"Kiedy nareszcie uprzytomnimy
sobie, że nawet pomiędzy najbliższymi sobie osobami
istnieją nieskończenie wielkie przestrzenie i jeżeli będą
one w stanie pokochać te przestrzenie, które je dzielą,
może się wyłonić cudowny sposób wspólnego życia (ramię w
ramię ), które daje możność widzenia siebie w pełni na
tle nieba."
Rainer Maria Rilke
Mając wśród najbliższych nam osób
alkoholika zawsze zadajemy sobie pytanie: co powinniśmy
zrobić? W jaki sposób możemy wpłynąć na tę osobę, żeby
zmienić jej postępowanie?
Otóż niestety możliwości oddziaływania bezpośrednio na
osobę uzależnioną od alkoholu są niewielkie. Istnieje
natomiast możliwość wpłynięcia pośrednio
na alkoholika poprzez zmianę własnej postawy
wobec niego.
Wiele osób zada pytania: dlaczego?, po co?, co to zmieni?
Okazuje się, że rodzina, w której jest osoba uzależniona
od alkoholu, działa jak mechanizm zegarka. Członkowie tej
rodziny to coś w rodzaju pojedyńczych trybów, elementów,
które zazębiają się wzajemnie i obracają w tym samym
kierunku i rytmie. Zazwyczaj alkoholik wymusza na
członkach rodziny, by podporządkowali się jego własnemu,
choremu rytmowi. Jest to coś w rodzaju tyranii.
Żaden człowiek nie powinien tyranizować innego człowieka,
a każdy człowiek ma prawo nie poddawać się tyranii.
Wniosek z tego jest taki: członkowie rodziny poprzez
zmianę swojego nastawienia i postępowania wobec
alkoholika, powinni dążyć do tego, by on sam
podporządkował się określonemu przez nich wspólnemu
rytmowi.
Szanse na powodzenie całego planu zwiększają się tym
bardziej, im więcej członków rodziny uczestniczy w
przedsięwzięciu i im lepiej ze sobą współpracują.
Wskazówek jest wiele, ale musimy zdać sobie sprawę z
tego, że teoria jest łatwiejsza od praktyki. Praktyka
bowiem wymaga byśmy w swoich działaniach byli
konsekwentni. To wszystko jest trudne, gdy w grę wchodzą
powiązania rodzinne, emocjonalne i finansowe, ale nigdy
nie jest to niewykonalne.
Oto wybrane wskazówki jak powinniśmy reagować, co robić,
a jakich zachowań i sytuacji unikać, gdy członek naszej
rodziny jest uzależniony od alkoholu:
- Zawsze należy pamiętać, że alkoholizm to
ciężka, przewlekła choroba i aby pomóc
członkowi rodziny w pokonaniu jej, trzeba koniecznie
zaakceptować ten fakt i
przestać się wstydzić. Często bowiem
jest tak, że alkoholizm bliskiej osoby traktowany jest
jako "hańba" dla jego rodziny. To bardzo złe podejście
do sprawy. Alkoholizm to bardzo uciążliwa choroba, ale
jedna z wielu, z której powrót do zdrowia jest
możliwy.
- Nie wolno traktować alkoholika jak
"niegrzeczne dziecko". Przecież nie traktuje
się w ten sposób żadnego chorego. Chory człowiek wymaga
akceptacji i tego, by godnie go traktowano. Wymówki,
groźby, kary, wymuszanie obietnic, gderanie nie pomogą,
a być może pogorszą tylko wasze relacje. Zamiast tego
ważne by alkoholik był traktowany jak człowiek
dorosły, zmuszany do dbania o siebie i do ponoszenia
konsekwencji swoich zachowań. Pozwól więc
swojemu alkoholikowi obudzić się w stanie w jakim
przyszedł do domu i runął na łóżko. Pozwól mu zobaczyć
jak wygląda pokój, w którym się awanturował. Nie
sprzątaj. Nie zamykaj drzwi przed dziećmi. One już i
tak od dawna o wszystkim wiedzą. Lepiej uczynić
sprawę otwartą. Jeśli trzeba - wezwij policję.
- Bardzo szkodliwym i bezsensownym jest wdawanie się
w kłótnie z alkoholikiem. Szczególnie należy
przestrzegać tej reguły, gdy jest on pod wpływem
alkoholu. Kłótnia z człowiekiem
pijanym, a do tego alkoholikiem, może mieć
opłakane, a niekiedy wręcz tragiczne skutki dla
członków rodziny i samego chorego.
- Alkoholik może mieć ubytki pamięci. Jeśli zrobi coś
złego, niestosownego pod wpływem alkoholu i tego nie
pamięta, nie należy dręczyć go wymówkami,
wygłaszać kazań na temat szkodliwości picia.
On to wszystko już wie, ale nie może sobie z tym
poradzić, bo choroba jest od niego silniejsza. Trzeba
powiedzieć mu to, co niezbędne, bez kazań, złości i
wymówek, przekazując tylko "nagie fakty". Jest to
sposób na to, by alkoholik mógł zobaczyć samego
siebie takim, jakim w rzeczywistości jest będąc pod
wpływem alkoholu. Pozwolenie mu na chwilę
refleksji w samotności może wiele zdziałać.
- Często popełnianym błędem jest przyjmowanie
obietnic dawanych przez uzależnionego członka
rodziny. Alkoholik daje obietnice, których nie będzie w
stanie wypełnić i doskonale o tym wie. Robi to dla
"świętego spokoju", by rozładować nerwową atmosferę w
domu. Członkowie rodziny natomiast, dając się
okłamywać, utwierdzają alkoholika w
przekonaniu, że potrafi przechytrzyć rodzinę.
Będzie on zatem próbował robić to wiele razy, a
członkowie rodziny będą za każdym razem rozgoryczeni,
że nie dotrzymał danego im słowa.
- Podobnie nie wolno wypowiadać pod adresem
osoby pijącej gróźb, których nie jesteśmy w
stanie spełnić. W oczach alkoholika jesteśmy
wtedy osobami ,które nie traktują poważnie tego, co
mówią. Zamiast powiedzieć: "Jeśli nie przestaniesz pić
- pozbawię cię praw rodzicielskich!", zacznij
informować alkoholika o jego niewłaściwym postępowaniu:
"Kiedy wczoraj przyszedłeś pijany obudziłeś
dzieci, wyzywałeś syna, zwaliłeś czajnik z wrzątkiem a
potem długo nie mogliśmy zasnąć bo śpiewałeś wulgarne
piosenki. Dzieci rano nie mogły wstać do szkoły... Nie
chcę się kłócić, chcę tylko abyś o tym wiedział". Z tak
podanymi faktami trudno dyskutować.
- Nie wolno szantażować osoby
uzależnionej od alkoholu. Często słyszymy "gdybyś mnie
kochał - nie piłbyś!", itp. Po pierwsze nie jest to
prawda, ale przede wszystkim - nie jest to metoda. Taka
informacja zwiększa tylko poczucie winy osoby pijącej.
To przykre uczucie, z którym alkoholik potrafi sobie
"poradzić" tylko w jeden znany sobie sposób: sięgając
po kolejny kieliszek. Przecież chorej na zapalenie płuc
osobie nie mówimy "gdybyś mnie kochał, to byś nie
chorował na zapalenie płuc!". Alkoholizm to też
choroba.
- Wskazanym jest znalezienie "zdrowego" sposobu na
rozładowywanie swoich ujemnych uczuć.
Jest to droga do rozsądnego i spokojnego porozumiewania
się z alkoholikiem. Świetnym miejscem dla wyrażenia i
odreagowania wszystkich przykrych, ciążących od lat jak
głaz na sercu uczuć, jest spotkanie grupy wsparcia
Al-Anon.
