S&S: Dom kolegi z okolicznymi działkami oraz zakład produkcyjny. Spacer wsiami i lasami nocą po okolicy. We śnie było nas trzech, Ja, Towarzysz K oraz Towarzysz W.
Dawkowanie: 10g nasion ipomea purpurea (w każdym dobrym sklepie etnobotanicznym =)) oraz mj nieznanego gatunku (+2 piwka, ale pomijam to jako tzw. 'błąd statystyczny' ze względu na dużą tolerancję na etanol).
Wiek i doświadczenie: 18, to i tamto. Towarzysz K 18, doświadczenie podobnie tylko dłużej, Towarzysz W chyba 22, doświadczenie małe.
Komentarze
Mój mąż codziennie pije znęca sie nad nami nie daje dzieciom spokojnie sie pouczyć i spać wszystkim rzuca krzyczy pije dziennie 10 piw i popija koniakami co mam zrobic pomocy
mój ojciec jest alkoholikiem.Już kiedy wypije "tylko 2 kieliszki" robi się agresywny w stosunku do rodzeństwa i mamy. Oprócztego ciągle wypomina zmarłego niedawno wujka słowami: ,,Co jak co ale wiem że ci go brakuje", ,,Jak był takim chujem to dobrze że zdechł". Pokazałam mu niedawno stronę jak leczyć alkoholizm, ale zaczą wyzywać mnie od kurw, dziwek i wyparł się mnie. Gdy tylko wspominam na jakiejś imprezie o leczeniu alkoholizmu, zaraz wychodzi ,,się przewietrzyć" lub ,,do łazienki". Później w domu mam niezły ochrzan i czasami dochodzi nawet do rękoczynu> Jak leczyć takiego człowieka?
Od 9 lat jesteśmy razem,on oszukiwał mnie a ja siebie.Ciągłe kłamstwa i niespełnione obietnice.Ciągły brak pieniędzy,problemy z komornikami,policją.Codzienne picie zagłusza moje prośby i grożby.Mamy kochanego trzyletniego synka który patrzy na codzienne awantóry.Rodzina wie o moim problemie ale tak naprawdę chyba nikt niezdaje sobie sprawy z powagi problemu i nikt nie jet w stanie mi pomóc.Postanowiłam odejść,naprawdę niewidzę innego wyjścia.Kocham ale muszę być twarda dla nas
Stoi za zamkniętymi drzwiami, wyzwywa od mendy, kurwy, szmaty itp... Nie położy się spać, bo i po co kiedy właśnie dobrze mu się tyranizuje całą rodzinę, Jest na 3-tygodniowym urlopie i może sobie pozwalać na codzienne picie. Przez cały ten czas był tylko w weekend trzeżwy, bo prowadził samochód, ale to nie znaczy że nawet wtedy nie pił. A jakże piwko, nieco wódeczki albo grzaniec. Tak wygląda każdy dzień między pracą. Pracuje na 12 godz., więc potem ma wolne 1-2 dni, które są dla najbliższych prawdziwą udręką, On tego nie rozumie. Syn nie ma i nigdy nie miał spokoju do nauki. Dziś jest już dorosły ale boi się przyjść do domu ze znajomymi, bo kto wie co ojcu po pijanemu strzeli do głowy? Ma już zaniki pamięci i przedstawiają mu się stworzone przez niego myśli. Ciągle mi mówi co powiedziałaś, bo Cię Ty ... zabiję, zapierdolę itp. Nie wiem kiedy się położy i zaśnie. A jak zaśnie to będzię chrapał na cały dom i wstawał tylko do ubikacji...Ja znów nie mam gdzie spać, a rano muszę wstać do pracy ( po nie przespanej nocy!)
Bardzo dobrze Pania rozumiem ,walczyłam z alkocholem męza przez 6 lat ,i nie wiem jak to okreslic przegrałam wygrałam moze z jednej strony .po prostu po jrgo kolejnym w.....laj szmato wyszłam z dzieckiem i jedna reklamówka z domu i nie zalowalam tego ani jednej minuty .Było mi na poczatku bardzo cieżko były momenty wachania co dalej ,jego obietnice ze juz nie tknie alkocholu,jednak przezwyciezylam to i stanelam sama na nogi ,z wielu opisów tu cytam ze alkocholicy sa spokojni itp do mnie to jakos nie dociera albo trafilam na ciezki przypadek ,mój ex był koszmarny tyran ,a najgorsze jest to ze oin wcale nie widzi w tym swojej winy nie dociera do niego ze ma problem z alkocholem ,sama nie wiem czy zalowac go potepiac .na poczatku bardzo go kochałam walczyłam z nalogiem znosiłam ponizenia oszczerstwa wykanczanie psychiczne ale teraz nie pozostalo mi nic prócz nienawisci ,moze to i jest chory człowiek ale charakteru chyba nie zmieni choroba on jest zly sam w sobie straszny człowiek i tak masz racje to zwierze pozbawione jakichkolwiek uczuc ,z twojego opisu jak dobrze pasuje wszysko do tego co ja przezylam te noce nieprzespane jego wyzwiska i ten ciagły strach co dalej .Ja dzieki mojej córce doszłam do wniosku ze nie mozna tak dalej zyc nie poto ją wydałam na swiat by podzieliłamój los by ogladała ojca pijaka i despote .Odeszłam i radze kazdej z was drogie zony które naiwnie myslicie bedzie lepiej odejdzicie dla siebie dla dzieci .My teraz z córka mamy nową rodzine normalną kochajacą odzyskujemy powoli spokój stabilizacje psychiczną ,od dnia kiedy odeszłam stalam sie inna kobietą twardą któraa wie czego chce i która jest szczesliwa i przesypia spokojnie noce a moje dziecko smakuje wreszcie szczesliwego dziecinstwa i uczy sie zycia w kochajacej rodzinie
MIAŁAM TAK PRZEZ 20 LAT,od 6 lat jestem po rozwodzie ,odeszłam z dziecmi dorosłymi prawie wtedy.niczego nie wzieliśmy z domu oprucz ciuchów.Załuje ,że tak póżno się na to zdecydowałam ,było tak jak Ty opisujesz.Teraz mam spokój od tego pijaka.A on za alkohol został wyrzucony z pracy , wyglada jak szkielet i ciągle jest pijany.ja mam mieszkanko z komunalki wywalczyłam go i zapłacilam za czyjść dług aby je otrzymac.Mam mało platną prace ,ale nikt mnie nie bije i nie wyzywa,lepiej wyglądam i lepiej sie czuje,choć życie mnie też nie rozpieszcza.
