O nałogach bez emocji - tekst Jerzego Vetulaniego

Artykuł z "Wiedzy i Życia" o biologicznych podstawach uzależnienia.

Tagi

Źródło

"Wiedza i Życie" nr 12/96
Jerzy Vetulani

Odsłony

6879

Jerzy Vetulani

O NAŁOGACH BEZ EMOCJI

Lęk przed narkomanią powoduje, że budzi ona agresję w szerokich kręgach społecznych, co utrudnia spokojną i obiektywną analizę biologicznych podstaw uzależnienia. Bez tego zaś nie ma mowy o skutecznym zapobieganiu.

Uprzedzając dalszy wywód, chciałbym stwierdzić, że narkomanię należy traktować jako chorobę psychiczną, której objawem osiowym jest przymusowe zachowanie poszukiwawcze zmierzające do zaspokojenia potrzeby zażycia narkotyku. Ponieważ odsuwa to na dalszy plan inne typy zachowań, osobnik dotknięty chorobą przestaje być odpowiedzialnym członkiem społeczeństwa i prędzej czy później staje się człowiekiem nieszczęśliwym, żyjącym do końca na marginesie. Narkomania nie dotyka jednak sfery świadomości, poznania czy nastroju (jak np. schizofrenia czy depresja), ale sfery związanej z układem nagrody regulującym poczucie przyjemności lub dyskomfortu. Jak w przypadku wszystkich chorób psychicznych część społeczeństwa ma skłonność do obwiniania chorego o jego zachowania, chociaż wina dotyczy w zasadzie tylko momentu zgody na inicjację.

Zachowaniem osobnika steruje niesłychanie złożony twór anatomiczny, jakim jest mózg. Im organizm, a więc i mózg, bardziej złożony, tym zachowanie jest bardziej plastyczne i bogatsze. Nie wnikając w skomplikowane stosunki anatomiczne i fizjologiczne, można ogólnie powiedzieć, że swą rolę kierowania zachowaniem jednostki mózg realizuje przez trzy wielkie układy funkcjonalne: układ pobudzenia, układ nagrody oraz układ świadomości i poznania, zwany też układem kognitywnym (patrz tabela 1). Są one ściśle ze sobą powiązane, dzięki czemu jednostka może w sposób optymalny wykorzystać swe szanse na wypełnienie życiowej roli, jaką jest sukces rozrodczy. Oczywiście, tak uproszczona filozofia życia nie tłumaczy całej złożoności zachowań indywidualnych i społecznych, jakie obserwujemy zarówno w świecie zwierząt, jak i ludzi.

Właśnie po to, aby zapewnić życie sprawne i szczęśliwe wykształcił się układ pobudzenia regulujący sen oraz czuwanie, a pozwalający spostrzegać zjawiska zachodzące w otaczającym świecie, układ kognitywny umożliwiający ocenę własnej sytuacji w świecie (świadomość, zdolność uczenia się, pamięć) oraz układ nagrody, dzięki któremu można rozpoznać zachowania korzystne, ponieważ wywołują one przyjemność, a nie ból lub dyskomfort, jak zachowania zmniejszające szansę powodzenia życiowego.

Układ nagrody współpracuje ściśle z częścią układu pobudzenia, nazywaną układem pobudzenia ukierunkowanego, odpowiedzialnym za zabarwienie doznań emocjami, takimi jak lęk, ciekawość, gniew czy wstręt. Podłożem anatomicznym systemu sterującego emocjami jest układ limbiczny. Drażniąc elektrycznie pewne obszary tego układu, wywołujemy niekontrolowaną agresję u zwierząt, drażniąc inne - hamujemy zachowania agresywne. Układ pobudzenia, a zwłaszcza pobudzenie ukierunkowane, odgrywa znaczącą rolę w uzależnieniach; niewątpliwie jednak najważniejszy jest tu układ nagrody. Dzięki istnieniu układu pobudzenia ukierunkowanego jednostka wybiera odpowiednie cele i podejmuje działania zapewniające ich realizację. Dzięki układowi nagrody cele korzystne dla przeżycia lub zwiększenia sukcesu rozrodczego wzmacniane są nagrodą w postaci przyjemnych doznań, niekorzystne zaś hamowane karą, czyli odczuciami przykrymi (awersywnymi).

W normalnych warunkach układ nagrody stymulowany jest przez odpowiednie przekaźniki nerwowe. Ogólnie przyjmuje się, że w pobudzanie tego układu zaangażowane są aminy katecholowe, zwłaszcza dopamina, a modulujące działanie wywierają endogenne peptydy opioidowe. Pewne związki chemiczne, jak się wydaje, uwalniają neurotransmitery pobudzające układ nagrody, zatem ich przyjmowanie może sprawiać przyjemność. Stąd wniosek, że substancje uzależniające działają pozytywnie na układ nagrody. Tak jak szczur odkrywa, że naciskając dźwignię może też sobie sprawić przyjemność i naciska ją bez opamiętania ( patrz pijane osy), tak człowiek odkrywa, że zażycie pewnych substancji zapewnia dobre samopoczucie, wręcz euforię, więc korzysta z nich, kiedy tylko ma sposobność.

