WSTĘP:
Do tego eksperymentu psychodelicznego starałem się solidnie przygotować. Czas gdy moja percepcja będzie zmieniona chciałem wykorzystać jak najlepiej.
Cele, które zamierzałem zrealizować to:
Mając wśród najbliższych nam osób alkoholika zawsze zadajemy sobie pytanie: co powinniśmy zrobić? W jaki sposób możemy wpłynąć na tę osobę, żeby zmienić jej postępowanie?
"Kiedy nareszcie uprzytomnimy
sobie, że nawet pomiędzy najbliższymi sobie osobami
istnieją nieskończenie wielkie przestrzenie i jeżeli będą
one w stanie pokochać te przestrzenie, które je dzielą,
może się wyłonić cudowny sposób wspólnego życia (ramię w
ramię ), które daje możność widzenia siebie w pełni na
tle nieba."
Rainer Maria Rilke
Mając wśród najbliższych nam osób
alkoholika zawsze zadajemy sobie pytanie: co powinniśmy
zrobić? W jaki sposób możemy wpłynąć na tę osobę, żeby
zmienić jej postępowanie?
Otóż niestety możliwości oddziaływania bezpośrednio na
osobę uzależnioną od alkoholu są niewielkie. Istnieje
natomiast możliwość wpłynięcia pośrednio
na alkoholika poprzez zmianę własnej postawy
wobec niego.
Wiele osób zada pytania: dlaczego?, po co?, co to zmieni?
Okazuje się, że rodzina, w której jest osoba uzależniona
od alkoholu, działa jak mechanizm zegarka. Członkowie tej
rodziny to coś w rodzaju pojedyńczych trybów, elementów,
które zazębiają się wzajemnie i obracają w tym samym
kierunku i rytmie. Zazwyczaj alkoholik wymusza na
członkach rodziny, by podporządkowali się jego własnemu,
choremu rytmowi. Jest to coś w rodzaju tyranii.
Żaden człowiek nie powinien tyranizować innego człowieka,
a każdy człowiek ma prawo nie poddawać się tyranii.
Wniosek z tego jest taki: członkowie rodziny poprzez
zmianę swojego nastawienia i postępowania wobec
alkoholika, powinni dążyć do tego, by on sam
podporządkował się określonemu przez nich wspólnemu
rytmowi.
Szanse na powodzenie całego planu zwiększają się tym
bardziej, im więcej członków rodziny uczestniczy w
przedsięwzięciu i im lepiej ze sobą współpracują.
Wskazówek jest wiele, ale musimy zdać sobie sprawę z
tego, że teoria jest łatwiejsza od praktyki. Praktyka
bowiem wymaga byśmy w swoich działaniach byli
konsekwentni. To wszystko jest trudne, gdy w grę wchodzą
powiązania rodzinne, emocjonalne i finansowe, ale nigdy
nie jest to niewykonalne.
Oto wybrane wskazówki jak powinniśmy reagować, co robić,
a jakich zachowań i sytuacji unikać, gdy członek naszej
rodziny jest uzależniony od alkoholu:
Nie musisz dłużej kontrolować
picia alkoholika. Zacznij koncentrować się na jego
potrzebie leczenia.
Dostosowanie się, do powyższych wskazówek, skorzystanie z
nich w odpowiednich momentach, może być bardzo pomocne w
obcowaniu z osobą uzależnioną. Należy jednak pamiętać o
tym, że chorego leczy terapeuta, a zadaniem rodziny jest
wspierać go w trudnych chwilach.
Rodzinom, w których ktoś pije alkohol w sposób
patologiczny, niezbędna jest pomoc
profesjonalistów. Musi ona być udzielona zarówno osobie
chorej - alkoholikowi jak i jego najbliższym.
Będąc bowiem w bliskim kontakcie z osobą uzależnioną od
alkoholu sami stajemy się ofiarami koalkoholizmu
czyli wpółuzależnienia od destruktywnych
zachowań alkoholika. Syndrom ten nie znika samoistnie po
tym jak alkoholik zaprzestanie picia. Najczęściej
natomiast jest czynnikiem podtrzymującym osobę
uzależnioną w jej pijackich nawykach i ułatwiającym jej
nawrót w stronę alkoholu.
Zatem jednoczesne poddanie się terapii osoby
uzależnionej i członków rodziny daje większe szanse na
powodzenie przedsięwzięcia, którego głównym celem jest
to, BY OSOBA UZALEŻNIONA ZOSTAŁA WYLECZONA A CHORA
RODZINA ZACZĘŁA FUNKCJONOWAĆ NA ZDROWYCH
ZASADACH.
Substancja przyjęta w pogodny dzień ok. godziny 13. Do doświadczenia psychodelicznego starałem się przygotować jak najlepiej.
WSTĘP:
Do tego eksperymentu psychodelicznego starałem się solidnie przygotować. Czas gdy moja percepcja będzie zmieniona chciałem wykorzystać jak najlepiej.