jestem zdesperowana, juz nie wiem co robic, mój mąż codziennie się upija!!! Prowdzimy wspólnie dzialanosc i gdyby nie ja nie mielibysmy ani grosza, bo jak by mogl pilby od rana do nocy. Doprowadzil juz do tego ze ladowal kilka razy na izbie wytrzezwien, a kilka miesiecy temu jego picie skonczylo sie w szpitalu psychiatrycznym. Teraz kupuje mi alkohol zebym pila z nim !!! ale ja nie chce....Juz nie wiem jak mam go ratowac, mowie mu ze jest chory, mowie mu jak sie zachowuje pod wpływem, a on zawsze ma jakies wyjasnienie, o leczeniiu nawet nie chce rozmawiac, mowi ze przesadzam...doprowadza mnie do zalamnia nerwowego!! znam go trzeźwego i wiem, że jest dobrym człowkiem ale zagubił się, tylko ile ja potrefie jeszcze zniesc??? nie wiem, boje sie ze dojdzie do granicy mojej wytrzymałosci... kocham go i nie wyobrazam sobie zycia bez niego.... on rowniez zapewnia ze mnie kocha a ja to czuje....ale co mam zrobic zeby w koncu chcial byc trzezwy???
Nie żywię wobec Ciebie 'mamo' pozytywnych uczuć. Uważam, że słabnąca czy w końcu zanikająca miłość do matki nie bierze się zniką. Alkoholizm jest główną przyczyną pogorszenia relacji. Przez alkohol stałaś się obojętna i zimna. Czuję wstręt, żal i gniew i dobrze mi z tym. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego, nie chcę, żebyś mnie raniła. Za dużo we mnie żalu i nagromadzonych wspomnień, które bolą. Mimo to - wciąż wyciagałam rękę, starając się puścić w niepamięć wszystkie złe słowa, które na pewno za chwilę usłyszę. Sama nie wiem, dlaczego. Darzenie szacunkiem czy miłością osoby tylko dlatego, że tak wypada? Nie da się kochać wbrew siebie. Miłość nigdy nie jest i nie może być obowiązkiem. Miłość to jest potrzeba serca a nie rozumu. Chcę się uwolnić od poczucia obowiązku, od telefonowania, wizyt, gry pozorów, obłudy!
Jest godzina ok.3 w nocy, a Ciebie mamo wciąż nie ma. Dzwonię. Nie zdziwiłam się, gdy w słuchawce telefonu usłyszałam twój pijany bełkot. Wróciłaś po 30 minutach i położyłaś się spać. Wstałam dosyć wcześnie a Ciebie już nie było. Po całym dniu spędzonym poza domem, wracam i widzę Cię leżącą w łóżku, nawet nie drgnełaś. Spałaś pijana, w mieszkaniu unosił się specyficzny smród.
Nie pamiętam byś mnie tuliła, 'kocham cię' wypowiadalaś tylko pod wpływem alkoholu. Nagromadzone wspomnienia z dzieciństwa związane są przede wszystkim z libacjami alkoholowymi. Wasze kłótnie z tatą po pijaku, były czymś normalnym, wyzwiska, szarpaniny. Pamiętam wiele nocy, kiedy to pijana wychodziłaś z domu i wracałaś nad ranem. Próby samobójcze, kiedy to trułaś się połykając wszystkie tabletki nasenne. Pamiętam brata jak ci wyszarpywał opakowanie z rąk i prosił abyś tego nie robiła. Przypomniała mi się pewna sytuacja, kiedy braciszek rozbił sobie głowę ucząc się jeździć na rowerze - wjechał wtedy w płot i strasznie leciała mu krew. Ty byłaś pijana.
Wiem co to alkoholik.. Jestem 2,5 roku po ślubie, mam 2 letnią córkę i drugą w drodze... Mój mąż pije codziennie. Nie potrafi wytrzymać bez piwa (dziennie wypija przynajmniej 5). Niestety ostatnio zaczyna coraz częściej sięgać po wódkę.. Próbowałam waszych rad, niestety do niego nic nie dociera! Ma dopiero 26 lat a coraz bardziej stacza się na dno, twierdzi, że nie chce przestać pić.. Coraz częśćiej żałuję, że wyszłam za niego... Co robić, kiedy nic już nie potrafię zdziałać??
mój mąż pike.przez picie ma ciąłe problemy z utrzymaniem się w pracy,coraz dłuższe okresy bez pracy i te awantury.mamy dwoje dzieci które na to patrzą.mówi że chce się leczyc ,ale nie robi nic w tym kierunku. co robić ? jak go traktować? nie mam już siły.jestem totalnie zagubiona i samotna.boje się przyszłości.pomóżcie!!!!
witam wszystkich. jeżeli ktoś przeczyta to co napisze bardzo mnie to ucieszy. jestem z tomaszowa mazowieckiego mam 23 lata , męża , rodziców , brata ...
jestem totalnie bezradna prosze o pomoc. opowiem wam moją histroię... Mój tata jest alkoholikiem jest kochanym człowiekiem bardzo go kocham bardzo mi na nim zależy, ale nie wiem jak mam mu pomóc , nie wiem co mam robić już. Mój ojciec pije co dwa tygodnie ciągiem przez tydzień widze jak się wykańcza przy okazji niestety moją mame też..Najgorsze jest to że tata problemu nie widzi twierdzi że pije tak samo jak wszyscy . niedawno jakieś 1,5 miesiąca te,u trafił do szpitala byłam załamana wzielam urlop w pracy żeby siedzieć z nim ale niestety tego nie docenił było spokoju 2 tygodniu i znowu to samo .... drugi problem to moj brat .. wyszedl 2 tygodnie temu z więzienia ( to normalny chłopak i mądry) prosze jezeli ktos to przeczyta błagam pomóżcie mi jestem bezsilna nie wiem co robic martwie sie o mame ktorą mam wrażenie ze brat z tatą chcą wykończyć i przy okazji siebie wykańczają.. prosze, blagam niech ktos mi pomoze ja juz naprawde nie wiem co mam robic ..