- Nie należy kontrolować alkoholika.
Sprawdzenie ile pije jest niemożliwe.
- Nie wolno zabierać lub chować
alkoholu osobie uzależnionej. Takie postępowanie zmusza
ją jedynie do desperackich prób odnalezienia wódki,
wina czy piwa. Alkoholik musi się napić i zrobi
wszystko, by osiągnąć swój cel, w odruchu
desperacji może nawet sięgnąć po alkohole
niekonsumpcyjne. Będzie też wyszukiwał coraz to nowe
kryjówki, by skuteczniej ukryć alkohol. Nie stawaj
między alkoholikiem, a butelką - rezultatem może być
tylko wygrana mała bitwa w przegranej wojnie.
- Dużym błędem jest picie alkoholu z osobą
uzależnioną. Robimy to zazwyczaj po to, by
alkoholik mniej wypił. Powoduje to jedynie
odwleczenie w czasie momentu, w którym
uzależniony od alkoholu sam poprosi o pomoc.
- Nie wolno robić za alkoholika niczego,
czego nie mógłby zrobić sam. Taka ochrona
przed przykrymi konsekwencjami picia alkoholu
przekreśla szanse na to, że alkoholik zauważy wreszcie
fakt, że picie doprowadza go na "dno" i żeby się
podnieść trzeba coś ze sobą zrobić, radykalnie zmienić
swoje dotychczasowe postępowanie. Jeśli robisz wszystko
by twój alkoholik nie stoczył się na dno - załatwiasz
mu zwolnienia i usprawiedliwienia do pracy, kupujesz
alkohol i podajesz jak na tacy do łóżka byle tylko nie
wyszedł z domu w kierunku: knajpa, spłacasz jego długi
zaciągnięte na poczet picia, dorzucasz 2 złote do
"ratującego życie klina", odbierasz pijanego w środku
nocy z meliny na drugim końcu miasta by bezpiecznie
dotarł do domu, itp. - przekazujesz mu tym samym jasną
informację: "Pij dalej bezpiecznie! Bez strachu
o jutro."
- Jeśli osoba uzależniona zaczyna się leczyć,
nie należy liczyć na natychmiastowe efekty
leczenia. Alkoholizm jest chorobą przewlekłą,
leczenie również wymaga czasu, a nawroty są
prawdopodobne. Bardzo potrzebne jest w tym czasie
wspieranie osoby, która się leczy. Abstynencja
to wielkie cierpienie i wyrzeczenie dla alkoholika,
szczególnie w początkowej fazie. Pomóż mu w
tym, wspieraj go uprzejmością, miłością, zrozumieniem.
Pamiętaj o tym, że osoba ta nie zawsze była uzależniona
od alkoholu a kochasz ją za to, kim jest, a nie za to
na co jest chora.
Nie musisz dłużej kontrolować
picia alkoholika. Zacznij koncentrować się na jego
potrzebie leczenia.
Dostosowanie się, do powyższych wskazówek, skorzystanie z
nich w odpowiednich momentach, może być bardzo pomocne w
obcowaniu z osobą uzależnioną. Należy jednak pamiętać o
tym, że chorego leczy terapeuta, a zadaniem rodziny jest
wspierać go w trudnych chwilach.
Rodzinom, w których ktoś pije alkohol w sposób
patologiczny, niezbędna jest pomoc
profesjonalistów. Musi ona być udzielona zarówno osobie
chorej - alkoholikowi jak i jego najbliższym.
Będąc bowiem w bliskim kontakcie z osobą uzależnioną od
alkoholu sami stajemy się ofiarami koalkoholizmu
czyli wpółuzależnienia od destruktywnych
zachowań alkoholika. Syndrom ten nie znika samoistnie po
tym jak alkoholik zaprzestanie picia. Najczęściej
natomiast jest czynnikiem podtrzymującym osobę
uzależnioną w jej pijackich nawykach i ułatwiającym jej
nawrót w stronę alkoholu.
Zatem jednoczesne poddanie się terapii osoby
uzależnionej i członków rodziny daje większe szanse na
powodzenie przedsięwzięcia, którego głównym celem jest
to, BY OSOBA UZALEŻNIONA ZOSTAŁA WYLECZONA A CHORA
RODZINA ZACZĘŁA FUNKCJONOWAĆ NA ZDROWYCH
ZASADACH.
Komentarze
mam 44 lata ,mój syn jest alkoholikiem .On twierdzi ze to ja mam problem ,ze szukam wszedzie dziury w całym ,,Zapisałam go do przychodni odwykowej ,ale tam nie chodzi,,potrafi kłamac w zywe oczy ..kazde pieniadze które zarobi potrafi przepic ..nie potrafie mu pomóc .Próbowałam róznych sposobów ,,grozby i prosby nic nie daja na dłuza mete.Nie umiem mu pomóc ,wiec doskonale rozumiem ludzi którzy maja ten sam problem... Moim zdaniem to państwo powino zmienic ustawe i alkoholików powini zamykac na przymusowe leczenie.oni chyba nie rozumieja co bliscy przezywaja jak widza osobe pijana i awanturujaca sie ..smierdzaca na kilimetr ,,tylko wspólnie zamieszkajacy wiedza co to takiego jest to poprostu horor..znedzanie psichniczne juz nie wspomne o znecaniu fizycznym//Chciałambym zeby sie wyprowadził ,i zebym mogła spokojni spac ,,nie wiem co mam zrobic ///////potrzebuje pomocy.d
Witam przeczytałem cały artykuł i część tekstu pokrywa się z tyn co się dzieje w mojej rodzinie.Ja mam 30 lat mam ojca alkoholika a raczej kogoś co pije i uporzykrza nam życi bo on nie zasługuje na to żeby go nazywać ojcem.Odkąd pamiętam ten człowiek wlewał w siebie alkohol czy to bimber czy tanie wino wszystko co szuni w głowie jak miałem 10 lat przykładowo podaje ten wiek bo nie pamietam wszystkich awantór tyle ich był i nadal jest, wiec w tym wieku powinienem się cieszyć życiem i młodością niestety tak nie byo za to był ciągły strach i nieprezspane noce i znęcanie się psychiczne.Nie jeden raz skakał do mamy z pięściami gdy starszy brat stawał w jej obronie to przez jakis czas był spokuj ale ten człowiek kazał wypier... bratu z domu i wyganiał go, brat musiał wchodzić po cichu przez okno bo była noc i nie mógł przecież spać na dworz,u nie raz tak sie zdażyło mama mówiła że kiedyś nas wszystkich wyrzucił z domu niestety ja tego nie pamiętam chyba byłem za młody albo wyparłem to z pamięci pijackie awantury zaczynały sie zazwyczaj wieczorem lub nocą kiedy to pijak wracał z meliny,nawet zdażały sie awantury znożem w ręku :( ja jestem po dwuch nowotworach ale ten człowiek nic z tego chyba sobie nie robi bo nawet do szpitala potrafił przyjechać pod wpływem i jak lezałem w domu i cierpiałem po chemioterapi to i tak chlał. jak bym miał wymieniac wszystkie tego typu sytuacje to by zabrakło serwerów na tej stronie, i wcale sie nie ciesze że nie jestem sam wtych cierpieniach dlatego że nigdy nie powinno być takich sytuacji nikt nie powinien tak cierpieć zwłaszcza małe dzieci. ojciec cały czas pije i robi nam gównie mamie awantóry chyba czas coś z tym zrobić bo już wszyscy mamy nerwice i nie wiemy ile jeszcze damy rade to wytrzymywać
Hej no ja powiem tak że mam już 22lata i dobre 10lat mój tata pije a ma zaledwie 52
lata i tak jak tutaj poprzednik powiedział nie ma szans żeby skończył, leczenie
nie ma takiej opcji bo musi być jego zgoda a on tego w życiu nie zrobi, jest kuratorka
co nas odwiedza co 2-3 tygodnie i jedyne wyjście to jak nie pójdzie teraz na leczenie to
sądownie kuratorka odwiesi mu wyrok bo ma wyrok w zawieszeniu na 2 lata i jak nie przestanie pić to pójdzie siedzieć i wszystko wskazuje że tak będzie i już wolę żeby poszedł siedzieć,bo nie da się wytrzymać tego co robi i mam nadzieję że go wreszcie zamkną na to leczenie jednak droga żeby coś takiego zrobić jest bardzo długa (2 lata toczenia sprawy w sądzie). Ale myślę że będzie dobrze mam też swoje życie a właściwie chciałbym je mieć więc chce żeby to się skończyło.. ;)
Jak ktoś chce coś zapytać ,też ma taki problem albo wie jak można pomóc niech napisza na ymorfeusz@interia.eu
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego wszystkim życzę!