Na szczęście sytuacja nie jest aż tak prosta. Wydaje się, że uzależnienie nie występuje zawsze, ale jest objawem zaburzeń w funkcjonowaniu układu nagrody. W zasadzie działa on sprawnie, ponieważ dostarcza nie tylko nagród, ale i kar, poszukiwanie przyjemności nie przeszkadza więc w naturalnej adaptacji do środowiska. Jest zaangażowany we wszystkie zasadnicze zachowania - przyjmowanie pokarmu, wody, aktywność seksualną, agresję itp. Brak pożywienia, a właściwie obniżenie poziomu glukozy, wywołuje głód, który motywuje zwierzę do poszukiwania pokarmu, w tym bowiem stanie jedzenie pobudza silnie układ nagrody i dostarcza przyjemności. Kiedy jednak zwierzę zaspokoi głód, ośrodek sytości zaczyna tłumić odpowiedni ośrodek nagrody. Podobnie brak picia, a właściwie pewne zmiany jonowe, powodują pragnienie, które zmusza do poszukiwania płynu, ale kiedy zwierzę się napije, ustaje stymulacja związanego z tym ośrodka nagrody.

Również popęd płciowy w warunkach normalnych pobudza układ nagrody tylko do pewnego stopnia, tak że po aktywności seksualnej zapewniającej dużą szansę na sukces rozrodczy, przyjemność znika. O tym, jak subtelna jest taka regulacja, świadczy tzw. efekt Coolidge'a ( patrz efekt Coolidge'a) polegający na tym, że samiec po kilku następujących po sobie kopulacjach nie podejmuje już kopulacji z tą samą partnerką, ale chętnie czyni to z nową. Także agresja związana jest z układem nagrody. Musi ona sprawiać przyjemność, ponieważ niesie ze sobą poważne niebezpieczeństwa i gdyby nie zapewniała przyjemności, zachowań agresywnych, tak ułatwiających przeżycie, byłoby bardzo niewiele. Nadmierna, niekontrolowana agresja jest jednak blokowana przez ból zadany agresorowi przez ofiarę. Gdy więc agresor trafi na silniejszego od siebie, przestaje atakować.

Jak większość układów w żywym organizmie, zwłaszcza u człowieka, także układ nagrody może działać nieprawidłowo. Pojawiają się wówczas poważne zaburzenia zachowania - niepohamowany apetyt lub wstręt do pokarmu, zaburzenia psychoseksualne czy niekontrolowana agresja.

ROZKOSZ W PIGUŁCE, DYMKU, ZASTRZYKU...

Wydaje się, że poszukiwanie substancji sprawiających przyjemność samo w sobie nie jest działaniem nienormalnym i nie ogranicza się tylko do gatunku ludzkiego. Co więcej, w pewnych sytuacjach zażywanie ich może mieć nawet znaczenie przystosowawcze. Chociaż substancje takie nie muszą uzależniać, niewątpliwie jednak mogą to zrobić - mają potencjał uzależniający - co trzeba traktować jako chorobę układu nagrody.

Specyfiki wpływające na nastrój i procesy myślowe, a uważane za uzależniające, znane były ludzkości co najmniej od neolitu, i nie było takiej kultury, w której by ich nie używano. O niektórych zapomniano, na przykład o znanej z ksiąg Wedy "somie", która prawdopodobnie była wywarem z muchomora czerwonego. Inne, takie jak etanol odkryty niezależnie przez ludy wszystkich kultur, z wyjątkiem mieszkańców wysp na Pacyfiku oraz Indian zasiedlających znaczną część Ameryki Północnej, były z nami od dawna i pozostają do dziś.

Fakt, że ludzkość od początków swej historii piła, jadła, paliła, wdychała i wstrzykiwała sobie substancje psychotropowe, świadczy o tym, że stosowanie czegoś, co podnosi nastrój jest istotną potrzebą człowieka jako gatunku, a nadto że właśnie w skali gatunku przez długi czas nie zmniejszyło sukcesu ewolucyjnego. Wynika to stąd, że substancje wpływające na psychikę stosowane były w sposób ograniczony i zrytualizowany. Zażywano je bądź w trakcie obrzędów religijnych bądź jako substancje "rekreacyjne", ale przyjmowane były ceremonialnie w szczególnych okolicznościach. Nadużywanie ich i pobieranie poza tymi wyjątkowymi momentami było uważane za naganne, a często obłożone tabu. Jest rzeczą interesującą, że wspomniany już muchomor czerwony powszechnie uważany jest za niesłychanie trujący grzyb, choć inne muchomory (np. sromotnikowy) są bez porównania bardziej niebezpieczne. Ta jego szczególna pozycja w świadomości ludzi prawdopodobnie wynika z ugruntowania się odwiecznego tabu - halucynogenny wywar z muchomora mógł być spożywany wyłącznie w czasie obrzędów religijnych i pod kontrolą szamana, a jego stosowanie na własną rękę było surowo zakazane. Tak też dzieje się i dzisiaj tam, gdzie wciąż pije się ten wywar - wśród plemion wschodniej i zachodniej Syberii.