Cele, które zamierzałem zrealizować to:
Początkowo strach, lecz ciekawość wygrała.
Wstęp (maksymalnie skrócony)
w trakcie pracy na ochronie, na błoniach krakowskich, cmentarzu rakowickim, w lesie wolskim i w paru kamienicach starego miasta
Trip raport napisany na potrzeby chimerycznego pisma transgresyjnego Ulvhel (ulvhel.wordpress.com)
Jako, źe wszyscy amoraliści w historii razem wzięci nie dopuścili się tylu okrucieństw i zniszczeń co przeciętny moralista w ciągu źycia, sądzę, że kiedy ktoś zaczyna bredzić o moralności, powinno się szybko zamienić samochód na czołg, kupić broń i amunicję, ubrać hełm i zbudować schron przeciwlotniczy. Tacy ludzie są niebezpieczni.
___
Robert Anton Wilson
Kiepski Set i genialny Setting - szczegóły w raporcie.
T+00
Będąc u mnie w domu zażywam narkotyk. W przeciwieństwie do swojego NBOMOWE'go brata wydaje się on nie paraliżować języka. A może tylko nie zwróciłem na to uwagi?
Wraz z trzema osobami opuszczamy mój dom, każdy w innym stanie świadomości.
D. - pod wpływem marihuany i nieznacznej dawki alkoholu
W. - pod wpływem gamma-butyrolaktonu
B. - pod wpływem 6-APB
Komentarze
Nie jestem alkoholikiem ale moja szwagierka - tak! Nie żyjemy pod jednym dachem i do tego dzieli nas kilkanaście kilometrów pomiędzy miejscami zamieszkania. Moja pomoc niby niemożliwa ale uznałem wraz z żoną, że musimy spróbować. Szukałem informacji jak kobiecie pomóc. Dzięki osobom, które kiedyś piły a teraz wyciągają pomocną dłoń i sercem na niej tej dłoni, trafiłem do Was. Z wielką uwagą przeczytałem wszystko od A do Z! Bardzo dużo informacji pokrywa się z informacjami uzyskanych od osób z forum: ALKOHOL-ŻYCIE-RODZINA -WIARA. Oznaczać to może tylko jedno - to jest prawda!
Dziękuję za możliwość douczenia się i daj Boże możliwość wcilenia tego w życie.
też mam ojca alkoholika,to znaczy tak mi się wydaje ja też lubię wypić ale to co widzę co wyprawia mój ojciec to już przegięcie,
to się skonczy kiedyś zle lecz nie dla mnie moja psychika jest chyba zjechana no ale cóż,wiara i nadzieja gdzie to jest i kto w to wierzy?? tylko ci co myslą żę z alkoholika zrobią człowieka(jest przyczyna i jest skutek),ten kto pił i upijał się zawsze będzie alkoholikiem to tak jak z życiem gdy smierć masz na karku wtedy chcesz żyć a abstynecja alkocholowa hahaha co to takiego.
Sama mam ojca alkoholika. Kiedy wypije jest zupełnie w innym świecie. Gdy po swojej parogodzinnej libacji poza domem wróci , robi wszystko aby się kłócić. Mój ojciec pije już przez 12 lat. TAK KUŹWA! 12 lat . Robiliśmy wszystko. Chodził do AA, był w lublińcu , siedział 6 miesięcy w więzieniu i gówno pomogło. Coniektórych ludzi nie da się z tego wyleczyć. Osoba uzależniona od alko sama musi również chcieć się wyleczyć.
Ojciec ma skrytki wszędzie . Odziwo pijany jak helikopter bardzo dobrze wie gdzie schował swój "drogocenny" prowionat . Nie wiadomo skąd ma na to hajs. Ciągle wierzyliśmy ,że da radę. Ale już teraz wiemy ,że to nie skończy się happy end'em.
Ten człowiek spadł na samo dno dzięki temu stracił syna. Syn wyjechał za granice i nie chce go znać. OD czasu kiedy się wyprowadził (8lat temu) nie powąchał nawet wódki. Wino,Szampan,piwko - napije się tylko przy jakiejś okazji. Po prostu ma uraz do alkoholu i tak samo ja..
Też lubiłam wyjść sobie ze znajomymi na dwór, napić się ,poszaleć ale kiedy alkoholizm mojego ojca stał się tak mocny i nabrał takiego tempa.. Znienawidziłam alkohol totalnie. Zniszczył moje życie, życie mojej rodziny, straciłam brata i sens do życia.
Na stronie tej pisze,że trzeba z taką sobą porozmawiać, wspierwać go . OBDARZYĆ GO MIŁOŚCIĄ? Co kuźwa?
