później", pojawiły się za to inne: coś zjeść, słuchać muzyki, leżeć, oglądać film. Jeśli osoba pali coraz częściej, to stopniowo dawne cele bledną i przestają być w jakikolwiek sposób interesujące. Na atrakcyjności zyskiwać będzie jedynie pomysł, co, gdzie i z kim zapalić oraz jak to zdobyć.

 

Trudno mówić, że to nie jest motywacja. Jest to jedynie jej zmiana. Osoba uzależniona od marihuany, jeśli nie ma przy sobie narkotyku, poświęci sporo czasu i wysiłku, aby go zdobyć i spożyć. Zaplanuje swoje działania i konsekwentnie je zrealizuje, aczkolwiek im dłużej pali, tym trudniej jest jej się zorganizować. Większość społeczeństwa nie uzna tego za motywację, chociaż de facto jest to motywacja. Początki syndromu amotywacyjnego nie polegają zatem na tym, że ktoś od razu nic nie robi, a na tym, że nie robi tego, co uważamy za normalne i typowe. Nie robi tego, co naszym zdaniem w jego wieku robić powinien, co jest właściwe dla danego okresu w życiu człowieka.

 

Czy moje dziecko to ma?

 

Wielu rodziców zastanawia się, czy dziecko ma syndrom amotywacyjny, jeśli nie chce ono realizować ich własnych pomysłów na to, co powinno ono w życiu robić. To ogromny błąd! Rodzicom zdarza się nie dostrzegać aktywności swojego dziecka w obszarach, które oni uważają za mało istotne lub wręcz szkodliwe. Przykład: nastolatek, zamiast odrabiać lekcje, godzinami szkicuje coś na kartkach a potem maluje graffiti na murach. Rodzice uważają, że "nic nie robi" bo miał się uczyć i zdawać na medycynę. A on woli zostać grafficiarzem. Rodzice mogliby wesprzeć syna, w nagrodę za poprawienie kilku ocen zafundować mu np. profesjonalny kurs rysunku. Wtedy mogłoby okazać się, że znajdzie on czas na jedno i na drugie. Wielu rodziców stara się natomiast przeforsować swoje poglądy na siłę, co owocuje rosnącą niechęcią nastolatka do realizacji zamierzeń rodzicielskich oraz bunt. Sprzeciw może wyrażać się w następujący sposób: "jak nie mogę robić tego, co lubię, to nic nie będę robił". A z nudów i buntu dzieci mają różne, nie zawsze mądre pomysły, np. palenie "trawki" i plucie słonecznikiem z kolegami na ławce pod blokiem.

 

Zanim zaczniemy więc podejrzewać nasze dziecko o syndrom amotywacyjny, spróbujmy dowiedzieć się od niego, co je interesuje, czemu jest gotowe poświęcać swój czas i wysiłek. Jeśli dziecko już używa narkotyków, może się to okazać skuteczną pomocą w zaniechaniu brania.

Oceń treść:

Average: 8.5 (11 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

"[...] Początki syndromu amotywacyjnego nie polegają zatem na tym, że ktoś od razu nic nie robi, a na tym, że nie robi tego, co uważamy za normalne i typowe. Nie robi tego, co naszym zdaniem w jego wieku robić powinien, co jest właściwe dla danego okresu w życiu człowieka"

pierdolone stereotypy

Anonim (niezweryfikowany)

to jakies pierdolone farmazony hahahahaha

Anonim (niezweryfikowany)

Prawda jest bolesna :D

Anonim (niezweryfikowany)

to jest prawda, palę ok 4 lat i teraz dopiero zaczełem dostrzegać to, że właśnie tak jest... na głupie prawko mi się nie chce uczyć ;d

Anonim (niezweryfikowany)

znam takich co nie palą i im też za chuja  nie chce się uczyć :)

Anonim (niezweryfikowany)

Z własnego doświadczenia, a także moich kumpli z mieszkania studenckiego Wiem, że jak sie jara dużo (codziennie) to nawet nie chce sie człowiekow wstać i iść sie wyszczać z rana, a to rano to zazwyczaj okolice 14, nie wspomnę już o wyrzucaniu śmieci, myciu naczyń i chodzeniu na zjęcia, na 5 chłopa tylko 1 udało sie przebić na drugi rok...dozujcie z umiarem, pace!