Niebezpieczeństwo związane z substancjami wpływającymi na psychikę drastycznie wzrosło w wyniku postępu technicznego, zwłaszcza w dziedzinie komunikacji i chemii. Poważne kłopoty pojawiły się, gdy zaczęto importować substancje psychotropowe z innych obszarów globu i trafiały one na grunt nie przygotowany. Na przykład alkohol sprowadzony do Ameryki Północnej spowodował spustoszenie wśród ludności tubylczej, co jest chyba najdrastyczniejszym przykładem tego, że substancje uzależniające stosowane bez ograniczeń, a zwłaszcza przy aprobacie i zachęcie władz, mogą rzeczywiście wyniszczać całe kultury i społeczeństwa. Do Europy natomiast sprowadzono narkotyki z całego świata i zostały one użyte poza naturalnym kontekstem kulturowym. W XVIII i XIX wieku zawitały na nasz kontynent m.in. opium, nikotyna, haszysz, kokaina.

Najgroźniejszy okazał się jednak rozwój chemii umożliwiający obróbkę surowców naturalnych zmierzającą do uzyskania substancji czynnych w postaci czystej i silnie działającej, oraz syntezę nowych substancji uzależniających. Ten ostatni proces jest po części wynikiem niedoskonałej legislacji. W wielu systemach prawnych narkotykiem jest to i tylko to, co znajduje się na liście substancji zakazanych, gdzie precyzyjnie określa się budowę chemiczną związku. Tymczasem często związki o podobnej budowie wywołują zbliżone działanie. Jeśli więc jakaś nowo zsyntetyzowana substancja trafi na czarną listę, chemicy tworzą następną o podobnym działaniu, a gdy i ta zostanie oficjalnie uznana za narkotyk - uzyskują kolejną. Tak powstały tzw. narkotyki projektowane. Obecnie w wielu krajach zmieniono już prawo, ale co odkryto, to odkryto.

Postęp w technologii chemicznej zwiększył także niebezpieczeństwo związane z piciem alkoholu. Do czasu opracowania przez Arabów procesu destylacji napoje te były nisko lub średnioprocentowe, ponieważ wyższe stężenia alkoholu hamowały fermentacyjną aktywność drożdży. W drodze destylacji bez trudu można uzyskać stężenia do 95%. Po wprowadzeniu wysokoprocentowego alkoholu i zmniejszeniu presji społecznej upojenie alkoholowe w wielu kulturach, niestety również w naszej, przestało być potępiane, stało się wręcz zjawiskiem normalnym i weszło w pewne kulturowe rytuały. Warto tu zauważyć, że lepsze rezultaty od administracyjnych metod zwalczania alkoholu (klęska prohibicji w latach dwudziestych w USA) dają metody ideowo-religijne, żeby wspomnieć o narzuconej, ale akceptowanej przez większość, abstynencji w wielu krajach muzułmańskich.

Przykładem ewolucji narkotyku połączonej z ekspansją terytorialną jest historia kokainy. Pierwotnie zażywano ją, żując liście koki, co stanowiło niezbędny element życia górali andyjskich. Następnie wyekstrahowano ją z rośliny i zaczęto stosować jako wyciągi do picia, potem oczyszczono i stosowano jako proszek wchłaniany przez śluzówkę nosa; obecnie używana w postaci papierosów przenika do organizmu przez całą powierzchnię płuc.

Morfina początkowo też była stosowana doustnie jako mleczko makowe, chociaż dość szybko odkryto, że znacznie efektywniej może być przyswajana z dymem. Postęp chemii umożliwił oczyszczenie naturalnie występującej morfiny, a następnie jej modyfikację chemiczną. Otrzymano w ten sposób silniej i szybciej działającą pochodną dwuacylową - heroinę, którą przyjmuje się dożylnie.

Nawet nikotynizm ulega przemianom, głównie pod wpływem czynników socjalnych. Palenie papierosów przez kobiety czy też palenie na ulicy jeszcze niedawno było w Polsce zachowaniem nie akceptowanym społecznie, teraz już nie. Na szczęście w krajach najbardziej rozwiniętych nałóg papierosowy traci akceptację społeczną i liczba palaczy gwałtownie się tam zmniejsza.

