Mają po 26 lat. Wychowali się na jednym ze szczecińskich podwórek. Byli w jednym liceum. Studiowali w różnych miastach, ale przyjaźń przetrwała. Już na studiach rozkwitły ich biznesy. Teraz spotykają się w kilku ulubionych miejscach w Polsce. Należy do nich także pałacyk w Maciejewie niedaleko Szczecina. I to jest właśnie jedno z takich spotkań. A ja jestem przypadkowym czwartym do brydża.
Haracz za wirusa
Nelson
poznał się z narkotykami jeszcze w podstawówce. Ojciec zawsze pływał na kontraktach, to syn miał zawsze forsę na trawkę
. W średniej szkole zaczął gustować w amfetaminie. Ale trenował również judo i dzięki temu utrzymał się w szkole. Po maturze złożył rodzicom propozycję nie do odrzucenia. Albo dostanie na rozkręcenie interesu pięćset tysięcy albo doniesie gdzie trzeba o lewych interesach ojca. I dostał. Zainwestował w biznes papierosowy. Pakował polski tytoń w produkowane na miejscu opakowania cameli, marlboro, prince’ów. Szły w kraju i w Rosji, jak świeże bułeczki.
- Studia mnie dołowały. Zawężały przestrzeń. Non stop miałem poczucie straconego czasu i szmalu. Płaciłem ludziom, którzy źle doglądali biznesu. Ale rysowałem i projektowałem dla jareckich. Skończyłem Polibudę
dla nich. W końcu rozkręciłem się na ich kasie.
Ale o interesach Nelson
nie ma zamiaru opowiadać. Z wewnętrznej kieszeni szkockiej marynarki wyciąga złotą rurkę. Potem płaską platynową kasetkę, wypełnioną kokainą za kilka tysięcy złotych.
- Powyżej pewnej granicy koka wymyka się spod kontroli - kontynuuje Nelson
, układając na blacie stolika dwa małe stożki Białej Damy
. - Jak nie masz zabezpieczonej dużej forsy, celem życiowym staje się podtrzymywanie wpieprzającego cię wirusa narkomanii. Ale mnie stać, żeby paszę dla niego nosić zawsze przy sobie. Ten biały pyłek uspokaja moje nerwy. Wyostrzają mi się zmysły. Sypię pomysłami. Bez takiego kolorowego filtra, co może rajcować w życiu? Jak masz wszystko za forsę, to nie chce ci się nawet uruchomić własnej wyobraźni. Koka robi to za ciebie. Fakt, że pewnie wyciągnę nogi prędzej, niż moi kolesie, co jarają tylko fajki. Tyle że ja nigdy nie planowałem długiego życia.
Rodzice Nelsona
zginęli rok temu w katastrofie samolotu. Nie zamierza zakładać rodziny. Do łóżka wybiera tylko nieskomplikowane dziewczyny. Na ścianach jego siłowni wiszą obrazy polskich mistrzów malarstwa z początku ubiegłego wieku.
Przezroczyści
Marian nie rozstaje się ze swoim ulubionym rewolwerem typu Cobra
. Jeszcze nie zdążył załatwić pozwolenia na broń ostrą, ale interesy nie mogły czekać. Interesy dotyczą eksportu samochodów na wschód. Potrzebny jest do tego również wygodny samochód i coś, żeby zapomnieć o samotności i działać z fantazją. Np. Biała Dama
.
Marian miał kiedyś dziewczynę. Ela ćpała polską heroinę. Postanowił zawieźć ją na odwyk do ośrodka Marka Kotańskiego, ale musiał wpierw zarobić trochę forsy. Przerwał ogólniak i zaczął kręcić się przy nadgranicznym bazarze w Lubieszynie. Potem załatwiał jakieś małe skoki na sklepy we Frankfurcie na Odrą. Wreszcie przerzucił się na samochody i kradł na zamówienie w głębi RFN. Zamiast oddać Elę na leczenie, uległ jej namowom i dostarczał regularnie lepszej jakości narkotyki.
- Kiedyś przedawkowała - zamyśla się Marian. - Przesiedziałem przy niej całą noc. Rano Ela stała się zupełnie przezroczysta. Pod skórą widać było wszystkie żyłki, kości i pełno plam po nakłuciach. Nie żyła. Powiedziałem sobie wtedy, że w życiu nie wejdę w żadne prochy. Ale wszedłem. I też mam złotą rurkę do zasysania koki.
Chociaż niczego mu już nie brakuje, nie może po prostu wycofać się z interesu. Tak już jest, że wspólnikom w takich przypadkach przychodzi do głowy tylko zdrada. A on chce jeszcze chwilkę pożyć. Bez nerwów, koki i fałszywych przyjaciół. Pośród swoich białych kruków
poezji renesansowej.
W sprawie odwyku dla siebie był nawet u lekarza. Dowiedział się, że koka uzależnia trwale już po trzech razach. Powiedział, że bierze tyle i tyle już od kilku lat. Lekarz nie uwierzył. A potem zamierzał go wysłać na badania do szpitala. Nie zdziwił się, gdy Marian odmówił. Chciał, żeby przynajmniej zapisywał nietypowe reakcje podczas rozmaitych codziennych czynności oraz bezpośrednio po zażyciu narkotyku. Ale dla Mariana to strata czasu. Pogodził się z tym, że robi się przezroczysty.
Komentarze
i co ma oznaczac ten artykul? nie legalizujmy marihuany??
i co ma oznaczac ten artykul? nie legalizujmy marihuany??
taaaaaaa, czytajcie dalej dlaczego
artykuł moim zdaniem jest wypasiony...ma swój klimat...i ogólnie ponury charakter....zajebiscie mi się go czytało....szkoda,ze taki krótki...:(
Wolę krótko i intensywnie niż długo, długo, długo i bez ciekawszych emocji
Nie chcę psuć nastroju... ale moim zdaniem to jakaś niezbyt udana wprawka początkującego dziennikarza ;)
Później będzie taki pisał o "złych narkotykach", a sam pewnie przypala od czasu do czasu i pewnie ten artykuł też pisał na zbaku ;)
Ciekawy artykuł.Czytało mi się go podobnie jak deathlefowi czyli zajebiście.