Anonim (niezweryfikowany)

Palę od 12 lat i niestety ale wszystko się zgadza. Syndrom amotywacyjny zaczął pojawiać się u mnie po 4-5 latach palenia i narastał aż nie wyjechałem do Holandii i nie poznałem LSD, które pozwoliło mi się pozbierać i odnowić moje wcześniejsze zainteresowania oraz wzmocnić dążenia (tylko te korzystne ;) ). Do teraz borykam się jednakże ze spustoszeniem w sile woli jakie codzienne palenie przez tych wiele lat mi przyniosło. Teraz palę nie częściej niż raz czy dwa razy w tygodniu z przyjaciółmi i problem powoli zanika. Bardzo ważne żeby palenie stało się rytuałem - a nie tępą przyjemnością z której nie wyciągamy nic poza żarciem z lodówki - niezbyt częste jaranie na imprezach czy po to by coś konstruktywnego zrobić i nie za często to moja sprawdzona receptura na opanowanie mojego ulubionego narkotyku tak by dawał radość a nie zniszczenie. Pozdrowienia dla wszystkich palaczy! Pamiętajcie dużo ale rzadko! :P:P (wdg receptury
Terenca McKenny ;))

Anonim (niezweryfikowany)

tyle, że jeszcze pół roku temu tego nie zauważałem, bądź nie chciałem zauważyć. Jaranie dalej uważam za dobrą rzecz, ale wszystko z umiarem.. Niestety codziennie palenie prowadzi do wdrażania jednej zasady - co masz zrobić dziś, zrób kiedyś.. tak jak napisał przedmówca - zapalić raz na tydzień przy weekendzie to optymalne rozwiązanie =) to co napisałeś o 'rytuale palenia' - też się w pełni zgadzam! Pamiętam czasy kiedy każdy przyniesiony giet/dwa/trzy więcej najpierw dokładnie sie obczajało, później puściło dobrą, wszystkim pasującą nute i zaczynało palić - i dopóki tak było palenie sprawiało samą przyjemność i jakoś nie było tego rozleniwienia w następnych dniach.. ostatnio nikt nawet nie popatrzył specjalnie co to za palenie teraz dostaliśmy, tylko sru nabić bongo albo wiadro i siedzieć tak bez pomysłu.. i nawet nie chciało się ruszyć 5 minut do sklepu po browara =] i od tego czasu zacząłem zauważać, że jednak zielone to nie są same plusy (jeśli jara sie za długi czas codziennie/co 2 dni).. zresztą zauważyłem też, że powoduje zbyt duże przywiązanie do grupy w której sie pali.. i jakoś nawet nie ma się ochoty pojechać na melanż gdzieś, gdzie wiadomo, że będzie więcej nieznajomych.. raczej woli się zostać w swoim gronie.. także nie mówcie że to pieprzenie, tylko po to żeby nie legalizować, bo z własnego i wielu znajomych doświadczenia widzę, że praktycznie wszystko to prawda. Ale dopóki zachowa się umiar w paleniu rzeczywiście będzie to tylko głupim psychologicznym gadaniem.. także życzę Wam, żebyście nie musieli dojść do tych wniosków co ja i z tego co widze mój przedmówca.. peace!

Anonim (niezweryfikowany)

Gram nałogowo w gry typu MMO od 6 lat i mam takie same objawy: satysfakcjonują mnie tylko osiągnięcia moich postaci w grach.

Anonim (niezweryfikowany)

To Ty?