Uzyskane w wyniku obróbki chemicznej stężone substancje uzależniające są niebezpieczne z dwóch powodów. Po pierwsze łatwo je przedawkować i zażyć dawkę śmiertelną. Po drugie działają szybciej i intensywniej na ośrodki rozkoszy, uzależniając szybciej i mocniej, czasem już po kilkakrotnym zażyciu.

Postęp w chemii sprawił, że narkotyki stały się naprawdę niebezpieczne. Dawniej ludzie popijali mleczko makowe, które zawierało tylko niewielką ilość morfiny. Kiedy uzyskano ją w czystej postaci - był to rok 1805 - zagrożenie wzrosło, ponieważ czysta morfina działa szybciej i silniej, a ponadto łatwo ją przedawkować, co w konsekwencji prowadzi do śmierci. U progu XX wieku w wyniku modyfikacji chemicznej uzyskano jej pochodną dwuacylową - heroinę. Ten narkotyk, stosowany dożylnie, działa jeszcze szybciej i silniej; łatwo prowadzi do uzależnienia, bo już po jedno-, sześciokrotnym zażyciu.

W XX wieku jako uboczny produkt rozwoju chemii pojawiła się amfetamina, wprowadzona w latach trzydziestych zamiast leku efedryny stosowanego w astmie, a uzyskiwanego z rzadkiej rośliny rosnącej w Chinach i Tybecie. Także halucynogeny syntetyczne typu LSD (odkryte w latach czterdziestych przypadkiem, kiedy chemik przeprowadzający syntezę potarł sobie usta brudnym palcem). Ponadto fencyklidyna używana jako środek do znieczulenia ogólnego, wreszcie benzodiazepiny, takie jak relanium, elenium, nitrazepam uzyskane w latach trzydziestych przez krakowskiego chemika Leo Sternbacha, szeroko stosowane jako leki, ale mające silny potencjał uzależniający. Jak już wspomniałem, pojawiają się też substancje projektowane z myślą o tym, żeby działały jak uzależniający narkotyk, co należy uznać za zbrodnię.

Ponieważ niebezpieczeństwo przypadkowego wytworzenia substancji uzależniającej w trakcie opracowywania nowych leków psychotropowych jest znaczne, obecnie stosuje się testy na zwierzętach, mające na celu określenie potencjału uzależniającego substancji. Metodą bezpośrednią jest zaaranżowanie takiej sytuacji, w której zwierzę samo może zaaplikować sobie badaną substancję, na przykład wstrzykując ją sobie dożylnie lub bezpośrednio do mózgu przez naciśnięcie odpowiedniej dźwigni. Istnieją też metody pośrednie wykorzystujące fakt, że substancje pobudzające układ nagrody zwiększają przyjemność powodowaną elektrycznym drażnieniem ośrodków rozkoszy w mózgu. Oznacza to obniżenie progu rozkoszy - zaczyna cieszyć to, co przedtem było zbyt słabe, by powodować przyjemność. Można przypuszczać, że człowiekowi po zastosowaniu substancji obniżających próg rozkoszy, świat może wydawać się milszy.

Badania na zwierzętach pozwoliły ustalić działanie uzależniające wielu związków chemicznych, choć niektóre z nich, niebezpieczne dla człowieka, wywierają bardzo słabe albo żadne działanie uzależniające u szczura, najczęściej używanego do tego typu eksperymentów. W doświadczeniach na zwierzętach obserwuje się pierwotne działanie uzależniające, które wynika z bezpośredniego wpływu substancji chemicznych na układy neurotransmisyjne w mózgu. U człowieka występuje ono oczywiście także, ale z reguły jest uzupełnione działaniem pośrednim, związanym z czynnikami kulturowymi. Właśnie dlatego możemy znacznie łatwiej uzależnić się od narkotyków i innych substancji, zwłaszcza jeśli ich używanie jest akceptowane i pochwalane przez grupę rówieśniczą. Palacze, jeśli sięgną pamięcią do pierwszego kontaktu z papierosem, nie mają zazwyczaj miłych wspomnień - zwykle towarzyszyło temu krztuszenie się, ból głowy, nudności, a nawet wymioty. Ale palenie to symbol dorosłości, a ponadto owoc zakazany, dlatego zaczyna się palić, aby udowodnić swoją pozycję osoby dojrzałej i zbuntowanej. Dla człowieka kontekst społeczny jest więc ważnym składnikiem uzależnienia, często wręcz decydującym.

Stale rosnąca grupa palaczy, którzy rzucili nałóg, pamięta, że najtrudniejsze chwile przeżywali w sytuacjach, w których wcześniej papieros był stałym, w zasadzie rytualnym elementem (np. do poobiedniej kawy). Stąd rozstanie się z papierosami bardzo ułatwia zmiana środowiska i trybu życia. Potwierdza to obserwacja narkomanów skazanych na więzienie i pozbawionych dostępu do narkotyków. Po odtruciu nie są już uzależnieni fizycznie i mogą dobrze funkcjonować. Jednak po powrocie do własnego środowiska niemal natychmiast sięgają po stosowane wcześniej środki odurzające.

