Jerzy Vetulani
O NAŁOGACH BEZ EMOCJI
Lęk przed narkomanią powoduje,
że budzi ona agresję w szerokich kręgach społecznych, co
utrudnia spokojną i obiektywną analizę biologicznych podstaw
uzależnienia. Bez tego zaś nie ma mowy o skutecznym zapobieganiu.
Uprzedzając dalszy wywód, chciałbym stwierdzić, że
narkomanię należy traktować jako chorobę psychiczną,
której objawem osiowym jest przymusowe zachowanie poszukiwawcze
zmierzające do zaspokojenia potrzeby zażycia narkotyku.
Ponieważ odsuwa to na dalszy plan inne typy zachowań, osobnik
dotknięty chorobą przestaje być odpowiedzialnym członkiem
społeczeństwa i prędzej czy później staje się
człowiekiem nieszczęśliwym, żyjącym do końca na
marginesie. Narkomania nie dotyka jednak sfery świadomości,
poznania czy nastroju (jak np. schizofrenia czy depresja), ale sfery
związanej z układem nagrody regulującym poczucie
przyjemności lub dyskomfortu. Jak w przypadku wszystkich chorób
psychicznych część społeczeństwa ma
skłonność do obwiniania chorego o jego zachowania,
chociaż wina dotyczy w zasadzie tylko momentu zgody na inicjację.
Zachowaniem osobnika steruje
niesłychanie złożony twór anatomiczny, jakim jest mózg. Im
organizm, a więc i mózg, bardziej złożony, tym zachowanie jest
bardziej plastyczne i bogatsze. Nie wnikając w skomplikowane stosunki
anatomiczne i fizjologiczne, można ogólnie powiedzieć, że
swą rolę kierowania zachowaniem jednostki mózg realizuje przez trzy
wielkie układy funkcjonalne: układ pobudzenia, układ nagrody
oraz układ świadomości i poznania, zwany też układem
kognitywnym (patrz tabela 1).
Są one
ściśle ze sobą powiązane, dzięki czemu jednostka może
w sposób optymalny wykorzystać swe szanse na wypełnienie życiowej
roli, jaką
jest sukces rozrodczy. Oczywiście, tak uproszczona filozofia życia
nie tłumaczy całej złożoności zachowań
indywidualnych i społecznych, jakie obserwujemy zarówno w świecie
zwierząt, jak i ludzi.
Właśnie po to, aby
zapewnić życie sprawne i szczęśliwe wykształcił
się układ pobudzenia regulujący sen oraz czuwanie, a
pozwalający spostrzegać zjawiska zachodzące w otaczającym
świecie, układ kognitywny umożliwiający ocenę
własnej sytuacji w świecie (świadomość,
zdolność uczenia się, pamięć) oraz układ
nagrody, dzięki któremu można rozpoznać zachowania korzystne,
ponieważ wywołują one przyjemność, a nie ból lub
dyskomfort, jak zachowania zmniejszające szansę powodzenia
życiowego.
Układ nagrody współpracuje
ściśle z częścią układu pobudzenia,
nazywaną układem pobudzenia ukierunkowanego, odpowiedzialnym za
zabarwienie doznań emocjami, takimi jak lęk, ciekawość,
gniew czy wstręt. Podłożem anatomicznym systemu
sterującego emocjami jest układ limbiczny. Drażniąc
elektrycznie pewne obszary tego układu, wywołujemy
niekontrolowaną agresję u zwierząt, drażniąc inne -
hamujemy zachowania agresywne. Układ pobudzenia, a zwłaszcza
pobudzenie ukierunkowane, odgrywa znaczącą rolę w
uzależnieniach; niewątpliwie jednak najważniejszy jest tu
układ nagrody. Dzięki istnieniu układu pobudzenia
ukierunkowanego jednostka wybiera odpowiednie cele i podejmuje działania
zapewniające ich realizację. Dzięki układowi nagrody cele
korzystne dla przeżycia lub zwiększenia sukcesu rozrodczego wzmacniane
są nagrodą w postaci przyjemnych doznań, niekorzystne zaś
hamowane karą, czyli odczuciami przykrymi (awersywnymi).
W normalnych warunkach układ nagrody stymulowany jest przez odpowiednie
przekaźniki nerwowe. Ogólnie przyjmuje się, że w pobudzanie
tego układu zaangażowane są aminy katecholowe, zwłaszcza
dopamina, a modulujące działanie wywierają endogenne peptydy
opioidowe. Pewne związki chemiczne, jak się wydaje, uwalniają
neurotransmitery pobudzające układ nagrody, zatem ich przyjmowanie
może sprawiać przyjemność. Stąd wniosek, że
substancje uzależniające działają pozytywnie na
układ nagrody. Tak jak szczur odkrywa, że naciskając
dźwignię może też sobie sprawić
przyjemność i naciska ją bez opamiętania (
patrz
pijane osy),
tak człowiek odkrywa, że zażycie pewnych substancji zapewnia
dobre samopoczucie, wręcz euforię, więc korzysta z nich, kiedy
tylko ma sposobność.