Mam 26 lat. Strasznie mi przykro z powodu twojej sytuacji. Też mam bardzo podobną sytuację, stary pije już ponad 25 lat. Nie wiem czemu nikt w rządzie nie weźmie sie za tych pijaków i damskich bokserów, szkoda, ze u nas nie ma takiego systemu jak w Ameryce odnosnie przemocy domowej. Kiedys jak byłam mała naiwnie myslałam, ze z czasem wszystko się zmieni, że jakimś cudem ojciec zapije sie na śmierć, wtedy byłybysmy wolne. a tak chla cały czas, zwłaszcza jak nie pracuje, robi dzikie awantury, leci z łapami i wszystkim nastroje popsuje. nie chce mi sie opisywać jakie byly te awantury, bo bardzo podobne do waszych. Ostatnio byłam za granicą, troszke psychicznie odpoczełam, ale tam poznałam obecnego narzeczonego, jak na złość praca sie skonczyła, musielismy wrócić do kraju, musiał sie przeprowadzic do mnie, bo mieszkamy 400 km od siebie i mam gigantyczne wyrzuty sumienia, ze naraziłam go na taka sytuację i taki stres. Bo szczerze nic nie może zrobić, bo stary wyrzuci nas z domu jak tylko cos mu sie nie spodoba. Na dodatek nie stać nas na wynajem lub kupno mieszkania. Myślałam, że czeka mnie lepsze życie, bo nie jestem złym człowiekiem, a z każdym dniem jak wstaje jest coraz gorzej, aż zyć sie odechciewa. Najgorsza jest ta bezradność :( Nie mam pomysłu jak pomóc sobie i swojej rodzinie. Tylko zastanawiam się ile mamy jeszcze cos takiego znosić, moze do momentu aż komus stanie sie naprawdę ogromna krzywda, bo stary dostaje białej goraczki i lata z nozami lub jakimiś pałkami. Myslalam, że jestem sama z takim problemem, ale jak czytam te artykuły, to jestem przerazona, tym ile ludzi tak ma, przeciez to jakis obłęd z tymi alkoholikami.
mam 24 lata moj brat 31 od dziecka jedyne co pamietam to pijanego ojba.
pil bil i mimo leczenia wiele sie nie zmienilo!
teraz zmienil taktyke i zneca sie psychicznie!
brat przez niego wyjechal na stale za granice,a ja zostalam,bo nie zostawie mamy samej!
teraz jeszcze moj nazeczony z nami mieszka i tez pomalu ma dosc!najgorsze jest to ze spodziewam sie dziecka i boje sie zeby nie mialo tak spier...zycia jak my!
ale ze starym nic zrobic sie nie da
najgorsze sa wypominania jak cos tam mu powiedzialysmy czy zrobilysmy 20 lat wstecz,ale tego co on nam robi to wcale nie pamieta!
stary ma padaczke na tle alkoholowym,i schizofremie paranoidalno-maniakalna!mieszanka wybuchowa!
szkoda gadac!
zycze duzo sily i zasluzinego szczescia osoba pokrzywdzonym i cierpiacym,jak to sie mowi Pan Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy!
Co tu dużo mówić mam 22 lata ojciec pije już od dość dawna tak około 4 lata temu straciłem cierpliwość wezwałem policje i lekarzy i uznaliśmy ojca za niebiezpiecznego i wtedy udało się go wywieźć na odtrucie i odwyk przestał pic przez 3 lata aż znowu się zaczeło najgorsze jest to że póki ma kase to pije potem tzreba czekać ąż mu się skończy, nie dawać nie pożyczać schować i czekać po około 2 tygodniach zaczną sie majaki mycie suchej podłogi pająki i inne tego typu rzeczy jeżeli będziecie mieli szczęście to dostanie padaczki i ocknie sie w szpitalu (ofc jak przeżyje, dla mnie może nie żyć) wtedy może troche nie pić z dorbymi wiatrami nawet znowu te 3 lata aż trawi na jakieś święto rodzinne i znwou zacznie pić, od rodziny zacznie i ąż do zgonu. Mojemu ojcu nie życze niczego miłego pozdrawiam i życze szczęścia gdy następuje stan maniakalno omamowy
Witajcie,
Też mam podobny do waszego problem, łądcznie z innymi, doprowadza do tego że często, całkiem poważnie odechciewa mi się żyć. Mam 26 lat, osobiscie jestem w trudnej sytuacji finansowej, przez co musze mieszkać wraz z narzeczoną i dwójka dzieci, w domu swoich rodziców. Pracuje praktrycznie całą dobe starając się nas stąd wyrwać, mimo starań nie idzie to zbyt dobrze, wydatki pojawiają się jedne za drugimi, a firma praktycznie nie przynosi dochodu. Zaciskam pasa, staram się nie wydawać na nic co by nie było niezbędne, oszczędzam na tyle że rezygnuje z własnych wizyt u lekarza, mamy plany które mogły by nam pozwolić wyrwać się z tej czarnej-komedii w której uczestniczymy. Matka i ojciec już od lat popijają, w sumie to od kiedy tylko pamiętam, jednak w ostatnich ośmiu latach od kiedy ojciec poległ w biznesie, zaczeło się robić nieciekawie. Matka w ostatnich pięciu latach doprowadza się do żałosnego stanu, niebęde się w to tutaj zagłebiał, zdaje się że wszyscy dobrze wiedzą jak osoby na kilkudniowym zerwanym filmie potrafią zdabać o swoje podstawowe potrzeby. Ogólnie wygląda to tak że spija się do nieprzytomności i spi, wstaje spija się i spi, wstaje spija się i spi, tak nawet po kilka tygodni, i tak od kilku lat. Trafiają się okresy przerwy, wtedy przez chwilę jest super kobietą, by zacząć być agresywna, łazić za wszystkimi i się do wszystkiego czepiać, i znowu zaczyna się picie. Wigilia, święta, czy urodziny mojej córki, gdzie podpita dała lekki popis przy teściach wypsikując wszystkich na siłe dziecięcym perfumem. Nie ma zlituj. Wszystko było by może normalne, jednak ich sytuacja nie tłumaczy, w żaden sposób takiego zachowania, mają trzy duże domy jednorodzinne w dużym mieście, wynajmują dwa, w jednym mieszkamy wszyscy wspólnie, za pieniądze z najmu siedzą