OD TOLERANCJI DO UZALEŻNIENIA

Wiele związków działających pozytywnie na układ nagrody po dłuższym zażywaniu wywołuje adaptacyjne zmiany biochemii i fizjologii mózgu. Wspomagane przez czynniki behawioralne, takie jak uczenie, przeciwdziałają powstaniu wyraźnej reakcji na te substancje. Do uzyskania takiego samego efektu potrzebne są więc coraz większe dawki, które zresztą organizm znosi bez kłopotów, i domaga się jeszcze większych. Powstaje niebezpieczne błędne koło. W farmakologii zjawisko to nazywa się tolerancją.

Dla niektórych substancji tolerancja osiąga wartości imponujące. U szczura otrzymującego systematycznie LSD do wywołania pełnego efektu potrzebna jest dawka stukrotnie większa niż u zwierzęcia stykającego się z tym narkotykiem po raz pierwszy. Podobnie, aby uzyskać działanie przeciwbólowe morfiny i innych opioidów, u uzależnionych szczurów potrzebne są dawki 10-100 razy większe niż u zwierząt normalnych.

Tolerancja na benzodiazepiny, barbiturany, a także alkohol i nikotynę rozwija się bardzo szybko. Ten typ tolerancji - tolerancja ostra - jest związana ze zmianami metabolizmu lub zmianami receptorów neuromediatorów. Częściej jednak występuje tolerancja przewlekła. Rozwija się ona wolniej, ale utrzymuje długo. Sprawia, że wpływ substancji uzależniającej na struktury zostaje skompensowany. Zmiany adaptacyjne pozwalają utrzymać homeostazę i przez pewien czas uzależniony funkcjonuje prawie normalnie. Nie znaczy to oczywiście, że nic złego się nie dzieje. Trwałe zmiany w mózgu powstające w trakcie dłuższego przyjmowania środków narkotycznych prowadzą ponownie do nałogu pacjentów po procesie odtrucia. Powodują skazę osobowości, w wyniku której narkoman poszukuje substancji poprawiających samopoczucie.

Rozwój tolerancji jest procesem złożonym, w którym ważną rolę odgrywają czynniki środowiskowe, podobnie jak w uzależnieniu fizycznym, które jest efektem tolerancji. Kiedy człowiek lub zwierzę z rozwiniętą tolerancją pozbawieni zostają narkotyku czy alkoholu, wytworzone wcześniej zmiany adaptacyjne stają się niekorzystne. Mechanizmy kompensujące zaczynają teraz działać "w próżni", nie natrafiając na żaden opór, a efektem tego jest zespół abstynencji. Zmian u osobników uzależnionych jest wiele i nie wiadomo, które z nich są przyczynami tolerancji, które zaś jej skutkiem. Zapewne niektóre z nich dotyczą maszynerii genetycznej komórek nerwowych. Zespoły abstynencji są tak bardzo nieprzyjemne, że uzależniona osoba zaczyna poszukiwać narkotyków już nie dla przyjemności, lecz aby uniknąć niemiłych objawów odstawienia.

Stopień fizycznego uzależnienia jest różny po różnych środkach. Opioidy, etanol, czy choćby barbiturany powodują znaczną zależność. Haszysz daje silną tolerancję, ale niewielkie uzależnienie. Halucynogeny typu LSD wcale nie powodują zależności fizycznej (patrz tabela 2).

Przymusowe zachowania poszukiwawcze wynikające z uzależnienia to największe niebezpieczeństwo związane z zażywaniem substancji narkotycznych. Często prowadzą one do zachowań kryminogennych. Mówiąc potocznie, narkoman, aby zdobyć narkotyki, gotów jest popełnić zbrodnię. Przymusowe zachowania poszukiwawcze powodują też, że osoby uzależnione, wiedząc o szkodliwości pewnych substancji, lekceważą niebezpieczeństwo.

Palacze na ogół zdają sobie sprawę, że nikotyna zwężając naczynia krwionośne, nieuchronnie prowadzi do chorób serca i całego układu krążenia, zaś smoły zawarte w dymie są rakotwórcze, a mimo to nie rzucają palenia. Alkoholicy dobrze wiedzą, że systematyczne picie uszkadza wątrobę, powodując jej marskość, że w związku z tym wtórnie powstają zmiany w mózgu, ale nie skłania ich to do rozstania z nałogiem. Morfiniści świadomi są tego, że przez strzykawkę mogą zarazić się wieloma chorobami, w tym jedną z najgroźniejszych - AIDS, a mimo to trwają w swoim wyborze. Niektóre narkotyki, takie jak alkohol i kokaina, powodują wzrost agresywności, szkodliwy społecznie, ale również dla samego uzależnionego. Walka z tymi groźnymi - choć uważanymi za uboczne - skutkami uzależnienia, jest bardzo potrzebna.