Na szczęście sytuacja nie
jest aż tak prosta. Wydaje się, że uzależnienie nie
występuje zawsze, ale jest objawem zaburzeń w funkcjonowaniu
układu nagrody. W zasadzie działa on sprawnie, ponieważ
dostarcza nie tylko nagród, ale i kar, poszukiwanie przyjemności nie
przeszkadza więc w naturalnej adaptacji do środowiska. Jest
zaangażowany we wszystkie zasadnicze zachowania - przyjmowanie pokarmu,
wody, aktywność seksualną, agresję itp. Brak
pożywienia, a właściwie obniżenie poziomu glukozy,
wywołuje głód, który motywuje zwierzę do poszukiwania pokarmu,
w tym bowiem stanie jedzenie pobudza silnie układ nagrody i dostarcza
przyjemności. Kiedy jednak zwierzę zaspokoi głód, ośrodek
sytości zaczyna tłumić odpowiedni ośrodek nagrody.
Podobnie brak picia, a właściwie pewne zmiany jonowe, powodują
pragnienie, które zmusza do poszukiwania płynu, ale kiedy zwierzę
się napije, ustaje stymulacja związanego z tym ośrodka
nagrody.
Również popęd płciowy
w warunkach normalnych pobudza układ nagrody tylko do pewnego stopnia,
tak że po aktywności seksualnej zapewniającej dużą
szansę na sukces rozrodczy, przyjemność znika. O tym, jak
subtelna jest taka regulacja, świadczy tzw. efekt Coolidge'a (
patrz
efekt Coolidge'a)
polegający na tym, że samiec po kilku następujących po
sobie kopulacjach nie podejmuje już kopulacji z tą samą
partnerką, ale chętnie czyni to z nową. Także agresja
związana jest z układem nagrody. Musi ona sprawiać
przyjemność, ponieważ niesie ze sobą poważne
niebezpieczeństwa i gdyby nie zapewniała przyjemności,
zachowań agresywnych, tak ułatwiających przeżycie,
byłoby bardzo niewiele. Nadmierna, niekontrolowana agresja jest jednak
blokowana przez ból zadany agresorowi przez ofiarę. Gdy więc
agresor trafi na silniejszego od siebie, przestaje atakować.
Jak większość
układów w żywym organizmie, zwłaszcza u człowieka,
także układ nagrody może działać nieprawidłowo.
Pojawiają się wówczas poważne zaburzenia zachowania -
niepohamowany apetyt lub wstręt do pokarmu, zaburzenia psychoseksualne
czy niekontrolowana agresja.
ROZKOSZ W PIGUŁCE, DYMKU,
ZASTRZYKU...
Wydaje się, że poszukiwanie substancji sprawiających
przyjemność samo w sobie nie jest działaniem nienormalnym i
nie ogranicza się tylko do gatunku ludzkiego. Co więcej, w pewnych
sytuacjach zażywanie ich może mieć nawet znaczenie
przystosowawcze. Chociaż substancje takie nie muszą
uzależniać, niewątpliwie jednak mogą to zrobić -
mają potencjał uzależniający - co trzeba traktować
jako chorobę układu nagrody.
Specyfiki wpływające na nastrój i procesy myślowe, a uważane za
uzależniające,
znane były ludzkości co najmniej od neolitu, i nie było takiej
kultury, w której by ich nie używano. O niektórych zapomniano, na
przykład o znanej z ksiąg Wedy "somie", która
prawdopodobnie była wywarem z muchomora czerwonego. Inne, takie jak
etanol odkryty niezależnie przez ludy wszystkich kultur, z
wyjątkiem mieszkańców wysp na Pacyfiku oraz Indian
zasiedlających znaczną część Ameryki Północnej,
były z nami od dawna i pozostają do dziś.