Szczerze powiem nie da się. Kiedy zobacze pijaną morde ojca od razu skacze ciśnienie i sorry bardzo , nie umiałabym wtedy do niego podejść i powiedzieć "Tak tatuś, poradzisz sobie , chcesz pójde ci po kolejną seteczkę"
nevermind . To nie jest takie łatwe i jeśli zauważa się już u kogoś nadmierne picie alkoholu można to uznać za 1 faze koszmaru..
Sorrka ale widzę ,że śmiejesz się z tego . Wiesz ,też na początku mnie bawiło jego bełkotanie i śmieszne chodzenie ale teraz zniszczyło mi to życie. Radze Ci teraz ogarnij ojca zanim będzie za późno.
Mam ojca alkocholika.I staram się go wyleczyć lecz nie wiem jak, Zastosuje wskazówki ,które tu przeczytałam mam nadzieje że pomogą !
Witaj
Sama nie dasz rady ja mam męża alkoholika my nie mozemy ich leczyć oni sami muszą to zrobić jedynie co nam pozostaje to walczyć o siebie tylko i wyłacznie Pozdrawiam
Ja to już nawet walczyć już nie potrafie, mąż alkoholik zrobił ze mnie ruine człowieka.
maz moj wyjechal bo narobil dlugow byl w anglii 2 miesiace i juz wraca boje sie ze niestety zacznie znow mnie nekac i pic bardzo boje sie o to co mam robic prosze o pomoc
Według mnie to w większości alkoholików to są osoby nieuleczalnie chore ,im terapia nie pomoże mało silnej woli.Mój mąz jest alkoholikiem od35 lat był na kilku terapiach miał długie przerwy w piciu ostatnia to 3 lata pózniej znów 2 -tygodniowy ciąg ,on już ma inne poważne schorzenia ,a ja jestem wrakiem człowieka i nie wierzę ,ze on kiedyś się zmieni (trzeba by wszystkich alkoholików izolować od społeczeństwa)to jest zaraza choroba z wyboru nie tak jak nowotwór powinniśmy się skupiać na ludziach chorych nie z wybory-pozdrawiam
Uzależnienie to mega problem, rujnuje z natury. Druga strona medalu to fakt, że rodzina, bliscy - nie wiedzą jak działać. Żeby zwiększyć szansę na skuteczność tych swoich działań i przede wszystkim żeby chronic siebie w tym piekle.
Mam męża alkoholika,człowiek spokojny,pracowity,ale w "cugu" już parę lat.Nie robi awantur,pracuje.Codziennie wypija 3-4 piwa,w weekendy znacznie więcej,czasem z konto śćiągnie 20-40 zł.Początkowo z jego piciem walczyłam,Potem walczyłam o niego,a teraz walczę o siebie.Przestały mnie interesować jego "złe poranki",brudne koszule,zmiętolona pościel,brak apetytu i jego sprawy.Mamy osobne pokoje,stół,a łączą nas jedynie rachunki.W domu panuje spokój, nikt nie wchodzi nikomu w drogę.Czasem usłyszę tylko od męża,że nie ma już żony.Odpowiedz jest zawsze ta sama : Twoją żoną jest puszka piwa -mąż wódki i piwa nie pije-zażalenia kieruj do niej.Kiedyś jeżdziliśmy na wycieczki,takie spontaniczne, nie planowane,teraz samochód samochód stoi,a na wycieczki jeżdzę sama autobusem lub pociągiem. Nie interesuje mnie czy mąż jest zdrowy,czy nie.Postanowił swoje życie zmarnować,ja swojego nie pozwolę,bo moje jest to życie.Mam ten komfort,że mam dorosłe dzieci,które mają już swoje życie.Pomyślicie sielanka,a jednak nie.Walka jaką toczyłam przez tyle lat nadszarpnęła moje zdrowie,przeszłam zawał i nabawiłam się arytmii,w końcu powiedziałam STOP.Nie ja będę płaciła rachunki za pijaństwo męża.Już nie wierzę w te wszystkie terapie i rozmowy z psychologiem.Partner alkoholika jest od początku na przegranej pozycjii i to on płaci za walkę z alkoholizmem,będącym chorobą na własne życzenie.Wiem co chcę Wam przekazać mam 56 lat,a ostatnie lata to walka z wiatrakami,jeśli macie w swoim związku alkoholika,to uciekajcie od tak toksycznego związku.Alkohol zniszczy Was,Wasze uczucia,rodzinę,obudzi tylko nienawiść,złość i głeboki żal.
Witam.
Wogole nie mam pojecia daczego to pisze? Moze w nadzieji ze zejdzie ze mnie chociaz czesc zlosci.
Starzy dawali czadu od kiedy pamietam, moje najstarsze wspomnienia z dziecinstwa prezentuja sie tak, ja (ok5-6lat) bawilem sie jakimis ksiazkami mazgrajac je dlugopisem podczas gdy oni lezeli nie przytomni,
Praktycznie wogole mnie nie wychowywali, w trakcie edukacji bylem juz na tyle zepsuty ze potrafilem zwyzywac nauczycieke od najgorszych po czym wyjsc z klasy, czesto wcale nie trafialem do szkoly lub przychodzilem sobie na ostatnia lekcje na ktorej jedyne co robilem to jadlem sniadanko.