Aby rozwiązać problem uzależnień (na drodze legislacyjnej, socjotechnicznej, psychoterapeutycznej itp.), przeznacza się olbrzymie środki. Dużo uwagi poświęca się farmakoterapii, której możliwości, jak na razie, wydają się ograniczone, choć istnieją tu pewne nadzieje.

Jeśli uzależnienie jest chorobą układu nagrody, należałoby szukać leków działających na ten układ. Wiedząc o szczególnej roli dopaminy, próbowano podawać neuroleptyki, które zwykle stosuje się w schizofrenii. Niestety, awersywność neuroleptyków wyklucza dobrowolne przyjmowanie ich przez narkomanów.

W układzie nagrody ważna jest również noradrenalina. Lekiem działającym silnie na jeden z głównych obszarów adrenergicznych w mózgu, jądro sinawe, i hamującym uwalnianie tego neuroprzekaźnika jest klonidyna. Instytut Farmakologii PAN w Krakowie jako pierwszy postulował (na podstawie wyników doświadczalnych) przeprowadzenie prób klinicznych, które dowiodły, że klonidyna rzeczywiście blokuje objawy odstawienia u ludzi. Początkowy entuzjazm przygasł, kiedy wyszło na jaw, że dotyczy to tylko fizycznego aspektu uzależnienia, a nie psychicznego. Niemniej klonidynę stosuje się u heroinistów.

Ostatnio dużą nadzieję budzą wyniki badań nad rolą w uzależnieniach wewnątrzkomórkowego wapnia. Wnika on do neuronów przez kilka typów kanałów. W Instytucie Farmakologii PAN wykazano, że związki blokujące pewien typ kanałów, zwłaszcza klonidyna, hamują rozwój uzależnienia od morfiny u szczurów. Bardzo obiecujące są wyniki badań klinicznych nad nifedypiną blokującą jeden rodzaj kanałów wapniowych. Niestety, obecnie znani antagoniści drugiego ważnego rodzaju kanałów - też blokujące uzależnienie - mają działanie halucynogenne. Z tego powodu zapewne nie zostaną zastosowane u ludzi. Nie jest jednak wykluczone, że pewne typy halucynogenów zmniejszają zachowania poszukiwawcze charakterystyczne dla uzależnienia, na przykład ibogaina, której zażycie znosi potrzebę brania innych narkotyków. Niestety, uszkadza ona komórki nerwowe, co oczywiście wyklucza użycie kliniczne.

Próbuje się też metody uważanej przez niektórych za wypędzanie diabła Belzebubem, czyli terapii substytucyjnej. Najkorzystniejsze wyniki uzyskano, zwalczając uzależnienie od morfiny i heroiny podaniem słabiej działającego opioidu - metadonu. Wśród "fundamentalistów etycznych" budzi to zastrzeżenia, co nie zmienia faktu, że odpowiednio stosowana kuracja metadonowa zdaje się przynosić dobre wyniki.

W walce z narkomanią najważniejszy wydaje się jednak aspekt społeczny, a nie medyczny. Narkotyk zakazany jest drogi, opłaca się więc go produkować lub importować, sprzedawać, a także na różne sposoby zwiększać na niego zapotrzebowanie. Obecne tendencje, aby bardziej niż podaż narkotyków zmniejszać popyt na nie przez wyrabianie odpowiednich postaw społecznych, rokują chyba największe nadzieje. W społeczeństwie o wysokim poziomie kultury już dziś odnotowuje się drastyczny spadek liczby osób uzależnionych od legalnego przecież narkotyku, jakim jest nikotyna, a dzieje się to bardziej w wyniku presji społecznej niż prawnej.


O PIJANYCH OSACH STO LAT TEMU

P. Lawson Tait zauważył, że osy ze szczególną żarłocznością rzucają się na owoce przejrzałe, w których wskutek zaczynającego się procesu gnicia, część cukru przeszła już w alkohol. Wokół takich owoców, szczególnie winogron i śliwek, tłoczą się i spierają o miejsce liczne gromady os. Te, które się już nasyciły, oddalają się całkiem pijane i odpoczywają na trawie. Gdy jednak minie ten pierwszy okres oszołomienia, pijane osy stają się najbardziej niebezpieczne, gdyż ich ukłucie staje się wyjątkowo zjadliwe i w ogóle wykazują większą chęć do napadania, choć nie są zaczepiane.

("Wszechświat", 27.05.1894 r.).