A co jeśli w najbliższej rodzinie jest trzech alkoholików? W dalszej rodzinie piją prawie wszyscy! Niepijąca jestem ja i mój niepełnosprawny brat. Oprócz codziennych trudnych problemów i zmagań z przeciwnościami losu mam jeszcze uważac jak postępować z osobami uzależnionymi? Ja muszę wykonać dodatkowy wysiłek żeby im pomóc, a w drugą stronę to nie działa? Czy egoizm alkoholików jest aż tak bezwzględny, że nie widza jak cierpią przez nich inni? A może przestańmy się nad nimi litować, pomocy potrzebują bliscy takich osób! Cała ta powyższa lista zasad postępowania jest śmieszna!
coraz częściej człowiek spotyka sie z alkoholizmem....czy to w domu czy w rodzinie bądź też na ulicy.Widząc osobę po wpływem alkoholu często zadaję sobie pytanie:dlaczego? czy to jest najważniejsze? czy to w czymś pomoże, rozwiąże problemy.. itp odpowiedź zawsze jest taka sama NIE! to w niczym nie pomoże, napewno nie rozwiąże problemów. Często jednak alkoholicy nie zdają sobie z tego sprawy...
nie jestem alkoholiczką i napewno nią nigdy nie bede...nałogom mówie NIE aczkolwiek mnie to dotyczy bo mam ojca alkoholika. Mam 18 lat, 4 braci, w tym jednego niepełnosprawnego oraz kochającą ponad wszystko mamusie.Nie mogę zrozumieć postępowania mojego ojca...jak można się tak stoczyć. doprowadzić się do takiego stanu. Ojciec codziennie nie pije lecz gdy tylko przytrafi mu sie jakaś okazja lub gdy poprostu ma pieniądze to piję...tak ok przez 2 tyg dzień w dzięń to samo..martwię się o niego ale poprostu już nie wiem jak mu pomóc.Gdy jest trzeźwy mówię mu poprostu że źle robi itp Ale według niego wszystko jest ok. Trudno mi żyć mieszkać z taką osobą. Częto gdy jest pijany urządza awantury. Mama często placze< ja czasami także...ale czy te łzy są tego warte..mój niepełnosprawny brat przeżywa np gdy sa jakieś krzyki w domu a zdarzają się dosyć często. Źle to na niego wpływa ponieważ ma on padaczkę..zdarza sie że własnie przez to ma on atak. Mi również jest ciężko: nie mogę żyć jak inne nastolatki< trudno mi się uczyć w domu gdy jest hałas ale również sama nie mogę skupić się nad uczeniem, wstydzę się przed innnymi , nie jest mi łatwo. Czasami mam chęć poprostu uciec z domu, ale czy to w czymś pomoże? NIE Tak bardzo bym chciała normalnie żyć jak inni.Lecz to tylko marzenia które się zapewne nie spełnią... BEZSILNA
Mój przypadek chyba jest trochę nietypowy. Idealna rodzina, zgodne małżeństwo, jedna córka. Moja żona jedynaczka bardzo mocno związana z rodzicami, koło których mieszkaliśmy niedaleko w pięknym miszkaniu. W obu naszych rodzinach nigdy nie występował najmniejszy problem alkoholowy. U nas w domu również alkoholu, praktycznie zero imprez, oboje domatorzy, bardzo dobra sytuacja materialna. Trwało to do śmierci teścia 10 lat temu, gdy oboje mieliśmy już po 40 lat. Żona przeżyła to bardzo mocno i pierwszy raz wtedy zobaczyłem, że sięgneła do kieliszka, ewidentnie aby złagodzić rozpacz. I niestety musiało zadziałać, bo od tamtej pory popijała pokryjomu, z tym że praca (jest nauczycielką) i dom na tym nie cierpiały. Niestety, rok temu zmarła teściowa i żony hamulce puściły. Weszłą w ciąg, który skończył się krwotokiem z przewodu pokarmowego, szpitalem i podjęciem dochodzącej terapii. Udało się wytrwać 2 miesiące i od kilku dni znowu jest ciąg. Terapia chyba została zawalona, a wiąże się to również z utratą pracy. Córka na szczceście jest już na studiach i powoli mysłi o własnej rodzinie, ale preżywa to bardzo mocno. Tu nie ma awantur, bicia itp. Po prostu żony największym marzeniem jest przespać rzeczywistość. A moim największym cierpieniem patrzeć jak tracimy wspaniałą matkę i żonę, która mogłaby mieć jeszcze tylę życia przed sobą. A dodatkowym problemem jest to, że sam zarabiam bardzo dobrze, ale wiąże się to z 3-4 miesięcznymi wyjazdami z domu. I jak teraz wyjechać i ją zostawić, ale jak nie wyjadę, to w domu zagości nędza a cóka przerwie edukacje, w którą włożyła bardzo dużo wysiłku?
Chciałabym prosic o porade.
Słusznie jak już wielu z was pisało, nie da sie kochac rozumieć i wspierać alkoholika, który w koncu tysiąc razy doprowadził do szłau, rozpaczy i łez.
Mój brat jest alkoholikiem. Zaczął jak miał problemy z zona, pózniej sie rozwiodl, od ramtej pory mieszka z nami w domu(tj. jakieś 6 lat). Z tym, że w tym roku, konkretnie tydzien przed tymi swietami wielkanocnymi, a niespełna jeszcze miesiąc temu umarł mój tato;(. Kiedy on był w domu, mój brat Jacek jako tako jeszce sie bał kogoś, chociaz i tak bardzo czesto słyszałam jak pyskował do mamy mówiąc do niej 'zamknij się, przetsań gadac no idz juz sobie" a i o wiele gorzej nieraz przeklinajac, przekrecając jej własne słowa itd. Moi rodzice sa starszymi ludźmi, a brat jest prawie 20 lat starszy ode mnie.