i chleją. Ojciec zachowuje pozory udając "biznesmena", prowadząc firmę która utrzymuje się z najmu, olewa prace i klientów, czy jakiekolwiek właściwe działania które powinny z tego wynikać, zbędne wydatki na firmę przewyższają znacznie jej zarobki, niechce mu się myśleć i zwyczajnie wyrzuca pieniądze. Pije 24 na dobe, zanim wejdzie do samochodu, w samochodzie, w domu, w dzien, o 7 rano, w nocy też wstaje się napić. Wszędzie mają skrytki z alkocholem. Na całe szczęście ojciec, mimo tego że pogadać z nim logicznie nie można, nie jest osobą kłutliwą. Z tego co pamiętam nigdy nie miał dla mnie czy siostry czasu, a każdy rodzinny wyjazd, spotkanie, rozpoczynał się i kończył piciem, od rana do nocy. Matke pamiętam często spadającą ze schodów, gdy nosiła nam coś do jedzenia... Starałem się pomóc, starałem się zrozumieć, obwiniałem się, sam przez ładnych kilka lat byłem alkocholikiem, w co wpędziłem się już dosyć wcześnie w wieku 15 lat, wtedy ojciec był jeszcze agresywny, w domu było dużo kłutni między nim a matką. Na całe szczęście udało mi się wyjść z tego alkocholu nie dotykam od 6-7 lat, jedynie okazjonalnie, kilka razy w roku, choć ostatnio wogóle już mnie odpycha, patrząc na używiki przez ich pryzmat. Stracili jakichkolwiek znajomych, praktycznie nikt się do nich nie odzywa. Dziś widząc jak matka idzie na "misje" do sklepu i ledwo udaje jej się trafić w klamkę od bramki, załamuje mnie to, "tato mogę iśc do babci"... Niema lekko. Może to że mogłem tutaj to napisać, przyniesie mi jakąś minimalną ulgę, z drugiej strony, mam nadzieje że komuś na coś to się przyda, uciekajcie od takich ludzi kiedy będziecie tylko mogli, i nie dajcie sobie wmówić ich prawdy, bo zamienią wam życie w prawdziwy koszmar, a o spaniu w nocy będziecie mogli zapomnieć. Kiedyś miałem swoje mieszkanie, spokój, nie było lekko, ale było spokojnie i wesoło, i ktoś wmówił mi żebym sobie dał spokój, wrócił i przyją pomoc jaką mi się oferuje bo skończe jako nikt... Gdybym w tedy był mądrzejszy trzasnał bym drzwiami. Mam nadzieje że za rok czy półtora, będę mógł powoli zacząć się wyprowadzać i powoli o tym zapominać.
Stawałem na głowie, i po latach sądze że jak ktoś ma żal do siebie, i lubi pokazywać jak jest mu źle, nigdy nie przestanie pić. By wyjść z nałogu trzeba przejść najprawdziwsze piekło, bez alkocholu nic niejest ciekawe, wszystko jest smutne i bez sensu, ale żeby ktoś chciał wyjść z tego nałogu musi sam z siebie chcieć, nikt mu w tym nie pomoże, sam musi sobie poukładać w głowie.
mam 17 lat i mój tata jest alkoholikiem. Dwa lata temu przez jakiś okres czasu przychodził pojany do domu niemal codziennie, czasem bywał agresywny. Wyprowadziłam się z mamą na pół roku do Ośrodka dla Samotnych Matek. Tata poszedł w tym czasie na leczenie. Przestał pić. Wróciłyśmy do domu. Wszystko było okej przez dwa lata, chociaż nieraz przed snem przypominały mi się tamte dni, kiedy przychodził pijany, krzyczał, szarpał mamą... A teraz znowu zaczął. Gdy dzisiaj przyszedł lekko podpity, uciekłam z domu z płaczem. Wieczorem rozmawiałam z mamą, ona ma wysłać go na przymusowe leczenie. Mam nadzieję, że to pomoże, bo inaczej chyba wyprowadzimy się z mamą na zawsze. Czasem marzę o jego śmierci, ale kocham go i wiem, że on kocha mnie. Muszę z nim koniecznie porozmawiać jutro.
Lżej mi po przeczytaniu Waszych komentarzy. Nie jestem sama :). I wierzę, że mój tata da sobie z tym radę!
mam 19 lat i od tych 19 lat zyje z alkoholikiem pod jednym dachem(nigdy nikomu o tym nie mowilam ale wlasnie mnie wyzwal i miarka sie przebrala), pracuje i co z tego... pozoruje sie przed innymi ludzmi a nam( mamie i 2braciom) nie daje spokoju... niejednokrotnie byl w izbie wytrzezwien, zneca sie fizycznie i psychicznie nad nasza rodzina, byl takze na leczeniu i w sadzie gdy moja mama chciala wziac rozwod plakal i powiedzial ze sie zmieni wtedy wlasnie poszedl na leczenie po ktorym przychodzil pijany, nic tak naprawde sie nie zmienilo a teraz jest jeszcze gorzej, w jego rodzinie to normalne( duzo alkoholu i bijatyki), mojej mamie udalo sie odizolowac nas totalnie od takiego srodowiska,ale cala atmosfere niszczy on gdy wraca... chcialabym aby wyniosl sie na dobre z naszego zycia, ale jest problem zwiazany z mieszkaniem komunalnym nie wiem czy mozna byloby go wyeksmitowac, moje zycie przez niego to koszmar, moja komunia jest najgorszym wspomnieniem gdy on i jego ojciec zgotowali mi pieklo w ten dzien, musze wziac sprawy w swoje rece i radze to wszystkim ktorzy tak jak ja maja dosyc wstydu, upokorzen i ukrywania tego....
Mam mamę alkoholiczkę. Pije od 6 lat. Dwa tygodnie temu zmarła moja babcia też alkoholiczka, zapiła się na śmierć. Mama tłumaczy sie, że musi wypić żeby lepiej spać a ja wiem ,że jeśli wypije troche to zlapie tzw "cuga". Wtedy bedzie piła dopóki nie dostanie ataku padaczki( już 2 razy miała). MAm 19 lat, mieszkam z bratem i mamą. Mama nie pracuje, ojciec odszedł 10 lat temu od nas. Próbowałam rozmawiać z nią prosiłam żeby poszła do lekarza, do AA, mówi że jeszcze do tego nie dojrzała. Dwa razy chciałam popełnić samobójstwo. Nie mam pojęcia jak jej pomóc, chciałabym ją na odwyk wysłać, ale to nie takie proste.
