Fuck the Club! - czyli gdzie zaprowadził mnie maHOMET..
Antynarkotykowe prelekcje z pokazem psów tropiących organizują celnicy w małopolskich szkołach. W Libiążu taka akcja już się odbyła. Ku zaskoczeniu dyrekcji i nauczycieli - zwierzę wskazało dziewięciu gimnazjalistów i licealistów, którzy mogli mieć kontakt z narkotykami.
hyperreal - o akcji pisaliśmy kilka dni temu.
Wskazania psa nie oznaczają, że ci uczniowie brali narkotyki. Być może tylko bawili się na dyskotece, gdzie ktoś palił marihuanę. Wyszkolone zwierzę wyczuje taki zapach nawet po tygodniu - mówi rzecznik Izby Celnej w Krakowie Tomasz Kierski. Pod kryptonimem "Obelix" kryje się ogólnopolska akcja profilaktyczna. W jej trakcie celnicy odwiedzają ponadpodstawowe szkoły, aby mówić młodym ludziom o zagrożeniach, jakie niesie narkomania. Przy okazji, jeśli zażyczy sobie tego dyrekcja, sprawdzają z psami używanymi na co dzień do tropienia narkotykowego przemytu klasy i szatnie. Zakończenie akcji celnicy planują w połowie maja. Termin nie jest przypadkowy. Tomasz Kierski: - Maj to czas egzaminów w szkołach. Wtedy uczniowie najchętniej sięgają po "wspomagacze". Libiąż poszedł na pierwszy ogień, ponieważ tutaj z podobną inicjatywą wyszła straż miejska. Przewodnik z psem zjawił się parę dni temu w tamtejszych szkołach w towarzystwie policjanta i funkcjonariuszy SM. O wizycie nie wiedział wcześniej nikt z wyjątkiem dyrekcji i szkolnego pedagoga. Labrador z lotniska w Balicach obwąchał najpierw szatnię, podczas gdy uczniowie byli na lekcjach. Wskazał jedną kurtkę, ale policjant nie znalazł w niej nic podejrzanego. Następnie przeszedł przez kilka klas, w których nauczyciele mają największe problemy wychowawcze z młodzieżą. Musieliśmy działać z zaskoczenia, aby akcja dała prawdziwe wyniki - wyjaśnia dyrektor Jan Pająk z Zespołu Szkół w Libiążu. Pies wyczuł woń narkotyków u sześciu uczniów. Wszystkich policjant skontrolował w osobnym pokoju. Nie mieli jednak przy sobie narkotyków. Mimo to dyrekcja zamierza zaprosić rodziców i uczniów na spotkanie ze szkolnym pedagogiem i wychowawcami. Chcemy spokojnie porozmawiać, wyjaśnić sprawę bez pochopnych oskarżeń - zapewnia dyrektor Pająk. Bez dowodów, że ktoś świadomie sięgał po narkotyki, nie zamierza wyciągać żadnych konsekwencji. Podobnie deklarują policja i straż miejska. Uświadomiliśmy uczniom, że w każdej chwili mogą się spodziewać kolejnej takiej kontroli. Jeśli mieli kontakt z narkotykami, pies na pewno to wykryje - podsumował Grzegorz Widor, komendant Straży Miejskiej w Libiążu. źródło: gazeta.pl/krakowwakacyjny wyjazd, pozytywne nastawienie, w otoczeniu przyjaciół, lasy i polany
Fuck the Club! - czyli gdzie zaprowadził mnie maHOMET..
# Set & Setting - polana, słoneczna pogoda, bardzo pozytywne nastawienie i humor
# Możliwie dokładne dawkowanie - 2 razy po 500mg metylonu oralnie. Waga: 75kg, wzrost: 174cm
# Wiek i doświadczenie - 18 lat. Metylon pierwszy raz. Poza tym: mefedron, MDPV, marihuana, kofeina
Chciałbym krótko opisać moją pierwszą przygodę z metylonem.
Piękny, słoneczny dzień, siadam na polance i zawijam pierwszą bombkę. Z grama metylonu odmierzam pół i zawijam w husteczkę.
9:20 - pierwsza bombka 500mg oralnie.
Spokojny dzień.
Nie spałem całą noc. Po męczącym dniu w pracy usiadłem do komputera. Popracowałem do rana i poszedłem znów do pracy. Czas goni. Musimy oddać projekt za 3 dni. Nerwówka... Zmęczony jak pies wlokłem się do domu. 16:30 Przechodziłem obok apteki i kupiłem acodin, myląc go z thiocodinem. Chciałem kodę na zmęczenie, a kupiłem deksa. OK, niech będzie. Po drodze do domu spotkałem się z dilerem. W tym czasie zjadłem opakowanie acodinu (150 mg DXM). Pogadaliśmy i wróciłem do domu z jednym gramem maryśki. Zmęczony jak pies, niewyspany ale z jednym małym ziółkiem w dłoni.
Pogoda: Pierwszy naprawdę słoneczny i ciepły dzień roku Miejsce: środek lasu Nastawienie: raczej dobre, niewielki stres spowodowany oczekiwaniami i podnieceniem Ludzie: z przyjacielem
Prolog
Z G. Spotykam się wieczorem nad rzeką. Odpalamy jointa aby lepiej nam się planowało jutrzejszy wyjazd.
- Las? – pyta G.
Od dłuższego czasu obiecaliśmy sobie hometa w lesie. W sumie to ja zawsze na to naciskałem bo obawiam się psychodelików w mieście. Miasto jest królestwem paranoi, hałas, smród, zamknięci, smutni ludzie – samo w sobie jest złym set and settings. Co innego las – natura, miliony bodźców, miliony kolorów.
Komentarze