Sytuacja finansowa automatycznie po śmierci taty pogorszyła się. Duzo pieniędzy wydaliśmy na sprawy związane z pogrzebem, zasiłek wszytskiego nie pokrył (np. stypy), oraz emerytura taty sie skonczyła, a byly to główne pieniądze gdyż mamy emerytura jest skromniutka, malo pracowala bo caly czas sie musiala zajmowac domem, dziecmi, jedna córke miała niepelnosprawną.
Skończyłam w tamtym roku liceum i postanowiłam zrobić sobie rok przerwy od nauki, czego bardzo żałuje (chciałam troche pracowac za granica, zrobić prawo jazdy, tyle ze zerwało mi sie sciegno w ramieniu z pracy nici a prawko robie). Nie moge znaleśc pracy, przez to nie moge pomoc ani sobie ani mamie. A Jacka nic nie obchodzi, nie chce isc do pracy, a gdzies na czarno co popracuje to wszystko przepije. Nawet dwa razy ukradł mi pieniądze z portfela i to ostatnie jakie miałam. Wiec wiecej okazji nie mial. Chciałam z nim o tym porozmawiac, ale wypiera sie, chociaz wiem ze to on, bo wtedy tylko my dwoje bylismy w domu i doskonale wiem ze te pieniadze miałam, a po tym jak zabrał od razu czmychnął z domu. Nie dość ze nie chce pracowac, to jeszcze nie chce nic w domu pomóc. Mama tyle razy go prosiła zeby skopał ogród, to "zaraz, potem" az w koncu dwóch chłopaków z naszej miejscowosci nam pomogło. W domu nie ma zadnych obowiązków, nie obchodzi go nic. Wychodzi o której chce, przychodzi o której chce. Mama mu tylko jedzenie pod nos podsuwa.
Mam dosyć tego, jak go widze to taka złosc czuje w sobie, zwłaszcza ze czetso udaje ze nie jest pijany i ze nie wie o co chodzi. Nie daje nawet mi dokonczc slow ktore wypowiadam i w ogole nie slucha co sie do niego mowi, czesto podnosi ton glosu i jeszce sie tego wypiera. Najbardziej mnie rani to ze wcale mamy nie szanuje, ze tak obzydliwie klamie i to ze ja bardzo bym chciala mamie pomoc zeby sie nie martwila cos zarobic na nas a dla mnie pracy nie ma a dla niego jest tyle ofert! Ze mógłby w nich przebierać.
Nie mam pojecia co mam zrobić, juz nieraz w złośći przychodzi mi na myśl zeby go pobić, moze by sie troche bał chociaz. No ale mam 160cm, a on ponad 170.
Czy możecie mi coś poradzić? Moze ktoś przez cos podobnego przechodził i jakoś sie z tym uporał?
Witam. Mam bardzo podobny przypadek z moją mamą.Nie ma awantur czy krzyków. Ona poprostu powoli się zabija, a ja czuję się bezsilna. Proszę napisać, czy od postu coś się zmieniło w Państwa życiu? Czy znalazł Pan jakieś "rozwiązanie". Starałam sie rozmawiać z mamą o leczeniu, jednak w jednym momencie sie zgadza, a później już twierdzi, że nie ma sensu, bo przeciez problemu nie ma.Z jednej strony strasznie mi jest smutno i boli mnie to co się dzieje, a z drugiej strony jestem strasznie zła na to co sobie robi.
Mam 16 lat. Mam 2 starszych braci jeden mieszka ze mną, babcią i mamą. Kiedy miała m 6 lat, umarł mój tata . Przez alkohol. Z biegiem czasu bardziej starałam się rozumieć przyczynę jego śmierci, kilka lat później mama zaczęła znikać na 2-3 dni, wracała kompletnie pijana , dobrze, że była ze mną babcia. Mama popadła w depresje. Raz uciekłam z domu. Do sąsiadów, bo mamy nie było a ja byłam sama. Będąc w wieku 8 lat zaczęły mi się myśli samobójcze, czułam się nie kochana , samotna. Jeden z braci studiował i starał się dość często przyjeżdżać do domu. Mój brat , najstarszy popadł w ten sam nałóg. Zaczął nadużywać alkoholu. Rozumiałam już, że jest to w pewnym sensie dziedziczne. Moja babcia już teraz ma 79 lat. Coraz częściej mówi mi, że coraz gorzej się czuje, jest po udarze. Boje się , że wkońcu kiedyś będzie musiała mnie opuścić, a ja zostane sama. Jest jedyną najważniejszą osobą w moim życiu. Nie czuje w mamie oparcia . Byłam u lekarza z podejrzeniem astmy , miałam wizyte u alergologa, ale nie pojechałam, ponieważ mama oznajmiła mi , że ze mną nigdzie nie pojedzie. Z reguły jestem osobą, która nie lubi się nad sobą użalać, dlatego też , nie wiem czemu tu to wszyustko napisałam. Dużo się dowiedziałam z tej strony.
"Nie ta matka, która urodziła, ale ta, co wychowała"
Okropny artykuł, widać, że pisany na bazie pogrucchotanej teorii, zero praktyki.
A ja zgadzam sie całkowicie z autorem tego listu. Nogi za pas i uciekać. Jak najdalej od alkoholika który nie chce sie leczyć. I mowię to nie z teorii ale właśnie z praktyki. Wieloletniej (niestety).
[quote=Anonim]
Okropny artykuł, widać, że pisany na bazie pogrucchotanej teorii, zero praktyki.
[/quote]
Nie wiesz o czym mówisz, właśnie z praktyki wiem ze ten człowiek ma racje. Gdybys ty ja miał tez byś sie z tym zgodził. Chyba ze sam jestes alkoholikiem.