Moja matka zaczęła pić kilka lat temu, na początku piła od czasu do czasu, a gdy się upijała kłóciła się o wszystko. Teraz codziennie musi być min. jedno piwko czasem kilka drinków, a co weekend upija się tak, że jej odpier... bierze klucze od samochodu ... i jest walka, żeby ją powstrzymać, Albo chce skoczyć z okna... Do tego drze się niesamowicie, że nie chce żyć, że się zabije, no a potem w nocy jak już trochę się uspokoi ma ataki padaczki. Mój ojciec też pije, ale od dawna z nami nie mieszka. Matka rozstała się z nim ze względu na alkohol, a teraz sama pije...kiedyś była wrogiem alkoholu. Jak jest trzeźwa, to wypiera się, że ma z tym problem. Nagrałam ją na kamerę, jak odstawiała szopki, ciekawa jestem jej minę, jak jutro jej to pokaże ;-)Chciałabym jej pomóc oraz innym ludziom, którzy mają z tym problem, bo widzę, że jest Was naprawdę dużo, ale sama nie bardzo wierzę, że da się z tego wyjść. Trzeba byłoby ich gdzieś zamknąć, bo tacy powinni być pod stałą kontrolą... Alkohol w Polsce powinien być tak drogi jak np. w Szwecji i skończyłby się problem. Ale nasi rządzący niestety nie są tak błyskotliwi. Zdecydowanie za mało się o tym mówi, a terapia dla AA powinna być stosowana bez konieczności wyrażania zgody przez uzależnionych. Przecież to jakiś obłęd... Moja siostra już nawet zaczęła się upijać, ale na razie jest spokojna po alkoholu, pewnie kwestia czasu... To przykre, że psycholodzy jedyne, co potrafią powiedzieć to to, żeby żyć własnym życiem i się nie przejmować, jak można się nie przejmować, jak się żyje z takim zatruwaczem pod jednym dachem? Do alkoholików nie mam szacunku
Jestem matką trójki dorosłych dzieci ,jedna z córek była trudnym dzieckiem od dzieciństwa i bardzo wcześnie próbowała różnych używek-dziś wychowuje samotnie 1,5 roczną córeczkę,ale nadal popija i to już od rana tak w ciągu dnia ok.5 piwek a do tego terroryzuje wszystkich domowników .krzykiem ,wyzwiskami,ale najgorsze jest to ,że jak mam wnunie u siebie a coś nie jest po jej myśli wtedy wyrywa mi z rąk dziecko i zaczyna sie lament,płacz malutkiej-wnunia jest bardzo przywiązana do mnie -nie mogę patrzeć jak dziecko cierpi>>>>>
moj tesc jest alkoholikiem, pewnego dnia przy sniadaniu zaatakowal mnie i pobil tak ze musielismy wzywac policje; pije caly czas, nie odstawia butelki(gl.piwo,wino)dzien i noc; boje sie o siebie i mojego meza;zwlaszcza o meza gdyz nie chce zeby wciagnal go w nalog, narazie jest ok, ale to potwor i zwierze;tyranizuje cala rodzine ,powiedzialam tesciowej ze ja za chorobe jej meza nie jestem odpowiedzialna i nie czuje sie winna musze dbac o siebie bo dosc mamy stresu;a ona powinna liczyc na pomoc 2.syna lub opieki spolecznej.
Moj ojciec tez pije. Mysle, ze przez wiele lat cala moja rodzina to bagatelizowala, bo przeciez to nic strasznego upic sie od czasu do czasu. Pamietam, jak 13 lat temu moj ojciec upil sie tak bardzo, ze nie wracal do domu przez tydzien. Ja wtedy studiowalam poza domem i jak sie o tym dowiedzialam, to przyjechalam natychmiast, zeby go odnalezc. Udalo sie. Sprowadzilam go do domu, w nocy bylo u nas pogotowie, ktore podalo ojcu leki na odtrucie. Od 2 lat moj ojciec jest na zasilku przedemerytalnym. Najgorsze sa zimy, gdy siedzi w domu i nie ma zajecia. Zawsze znajdzie sobie powod, by sie napic. Pije sam w domu, nie awanturuje sie. Zawszw gdzies ukryje alkohol, a jesli otworzy jakas butelke, to wypije pol i dolewa wode, zeby nikt sie nie poznal. W zeszlym tygdoniu pil przez 3 dni. Bo ma problemy. Ale, gdy probujemy mu pomoc zawsze twierdzi, ze nasze pomysly sa bez sensu. Bo przeciez latwiej sie nawalic. Najgorsze jest to, ze jak jest na kacu to gada glupoty. Wczoraj powiedzial, ze tylko do wigilii jest w domu. Potem sie wyprowadza. Boje sie tych swiat bardzo. Boje sie jechac do domu. Moja mama zostala tam z nim samai jest mi jej tak szkoda. Nie wiem co robic? Najbardziej szkoda mi mamy. Nawet nie chce, zeby wiedziala, ze od 3 dni rycze w poduszke, bo nie chce jej denerwowac...
Osobiście nie mam szcunku ale żadnego piajka i juz na pewno nie bede miala oni nie są ludzmi i to co ludzkie utracili podczas zapijania sie do nieprzytomności, powinnien byc lek aby można ich było zabic czy uspic...na dłuższy czas...jakos wyleczyc, bo życia z pijakiem sie nie da wytrzymać jak sie nie wyrwe z tego obłędnego koła to sama sie chyba zabije bo tak sie nie da poprostu...tragedia dla psychiki czlowieka.....nie da sie zyc niestety!!!i dlaczego nic nie można zrobic z takim nibyczłowiekiem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Nie ma nikogo mądrego na tym świecie by coś wymyślił???????????????????????Dlaczego tak jest, dlaczego? jak ktos nie rozumie o czym pisze to albo nie wie jak to jest albo jest naiwny i wiezy że oni moga przestac pic na peno nie!!!!!!!!na pewno nie!!!!!! nikt kto jest wciagniety prawie przez wiekszosc swojego życia, ale dlaczego oni mają prawo sie nad nami znecac i nas niszczyc dlaczego?
nigdy tego nie zrozumiem.....
masz rację ja mam męża alkoholika .często myślę o jego śmierci z takim czlowiekiem jest trudno .zyc ale i trudno odejść to jest koszmar z ktorego nie możesz sie obudzić
W moim domu, jest ojciec Alkoholik, otwarcie się do tego przyznaje... Na ogół jest fajnym facetem, sympatyczny, miły, ale gdy sięgnie po alkohol, włącza się w nim agresja, ja jako jego syn początkowo nie przeszkadzałem, lub nie wiedziałem, ze biję moją matke... Lecz z czasem gdy rosnę, tzn 17 lat, zaczęła się we mnie wyzwalać agresja, która w domu odpiera jego agresje... Przez jakis czas kończyło się na przepychankach... Lecz ostatnio gdy Policja go zabrała, puściły mu wszelkie hamulce... W domu szyby lecą, krew się leje... Przez krótki czas umeblowanie naszego mieszkania, strasznie z ubożało. Stoł, lustro, szafki, kilka telefonów stacjonarnych ( Rozwalał je gdy ktoś na policje chciał dzwonić) i to wszystko zazwyczaj o pierdoły typu: Co na kolacje... zła odpowiedz kogoś z nas, i znów się zaczyna... lecz na drugi dzień moja matka zachowuje się jak gdyby nigdy nic... A on jej powiedział: Nigdy z tym nie skończe! I to mnie najbardziej boli, że ona każdego dnia modli się, błaga, żeby się zmienił, ale jego umysł to już chyba jedna wielka butelka alkoholu...
Mi już brak słów do tego wszystkiego, ojciec pije od 30 lat. Odkąd pamietam wiecznie jest pijany, robi dzikie awantury, przy tym wyzwiska,a do tego damski bokser. Pomocy znikąd i brak sił, bo ciagłe nerwy i stres. Nikt normalny tego nie jest w stanie wytrzymać, mi już psychika siada. Także mamy całe zycie przesrane, a jak na złość ta wódka nie może go wykończyć i szczerze nienawidzę go i życzę mu śmierci.
Jestem żoną alkoholika.Mąż pije ze 30lat.Mam dwoje dorosłych dzieci, syn jest w Anglii gdzie pracuje/nie pije/ córka jest mężatką ma dwoje dzieciaczków i fajnego męża.
Problem z piciem męża był zawsze, przeszliśmy z dziećmi "swoje". Jak tak patrzę na moje życie to myślę że niezły dramat by ktoś na jego podstawie napisał. Pomimo wszelkich trudności zawsze bardzo dbałam o dzieci i starałam się je wychować w przekonaniu że alkohol to samo zło.
Jak zadaję sobie pytanie dlaczego nie wszczęłam wcześniej jakichś konkretnych działań w stosunku do męża to po prostu nie znajduję odpowiedzi. Myślę że bardzo się wstydziłam przyznać do tego co on wyprawia, okłamywałam nawet moich rodziców, zawszetak było że po ciągu pijackim i awanturach udawało mu się mnie przekabacić, wysłychiwałam jego obietnic, wierzyłam bo bardzo chciałam wierzyć.