Pozniej zaczely sie klopoty z prawem(pobicia,dewastacje, juma itp).
W domu czesto dochodzilo do bojek mniedzy mna a ojcem, matka w zasadzie nie jest zla tylko ze jest idiotka. Taki troche dziwny typ czlowieka, dla wszystkich mila, zrobi co sie jej kaze, nie ma wcale wlasnego zdania.
Stary to wykozystuje, zaczyna sie niewinnie od jednej flaszki. Pozniej nachodza smaki i jest druga wodeczka.
Nastepnie zaczyna sie zajebisty cyrk, wstaja na kacu a wiec "czym sie strules tym sie lecz" i dalej chleja. Taka sytuacja utrzymuje sie po kilka dni a czasem i tygodni. Gdy matka nie chce mu dac kasy na kolejna to potrafi jej truc po pare godzin az wysepi. Zazwyczaj balety koncza sie wraz z koncem jakichkolwiek funduszy do zycia. Wtedy chcac nie chcac zabawa sie konczy. Trzezwi potrafia wytrzymac do 2 miesiecy lecz w koncu i tak sytuacja sie powtaza. Jakiekolwiek proby rozmowy nie maja najmniejszego sensu, stary zaczyna sie rzucac a matka ma mi za zle ze prowokuje awantury. Nie jestem juz nastolatkiem wiec jego prowokacje nie odnosza wiekszego skutku i na bluzgach sie konczy. W sumie mam nadzieje ze w koncu stary zejdzie bo jak nie to chyba ja mu pomoge. Nerwy mam w strzepkach i najchetniej zostawil bym to wszystko za soba i odcial sie od nich lecz nie mam pracy jak z reszta 80% rowiesnikow w miescie, tak wiec chcac nie chcac jestem skazany na ten syf. Jedyne co moge to przygladac sie i czekac az skonczy sie menelstwo a zacznie bieda, bo tylko na takie dwa etapy dzieli sie zycie pod moim dachem. Aktualnie nie widze dla siebie zadnych perspektyw i coraz czesciej obawiam sie ze skoncze tak samo lub jeszcze gorzej. Chocbym chcial sie usamodzielnic to na mieszkania czeka sie latami a jak chcialbym wynajac to za gowniana kawalerke musialbym klasc 70% zarobkow, ceny kwadratow sa kosmiczne natomiast wynagredzenia w pracy jak zawsze minimalne. Tak wiec jezeli ktos czuje sie zle itp to niech pamieta ze zawsze mogl urodziac sie mna. Pozdrawiam.
Ja jako kolejny dopisuję się do ludzi z problemami . Mam brata który często zagląda do kieliszka. Teraz to prawie każdego dnia . Do tego doszło że już pije sam . Jeżeli nie pije to wszystko jest ok. Jeżeli wypije to szuka zaczepki - a po zaczepce awantura. Wszyscy są załamani a w szczególności moi rodzice . Chciałem jeszcze dodać że jestem osobą niepełnosprawną z 1-szą grupą . Nie wiem co zrobić. Oczywiście brat wypiera się w żywe oczy że nie pije. Czy aby taką osobę poddać leczeniu odwykowemu musi być jego zgoda?
jest gd zieś forum, gd zie można porozmawiać z ludźmi w podobnej sytuacji? żyjących z tą gehenną w domu?
Na co wpadlem , posadzic swojego rodzica lub czlonka rodziny pszed ta strona i wypowiedziami dzieci moze zrozumie jak sie czujemy
Musi być tszzwy i spokojny
Nie wiem co to da ale warto sprobowac
Mam mame alkoholiczkę . Jest do bani. Nie potrafię zrobić z tym nic . Mimo że się staram ta kobieta powoduje u mnie ataki złości, chce mnie zniszczyć jak sama to ujęła i robi wszystko żebym była nieszczęśliwa. Alkoholik jest gorszy niż morderca bo zabija strasznie strasznie powoli przez kilka do kilkunastu lat, a jak cię psychicznie wykończy to na ziemi za to nie zapłaci. Morderca przynajmniej zabije i pójdzie do paki.
mam identycznie jak Ty i naprawde nie mam juz sił a z dnia na dzien jej coraz bardziej nienawidzę a nie chce tego bo jest moja matka....
witam! moja mama jest alkocholiczką od ponad roku, pracuje w niemczech twierdzi że tam nie pije nie wiem czy jej wierzyć, przyjeżdza do polski to pije codziennie całymi tygodniami. do tego ma jeszcze 6-cio letniego syna który bardzo cirpi. pod wpływem alkocholu robi awantury, nie mam pojęcia jak jej pomuc i czy mogę jej w ogule jakoś pomuc . zadzwonie na policje do opieki społecznej to zabiorą małego do domu dziecka katastrofa a ja czuje się taka bezradna.