Artykuł jest jak najbardziej zgodny z zasadami postępowania (życia) z alkoholikiem ale niestety nie mówi skąd brać siły do walki o to życie...
Mam dwóch alkoholików. Tata pije od jakichś 15 lat, mąż prawdopodobnie od początku naszego wspólnego życia. Mam 31 lat, 4 letnią córkę i nie mam siły żyć. Moja córeczka to moje światełko. Tylko dla niej wstaje każdego następnego dnia z łóżka. Przeszłam, awantury, kłamstwa, kilkunastotysięczne długi męża itd...
Chodzę na terapię grupową i indywidualną, leczę się na depresję a mimo to za każdym razem kiedy mąż się napije chcę 'nie żyć'. Rekord męża w abstynencji to 2 tygodnie, taty 1 dzień.
Chyba jestem już "ugotowaną żabą".
Piszę do wszystkich co tu napisali i do tych co pewnie jeszcze napiszą. Ja mam 50 lat mój ojciec 78. On pije już co najmniej 40 lat. Ledwo już chodzi na trzeźwo, co bardzo rzadko się zdarza, a co dopiero gdy jest pijany.
Ale do rzeczy. Moja matka zawsze go ratowała. Wzywała pogotowie, rosołki, napoje. Gdy trafił do szpitala, ciągle przy nim siedziała. Usługiwała mu we wszystkim. A on nic nie robił. Nawet jak przed nim postawiła herbatę i posłodziła, to h...j nawet nie potrafił sobie zamieszać. I co, matka trafiła do szpitala na ciężką operację. Jak pojechałem do matki na odwiedziny, to pierwsze o co zaptyała, to jak tam ojciec. Tak ją sobie okręcił i współuzależnił. Mówi, żebym pojechał do domu i się nim zajął, czy ma co jeść. Pojechałem do domu, a tam ruina. Narobione wszędzie, smród brud. Chlew. Widać nawet mu się do ubikacji nie chciało chodzić. I co ja robię? Sprzątam. Chociaż tego dziadostwa nie da się posprzątać. Wchodzi ojciec, oczywiście pijany i mówi czego przyjechałem. Do syna, którego nie widział rok. Ja mu próbuję pomóc dowlec się do łóżka, a ten się zapiera i mówi że wezwie policję, bo ja nie mam prawa tu przebywać, nie jestem zameldowany. Posiedziałem jeszcze jeden dzień, bo chciałem odwiedzić matkę. Popatrzyłem na to wszystko i się spakowałem. Radź sobie sam. Ostatecznie jak go złapie jakiś atak, jest telefon, pogotowie, policja, straż pożarna. Jak mu się uda wystukać numer to przeżyje. Jak nie to jeszcze lepiej. Rodzinie i znajomym powiedziałem, żeby dzwonili tylko w razie jego zgonu. Oczywiście, teraz myślę, co on tam odpier..., chodzi mi po głowie, żeby jechać i zobaczyć, ale muszę być twardy. Jestem widać też współuzależniony. Dlatego teraz już też w poważnym wieku i z doświadczeniem powiem wam: ratujcie się sami, uciekajcie kto może uciec, kto nie może, niech nie pomaga alkoholikom, nie przynoście im alkoholu, niech chodzi obrzygany obs...ny. Wiem, że się wstydzimy, ale myślicie, że ludzie, sąsiedzi, znajomi nie wiedzą? A zapytam: czy któryś ze znajomych wam pomógł? Wierzcie mi, tylko mają ubaw i podśmiechujki zza firanek. Dlatego nie pomagajcie, bo jedyny ratunek dla nas, to zgon alkoholika.
mam męża alkoholika, nie kryje tego że pije, dieci dużo o tym wiedzą, często o tym z nimi rozmawiam. ale jest nam ciężko, w październiku mąz idzie na odwyk,,,szczerze wątpię żeby przestał pić, chyba że mnie czymś zaskoczy
Witam wszystkich. Mam 18 lat i dwie niepełnotetnie siostry. Alkohol rozwalił nam życie! Ojciec pił od zawsze, z czego wynikały wszystkie nasze problemy, jednak rok temu mama nie wytrzymała i odebrała sobie życie;(. Teraz ja zajmuję się siostrami, niestety nasz ojciec pije jeszcze więcej, jak tylko ma jakieś pieniądze. My utrzymujemy się z renty po mamie, ale czasami te pieniążki po prostu nie wystarczają... Jest ciężko i to nie tylko finansowo... Nie macie pojęcia jak bardzo zazdroszczę innym, którzy nie muszą przyprowadzać pijanego ojca spod sklepu..;( Proszę o pomoc, nie wiem co robić! Jeśli trzeba pójdę nawet do sądu żeby tylko dać sobie radę, chociaż po pieniądze... bo na ojcowską miłość już nie mam co liczyć... Mam ojca.a a czuję się jak sierota.
Mam 19 lat i odkąd pamiętam moja matka pije...mam 2 mlodszych braci i praktycznie sama ich wychowuje bo mamusia dzien zaczyna od kieliszka później spi,kieliszek,spi i tak w kółko.(kieliszek to malo powiedziane) dzisiaj po kolejnej awanturze dalam jej czas do grudnia a jak sie nie ogarnie to koncze swoja edukacje i zabieram jej dzieci oni są dla mnioe i dla mojego chlopaka jak nasze rodzone dzieci. Najgorsze sa jej klamstwa...albo to jakim jest brudasem jak pije...juz sama nie wiem co robic..Płakać?Czy może spakowac siebie i dzieci i wyjechac w pi zdu?chciala bym aby chlopcy byli szczesliwi ale jednak matka to matka. Zabierając ich zrobiła bym im krzywde?
Mam 18 lat, od 3lat mieszkam z chlopakiem (ojcem mojego synka) i od 3 lat mam problem. Mój chłopak pije. Próbowałam wszystkiego i proźby i groźby. Nic nie pomaga. Nie wiem już co robić...
Mój ojciec nadużywa alkoholu od dawna. Jestem najmłodsza z rodzeństwa i wiem z opowiadań sióstr i brata, że pił.