Zachorowałam na serce, ciśnienie, nerwicę a tu nie mogłam się leczyć bo awantury były codziennie. Straciłam pracę i wydawało mi się że zabiję jego albo siebie. Nie widzaiłam wyjścia z sytuacji. Wtedy to zaczęłam czytać na temat tej choroby i poszłam na psychoterapię jako osoba współuzależniona. Przy kolejnych awanturach wzywałam policję, złożyli mi niebieską kartę, doradzili co robić i w efekcie podałam męża o znęcanie się nad rodziną do sądu. Prosił sto razy żebym wycofała sprawę, groził ale ja byłam uprzedzona przez policjanta że jak się wycofam to po mnie. Dostał wyrok w zawiasach i od tej pory /a było to z 5 lat temu/ nigdy takich awantur nie było. Ale pije i to w ciągach dwu-trzy tygodniowych.
Ja radzę sobie w ten sposób że odbyłam psychoterapię i cały czas chodzę na mitingi AlAnon. Dwa lata chodzę. Dlatego wiem że ja jestem naważniejsza.Nie pozwalam sobą manipulować. Jestem teraz zadbana, uczesana, dobrze /na szmateksach/ ubrana, spotykam się z fajnymi ludźmi, mam przyjaciół dzięki którym mam pracę, dorywczą ale zawsze coś.
Wiem że alkoholik pił, pije i będzie pił. To zasada i jak każda zasadama swoje wyjątki - to są alkoholicy którzy sie leczą. Naprawianie swojej sytuacji polega na skupieniu się na sobie, a pijak niech ginie sam jeśli robi wszystko by zaginąć. Alkoholizm to choroba śmiertelna.
Muszę powiedzieć że czeka mnie jeszcze sporo trudu namojej drodze. Leczenie przymusowe stacjonarne mojego męża nic nie dało, teraz zgłosiłam wośrodku sprawe o leczenie zamknięte. Pewnie też nic to nie da ale wtenczas będę miała podstawy do rozwodu z eksmisją. I pewnego dnia będę wolna.
Witam! Mój mąż też jest alkoholikiem, mój ojciec był alkoholikiem zmarł niedawno na marskość wątroby, moja teściowa jest alkoholiczką. Mam wrażenie, że większość polaków cierpi na tę chorobę. Obecnie jestem w 8-mym miesiącu ciąży i mój mąż znowu poszedł w cug. Mam starszego syna w wieku 9 lat chorego na serce i jedynie on mnie trzyma przy życiu ,bo wiem że mnie potrzebuje.Nie mam siły walczyć z moim mężem.Gdy nie pije jest dobrym mężem, a za chwilę idzie w cug i świat mi się wali. Myślę że skończy jak mój ojciec. Nie mam sił.
Mam ojca alkoholika mam 17lat od kąd pamiętam cały czas pił , gdy miałam 10 lat dostał żółtaczki poszedł się leczyć , nie pił 6 lat , a po tem znowu zaczął stwarza nam same problemy w ogule niepracuje ,jest na mamy utrzymaniu , wiecznie nam ubliża wyzywa od "szmat,dziwek..." czasem nam grozi , nieraz udeży , rzuci czymś . Dzień w dzień to samo już niepamiętam kiedy przyszedł do domu trzeźwy
Jestem żona alkoholika.Łudziłam się 15 lat ,wybaczając kolejne tygodniówki mojego męża.Moje pomagierstwo w zapewnieniu komfortu w piciu mojego męża doprowadziło mnie i moja rodzinę do bankructwa.Załatwianie wszystkiego , ukrywanie ,branie kolejnego kredytu aby było tak jak zawsze, następnie płacz ,żal ,i kolejne wybaczenie. Zapukałam do wszystkich drzwi , aby mu pomóc .Tak był na leczeniu .Po terapii 1 rok abstynencji .Sielanka.I powrót na dno.Ale koniec !!! Dla córki.Ma 8 lat .Kocha ojca ale boi sie go i boi się kazdego dnia czy ja do niej wrócę ,bo widzi moje czeste łzy , rozdrażnienie i znikające tabletki usypiajace.Nie warto .Dojrzałam .Wnosze pozew o rozwód i zamykam pewien etap swojego życia.
Jestem żoną alkoholika. Mąż pije od 30 lat jak tylko jesteśmy po ślubie. Kiedyś pił ale się kontrolował. Teraz też twierdzi, że sie kontroluje i może przestać w każdej chwili. Ale nie chce, bo lubi. To są jego słowa. Dzieci mam dorosłe. Starsza córka wyprowadzając się powiedziała, że nie bedzie się nim denerwowała i go olewa. A młodsza znienawidziła go do tego stopnia, że z nim nie rozmawia. traktuje go jak obcą osobę. Wyjechała do pracy za granicę i rzadko do mnie zagląda. Powiedziała mi wprost, że ma do mnie żal, że się z nim nie rozeszłam. A ja całe życie sie bałam z nim rozejść. Bałam się, że nie dam sobie rady, bałam się, że zrobi krzywdę mnie i dzieciom. A teraz z perspektywy czasu jak na to patrzę, to przecież i tak skrzywdził dzieci i mnie. Najgorsze, że pracujemy razem. Mam firmę sprzątającą ale to on załatwił nam te pracę. Adminstrator liczy się z nim ale wie, że popija i zagroził, ze jak złapie kogoś pijanego to wyrzuci wszystkich. Chciałaby się z nim rozstać ale teraz boje sie, że stracimy pracę. Bo jak wniose o rozwód, to tak uprzykrzy mi życie, że zostanę bez pracy i śroków do życia. Dodam, że jestem już w wieku prawie przedemerytalnym. Więc praca na mnie nie czeka a jak jest, to taka której już nie podołam. Kółko się zamyka. Jestem wykończona. Mam taka złość na te człowieka, że mogłaby do niego dojść i go czymś walnąć. Ale sie go boje. On jest agresywny tylko czasami. Jak pije to siedzi w drugim pokoju i jest spokój ,oczywiście lepiej sie nie odzywać. Czasami mnie zaczepia. Jak sie nie odzywam to mam wrażenie, że daje mu ciche przyzwolenie na picie. Sama nie wiem już co robić. Brakuje mi pewnośći siebie i odwagi aby pokierować swoim życiem. Kiedyś myslałam żeby iść do poradni ale myślę ja? Przecież nie piję a pozatym nawet nie wiem gdzie miałabym pójść. Nie wiem juz co robić. Może ktoś mi pomoże?
witam ja równiez mam męża alkoholika jestesmy małżeństwem od 11 lat a maz pije 6lat Na początek duzo czytałam w internecie i znalazłam adres przychodni najblizszej mojej miejscowosci ktora zajmuje sie leczeniem alkoholikow. Poszlam na wizyte oczywiscie sama- opowiedzialam pani psychoterapeutce jaki mam problem z mezem. Bardzo mi to pomogło powiedziala mi jak mam z nim postepowac co robic by wyprostowac sobie droge miala dla mnie nawet porady prawne itp gdybym zdecydowala sie na droge sadowa "leczenia lub rozwodu" Bylam pozniej u niej zdac relacje jak sobie radze i prosze mi wierzyc ze dobrze miec wsparcie osoby fachowej mnie ta wizyta bardzo duzo dala i polecam kazdemu podjac taki krok Jest ciezko bo maz oczywiscie nie widzi problamu i nie chce sie leczyc ale przedewszystkim musimy zadbac w pierwszej kolejnosci osiebie i byc silne bo najgorsze to poddac sie i nic nie robic!!!