Na twoim miejscu bym interweniowała. Dziecko które wychowuje sie z matka alkoholiczką w pewnym sensie zostaje poodane psychicznemu terrorowi. Po pierwsze, kto zajmuje sie 6 letnia siostra kiedy mama jest w niemczech>? czy ty nie mozesz przejac opieki nad siostra?
Alkoholik nie wyjdzie z problemu jezeli nie yupadnie na samo dno.
Mama kłamie mowiac ze nie pije w niemczech.Przemysl to.l
dokładnie. moja mama tez jest alkoholiczka. od 6 lat. i nie moge uwierzyc mimo tego ze widzialam na wlasne oczy dzien w dzien przez te 6 lat- w to co sie z nia dzieje jak wypije. to jest nie do opisania i zrozumie to tylko osoba, ktora ma w rodzinie alkoholika. znecanie sie psychiczne to za malo powiedziane... do tego doszlo takze rok temu znecanie sie fizyczne...wyprowadzilam sie z domu bo urodzilam synka, niestety w domu zostala moja 16 letnia siostra...niestety nie mozemy liczyc na niczyja pomoc... policja jest wzywana co kilka dni podczas tych gorszych awantur ale nikt nic z tym nie robi!! bo nie ma sladow pobicia i bo moja mama w blyskawicznym tempie staje sie spokojna na widok policji...i to jest w tym wszystkim najgorsze! ze czlowiek jest pozostawiony samemu sobie i tak naprawde oprocz pomocy psychologicznej (ktora duzo nie pomaga jezeli wracamy do domu z wizyty a w domu kolejna pijacka awantura) nikt nam nie chce tak naprawde pomoc!
Pytanie brzmialo CO Z TYM LUB Z TAKIMI LUDZMI ZROBIC!!!!!!! a tu zadnej konkretnej odpowiedzi tylko marudzenie, moj ma to tamten robi tamto , ja mam tak, itd :( A ja mam Ojca ktory tyranyzuje, wykancza psychicznie itd Zabic?? h...? czy co mam zrobic???!!!!
mam brata który kiedyś był alkoholikiem ,a już kilka lat nie pije (a było z nim już bardzo żle),leczył sie w woskowicach. Przeszliśmy bardzo dlugą i cieszką prace aby namówić go na leczenie.namawiali go wszyscy jego zona,moi rodzice, ja moich dwóch braci.naprawde warto,i nie można sie nigdy poddać.mimo że miał kilka wpadek,czyli pil nie pił,pił nie pił,to MY nie traciliśmy nadzieji i wiary że sie uda.To wreszcie przestal pić i nie pije 8 lat.jest całkiem innyn czlowiekiem..
morderca jak sprubuje raz to bendzie zabijał to tesz jest nawyk tylko prutalny.ja tesz mam problem ciocię tylko ona ma lat 75 i wszelkie choroby pije około 15 piw dziennie iest nie do pokonania w piciu piwa.
Znajduję się w podobnej sytuacji. Moja mama pije od około 10 lat (a trzeba tu nadmienić, iż ja mam ich dopiero 15). Nie należy nienawidzić osoby uzależnionej, alkoholizm to też choroba. Wiem, że takie wytłumaczenie jest marnym pocieszeniem, ale ten bolesny fakt jest jak najbardziej prawdziwy. Kłótnie, wyzwiska, szarpaniny, policja.. też przez to przechodzę... To straszne, że wystarczy pół godziny, by najukochańsza osoba na świecie, przeistoczyła się w rujnującego życie tyrana, który swym zachowaniem niszczy psychikę osób najbliższych. Pomimo to, kocham moją mamę, ponieważ będąc trzeźwą, jest najwspanialszą matką na świecie.. Trzymaj się dziewczyno. Wiem, co czujesz.