Anonim (niezweryfikowany)

ludzie sieema,ten artykól znalazłem dziś,moja historia z jaraniem trwa już 10 lat, 5lat polskie ,5lat w holandii z najlepszymi kozakami jakie istnieją, ogólnie postanowiłem rzucić trawsko,chociaż w tej kulturze dorastałem imyślałem,ze tak mi mary będzie towarzyszyła do końca moich dni,ale paliłem za dużo i za czesto, baa codziennie,różne fazy już przechodziłem,załamki,deprechy,lęki i paranoję no cóz powiedzmyze odstawiłem, nie palę miesiąc,myślałem,że nabiore motywacjii,aktywny będe itp, a tu lipa nic mi się nie chce do pracy chodze na 8 godz, po czym wracam,obiad i film w łóżku na którym zwykleusypiam, zero aktywności,zero chęci,zero motywacjii,,mam nadzieję,że sie to zmieni na stronce czytałem,że do 3 miechó przechodzi wszystko,bo ja nie chce tak żyć w niecęci do zajawek,przez trawe olalem rysunek w który bylem b dobry, teraz już chyba nie umię, nie chce zabrać mi sie za to, kiedyś lubiłem siłownie,teraz mam ją w domu i mi się nie chce wejść na strych nawet poćwiczyć,ciągle planowanie czegoś co to ja nie zrobię,zostaję tylko planowaniem,nawet laski mi się poznać nie chcę,chociaż po miesiącu uczucia zaczynają wracać ciut i mnie pare zauroczyło,ni wiem czy wrócić do jarania,żeby to przeszło jak odbudować motywację,błagam boga by to preszło,bo kiedyś mogłem sie uczyć wszystkiego szybko dobrze,a teraz nawet jak się za coś już wezmę to zaraz to olewam,poradżciejak to wyleczyć,mam nadzieję,że to samo przejdzie,bo psychotabsy nie wchodzą w grę, ahh merry, tyle z Tobą pięknych dni było,a gdy musiałem Cie rzucić,TY mi taką krzywde wyrządziłaś.. pozdrawiam ps dla młdych ambitnych,jak chcecie kariery i sukcesu to nie radze się w to ładować..

 

Anonim (niezweryfikowany)

tylko że ten syndrom antymotywacyjny to ta osoba zbadała na takich ludziach jak my - palący skuna, nie marihuane... tak?

kiedy mialem swoje, nie bylo takiego problemu. Teraz niestety wraca demotywator konkretny i za to mam żal do rządu największy, że stawiają kłody na mojej drodze przez życie :(

Anonim (niezweryfikowany)

Wcale nie jest to prawda bo kazdemu z nas jakby sie nic nie chcialo to nie zalatwilby palonka taka prawda :) Nikomu nie chcialoby sie dupy ruszyc do dila badz coffeshopu

Anonim (niezweryfikowany)

A przeczytałeś całość? Czy Ci się nie chciało?

 

Artykuł słaby, ale niestety to wszystko prawda. Jeśli ktoś "nie ma" takiego czynnika, to znaczy że jeszcze o tym nie wie, życie zweryfikuje.

 

Anonim (niezweryfikowany)

to moje zdanie a pale 5 lat .

Anonim (niezweryfikowany)

W okresie dorastania, w moim środowisku normalne i typowe było załatwianie i jaranie konopi. Więc w moim przekonaniu robiłem to co chłopaki w moim wieku robią :))

Anonim (niezweryfikowany)

abulia to nie to samo co amotywacja, autor chociaz z wikipedii mógł przeczytać definicję. Abulia jest objawem przewaznie uszkodzeń neurologicznych i przejawia się niemożliwością podjęcia jakiejkolwiek decyzji czy działania, nie z braku chęci tylko po prostu z powodu nieprawidłowego funkcjonowania mózgu.

Anonim (niezweryfikowany)

jakies babilonskie pieprzenie.

Anonim (niezweryfikowany)

Raczej psychologiczne brednie

Anonim (niezweryfikowany)

Nie pierdolcie, że nie ma w tym racji. Fakt - w niektórych momentach brzmi jak tania (w sensie słabo przygotowana) broszurka dla mamy przyniesiona z wywiadówki w gimnazjum, ale przykłady z życia wzięte.  