Powrót


EFEKT COOLIDGE'A

John Calvin Coolidge (1872-1933) nie był naukowcem, lecz 30. prezydentem Stanów Zjednoczonych, a nazwa efektu wiąże się z przygodą, jaka podobno przytrafiła się Pierwszej Parze Ameryki lat dwudziestych w czasie zwiedzania fermy drobiu. Pani prezydentowa zapytała towarzyszącego jej pracownika, jak często potrafi kopulować kogut w ciągu doby. 20 do 30 razy - odrzekł. Czy byłby pan łaskaw powtórzyć to prezydentowi?- spytała pani Coolidge. Kiedy wiadomość dotarła do prezydenta, ten zapytał: Czy kogut robi to zawsze z tą samą kurą?, Ależ skąd - odrzekł pracownik fermy - za każdym razem z inną. Czy byłby pan łaskaw powtórzyć to pani Coolidge?

Powrót


Tabela 1.

UKŁADY FUNKCJONALNE MÓZGU

Układ Funkcja Przejawy działania
pobudzenia percepcja zjawisk, uwaga czuwanie - sen
kognitywny świadomość, uczenie się pamięć - zapominanie
nagrody rozróżnianie dobrego i złego przyjemność - ból
Powrót




Tabela 2.

UZALEŻNIENIE PIERWOTNE

Siła uzależnienia Substancje uzależniające
bardzo silne środki pobudzające układy katecholaminowe (kokaina, amfetamina)
silne agoniści receptora opiatowego mi (heroina, morfina)
średnio silne leki przeciwlękowe i uspokajające (benzodiazepiny, szybkie barbiturany)
o zmiennej sile działania etanol
brak uzależnienia halucynogeny
Powrót




OŚRODKI ROZKOSZY W MÓZGU

System sygnalizujący, które działania są korzystne dla jednostki, mogący "za dobre nagradzać, a za złe karać", został odkryty w początkach lat pięćdziesiątych. Wiązało się to z koncepcją Roberta C. Heatha - jak się potem okazało niesłuszną - według której drażnienie prądem pewnych okolic przegrody u schizofreników może powodować aktywację kory mózgowej i przez to leczyć schizofrenię. Wprawdzie terapeutyczne efekty tego postępowania były żadne, ale część pacjentów w trakcie przepuszczania prądu doznawała uczucia przyjemności.

Inne doświadczenia, na kotach, przeprowadził José Delgado i stwierdził, że koty, którym drażniono pewne okolice podkorowe, bardzo energicznie protestowały przeciw temu, gryząc oraz drapiąc. Co więcej, w ten sam sposób reagowały potem na samo umieszczenie w komorze doświadczalnej, jakby pamiętały o wcześniejszych przykrych doznaniach.

Doświadczenia Delgado zachęciły Jamesa Oldsa i jego doktoranta Petera Milnera do zbadania wpływu drażnienia elektrycznego na uczenie. Na skutek błędu technicznego, prawdopodobnie wygięcia elektrody drażniącej w trakcie jej wprowadzania, wylądowała ona dość daleko od miejsca przeznaczenia - w podwzgórzu zamiast w istocie siateczkowej. Okazało się, że szczury znajdują przyjemność w przepuszczaniu prądu przez tę okolicę mózgu i chętnie powracają do doświadczenia. A kiedy pozwolono im samodzielnie uruchamiać dźwignię włączającą prąd, robiły to wielokrotnie, często aż do całkowitego wyczerpania.

Ośrodki rozkoszy występują nie tylko w mózgu szczura. Samodrażnienie elektryczne opisano u bardzo różnych zwierząt, poczynając od złotych rybek, przez świnki morskie, psy, koty, do delfinów i małp. Zgodnie z wynikami Delgado stwierdzono też istnienie miejsc, których drażnienie wywoływało niemiłe uczucia. U ludzi drażnienie pewnych okolic mózgu wprawiało ich w stan ogólnego uniesienia i szczęścia, innych zaś - wywoływało uczucie lęku, zagrożenia, izolacji.

Istnieje wiele ośrodków rozkoszy, a ich pobudzanie powoduje, jak się wydaje, różne doznania. Jeśli elektrody są umieszczone równocześnie w kilku rejonach mózgu i szczur może decydować o miejscu drażnienia, często je zmienia, a na wybór ma także wpływ stan zwierzęcia - inne obszary stymuluje szczur głodny, inne spragniony. Większość ośrodków rozkoszy ma połączenie zarówno z układem limbicznym, siedliskiem mechanizmów pobudzenia kierunkowego, a więc emocji, jak i obszarami odpowiedzialnymi za pobudzenie ogólne, a więc i zachowania poszukiwawcze.