Potrafił pic tygodniami, przepijał całą wypłatę, wymuszał pieniądze na alkohol, awanturował się po nocach. Nie raz sąsiedzie go uspokojali. Do tego po pijanemu zawsze sobie coś zrobił, a to noga złamana, a to nos rozwalony, nawet łuk brwiowy rozcięty - zawsze coś zrobił po pijanemu nigdy po trzeźwemu.
Dochodziło nawet do tego, że go zgarnialiśmy pijanego do domu.
Przez alkohol stracił pracę. Moja mama wtedy miała już tego wszystkiego dosyc, i zaprowadziła ojca do lekarza, aby namówic go na leczenie. Dał się namówic na wszycie Esperalu. Wtedy cieszyłam się, że będzie wkońcu spokój w domu. Spokój taki trwał 9 lat, do momentu, gdy ojciec nie wypił pierwszego kieliszka wódka od tak długiego czasu.
Ojciec najpierw sam hodował gołebie pocztowe, potem zrezygnował i po jakims czasie zaproponował mu kolega współpracę, chodziło o karmienie w ciągu dnia, gdy kolega będzie w pracy.
I wiadomo, jak to u gołębiarzy, przychodzi czas na zebrania, podsumowania lotów i sezonu i jest okazja do picia. Przez kilka zebrań nie wziął alkoholu do buzi. Poszedł najpierw do lekarza spytac się, czy może wypic kieliszek - lekarz stwierdził, że tak i mu to nie zaszkodzi. Tylko niestety zapomniał lekarz, że to alkoholik.
I się zaczęło od kieliszka. Czuł się bardzo dobrze po tym pierwszym kieliszku. Potem przyszedł czas na kolejny, i kolejny... i tak trwa do dziś. Potrafi nie pic tydzień, dwa tygodnie. Ale potem to nadrobi, przez dwa, trzy dni a nawet tydzień i dwa tygodnie. Obiecuje, że już kończy. Ale to wszystko obietnice. Po trzeźwemu nic się nie odezwie, ale po pijanemu ma najwięcej do powiedzenia, i oczerni wszystkich bez wyjątków. Próbuje sobie wszystkich podporządkowac, wymuszac pieniądze. DO tego potrafi nawet się zmoczyc w nocy, bo nie ma czucia, czy na wet w dzień, kiedy jest w "transie". Ale on powie, że to nie prawda, że My jesteśmy głupi, i się go czepiamy.
Poszłam z nim niedawno do lekarza, zgodził się na tabletki Anticol, miał brac po jednej codziennie - brał, ale miał po nich wysokie ciśnienie, cały czas spał. i powiedział,że nich nie będzie brał. Ale juz podczas ich brania, kupił sobie cukierki Praliny, które zawierają Adwokat, i Wiśnie w alkoholu. I już wtedy tabletki nic nie dały.
I tak jest coróż, tydzień bądź dwa tygodnie spokoju i zaczyna pic, i się awanturowac. Na leczenie twierdzi, że nie musi iśc, bo on nie jest chory i nie jest alkoholikiem. A pije, bo mu się chce i ma ochotę.
Ale zapomina, że On krzywdzi Swoich najbliższych.
Dziewczyno!!!
Zabieraj od matki dzieci. Pakuj się, i wyprowadź, jeśli nie masz dokąd zgłoś się do MOPSU, GMINY czy URZĘDU MIASTA. Sprawę skieruj do sądu. Odbierz prawa. Załóż sprawę do funduszu o alimenty. Otrzymasz pomoc.Alkoholik zawsze będzie alkoholikiem, Twoje rodzeństwo cierpi widząc mamusie w takim stanie. Wiem co mówię. Sama mam męża alkoholika i 2jkę malutkich półrocznych dzieciaczków. Nic nie pomaga. Jedynym ratunkiem jest ratowanie samych siebie i swoich bliskich. Osoba pijąca albo spadnie na dno albo się od tego dna sama odbije, jesli będzie chciała.
Cześć. Chciałam się Was poradzić bo nie wiem co mam robić. Mój chłopak pije alkohol cały czas, każdego dnia zawsze coś wypije. Nie wiem czy tak na niego działa jego kolega bo on też pije. Mój chłopak przyznaje się, że jest alkoholikiem i prosi mnie abym mu pomogła, ale ja nie wiem jak mam mu pomóc. Ciężko strasznie mi z tym. Co powinnam zrobić? Pomożcie mi. Proszę :(
Ponieważ chłopak się przyznaje do uzależnienia, to już jest mały krok do wejścia na drogę trzeźwienia. Ty mu bezpośrednio nie mozesz pomóc. Leczenie choroby alkoholowej tak naprawdę w 99% zależy od osoby uzależnionej. Najlepiej by było, żeby chłopak zgłosił sie do grupy Anonimowych Alkoholików - tam otrzyma informacje, co dalej trzeba robić. I pamiętaj, nie wierz w to, że on przestanie pić dla ciebie. To będzie fałszywa deklaracja. Jedyna droga to na zawsze odstawic alkohol (osoby uzależnione do końca życia nie będą umiały spożywać alkoholu w sposób kontrolowany-jeśli przerwą abstynencję, wpadną w kolejny ciąg) i pracować nad soba w gronie ludzi, którzy mają ten sam problem. Tobie zaś polecam skontaktowanie się z grupą Al Anon-tam od osób, które mają wśród bliskich osoby uzależnione, dowiesz się, jak postępować, aby nie p r z e s z k a d z a ć alkoholikowi w procesie trzeźwienia. Są jednostki, które radzą sobie w pojedynkę, ale to ryzykowne rozwiązanie. Alkoholik do trzeźwienia potrzebuje drugiego trzeźwego alkoholika, aby sobie nawzajem przypominali, kim są i udzielali sobie wsparcia. Trzeźwienie to program na całe zycie - i nie jest nic strasznego. Wręcz przeciwnie, korzystanie z uczestnictwa w grupie AA sprawia, ze życie moze być ciekawe i bogate. I nie potrzebna jest do tego ani jedna kropla alkoholu. Podam numer mojego GG
4280327. Jeśłi chcesz, przekażę więcej informacji.
Uciekaj gdzie pieprz rośnie!!! Znajdź sobie innego chłopaka!!! To moja rada. Zmarnujesz życie na alkoholika, a i to nie wiadomo czy wart jest Twego poświęcenia. Uciekaj.