Fakt, że ludzkość od
początków swej historii piła, jadła, paliła,
wdychała i wstrzykiwała sobie substancje psychotropowe,
świadczy o tym, że stosowanie czegoś, co podnosi nastrój jest
istotną potrzebą człowieka jako gatunku, a nadto że
właśnie w skali gatunku przez długi czas nie zmniejszyło
sukcesu ewolucyjnego. Wynika to stąd, że substancje
wpływające na psychikę stosowane były w sposób
ograniczony i zrytualizowany. Zażywano je bądź w trakcie
obrzędów religijnych bądź jako substancje
"rekreacyjne", ale przyjmowane były ceremonialnie w
szczególnych okolicznościach. Nadużywanie ich i pobieranie poza
tymi wyjątkowymi momentami było uważane za naganne, a
często obłożone tabu. Jest rzeczą interesującą,
że wspomniany już muchomor czerwony powszechnie uważany jest
za niesłychanie trujący grzyb, choć inne muchomory (np.
sromotnikowy) są bez porównania bardziej niebezpieczne. Ta jego szczególna
pozycja w świadomości ludzi prawdopodobnie wynika z ugruntowania
się odwiecznego tabu - halucynogenny wywar z muchomora mógł
być spożywany wyłącznie w czasie obrzędów
religijnych i pod kontrolą szamana, a jego stosowanie na
własną rękę było surowo zakazane. Tak też
dzieje się i dzisiaj tam, gdzie wciąż pije się ten wywar
- wśród plemion wschodniej i zachodniej Syberii.
Niebezpieczeństwo związane
z substancjami wpływającymi na psychikę drastycznie
wzrosło w wyniku postępu technicznego, zwłaszcza w dziedzinie
komunikacji i chemii. Poważne kłopoty pojawiły się, gdy
zaczęto importować substancje psychotropowe z innych obszarów globu
i trafiały one na grunt nie przygotowany. Na przykład alkohol
sprowadzony do Ameryki Północnej spowodował spustoszenie wśród
ludności tubylczej, co jest chyba najdrastyczniejszym przykładem
tego, że substancje uzależniające stosowane bez
ograniczeń, a zwłaszcza przy aprobacie i zachęcie władz,
mogą rzeczywiście wyniszczać całe kultury i
społeczeństwa. Do Europy natomiast sprowadzono narkotyki z
całego świata i zostały one użyte poza naturalnym
kontekstem kulturowym. W XVIII i XIX wieku zawitały na nasz kontynent
m.in. opium, nikotyna, haszysz, kokaina.
Najgroźniejszy okazał
się jednak rozwój chemii umożliwiający obróbkę surowców
naturalnych zmierzającą do uzyskania substancji czynnych w postaci
czystej i silnie działającej, oraz syntezę nowych substancji
uzależniających. Ten ostatni proces jest po części
wynikiem niedoskonałej legislacji. W wielu systemach prawnych
narkotykiem jest to i tylko to, co znajduje się na liście substancji
zakazanych, gdzie precyzyjnie określa się budowę
chemiczną związku. Tymczasem często związki o podobnej
budowie wywołują zbliżone działanie. Jeśli więc
jakaś nowo zsyntetyzowana substancja trafi na czarną listę,
chemicy tworzą następną o podobnym działaniu, a gdy i ta
zostanie oficjalnie uznana za narkotyk - uzyskują kolejną. Tak
powstały tzw. narkotyki projektowane. Obecnie w wielu krajach zmieniono
już prawo, ale co odkryto, to odkryto.
Postęp w technologii chemicznej
zwiększył także niebezpieczeństwo związane z piciem
alkoholu. Do czasu opracowania przez Arabów procesu destylacji napoje te
były nisko lub średnioprocentowe, ponieważ wyższe
stężenia alkoholu hamowały fermentacyjną
aktywność drożdży. W drodze destylacji bez trudu
można uzyskać stężenia do 95%. Po wprowadzeniu
wysokoprocentowego alkoholu i zmniejszeniu presji społecznej upojenie
alkoholowe w wielu kulturach, niestety również w naszej, przestało
być potępiane, stało się wręcz zjawiskiem normalnym
i weszło w pewne kulturowe rytuały. Warto tu zauważyć,
że lepsze rezultaty od administracyjnych metod zwalczania alkoholu
(klęska prohibicji w latach dwudziestych w USA) dają metody
ideowo-religijne, żeby wspomnieć o narzuconej, ale akceptowanej
przez większość, abstynencji w wielu krajach
muzułmańskich.
Przykładem ewolucji narkotyku
połączonej z ekspansją terytorialną jest historia
kokainy. Pierwotnie zażywano ją, żując liście koki,
co stanowiło niezbędny element życia górali andyjskich. Następnie
wyekstrahowano ją z rośliny i zaczęto stosować jako
wyciągi do picia, potem oczyszczono i stosowano jako proszek
wchłaniany przez śluzówkę nosa; obecnie używana w postaci
papierosów przenika do organizmu przez całą powierzchnię
płuc.