mam ojca alkoholika. odkad pamietam to ciagle pije. Moje dziecinstwo kojarzy mi sie z ciaglymi awanturami, rekoczynami w ktore wdawali sie rodzice, wzywaniem policji.. nie nawidze swojego ojca... za te wszystkie krzywdy ktore mi wyrzadzil, za to ze do dnia dzisiejszego nie mam w nim zadnego wsparcia. ciagle tylko O NIEGO trzeba sie martwic. Nigdy w zadnej sprawie nie moglam na niego liczyc, i wiem ze nigdy nie bede mogla. Zycie z nim pod jednym dachem to prawdziwy koszmar. Dopoki nie zwroci mu sie uwagi na to co robi jest ok. Kiedy wstaje jest w stanie zalatwic sie gdzie bądź... ile bylo takich sytaucji, w ktorym wylal sie poza wc... Ale jemu nie wolno zwrocic uwagi na nic... on chce byc nie tykalny i robic to na co ma ochote. Mam dosc zycia z nim pod jednym dachem. Mam juz 18lat, w tym roku koncze szkole, chcialam zrobic prawo jazdy... bez pomocy mojej mamy, ktora staje na rzesach zebysmy jakos wiazali koniec z koncem byloby to nie mozliwe. Ojciec ani centem nie dolozyl sie do mojego prawa jazdy,do moich potrzeb. Nie jest nawet w stanie zalatwic sobie pracy, wszystko trzeba robic za niego, a on i tak nie docenia naszej pomocy... Zarowno mojej mamie, jak i mi konczy sie cierpliwosc, chcemy w koncu zrobic z tym porzadek. Mamy dwie mozliwosci - wyslanie ojca na przymusowe leczenie, albo - separacja /rozwód. Napewno wybierzemy ktores z tych rozwiazan, bo dalsze zycie z tym czlowiekiem doszczetnie nas wykonczy...
czesc ja tez mam ten sam problem moj ojciec jest alkoholikiem pije od kad pamietam juz siedzial 2 razy w wiezieniu za to ze go zlapali po pijaku na roweze myslalm ze zmadrzeje ale nie stety nie a za 2 razem powiedzial ze sie zmieni juz nie wiem co mam robic nie mam sily nieraz mam ochote odejsc ale nie moge zostawic mamy i mojej chorej siostry w tedy chyba moja mama by sie zalamala totalnie a tego nie chce sa one dla mnie najwazniejsze mam tez brata i siostre ale wyjechali i wogole sie tym nie interesuja tylko jak przyjada to cos na bakna ale to wszystko
witam.ja również mam ten sam poblem co wy wszyscy.mój ojciec jest pijakiem, to jest naprawde mały problem.Do tego mam mame która jest chora psychicznie i razem z ojcem pije.to juz trwa od kilku lat a nie poafie sobie z tym poradzic.doprowadza mnie to do obłedu.czuje sie bezsilna.nie wiem co robic.moze jest ktos kto moglby mi pomoc?
A ja mam córkę alkoholiczkę. Przez pewien czas pracowała na kasie w piwialni i tam poznała kumpli którzy dla niej stali się wszystkim. Zawsze mieli rację i byli ok. Ona ma 21 lat, życie przed nią a wpadła przez swoją głupotę w taki stan że pije prawie codziennie. Nieważne z kim, czy ma 60 lat czy 25.Facet 61 letni nie pracuje ale chce wychlać więc wykorzystuje jej forsę. Gdy była w wieku lat 16 założyłam jej konto i zbierałam na studia a ona owszem studiuje zaocznie, nie pracuje a to co ma na koncie przepija z kumplami. Sama nie wiem co mam robić moźe mi ktoś podpowie.
witam mam 20 lat, i opisze wam jak ja sobie poradziłam z choroba mojej mamy, wiec było tak na początku przyjezdzał do nas konkubent mojej mamy, wtedy z sasiadami i znajomymi były libacje to imieniny to urodziny, a potem powitania bo przyjechałi pożegnania jak miał wyjezdzac, alkohol lał sie litrami. kiedy już miałam tyle lat ze zaczynałam widziec co sie z mama dzieje zaczełam interweniowac, ale On tego nie iwdział dokupywał alkohol wkładał do lodówki a ona piła i spała, piła i spała, nie jedzac praktycznie nic, po 17 latach bycia ze soba rozstali sie Bogu dzieki ale wtedy mame to zabolało choc nie dawała tego po sobie poznac, poopijała to z przyjaciółka coraz częsciej i zaczęła wpadac w ciągi alkoholowe, potrafiła nie pić miesiąc ale jak zaczęła tak nie potrafiła przestac. ukrywala sie przed nami wódke też ale zawsze sie znalazł ktoś życzliwy kto jeje objechał po alko, ale do sedna kiedy już straciła prace przez picie i wyglądała jak wrak, miała żółte gałki oczne, cała już żółkła wzięłam sie za nią z siostrą ostro, pilnowałam jej na każdym kroku! szła do łazienki ja za nią zamykałam jej pokój bo mieszkamy w kamienicy a pod drzwi podkładałam metalowe pudełko z koralikami zebym słyszała jak wychodzi z domu, za kazdym razem gdy chciała wyjsc siła ja do łóża zaciagałam z siostra. zrobiłysmy jej domowy detoks, była tak słaba ze nie potrafiła kubka utrzymać w rekach, a poiłam ją mocno słodka herbata, i tym sposobem udało mi się ją przetrzymac tyle zeby alko z niej wyparowało, potem z nia pogadałyśmy na trzeżwo, i poszła na leczenie na spotkania ale uznała ze ja tam tylko dołuja i zrezygnowała z leczenia, i na właśna reke przestała pic. już rok bd w lipcu jak nie pije, miałam tyle łatwiej ze mama sie mnie bała nic jej nie robiłam nie biłam po prostu się bała, i nie zadzierała ze mna pokazałam jej ze jestem silniejsza od jej chorobyi niej. pomogłyśmy jej i jest teraz super to jest wielki skrót tego trwało to dobrych pare lat ale miałyśmy tylko ja i za bardzo ja kochałam zeby ja stracic przez to kur***two. dałam rady ludzie upór zacisnąć pośladki i próóbować taka osoba potrzebuje wsparcia!
Tato nie pił przez rok, a pare dni temu koszmar znowu się zaczął... Nie wiem jak sobie z tym radzić, jestem załamana, dla mnie to koniec świata. Dodam, że ten rok był dla mnie najszczęśliwszym okresem w życiu, kocham mojego ojca nad życie, nie chce patrzeć jak się zabija. Od najmłodszych lat walczę z chorobą taty, już byłam pewna, ze wszytsko będzie dobrze, naprawde... byłam szczęśliwa, a teraz wszytsko runęło w jeden dzień... Pare dni temu zobaczyłam, ze jest po alkohalu, nawet nie potrafie opisać co wtedy czułam... w jednej chwili wszytsko straciło dla mnie sens, wiedziałam, ze skoro już spróbował to to się znowu zacznie, dlatego nałykałam się tabletek nasennych, nie chciałam znowu tego koszmaru... Ponoć byłam w szpitalu na płukaniu żołądka, oczywiście NIC nie pamiętam. Byłam pewna, ze to dacie tacie do myslenia... ale nie ... pare dni nie pił i znowu.... Jestem załamana, nie iwem co robić, groże mu, że tym razem podetne sobie żyły, tłumacze mu, ze z miłości do niego jestem w stanie zrobić wszytsko, nie wiem co robić... O tak, mam myśli samobójcze, ale czy znowu starczy mi odwagi... w dodatku nie wiem czey potrafiłabym to zrobić mojej rodzinie... Nie wierze, ze mój tato mi to robi, czy on jest naprawde takim egoistą? Dalej wierze, ze on oprzytomnieje, ale czy to ma sens??
