Kilka słów o mnie : nie paliłem dobre pół roku. W międzyczasie miałem chwiejne nastroje. Co do syntetycznego THC to nie jestem zwolennikiem.
Legalna i opodatkowana marihuana lekiem na kryzys?
Kryzys zmusza polityków do myślenia. Deputowani z Kalifornii wykombinowali na przykład, żeby łatać dziurę budżetową podatkiem od obrotu trawką. Pomysł wart skopiowania?
Tagi
Źródło
Odsłony
1528Kryzys zmusza polityków do myślenia. Deputowani z Kalifornii wykombinowali na przykład, żeby łatać dziurę budżetową podatkiem od obrotu trawką. Pomysł wart skopiowania?
Wypada zacząć od tego, że jest co opodatkowywać. Marihuana zajmuje bowiem pierwsze miejsce wśród płodów rolnych, którymi handluje się w Kalifornii. Wartość jej rocznej sprzedaży - oczywiście kanałami nieoficjalnymi - jest szacowana na 14 milardów dolarów. Dla porównania rynek mleka i śmietany - które są na drugim miejscu - jest wart tylko 7,3 miliardów dolarów. Tymczasem Kalifornia zmaga się z największym w historii deficytem budżetowym w wysokości 42 miliardów dolarów. Stanowa kasa świeci pustkami, setki urzędników wysłano na bezpłatne urlopy, wstrzymano wiele inwestycji, a niektóre szkoły pracują tylko przez cztery dni w tygodniu. Rośnie też bezrobocie. Tom Ammiano, deputowany do kalifornijskiego parlamentu z ramienia Demokratów, cytowany przez tygodnik "Time" mówi tak: "Jesteśmy w bardzo ciężkim położeniu, dlatego musimy być kreatywni. Pomysł, by przestać traktować handel marihuaną jak przestępstwo, uregulować go i opodatkować, właśnie taki jest." Dlatego Ammiano zgłosił stosowny projekt ustawy, który legalizuje obrót marihuaną, poddając go podobnym rygorom, jakim podlega handel alkoholem (m.in. granica wieku - 21 lat). Wpływy z podatku od trawki są przez niego szacowane na 1,3 miliarda dolarów rocznie. Inni eksperci dodają, że kolejny miliard dolarów rocznie można zaoszczędzić na zaprzestaniu ściagania za posiadanie marihuany. Ammiano ze swoim pomysłem trafia na dobry czas. Bo administracja Baracka Obamy łagodzi twarde stanowisko Georga Busha wobec trawki.
Nowy prokurator generalny zapowiedział, że rząd federalny nie będzie ścigał sprzedaży marihuany do celów medycznych. Ten proceder jest legalny w 12 stanach na czele oczywiście z Kalifornią. Trawkę można tam kupić legalnie, jeśli przedstawi się w aptece stosowną receptę. Dotąd jednak i kupujący, i sprzedający mogli się obawiać, że w każdej chwili wpadną agenci DEA i zabiorą ich do aresztu. Teraz ma być inaczej. Pełna legalizacja obrotu marihuaną ma oczywiście wielu przeciwników. Na czele z przedstawicielami organów ścigania, a także niektórymi naukowcami. Joel W. Hay, profesor ekonomii , profesor ekonomii z Uniwersytetu Południowej Kalifornii: "Marihuana to narkotyk, który wpływa negatywnie na zdolność koncentracji i racjonalnej oceny sytuacji. Musimy pamiętać o społecznych kosztach narkotyków. Spójrzmy, jaką rzeź powodują te dwa, które już teraz są legalne - czyli alkohol i papierosy." James Grey, emerytowany sędzie w jednym z kalifornijskich hrabstw, przekonuje jednak, że: "Legalizując marihunanę nie uczynimy jej bardziej dostępną niż jest teraz. Pozbędziemy się za to problemów związanych z towarzyszącą jej przestępczością. Odbierzemy też temu narkotykowi urok zakazanego owocu. Każde społeczeństwo w historii miało swoje używki, które uzależniały. Trzeba to zaakceptować."
Warto dodać, że to nie pierwszy kontrowersyjny podatek, nad którym zastanawiają się Kalifornijczycy. My natomiast pytamy, czy świat pójdzie ich śladem. Apele o legalizację marihuany pojawiają się także w innych krajach. W Polsce - poza wyskokami Janusza Palikota - na razie się o tym nie mówi. Ale kryzys narasta, wpływy z podatków spadają. A rząd rozgląda się za dodatkowymi źródłami dochodów. Jeśli postanowi sięgnąć do kieszeni amatorów trawki, będziecie za czy przeciw? W końcu marihuana to narkotyk, miękki bo miękki, ale jednak. A do tego - przynajmniej na razie - handlują nim głównie ludzie z półświatka. Może jednak czas to zmienić?
Komentarze