Morfina początkowo też
była stosowana doustnie jako mleczko makowe, chociaż dość
szybko odkryto, że znacznie efektywniej może być przyswajana z
dymem. Postęp chemii umożliwił oczyszczenie naturalnie
występującej morfiny, a następnie jej modyfikację
chemiczną. Otrzymano w ten sposób silniej i szybciej
działającą pochodną dwuacylową - heroinę,
którą przyjmuje się dożylnie.
Nawet nikotynizm ulega przemianom,
głównie pod wpływem czynników socjalnych. Palenie papierosów przez
kobiety czy też palenie na ulicy jeszcze niedawno było w Polsce
zachowaniem nie akceptowanym społecznie, teraz już nie. Na
szczęście w krajach najbardziej rozwiniętych nałóg
papierosowy traci akceptację społeczną i liczba palaczy
gwałtownie się tam zmniejsza.
Uzyskane w wyniku obróbki chemicznej
stężone substancje uzależniające są niebezpieczne z
dwóch powodów. Po pierwsze łatwo je przedawkować i zażyć
dawkę śmiertelną. Po drugie działają szybciej i
intensywniej na ośrodki rozkoszy, uzależniając szybciej i
mocniej, czasem już po kilkakrotnym zażyciu.
Postęp w
chemii sprawił, że narkotyki stały się naprawdę
niebezpieczne. Dawniej ludzie popijali mleczko makowe, które zawierało
tylko niewielką ilość morfiny. Kiedy uzyskano ją w
czystej postaci - był to rok 1805 - zagrożenie wzrosło, ponieważ
czysta morfina działa szybciej i silniej, a ponadto łatwo ją
przedawkować, co w konsekwencji prowadzi do śmierci. U progu XX
wieku w wyniku modyfikacji chemicznej uzyskano jej pochodną
dwuacylową - heroinę. Ten narkotyk, stosowany dożylnie,
działa jeszcze szybciej i silniej; łatwo prowadzi do
uzależnienia, bo już po jedno-, sześciokrotnym zażyciu.
W XX wieku jako uboczny produkt
rozwoju chemii pojawiła się amfetamina, wprowadzona w latach
trzydziestych zamiast leku efedryny stosowanego w astmie, a uzyskiwanego z
rzadkiej rośliny rosnącej w Chinach i Tybecie. Także
halucynogeny syntetyczne typu LSD (odkryte w latach czterdziestych
przypadkiem, kiedy chemik przeprowadzający syntezę potarł
sobie usta brudnym palcem). Ponadto fencyklidyna używana jako środek
do znieczulenia ogólnego, wreszcie benzodiazepiny, takie jak relanium,
elenium, nitrazepam uzyskane w latach trzydziestych przez krakowskiego
chemika Leo Sternbacha, szeroko stosowane jako leki, ale mające silny
potencjał uzależniający. Jak już wspomniałem,
pojawiają się też substancje projektowane z myślą o
tym, żeby działały jak uzależniający narkotyk, co
należy uznać za zbrodnię.
Ponieważ niebezpieczeństwo
przypadkowego wytworzenia substancji uzależniającej w trakcie
opracowywania nowych leków psychotropowych jest znaczne, obecnie stosuje
się testy na zwierzętach, mające na celu określenie
potencjału uzależniającego substancji. Metodą
bezpośrednią jest zaaranżowanie takiej sytuacji, w której zwierzę
samo może zaaplikować sobie badaną substancję, na przykład
wstrzykując ją sobie dożylnie lub bezpośrednio do mózgu
przez naciśnięcie odpowiedniej dźwigni. Istnieją też
metody pośrednie wykorzystujące fakt, że substancje
pobudzające układ nagrody zwiększają
przyjemność powodowaną elektrycznym drażnieniem ośrodków
rozkoszy w mózgu. Oznacza to obniżenie progu rozkoszy - zaczyna
cieszyć to, co przedtem było zbyt słabe, by powodować
przyjemność. Można przypuszczać, że człowiekowi
po zastosowaniu substancji obniżających próg rozkoszy, świat
może wydawać się milszy.