Witam,mam równiez to samo co wy,mianowicie mamę aloholiczkę,jej brat pije,jej siostra równiez piła,po desperackich bardzo krokach i długim leczeniu nie pije juz 2lata,moja mama natomiast pije piwa,zaczelo sie od jednego dziennie,na poprawe apetytu,teraz sa to 3-5 piw dziennie,gdy przetrzezwieje potrafi jeszcze ze 2 strzelic,gdy pracowala jedynymi godzinami trzezwosci byly godziny pracy,ale gdy wracala prawie w drzwiach otwierala piwo,teraz nie pracuje,jest na rencie,ktora ma gora 3 dni,potem rozpracowuje przez kolejne 3 dni rente swojej mamy i...koniec szalenstw,jak uda jej sie skrecic pare groszy to wszystko idzie na piwa,gdy nie ma chodzi jak OSA,stuka drzwiami jest niemiła,tak przebimbała nasze życie,mieszkalismy w miescie,przez picie zadluzyla nas /bylismy dziecmi/ grozila nam eksmisja,ja dostalam w spadku po żyjącej zreszta i mieszkajacej z nami babci domek na wsi,zabralam matke ze soba,balam sie ze tam sie stoczy.Ale tu jest to samo,nic ja nie obchodzi,ani oplaty ani remonty,nic tylko piwo .Ja jestem juz klebkiem nerwow,teraz od roku z moim partnerem staramy sie o dzidziusia,ale stres,ktory mam wkoło....narazie nic.Nie wiem co robic aby ona przestala pic,ja juz nie moge na nią patrzec,a dzwięk otwierania puszki z piwem doprowadza mnie do furii,nie piję,chociaz kiedys lubialam w towarzystwie znajomych wypic z lampke wina,teraz nie pije nic,boje sie.Moze wy pomozecie mi ,co mam z nia zrobic,czy jest jakis sposob by obrzydzic jej alkohol???????????? pozdrawiam
Ja też mam ten sam problem :-( moja mama pije i ja nie mogę nic na to poradzic.To jest straszne!!!Niewiem jak mam jej pomóc.Z tej złości skrzyczalam ją a ona się mnie wyrzekła,powiedziała że niechce mieć takiej córki.Ja je zagrozilam że nie zobaczy mojego dziecka,bo jestem w ciąży,ale ona nawet pod uwage tego nie wzięła!!Proszę pomóżcie mi,napiszcie co mam robić!!!!!!
Ja mam mamę alkoholiczkę tak samo. Byłam w identycznym wieku jak ty teraz jesteś kiedy zaczęły się naprawdę duże problemy z nią, potem z ojcem.... Oboje piją matka wkurza ojca pijana a ten idzie się napić bo nie chce mu się z nią gadać i tak wszystko się nakręca. Kiedyś nie byli tacy... Ja wzięłam się z garść... obiecałam sobie że ja tak nie skończę jak typowe dziecko alkoholików. Uczyłam się pilniej niż inni, zajęcia pozalekcyjne sportowe i fakultety był moim zbawieniem. Poszłam potem na studia gdzie wysokimi wynikami w nauce zapracowałam na takie stypendium które pokrywało koszty dojazdów i nauki. Sama znalazłam sobie pracę, chodziłam i szukałam. Nigdy nie byłam wzorowym uczniem w gimnazjum zawsze miałam trójki... Ale moja długoletnia determinacja i zdecydowanie pozwoliły mi zacząć rozwijać własne życie. Mieszkam sama (obecnie z chłopakiem) ale to ja wynajęłam te mieszkanie sama, to ja płaciłam za wszystko i stać mnie na dużo. Niestety moja mama jest jeszcze gorsza... żałuję tylko jednego.... że robiłam rodzinie zakupy aby mięli co jeść , często pożyczałam pieniądze z myślą żę to na jedzenie ponieważ tam mieszkało jeszcze moje młodsze rodzeństwo.... A teraz gdy już nie wytrzymałam i straciłam szacunek do moich rodziców... trafiłam w grono ludzi z problemami któzy mnie wysłuchują i radzą co oni robili w takiej sytuacji.... Zrobiłąm to... Pojawiłam się w Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów alkoholowych, gdzie uzmysłowiono mi że ja mam pełne prawo do szczęśliwego życia i nie do zamartwiania się.... to rodzice powinni być wsparciem dla mnie- zawsze.... zgłosiłam problem... Czekam aż wezwą moją matkę... potem zajmę się ojcem jak on się nie poprawi (bo z nim nie ma problemu typu -pije cały dzień) NIE MARTW SIĘ TRZEBA BYĆ SILNYM... ZAJMIJ SIĘ SWOIM ŻYCIEM ABY NIE BYŁO ZMARNOWANE
Mamy ten sam problem. Moja bratowa jest alkoholiczką. Może udzielisz mi kilka rad. Od czego mam zacząc. Jej rodzina ją umacnia w tym wszystkim dowożąc jej alkohol (zacząwszy od matki, sióstr a mój brat jest bezradny). Po 15 latach dopiero teraz wydusił z siebie te słowa Co się dzieje w jego rodzinie. Jak chcieliśmy z nim porozmawiac to tylko płakał i nic nie chciał mówic. Aż nadszedł ten dzień wyjątkowy I Komunia Święta syna. Matka była pijana (dobrze wstawiona). Brat przeciwstwił się jej rodzinie. Popędził te towarzystwo. Jestem bezradna a mam zarazem wyrzuty sumienia bo nie raz widziałam ją pijaną i czułam od niej alkohol. Nie chciałam wsadzac nosa w nie swoje sprawy. Ale nadszedł czas żeby coś z tym podziałac. Brat jest gotowy na poradnię psychologiczną ale bratowa twierdzi że nie jest alkoholiczką. Pije po kryjomu. Córce obiecała że nie będzie pic a nie dotrzymuje słowa. Jeśli możesz to daj wskazówki. Przepraszam i dziękuję.