Zostaw go i nie niszcz sobie zycia.On zawsze bedzie pil.
mój ojciec pije i nawet nie pamietam od kiedy bo tyle ile pamiętam to tyle że ciągle pił... Moja mama nie zyje już 2 lata,zmarła przez alkohol... tata jak wypije to jest agresywny,wyzywa mnie,bije, nie chce podjąć leczenie a ja mam dopiero 14 lat a przez ten terror co mam w domu to trace juz kontrole nad wszystkim... NIE WIEM CO MAM JUZ ROBIĆ..
Przeczytalem Twoj post i strasznie mnie poruszyl. Mam 32 lata i jestem alkoholikiem, zona tez jest alkoholiczka. Mamy 2 wspanialych dzieci mlodszych od Ciebie. Nie mieszkamy w Polsce a mysle, ze to by ulatwilo sprawe z podjeciem leczenia. Nie chce zniszczyc doszczetnie zycia moim dzieciom. Najgorsze jest to, ze zona zaczyna miec klopoty ze zdrowiem ale nie moge zmotywowac jej do podjecia leczenia wspolnie i do nie picia. Trzymaj sie!
Moi rodzice oboje piją nieustannie już od kilku lat. Wielokrotnie obiecywali (zwłaszcza ojciec), że przestaną ale nic to nie zmieniło. Miewali drobne przerwy w piciu ale zawsze wracali. Zdarzały się incydenty, w których prym wiodła przemoc, agresja. Ja mam 20 lat i często nie ma mnie w domu (przyjeżdżam raz na 2 tygodnie ze studiów) i za każdym razem widze moich rodziców pijanych. W każdy weekend. Mam młodszą siostrę (15lat), która osiąga słabe, w porównaniu choćby do mnie, wyniki szkolne i myślę, że uzależnienie moich rodziców ma na to duży wpływ. Rodzice normalnie są porządnymi ludźmi - pracują i zarabiają sporo, nie wynoszą niczego z domu, na zewnątrz są poważani i postrzeganiu jako obywatele idealni. Mimo, że rodzina się od nich odwróciła i nie mają wielu znajomych to dają rade utrzymać siebie i nas na dosc wysokim poziomie. Nie jesteśmy zaniedbani pod względem materialnym (ja i moja siostra), ale nie można się z nimi dogadać. Za każdym razem gdy staram się przemówić im do rozsądu mówią, że ich życie to ich problem i że ja chcę tylko czerpać z nich korzyści a na dodatek wytykać im ich wady choć mi podobno ich nie brakuje. Nie mam pojęcia co robić, Każda próba rozmowy kończy się tragedią. Jestem na ich utrzymaniu więc boję się cokolwiek zrobić bo odwrócą się ode mnie i nie będę miał jak żyć. Ostatnio nawet na pytanie do taty "czy Ty mnie kochasz" usłyszałem "spier*alaj"... (oczywiście był pijany). Rodzice wymyślali różne wymówki żeby pić - problemy ze mną, potem problemy z moją siostrą, potem zmęczenie - teraz już nawet nie pytam po co wlewają w siebie procenty, kiedy każdy z tych czynników zniknął. Moja obecność w domu jest dla nich niewygodna bo ja ich demaskuje, widzę ich drugie (pijackie) oblicze. Dlatego odrzucają mnie. Nie wiem co mam robić...
Bardzo ważne, zebyś uświadomił sobie, że nie jesteś winny temu, że ojciec pije i nie jesteś odpowiedzialny za jego życie. To on powinien ci zapewnić opiekę i warunki do prawdłowego rozwoju. Ponieważ jest uzalezniony od alkoholu, nie potrafi ci tego zapewnić, ale i swoim życiem juz przestał kierować. W tym stanie rzeczy masz prawo szukać pomocy poza rodzinnym domem. Są różne rozwiązania, ale każde z nich spowoduje, że ojciec będzie cie obwiniał i poziom jego agresji znacznie wzrośnie. Dlatego trzeba znaleźć taka drogę, dzięki której będziesz czuć się bezpiecznie. Jeśli w wyniku podjętych kroków będziesz nadal musiał przebywac w domu rodzinnym, to ktoś powinien zabezpieczyć ci nietykalność osobistą. Mogą to być np. interwencje policji. Na początek jednak trzeba znaleźć taką osobę dorosłą, która odpowiedzialnie zajmie się twoimi problemami i nie cofnie się, gdy w grę będzie wchodzić konfrontacja z niezadowolonym ojcem. Może to być np. pedagog szkolny. W kazdym urzędzie gminy jest komórka do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych. Możesz tam spróbować. I nie miej wyrzutów sumienia, że idąc do kogokolwiek z prośbą o pomoc, robisz coś złego w stosunku do ojca. Nic podobnego. Jeżeli mu naprawdę na tobie zależy, to jest szansa, że pozastawiony sam sobie z własnym piciem, może się opamięta, podejmie leczenie i sam zacznie zabiegać o dobre relacje z tobą. Jeśli tam , gdzie mieszkasz lub w pobliżu jest grupa samopomocowqa Al Anon, to pójdź do tych ludzi -oni ci pomogą. http://www.al-anon.org.pl/alateen.html Tu znajdziesz wykazy spoTKAŃ don
witam poradzcie mi jestes 10 lat po slubie mój maz pije po kryjomy wypija wszystko co jest w barku jego tata tez tak samo a ja czuje sie psychicznie wykonczona boje sie wracac do domu z lekiem ze sa pijany
moja żona pije do upadlego robi awantury i jest agresywna niemam pojęcia jak jej pomóc
Mam 29 lat dwoje małych dzieci które na to patrzą a ja nie jestem w stanie nic zrobić, żona chodzi na mitingi które nic nie dają latem była nawet na detoksie z ter. odwykową poczym zaczeła pić dwa razy więcej. Pewnego razu wróciła do domu poobijana bo napewno wracając do domu musiała sie przewracać gdy jej o to zrobiłem awanture wezwała na mnie policje mówiąc że ją pobiłem ale jak to nasze organa władzy wierzą babie dostałem ostrzeżenie że jeśli jeszcze raz to się powturzy to mnie wsadzą do kicia, teraz niewiem co robić bo ona ciągle wraca poobijana a jak jej zabraniam pić to chce dzwonić na policje,co robić????bo niedaje rady!!!!!!!!!!