Badania na zwierzętach
pozwoliły ustalić działanie uzależniające wielu
związków chemicznych, choć niektóre z nich, niebezpieczne dla
człowieka, wywierają bardzo słabe albo żadne
działanie uzależniające u szczura, najczęściej
używanego do tego typu eksperymentów. W doświadczeniach na
zwierzętach obserwuje się pierwotne działanie
uzależniające, które wynika z bezpośredniego wpływu
substancji chemicznych na układy neurotransmisyjne w mózgu. U
człowieka występuje ono oczywiście także, ale z
reguły jest uzupełnione działaniem pośrednim,
związanym z czynnikami kulturowymi. Właśnie dlatego
możemy znacznie łatwiej uzależnić się od narkotyków
i innych substancji, zwłaszcza jeśli ich używanie jest akceptowane
i pochwalane przez grupę rówieśniczą. Palacze, jeśli
sięgną pamięcią do pierwszego kontaktu z papierosem, nie
mają zazwyczaj miłych wspomnień - zwykle towarzyszyło
temu krztuszenie się, ból głowy, nudności, a nawet wymioty.
Ale palenie to symbol dorosłości, a ponadto owoc zakazany, dlatego
zaczyna się palić, aby udowodnić swoją pozycję osoby
dojrzałej i zbuntowanej. Dla człowieka kontekst społeczny jest
więc ważnym składnikiem uzależnienia, często
wręcz decydującym.
Stale rosnąca grupa palaczy,
którzy rzucili nałóg, pamięta, że najtrudniejsze chwile
przeżywali w sytuacjach, w których wcześniej papieros był
stałym, w zasadzie rytualnym elementem (np. do poobiedniej kawy).
Stąd rozstanie się z papierosami bardzo ułatwia zmiana
środowiska i trybu życia. Potwierdza to obserwacja narkomanów
skazanych na więzienie i pozbawionych dostępu do narkotyków. Po
odtruciu nie są już uzależnieni fizycznie i mogą dobrze
funkcjonować. Jednak po powrocie do własnego środowiska niemal
natychmiast sięgają po stosowane wcześniej środki
odurzające.
OD TOLERANCJI
DO UZALEŻNIENIA
Wiele
związków działających pozytywnie na układ nagrody po
dłuższym zażywaniu wywołuje adaptacyjne zmiany biochemii
i fizjologii mózgu. Wspomagane przez czynniki behawioralne, takie jak
uczenie, przeciwdziałają powstaniu wyraźnej reakcji na te
substancje. Do uzyskania takiego samego efektu potrzebne są więc
coraz większe dawki, które zresztą organizm znosi bez
kłopotów, i domaga się jeszcze większych. Powstaje
niebezpieczne błędne koło. W farmakologii zjawisko to nazywa
się tolerancją.
Dla niektórych substancji tolerancja
osiąga wartości imponujące. U szczura otrzymującego
systematycznie LSD do wywołania pełnego efektu potrzebna jest dawka
stukrotnie większa niż u zwierzęcia stykającego się
z tym narkotykiem po raz pierwszy. Podobnie, aby uzyskać działanie
przeciwbólowe morfiny i innych opioidów, u uzależnionych szczurów
potrzebne są dawki 10-100 razy większe niż u zwierząt
normalnych.
Tolerancja na benzodiazepiny,
barbiturany, a także alkohol i nikotynę rozwija się bardzo
szybko. Ten typ tolerancji - tolerancja ostra - jest związana ze
zmianami metabolizmu lub zmianami receptorów neuromediatorów.
Częściej jednak występuje tolerancja przewlekła. Rozwija
się ona wolniej, ale utrzymuje długo. Sprawia, że wpływ
substancji uzależniającej na struktury zostaje skompensowany.
Zmiany adaptacyjne pozwalają utrzymać homeostazę i przez
pewien czas uzależniony funkcjonuje prawie normalnie. Nie znaczy to
oczywiście, że nic złego się nie dzieje. Trwałe
zmiany w mózgu powstające w trakcie dłuższego przyjmowania
środków narkotycznych prowadzą ponownie do nałogu pacjentów po
procesie odtrucia. Powodują skazę osobowości, w wyniku której
narkoman poszukuje substancji poprawiających samopoczucie.
Rozwój tolerancji jest procesem
złożonym, w którym ważną rolę odgrywają
czynniki środowiskowe, podobnie jak w uzależnieniu fizycznym, które
jest efektem tolerancji. Kiedy człowiek lub zwierzę z
rozwiniętą tolerancją pozbawieni zostają narkotyku czy
alkoholu, wytworzone wcześniej zmiany adaptacyjne stają się
niekorzystne. Mechanizmy kompensujące zaczynają teraz
działać "w próżni", nie natrafiając na
żaden opór, a efektem tego jest zespół abstynencji. Zmian u
osobników uzależnionych jest wiele i nie wiadomo, które z nich są
przyczynami tolerancji, które zaś jej skutkiem. Zapewne niektóre z nich dotyczą
maszynerii genetycznej komórek nerwowych. Zespoły abstynencji są
tak bardzo nieprzyjemne, że uzależniona osoba zaczyna
poszukiwać narkotyków już nie dla przyjemności, lecz aby
uniknąć niemiłych objawów odstawienia.