JA nie wiem co mam robić.. Mam 15 lat. Mój tata coraz więcej pije. Mam już tego dosyć. Nie wiem co mam robić.. To jest pomocny artykuł, ale ja już nieraz próbowałam z nim rozmawiać i nic. Dzisiaj przyszedł do domu wypił piwo, wyszedł, wrócił i znowu.. I mogę się założyć, że był już po 3-4 piwach.. Wkurzył się gdy nie chciałyśmy mu dać oglądac telewizora i rzucił telefonem i rozwalił ekran telewizora i wyszedł i po godzinie wrócił.. Wg od świąt siedzi w pokoju i tylko "pstryk" idzie kolejne piwo.. Co ja mam robić.. jestem młoda, ale ja nie chce aby on pił, aby alkohol był na 1. miejscu. Chcę aby było jak dawniej..
Rozżalona
zero współczucia dla alkoholowych ścierw... wszystko to podwójna moralność pijaków i naiwność ich rodzin...
kobiety - rozwódzcie się z mężami pijakami
mężczyźni - rozwódźcie się z żona pijaczkami
dzieci alkoholików; olejcie tych popieprzeńców i szukajcie miłości wśród dobrych ludzi; stwórzcie swoje własne, dobre, domy...
rodzicie alkoholików - cieszcie się z dzieci, które nie są alkoholikami... a jak ich nie macie, to skierujcie swą miłość na inne - obce - dobre dzieci, wiele z nich potrzebuje waszej pomocy i chce z niej skorzystać...
gardzę alkoholikami... niedobrze mi się robi; rozczulanie się nad tymi ścierwami jest też moralnie wątpliwe...
niech zdychają tak, jak na to całe życie pracowali!!!
wybacz, ale tez jestem corka alkoholiczki i upraszam sobie, ale ludzie ogarnieci choroba alkoholowa nie sa zadnymi scierwami, widac jak nie masz grama szacunku do osoby/ ew. moge sie mylic/ktora w Twoim bliskim otoczeniu jest dotknieta tym uzaleznieniem. najpierw przemysl zanim cos napiszesz
moj ojciec jest alkoholikiem od kedy pamietam, mam teraz 36 lat. moje zycie to koszmar. wyjechalam z domu na studia w wieku 19 lat i odwiedzalam dom bardzo rzadko, potem pracowalam za granica i zdazalo sie ze widzialam go raz w roku. nawet wtedy byl non stop pijany. 15 lat poza domem rodzinnym to najszczesliwsze lata mojego zycia. teraz musialam wrocic bo potrzebuje pomocy przy opiece nad moim synkiem, mialam straszne problemy z donoszeniem a potem przy porodzie. ojciec non stop pijany, kiedy ja mialam wbijane 4 wenflony dziennie przez 3 tyg lezenia plackiem na lozku w szpitalu. wczesniak w domu, strach co z nim bedzie, bo nie dzialo sie dobrze na poczatku, ojciec pijany, zero wsparcia. zrezygnowalam z rewelacyjnej pracy za granica, aby zajac sie malym i wrocilam do domu rodzicow, ojciec nawet nie zapytal jak sie z tym czuje, nadal pijany kazdego dnia. synek zaczyna coraz wiecej rozumiec i ja nie mam ochoty aby dorastal w otoczeniu alkoholika tak jak ja. ja jestem na uspokajajacych proszkach przez niego, on nie widzi problemu, tylko wytyka mi jakies niestworzone wyimaginowane historie. czekam az moj synek sie wzmocni i wracam do meza za granice. moj stosunek do ojca - niech zdycha. za te wszytskie lata. i niech mi nikt nie mowi, zeby go zrozumiec i wspierac. a kiedy on mnie wspieral kiedy ja malo nie stracilam dziecka a on wnuka. dno totalne! rada dla wszystkich wspoluzaleznionych - uciekajcie poki nie jest za pozno, poki jestescie psychicznie stabilni. nie dajcie sie zniszczyc alkoholowi, jedna ofiara wystarczy. swiat bedzie lepszy bez nich
mam żone alkoholiczkę, osobę wykształconą ale niezdającą sobie sprawy z wagi problemu.
jestem zrospaczony i szukam pomocy,
Mieszkamy w Katowicach.
Jeżeli znasz kogoś kto może mi pomóc
daj znać (sedziu@interia.pl)
mam żone alkoholiczkę, osobę wykształconą ale niezdającą sobie sprawy z wagi problemu.
jestem zrospaczony i szukam pomocy,
Mieszkamy w Katowicach.
Jeżeli znasz kogoś kto może mi pomóc
daj znać (sedziu@interia.pl)
Niestety ja również mam w domu problem alkoholowy.Nie wiem jak sobie z tym radzić.Poza tym mam dopiero 12 lat a wychwująca mnie mama jest alkocholiczką i nie mam pojęcia co robić.Jeżeli ktoś zna grupę wsparcia lub coś innego to bardzo proszę o kontakt.