witam,ja mam matke ktora jak tylko pamietam pije,mieszkam z nia bo musze mam syna ktory idzie do szkoly i nie wiem co mam zrobic boje sie,mama mowi ze to wszysko moja wina ze nie jestem z nia a ja tylko chodze do pracy i zaraz ide do domu zeby nie byla sama a ja mam 32 lata i mam dosc tych awantur a zwlaszcza przy dziecku co mam zrobic o leczeniu nawet nie ma mowy,bo zostala mi tylko ona i chca nie chcac siedzi przy dziecku jak ide do pracy,prosze o jakos rade
Witam...widze ze nie jestem sam wstyd wstyd wstyd mam 28 lat i tem mam ojca alkoholika pije odkad pamietam ale to bez znaczenie on ma 51 lat i jest wrakiem człowieka wyglada na 70 ale dalej chla chla chla i bedzie chlal szczerze to wolalbym zeby zdechł bo psychA JUZ DAWNO SIADŁA CO TU GADAC JAK WIDZISZ GO NA OSIEDLU JAK SEPI PIENIADZE OD LUDZI NA ALKOCHOL.....Mieszkam z matka ktora juz dawno olala sprawe zreszta nie dziewie sie i zamiast p0 8 wraca z pracy po 12 godzinach!!!Siostra wyszła za maz ma swojee M i ma w dupie a ja dalej sie mecze ten pijak juz ladował w szpitalu kilka razy z powodu wodobrzusz raz był w spiace ale dalej zyje a zdrowi i mlodzi umieraja od tak a tem pijak dalej zyje gdzie tu sprawiedliwosc zabierzcie odemnie tego pijaka!!!!! Nie chce miec nawet dziwewczyny bo sie kurwa wstydze!!!!!
Witam Was wszystkich. Mam ojca alkoholika, powiem tylko tyle, że się nawet modle, żeby umarł (niestety, nie powinnam...ale tak niestety myślę) nie widzę innego rozwiązania, rodzina cierpi i taki człowiek też cierpi..bo nikt by z nas nie chciał wpaść w naug i on tez tego nie chciał. Nikt nie pomaga takim rodzinom, beznadziejne prawo, i często jest tak że kobieta żyje z alkoholikiem bo nie ma gdzie pójść, rozwód weźmie i dalej żyją razem i jest jeszcze gorzej. Tacy ludzie powinni być zamykani na przymusowe leczenie bo są niebezpieczni dla otoczenia.
Czesc wszystkim. Mam meza alkoholika ma 30 lat praktycznie codziennie jest pijany.Wraca z pracy i zaczyna maraton.Konczy sie zazwyczaj tym, ze spi obsikany albo chodzi po domu na wpol przytomny i zalatwia sie po katach.Najgorszy dla mnie jest weekend wtedy juz zaczyna picie od bladego switu.Zauwazylam,ze nasze zycie podporzadkowane jest temu w jakiej obecnie maz jest kondycji.Jego mama nie widzi problemu reszta rodziny tak.Obecie jestem w ciazy z drugim dzieckiem jak tylko sie urodzi mam zamiar zostawic meza bo stwierdzilam,ze ja tez mam tylko jedno zycie i nie mam zamiaru go spedzic na uzeraniu sie z menelem.Naprawde duzo by opowiadac i zalic sie.Moje prosby i blagania nie daja rezultatow o leczeniu nawet nie chce slyszec.Wstydze sie go.Z bardzo fajnego mlodego chlopaka zostal wrak.Szkoda ale coz w pojedynke nie mam szans na wygrana.
Pozdrawiam wszystkich w podobnej sytuacji.Wiedzmy tez, ze nasze zycie nalezy do nas i zacznijmy zyc tak jak chcemy i na to zaslugujemy. Pa.
A co ja mam powiedzieć? Mam 19 lat i gdy przypominam sobie dzieciństwo to ciągłe tylko kłutnie i bijatyki mamy z ojcem. Przekleństwa groźby na tle emocjonalnym "Że Cię zabije" itp. I ja musiałem tego wszystkiego wysłuchiwać! Płakałem z tego powodu, ubolewam nad tym teraz ale serce mi się kraje że muszę przez to wszystko przechodzić nawet teraz gdy czasam widzę ojca gdy jest pijany i na niego zważywszy wiek. Czuję że nikt mnie nie rozumie... chcialbym wszystko powiedzieć ludzą których znam z którymi się przyjaźnie, ale eeh.... nie zrobie tego. Czasami porównywałem siebie do ojca chciałem go zrozumieć, chciałem siebie zrozumieć żebym sam nie pił nie dążył do tego co On czyli do picia. No i jest dobrze, ale czasami mam takie nawyki ale już mi wszystko mija... nie będę walczyć z Ojcem, nie będę też walczyć ze sobą samym, czasami mam wrażenie że zachowuje się jak On sam i to mnie "boli" bo później z rówieśnikami także nie mam niczego sensownego do powiedzienia, tylko powtarzam się czasami "słownie" tylko że inaczej i ciągle mam taką manię "mniejszości". To jest pewnie związane z tym że od kilku już lat nie rozmawiałem z osobą "która uważała by mnie za godnego przyjaciela nie czuje po rówieśnikach że mam przyjaciela"....;;// Dziwnie jest mieć w rodzinie osobę uzależnioną... Nie wiem... dalej nie wiem o co w tym wszystkim chodzi... :( ...
Moim zdaniem to nie można brać tego wszystiego na poważnie!!!!!!!!!:) Jakiego ojca mam takiego mam że taką mam przyszłość i czasami mnie to boli... nie będę wracać do tego...:)
Ciągle czułem że jestem tym słabszym tym który sobie rady nieda ten który chowa sie pod stół bo boi się, zamiast stawiać wszystko na jedną karte i walczyć!!! Zmieniać swoje poglądy oczekiwania od siebie nie patrzyć na Ojca który pije i który będzie pić nadal!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TERAZ OCZEKUJE OD SIEBIE TYLKO ZMIANY ! W SZCZEGÓLNOŚCI NIE OD OJCA TYLKO OD SAMEGO SIEBIE.
ja mam meza alkoholika i dwie coreczki on niby jest ok chodzi do pracy kase oddaje oprocz tej swojej na picie jego rodzina o tym wie i nikt mi nigdy nie pomogl oni uwazaja ze to moja wina bo nie raz potrafilam powiedziec pare slow adla jego mamy najwazniejszym pytaniem bylo a bije cie to do mnie a do niego a masz zawsze obiad jak wracasz z pracy oto caly problem obiad smieszne dodam ze siostra jego jakby mogla to by mnie zabila on mnie kocha ja go tez ale jestem wykonczona psychicznie a musze sie opiekowac dziecmi chodzic do pracy i po prostu zyc nie mam wsparcia od nikogo rodzenstwa nie mam rodzice nie potrafia mi pomoc znajomi nie wiedza przyjaciol nie mam a jego rodzina ma mnie i dzieci gdzies dodam ze jestesmy mlodzi 27 i 30 lat mieszkamy w malym miasteczku w ktorym anonimowo nie da sie leczyc czy cos w tym stylu pomozcie mam dni ze nie chce mi sie zyc
bardzo Ci wspułczuje ponieważ jestem w takiej samej sytułacji my jesteśmy 40 lat po ślubie.On cały czas pije i awanturuje się,od dłuższego czasu myślę o rozwodzie .Szkoda moich zmarnowanych lat .Żadne prośby nie pomogły,teraz piszę do Ciebie a on w pokoju trzezwieje,całe życie byłam sama .Też pracowałam zawodowo ,teraz jestem na emerytuże i dalej borykam się z tym problemem