Stopień fizycznego
uzależnienia jest różny po różnych środkach. Opioidy,
etanol, czy choćby barbiturany powodują znaczną
zależność. Haszysz daje silną tolerancję, ale
niewielkie uzależnienie. Halucynogeny typu LSD wcale nie powodują
zależności fizycznej (patrz
tabela 2).
Przymusowe zachowania poszukiwawcze
wynikające z uzależnienia to największe niebezpieczeństwo
związane z zażywaniem substancji narkotycznych. Często
prowadzą one do zachowań kryminogennych. Mówiąc potocznie,
narkoman, aby zdobyć narkotyki, gotów jest popełnić
zbrodnię. Przymusowe zachowania poszukiwawcze powodują też,
że osoby uzależnione, wiedząc o szkodliwości pewnych
substancji, lekceważą niebezpieczeństwo.
Palacze na ogół zdają sobie
sprawę, że nikotyna zwężając naczynia krwionośne,
nieuchronnie prowadzi do chorób serca i całego układu
krążenia, zaś smoły zawarte w dymie są rakotwórcze,
a mimo to nie rzucają palenia. Alkoholicy dobrze wiedzą, że
systematyczne picie uszkadza wątrobę, powodując jej
marskość, że w związku z tym wtórnie powstają zmiany
w mózgu, ale nie skłania ich to do rozstania z nałogiem.
Morfiniści świadomi są tego, że przez strzykawkę
mogą zarazić się wieloma chorobami, w tym jedną z
najgroźniejszych - AIDS, a mimo to trwają w swoim wyborze. Niektóre
narkotyki, takie jak alkohol i kokaina, powodują wzrost
agresywności, szkodliwy społecznie, ale również dla samego
uzależnionego. Walka z tymi groźnymi - choć uważanymi za
uboczne - skutkami uzależnienia, jest bardzo potrzebna.
Aby rozwiązać problem
uzależnień (na drodze legislacyjnej, socjotechnicznej,
psychoterapeutycznej itp.), przeznacza się olbrzymie środki.
Dużo uwagi poświęca się farmakoterapii, której
możliwości, jak na razie, wydają się ograniczone,
choć istnieją tu pewne nadzieje.
Jeśli uzależnienie jest chorobą
układu nagrody, należałoby szukać leków
działających na ten układ. Wiedząc o szczególnej roli
dopaminy, próbowano podawać neuroleptyki, które zwykle stosuje się
w schizofrenii. Niestety, awersywność neuroleptyków wyklucza
dobrowolne przyjmowanie ich przez narkomanów.
W układzie nagrody ważna
jest również noradrenalina. Lekiem działającym silnie na jeden
z głównych obszarów adrenergicznych w mózgu, jądro sinawe, i
hamującym uwalnianie tego neuroprzekaźnika jest klonidyna. Instytut
Farmakologii PAN w Krakowie jako pierwszy postulował (na podstawie
wyników doświadczalnych) przeprowadzenie prób klinicznych, które
dowiodły, że klonidyna rzeczywiście blokuje objawy odstawienia
u ludzi. Początkowy entuzjazm przygasł, kiedy wyszło na jaw,
że dotyczy to tylko fizycznego aspektu uzależnienia, a nie
psychicznego. Niemniej klonidynę stosuje się u heroinistów.
Ostatnio dużą nadzieję
budzą wyniki badań nad rolą w uzależnieniach
wewnątrzkomórkowego wapnia. Wnika on do neuronów przez kilka typów
kanałów. W Instytucie Farmakologii PAN wykazano, że związki
blokujące pewien typ kanałów, zwłaszcza klonidyna, hamują
rozwój uzależnienia od morfiny u szczurów. Bardzo obiecujące
są wyniki badań klinicznych nad nifedypiną blokującą
jeden rodzaj kanałów wapniowych. Niestety, obecnie znani
antagoniści drugiego ważnego rodzaju kanałów - też
blokujące uzależnienie - mają działanie halucynogenne. Z
tego powodu zapewne nie zostaną zastosowane u ludzi. Nie jest jednak
wykluczone, że pewne typy halucynogenów zmniejszają zachowania
poszukiwawcze charakterystyczne dla uzależnienia, na przykład
ibogaina, której zażycie znosi potrzebę brania innych narkotyków.
Niestety, uszkadza ona komórki nerwowe, co oczywiście wyklucza
użycie kliniczne.