BIOCHEMICZNE OSZUSTWO

Narkotyki często naśladują naturalne substancje sygnałowe, działając na używane przez nie receptory. Istnienie receptorów jest związane z ochroną wnętrza komórki, która może kontaktować się z otaczającym światem właśnie przez ściśle określone miejsca zwane receptorami. Są to wyspecjalizowane struktury znajdujące się w błonie komórkowej, których własności chemiczne umożliwiają połączenie się z substancjami pełniącymi funkcję sygnału z zewnątrz. W wyniku połączenia białko będące receptorem zmienia się, co jest równoznaczne z przekazaniem sygnału do wnętrza komórki. Modyfikacja receptora polega bądź na otwarciu kanału jonowego, przez który napływać będą jony, bądź wytworzeniu wtórnego sygnału chemicznego, uruchamiającego machinę enzymatyczną w komórce. Oba te zjawiska doprowadzają do zmiany potencjału elektrycznego komórki.

Substancjami zmieniającymi receptory są przekaźniki nerwowe biorące udział w przekazywaniu informacji z neuronu do neuronu, przy czym obce substancje mogą czasami zadziałać tak, jak naturalny przekaźnik. Na przykład naturalne neuropeptydy, endorfiny i enkefaliny, łączą się z receptorami opiatowymi, przenosząc sygnały powodujące euforię i zmniejszenie bólu. Tak się złożyło, że analogicznie pobudza ten receptor morfina nie występujaca w organizmie zwierząt. Nikotyna udaje naturalny przekaźnik - acetylocholinę. Benzodiazepiny pobudzją receptory GABA. Amfetamina i kokaina pobudzają pośrednio receptory dapaminowe.

Substancje uzależniające z reguły powodują pobudzenie receptorów związanych z układem nagrody. Pobudzenie przez substancje niefizjologiczne, normalnie nieobecne w organizmie, wywiera głębokie zmiany patologiczne, często związane z tym, że receptor, broniąc się przed nadmiernym pobudzeniem, zmniejsza swoją zdolność do reagowania. To zjawisko leży u podstaw rozwijającej się tolerancji. Gdy zabraknie czynnika pobudzającego, organizm wyrwany ze stanu sztucznej równowagi reaguje na bodźce nieprawidłowo. W ten sposób dochodzi do objawów abstynencji.

_______________________________________________

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

iinni (niezweryfikowany)
>>Do mojego artykułu pt. O nałogach bez emocji, opublikowanego w "WiŻ" nr 12/1996 wkradł się błąd. W Instytucie Farmakologii PAN bada się obecnie nifedypinę, bloker kanałów wapniowych, a nie klonidynę, którą z sukcesem badano 20 lat temu. Prof. dr hab. Jerzy Vetulani<< Artykuł pochodzi z "Wiedzy i Życia" nr 2/1997
Zajawki z NeuroGroove
  • MDMA (Ecstasy)
  • Pozytywne przeżycie

Był to drugi raz kiedy wziołem z znajomymi to bardzo ciekawą substancje jaką jest MDMA, lecz pierwszy raz nie był aż tak piękny.

Było nas razem 4 osoby: "Ma"(Ja) Waga: 65kg (Mężczyzna) | "Ad" Waga: ok 60kg (Kobieta) | "Hi" Waga: ok 65/70kg (Meżczyzna) | Ka (Meżczyzna) nie brał tej substancji tylko inną. Wszyscy mieliśmy po 17lat, znamy się od 1 klasy podstawowej i wszyscy się bardzo dobrze znamy i lubimy wiec taka ekipa to coś pięknego na tak wspaniałego tripa.

  • 4-ACO-DMT
  • Przeżycie mistyczne

Po godzinie 18, głównie mieszkanie kumpla i miasto.

Bohaterowie: Ja(K.), moja dziewczyna (A.), nasz znajomy (Krz.)

Start godzina 18:

00:00 - Ja i A. wrzucamy po 35mg w kapsułce żelatynowej na jakiejś polnej ścieżce w drodze do mojego domu.

00:15 - Wchodzimy do mieszkania i nerwowo oczekujemy pierwszych efektów. Siadam na łóżku a A. otwiera facebook'a.

  • Marihuana

No wiec tak. Chcialbym sie z wami podzielic moimi kilkoma Tripami na MJ. Nie

chce mi sie tego juz dusic w sobie. Ludzie z mojego otoczenia (oprocz kilku

osob, ktory mieli tez bad tripy) kompletnie nie wiedza co to jest prawdziwy

bad trip. Dla nich jest to zmula, jakas chujowa rozkmina itd. Wkurwia mnie

takie podejscie. Do rzeczy....

  • Kodeina
  • Pozytywne przeżycie

jako że decydującą rolę odegrały okoliczności, to by dowiedzieć się o nich, proszę o przeczytanie moją skromną relację poniżej;

Opowiem Wam dziś o tym jak S&S wpływają na opiat, jakim jest kodeina. Będzie to mój dziewiczy opis przeżyć, gdzie głównym elementem będą okoliczności, które doprowadziły do stanu opisanego w kolejnych wersach. Proszę więc o zrozumienie dla mnie, jako początkującego.

randomness