Anonim (niezweryfikowany)

mozna niechciec w to wierzyc ale troche w tym prawdy jest, ze swojego przykladu :)

Anonim (niezweryfikowany)

Mam taki system amotywacyjny, że przeczytalem trzy pierwsze i dwa ostatnie zdania...

Anonim (niezweryfikowany)

hahaha mam to samo ;P przeczytalem 1i2 punkt i ostatnie zdanie ;P. A siedze tu bo mialem posprzątać pokój ale mi się nie chce ;P

Anonim (niezweryfikowany)

Mam taki system amotywacyjny, że przeczytalem trzy pierwsze i dwa ostatnie zdania...

Anonim (niezweryfikowany)

No ja mam tak samo jak pisze xD Ale propaganda pelna geba

Anonim (niezweryfikowany)

ja pale od kilku lat i jakoś nie zauważam u siebie braku motywacji. jak dla mnie kolejna propaganda majaca na celu oddalenia legalizacji. niestety żyjemy w chorym kraju

 pozdro dla wszystkich zdrowo myślących

 

Anonim (niezweryfikowany)

a ile palisz od tych kilku lat? ja palę o 6,30rano przed pracą, potem w pracy około 3x( zazwyczaj mam takie ze jest to możliwe), 15 minut po powrocie z pracy palę ponownie, no i oczywiście do samego wieczora, aż padne------------to prawda co piszą w tym aRTYKULE.

Anonim (niezweryfikowany)

Wiesz pale trawe juz z 3 lata i powiem Ci ze wydaje mi sie że jest to napisane w 100 % obiektywnie. Nie kazdego to dotknie nie mniej jednak, MI SIE NIC NIE CHCE!

Anonim (niezweryfikowany)

Zajebisty artykul, sama prawda..wiem bo sam sie rzucam jaranie wlasnie przez to, ale znam ludzi ktorym nie przetlumaczysz tego i dopuki nie zrozumieja tego sami beda jarac i robic wlasnie tak uwazajac ze wszystko jest jak najbardziej spoko

Anonim (niezweryfikowany)

Czysta prawda , pale od ok.6 lat i powiem wam,ze...nic mi sie nie chce, generalnie odczuwam zmiane w sposobie myslalenia, czuje malego unplug'a z rzeczywistoscia a przede wszystkim zdecydowana wiekszosc rzeczy mam w d...

Anonim (niezweryfikowany)

Też to mam...

 

 

Problem polega na tym że nigdy trawy nie paliłem. A zaczeło mi się jeszcze zanim zaczełem cokolwiek brać O_O

Anonim (niezweryfikowany)

jaram od ponad roku, amotywacje mam sam nie wiem ile. dopiero tydzien temu to zobaczylem, ze juz mnie to tak bardzo pochlonelo.. co mam zrobic zeby pozbyc sie amotywacji, skonczenie z thc pomoze? bo napewno nie zaszkodzi..

Anonim (niezweryfikowany)

Zakochaj się.

Anonim (niezweryfikowany)