Próbuje się też metody
uważanej przez niektórych za wypędzanie diabła Belzebubem,
czyli terapii substytucyjnej. Najkorzystniejsze wyniki uzyskano,
zwalczając uzależnienie od morfiny i heroiny podaniem słabiej
działającego opioidu - metadonu. Wśród "fundamentalistów
etycznych" budzi to zastrzeżenia, co nie zmienia faktu, że
odpowiednio stosowana kuracja metadonowa zdaje się przynosić dobre
wyniki.
W walce z narkomanią
najważniejszy wydaje się jednak aspekt społeczny, a nie
medyczny. Narkotyk zakazany jest drogi, opłaca się więc go
produkować lub importować, sprzedawać, a także na
różne sposoby zwiększać na niego zapotrzebowanie. Obecne
tendencje, aby bardziej niż podaż narkotyków zmniejszać popyt
na nie przez wyrabianie odpowiednich postaw społecznych, rokują
chyba największe nadzieje. W społeczeństwie o wysokim poziomie
kultury już dziś odnotowuje się drastyczny spadek liczby osób
uzależnionych od legalnego przecież narkotyku, jakim jest nikotyna,
a dzieje się to bardziej w wyniku presji społecznej niż
prawnej.
P. Lawson Tait zauważył, że osy ze szczególną
żarłocznością rzucają się na owoce
przejrzałe, w których wskutek zaczynającego się procesu
gnicia, część cukru przeszła już w alkohol.
Wokół takich owoców, szczególnie winogron i śliwek,
tłoczą się i spierają o miejsce liczne gromady os. Te,
które się już nasyciły, oddalają się całkiem
pijane i odpoczywają na trawie. Gdy jednak minie ten pierwszy okres
oszołomienia, pijane osy stają się najbardziej niebezpieczne,
gdyż ich ukłucie staje się wyjątkowo zjadliwe i w ogóle wykazują
większą chęć do napadania, choć nie są
zaczepiane.
("Wszechświat", 27.05.1894 r.).
Powrót
John Calvin Coolidge (1872-1933) nie
był naukowcem, lecz 30. prezydentem Stanów Zjednoczonych, a nazwa efektu
wiąże się z przygodą, jaka podobno przytrafiła
się Pierwszej Parze Ameryki lat dwudziestych w czasie zwiedzania fermy
drobiu. Pani prezydentowa zapytała towarzyszącego jej pracownika,
jak często potrafi kopulować kogut w ciągu doby.
20 do 30
razy - odrzekł.
Czy byłby pan łaskaw powtórzyć to
prezydentowi?- spytała pani Coolidge. Kiedy wiadomość
dotarła do prezydenta, ten zapytał:
Czy kogut robi to zawsze z
tą samą kurą?, Ależ skąd - odrzekł
pracownik fermy -
za każdym razem z inną. Czy byłby pan
łaskaw powtórzyć to pani Coolidge?
Powrót
Tabela 1.
UKŁADY FUNKCJONALNE MÓZGU
Układ |
Funkcja |
Przejawy działania |
pobudzenia |
percepcja zjawisk, uwaga |
czuwanie - sen |
kognitywny |
świadomość, uczenie się |
pamięć - zapominanie |
nagrody |
rozróżnianie dobrego i złego |
przyjemność - ból |
Powrót
Tabela 2.
UZALEŻNIENIE PIERWOTNE
Siła uzależnienia
|
Substancje uzależniające
|
bardzo silne
|
środki pobudzające układy katecholaminowe (kokaina,
amfetamina)
|
silne
|
agoniści receptora opiatowego mi (heroina, morfina)
|
średnio silne
|
leki przeciwlękowe i uspokajające (benzodiazepiny, szybkie barbiturany)
|
o zmiennej sile działania
|
etanol
|
brak uzależnienia
|
halucynogeny
|
Powrót
OŚRODKI ROZKOSZY W MÓZGU
System sygnalizujący, które
działania są korzystne dla jednostki, mogący "za dobre
nagradzać, a za złe karać", został odkryty w
początkach lat pięćdziesiątych. Wiązało
się to z koncepcją Roberta C. Heatha - jak się potem
okazało niesłuszną - według której drażnienie
prądem pewnych okolic przegrody u schizofreników może
powodować aktywację kory mózgowej i przez to leczyć
schizofrenię. Wprawdzie terapeutyczne efekty tego postępowania
były żadne, ale część pacjentów w trakcie
przepuszczania prądu doznawała uczucia przyjemności.
Inne doświadczenia, na kotach,
przeprowadził José Delgado i stwierdził, że koty, którym
drażniono pewne okolice podkorowe, bardzo energicznie protestowały
przeciw temu, gryząc oraz drapiąc. Co więcej, w ten sam sposób
reagowały potem na samo umieszczenie w komorze doświadczalnej,
jakby pamiętały o wcześniejszych przykrych doznaniach.