Na adres:annamigotka@op.pl
38 lat po lslubie pije 7--------------------------------------8 dni ma cugi mniej wi ęcej co2-3 tygodnie mam 55 lat troje dzieci i wnuki jestem bezsilna
Moj ojciec jest alkoholikem nie wiem od jakiego czasu ale jest juz po kilku leczeniach i niestety ale nic nie pomaga. Przepraszam ale artykuł który wlasnie przeczytalem troche mnie rozsmieszyl. Moze ktos faktycznie doprowadzil w ten sposob do wyleczenia ale niestety przypadek przypadkowi nierówny. Ja nawet nie mam czau wytlumaczyc. Zreszta ten czlowiek jest juz tak zdegradowany i pozbawiony wszelkich wartosci ze nie ma o czym mowic. Ton mojej wypowiedzi wskazuje ze nie daje temu czlowiekowi zadnych szans. Szczera PRAWDA. Wiem co widze. A etap gadania co to on zrobil i jak on sobie to wyobraza mam juz dawno za soba. Teraz tylko czekac az sie zapije albo wjedzie po pijaku pod jakiegos tira ;-) (troche czarnego humoru na koniec). Prze....ane jest miec ojca alkoholika
czytam czytam i co? najbardziej cierpia dzieci.sama nie dośc że mam ojca alkoholika to jeszcze i brata!!!a mamusia olewa problem !!!brata probuje nakłonić na leczenie ale on nawet gadać nie chce na ten temat!!!płakać się chce
Witam wszystkich
mam 18 lat moja mama wygrała z chorobą na 6 lat, teraz ma nawrót a ja nie mam siły z tym walczyć. nie wiem jak jej pomóc traktuje mnie jak wroga.
prosze pomószcie mi nie radze się z tym
zgadzamsie z tobą. alkocholików sie kur.... zamyka gdzies w odosobnieniu a nie sie cackac z nimi. mam ojca alkocholika i modle sie żeby chuj go strzelił ...no ale jakos nie chce.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ja próbowałam walczyć z nałogiem mojego ojca. pije odkąd pamiętam a mam 20 lat. na początku robił awantury tylko mamie, a teraz czepia się także mnie i mojego brata. dochodzi w domu do rękoczynów, gdy chce wezwać policję matka rzuca się na mnie i mojego brata. nie pozwolila nam nigdy tego zrobić. moim zdaniem gdyby zauwazył że nie jest bezkarny, posiedział by 48h w areszcie kilka razy to może by do niego dotarło że my też cos mozemy z tym zrobić.najgorsze jest to że jak próbowałam to komuś powiedzieć to były komentarze ,,to niemozliwe, Boguś przeciez jest taki spokojny". faktycznie na trzeźwo mozna go znieść, ale ja straciłam do niego jakikolwiek szacunek, są takie dni że nie potrafie na niego patrzeć nawet gdy jest trzeźwy. jestem tym wszystkim zmęczona, mam już najzwyczajniej w świecie dość, szczególnie w takie dni jak dzisiaj, kiedy dowiedziałam się ze mój ukochany dziadek ma najprawdopodobniej raka.
wiem cos o tym:( mój ojciec tez jest alkoholikiem...juz trzy razy był na leczeniu i co to daje! za każdym razem jest to samo...leki które ma brać-owszem bierze ale do kieszeni. Kazdy dzień jest taki sam-wracasz z pracy i co widzisz..pijanego ojca który nie reaguje na nic!!!nie mam juz siły go wspierać...czuje tylko wstręt i nienawiść!!!już nie wierzę w to ze się uda...
Moj wujek jest,moznaby powiedziec "ponownie alkoholikiem ".W mlodosci przez swoje zachowanie(alkoholizm) stracil zaufanie matki,drugi maz mojej babci mimo,ze mieszkal z wujkiem pod jednym dachem,wogule sie do niego nie odzywal.Bylam wtedy dzieckiem i nie wiem gdzie wujek otrzymal pomoc(wspominal o zakonie),ale przestal pic.Przez siedem lat byl trzezwy!Tydzien temu zaczal pic, "palic trawe ".Uwazam,ze stalo sie tak przez jego nowych znajomych,ktorych poznal w pracy.Najbardziej szkoda mi babci,to ona codzinnie musi znosic jego zachowanie.Jest juz w podeszlym wieku.Nie moge patrzec jak sie meczy widzac syna pijacego denaturat.Chcialabym znalesc miejsce ,w ktorym mu pomoga,ale jestem niepelnoletnia i nie wiem jak zabrac sie za to wszystko.Dzieki temu zrozumialam jak obrzydliwy jest alkohol i wspolczuje wszystkim,ktorzy sa w podobnej sytuacji.