Posluchacie mnie bo z takim starzem jak ja,jest mało.Mam 27 lat pierwszy raz blanta zapaliłem w wieku 13 lat.Spokojnie moge powiedzieć że od 16 roku życia paliłem już co dzień.U mnie opisana zwała zaczeła występować gdzieś gdy miałem 22 lata.Ale to była tylko taka delikatna nie cheć,wkońcu jak sie ma coś chcieć jak sie jara od rana do wieczora.Ale to jest nic,od paru lat próbuje przestać i nie mogę bo gdy nie pale jestem taki jak bym miał 80 lat,to jest jakaś masakra.Teraz obecnie nie pale 3 miesiące i jest tak jak opisane wyżej.Nie jestem jakiś mega leniem leżącym w łożku i i srającym pod siebie,mam dziewczyne,swój sklep,biegam,pływam gram w noge,jest kasa.Ale nic nie cieszy,wszytsko robie na siłe,życie jest szare,cały czas na plecach mam ciężar który ciągnie żeby sie położyć i zasnąc i nie obudzić.Mało tego lekaerz powiedział że na 99% moja chora prostata jest przez jaranie,bo zbyt młody wiek żeby to samo przyszło,aaa jak bym mógl zapomnieć o pigułach dzięki którym mam zryty żoładek i mam problem z jedzeniem teraz.Wiecie co drogie dzieci ? Lepiej nie jarajcie bo szkoda życia,są lepsze zajecia jak np alkochol po ktorym tez sie można dobrze bawić.Pamiętajcie że towar na rynku to nie piekna maryśka z holandi tylko jebany sqn,dość że modyfikowany genetycznie żeby był mocniejszy to przepuszczany przez 10 rąk i kombinowany.Dosypuje sie takie gowna ze nie zdajecie sobie sprawy nawet co palicie,oczywiscie zeby lepiej na wadze wygladalo i zeby lepiej kopalo.A szkoda gadac,ksiazke bym napisal na temat Thc,pozdro dla jaraczy i na tych na detoxie.Koza

kapelusznik (niezweryfikowany)

Po 16 latach jarania dopadła mnie ta amotywacja. Nie moge wstać z łóżka, tylko bym leżał z laptopem i żarł, a życie jest czarnobiałe, nic mi się nie podoba, nic mnie nie ciekawi. Mam nadzieję, że to kiedyś minie i znowu będę jak inni normalni ludzie z zainteresowaniami i dobrym humorem.

Zajawki z NeuroGroove
  • Inhalanty

nazwa substancji: klej butapren


poziom: dxm, benzydamina, inhalanty, thc


dawka: wziewnie ;-)


efekty: róznorodne


zmiana: spora, zmiana duchowa


poprzednie: kazde inne

  • Amfetamina


Środek : Amfetamina (pierwsze zażycie)

Ilość : Pół worka

Doświadczenie : Haszysz, skun, amfetamina





Generalnie to nie mam dużego doświadczenia z drugami ... wszystko zaczęło się od małej imprezki gdzie miałem styczność z grudą haszu ... nie powiem żeby kopło mnie to w kosmos, ale na pewno otworzyło bramy do wspaniałego świata ...

  • Ayahuasca
  • Mimosa Hostilis
  • Pierwszy raz
  • Ruta stepowa

Nastawienie psychiczne dobre, aczkolwiek lekki strach przed spożyciem potężnej substancji. Otoczenie: podkrakowskie bezdroża, łąki i wzgórza.

<Trip-raport pochodzi z okolic roku 2000>

 

Prolog: 

Wszystko, co poniżej napisane, to jedynie maleńka cząstka tego, co udało mi się zapamiętać, a także ledwie muśnięcie tego, co zdołałem określić słowami, by sprostać wymogom komunikowalności.

Wywar AYAHUASCA, jaki przyrządziłem dla 3 osób ja, stary postindustrialny curandero, kilkanaście dni temu, składał się z 18 gramów ruty stepowej wymieszanej z 45 gramami mimosy. Składniki zostały zakupione w znanymi sprawdzonym sklepie szwajcarskim. 

  • Gałka muszkatołowa
  • Pierwszy raz

słoneczny poranek, dobry nastrój

Swego czasu naprawdę sporo naczytałem się o wyjątkowej przyprawie jaką jest gałka muszkatołowa. Zaintrygowało mnie ona, a składało się to na jej dziecinnie łatwą dostępność, cene i możliwe efekty. Jednak aby przeżycie było jak najbardziej satysfakcjonujące należy spełnić kilka warunków związanych z settingiem, więc dwie paczuszki gałki mielonej firmy Prymat czekały cierpliwie na swój czas w szafce. Pięknego środowego poranka ten moment wreszcie nadszedł (w zasadzie to leżały tylko 2 dni, ale chciałem spróbować od razu).

randomness