W zawieszonych na ścianie głośnikach łomocze dzika, psychodeliczna muzyka, jakby żywcem przeniesiona z czasów Woodstock. Bo knajpka nazywa się właśnie "Woodstock". Zresztą większość klienteli pamięta pewnie ten festiwal. Mam wrażenie, że czas zatrzymał się tu kilkadziesiąt lat temu...