Doświadczenia Delgado
zachęciły Jamesa Oldsa i jego doktoranta Petera Milnera do zbadania
wpływu drażnienia elektrycznego na uczenie. Na skutek
błędu technicznego, prawdopodobnie wygięcia elektrody
drażniącej w trakcie jej wprowadzania, wylądowała ona
dość daleko od miejsca przeznaczenia - w podwzgórzu zamiast w
istocie siateczkowej. Okazało się, że szczury znajdują
przyjemność w przepuszczaniu prądu przez tę okolicę
mózgu i chętnie powracają do doświadczenia. A kiedy pozwolono
im samodzielnie uruchamiać dźwignię
włączającą prąd, robiły to wielokrotnie,
często aż do całkowitego wyczerpania.
Ośrodki rozkoszy
występują nie tylko w mózgu szczura. Samodrażnienie
elektryczne opisano u bardzo różnych zwierząt, poczynając od
złotych rybek, przez świnki morskie, psy, koty, do delfinów i
małp. Zgodnie z wynikami Delgado stwierdzono też istnienie miejsc,
których drażnienie wywoływało niemiłe uczucia. U ludzi
drażnienie pewnych okolic mózgu wprawiało ich w stan ogólnego
uniesienia i szczęścia, innych zaś - wywoływało
uczucie lęku, zagrożenia, izolacji.
Istnieje wiele ośrodków
rozkoszy, a ich pobudzanie powoduje, jak się wydaje, różne
doznania. Jeśli elektrody są umieszczone równocześnie w kilku
rejonach mózgu i szczur może decydować o miejscu drażnienia,
często je zmienia, a na wybór ma także wpływ stan
zwierzęcia - inne obszary stymuluje szczur głodny, inne spragniony.
Większość ośrodków rozkoszy ma połączenie
zarówno z układem limbicznym, siedliskiem mechanizmów pobudzenia
kierunkowego, a więc emocji, jak i obszarami odpowiedzialnymi za
pobudzenie ogólne, a więc i zachowania poszukiwawcze.
BIOCHEMICZNE OSZUSTWO
Narkotyki często
naśladują naturalne substancje sygnałowe, działając
na używane przez nie receptory. Istnienie receptorów jest związane
z ochroną wnętrza komórki, która może kontaktować
się z otaczającym światem właśnie przez
ściśle określone miejsca zwane receptorami. Są to
wyspecjalizowane struktury znajdujące się w błonie komórkowej,
których własności chemiczne umożliwiają
połączenie się z substancjami pełniącymi
funkcję sygnału z zewnątrz. W wyniku połączenia
białko będące receptorem zmienia się, co jest
równoznaczne z przekazaniem sygnału do wnętrza komórki. Modyfikacja
receptora polega bądź na otwarciu kanału jonowego, przez który
napływać będą jony, bądź wytworzeniu wtórnego
sygnału chemicznego, uruchamiającego machinę enzymatyczną
w komórce. Oba te zjawiska doprowadzają do zmiany potencjału
elektrycznego komórki.
Substancjami zmieniającymi
receptory są przekaźniki nerwowe biorące udział w
przekazywaniu informacji z neuronu do neuronu, przy czym obce substancje
mogą czasami zadziałać tak, jak naturalny przekaźnik. Na
przykład naturalne neuropeptydy, endorfiny i enkefaliny, łączą
się z receptorami opiatowymi, przenosząc sygnały
powodujące euforię i zmniejszenie bólu. Tak się
złożyło, że analogicznie pobudza ten receptor morfina nie
występujaca w organizmie zwierząt. Nikotyna udaje naturalny
przekaźnik - acetylocholinę. Benzodiazepiny pobudzją receptory
GABA. Amfetamina i kokaina pobudzają pośrednio receptory
dapaminowe.
Substancje uzależniające z
reguły powodują pobudzenie receptorów związanych z
układem nagrody. Pobudzenie przez substancje niefizjologiczne, normalnie
nieobecne w organizmie, wywiera głębokie zmiany patologiczne,
często związane z tym, że receptor, broniąc się
przed nadmiernym pobudzeniem, zmniejsza swoją zdolność do
reagowania. To zjawisko leży u podstaw rozwijającej się
tolerancji. Gdy zabraknie czynnika pobudzającego, organizm wyrwany ze
stanu sztucznej równowagi reaguje na bodźce nieprawidłowo. W ten
sposób dochodzi do objawów abstynencji.
_______________________________________________
Komentarze