Mój ma tak samo... Wypiera się, że musi sie po pracy zrelaksować, że mu sie należy, a niczemu w domu nie przepuści, więc nie kupuję alkoholu, ale czasem ktoś przyniesie... Inna rzecz, że czasem stoi np. wino, on sie wypiera że takiego sikacza nie pije, kupuje sobie piwo, potem znajduję flaszke po wódce, którą je zaprawił, a jak już śpię, to wypija też to wino, bo już mu wszystko jedno... Rano znajduję go przy włączonym telewizorze, kompletnie rozbitego fizycznie, nieraz w kałuży moczu... Już nie mam siły. Mamy małego synka, a drugie dziecko w drodze, więc jak mam sobie z tym poradzić sama? On nie widzi problemu i nie chce się leczyć. Potrafi nie pić np. 2 tygodnie, a potem znowu od poczatku. Jestem u kresu sił, czasem mam ochotę go otruć... Żeby tylko dzieci nie patrzyły na taki obrazek... Mam sie rozwieść, skoro nie chce z tym nic zrobić? Przecież moje płacze i lamenty, prośby i groźby nic nie dają! Co z tego, że wyleję syf do zlewu, skoro pójdzie kupić nowy? To nie ma sensu... A tak, jak i Ty, boję się słysząc zgrzyt klucza w zamku, bo nie wiem, czy po drugiej stronie będzie stał mój ślubny, czy ten potwór, jakim sie staje pod wpływem alkoholu...
Witam mam taki sam problem, jestem 12 lat po ślubie i męża alkoholika, któremu się wydaje,ze wszystko jest okey. Jego ojciec pije od młodych lat i tu jest to samo. Nie wiem co mam robić, estydzę sie tego bardzo , ale juz nic nie pomaga, grożba ani prośba. Mamy troje wspaniałych dzieci , starszy syn też juz nie może znosic jak ojciec wraca pijany. Wstyd mi przed rodzina i sasiadami. Co robić?
Jestem corka 57 letniego alkohlika, aktualnie jest on po odwykowym leczeniu, zaszyty i spożywa już nawet denatrurat.
Tyle krzywd wyrzadzil nam w zyciu, że szkoda mi tu opisywac wszystkiego, powiem tylko że okrada nas do dzis bo wynosi z domu wszystko co sie da i sprzedaje zeby miec na alkohol. Upadl juz bardzo nisko, tylko pytanie kiedy to sie wszystko skonczy???
Mama dzwiga jego ciezar kosztem swojego zdrowie, aktualnie jest po 2 zawalach i po bajpasach a cukrzyca odbiera jej oczy.
Ojciec nie pracuje od 15 lat i sadze ze juz w zyciu do pracy nie pojdzie. Pytanie gdzie twki przyczyna jego picia?
Dlaczego nas tak krzywdzi?? Ile jest w stanie zniesc ludzka psychika??? Mama jest mi najdrozsza bo juz nie moge patrzyc jak on ja niszczy
Probuje jej pomoc ale juz nie daje rady... Moze ktos mi podpowie jak ratowac te sytuacje???
Ktos
Witam,chciałabym po krótce przedstawić swoją historie.Moj ojciec jest alkoholikiem od wielu,wielu lat.Obraz zataczajacego sie ojca,bełkoczącego,tworzacego awantury,szukajacego alkoholu,nie wracajacego na noce do domu - towarzyszyl mi od kiedy tylko pamietam.Ojciec pracował,matka nie.Ojciec zawsze ja ograniczal.Matka sie załamała,widze to przy kazdym jej ruchu,jest złamana wewnetrznie.To nie jest zycie,to egzystencja i powolne umieranie.Kiedys kobieta z werwą-teraz znerwicowana szukajaca we mnie oparcia i pocieszenia...Ojciec w ostatnich 5/6 latach odbył 2 odwyki i dwukrotnie był na esperalu.Przed ostatnim zaszyciem stracil prace-przez alkohol wlasnie.Po tym się zalamał,ale w pore udało sie zareagowac i ojciec sie "zaszył" na rok.Gdyby nie to,watpie czy by teraz zyl.Ma bardzo slaby charakter,nie potrafi sobie poradzic z otaczajacą go rzeczywistoscia,bardzo szybko sie poddaje i ucieka w alkohol.Pierwszy raz od 40 lat przesiedzial caly rok w domu,bez pracy,bo z tym zawsze ciezko,tym bardziej gdy ma sie juz 60lat.Ja jestem ich jedynym dzieckiem,ktore studiuje daleko od rodzinnego domu,prawie 400km.Ojciec po nowym roku liczyl na prace,jednak cos nie wyszlo-znowu.Znowu sie zalamal-wrócił do picia.Zaczyna sie od piw,sprobowal alkoholu po roku abstynencji wiec już popłynie i bedzie coraz gorzej,wiem to.Wiem ze wszystko ma zwiazek z brakiem pracy i pieniedzy.Ale z drugiej strony - brak mu chęci przetrwania najgorszego okresu i nie poddawania się.Czy coś da się zrobić JESZCZE w takiej sytuacji ?Bo mowiac szczerze,ja widze juz tylko czarny scenariusz... To jedna kwestia.Nastepna : ja.Wracaja do mnie obrazy z dziecinstwa,ojca-alkoholika i wszystkich zlych przezyc.Potrafiłam o tym snic nawet kiedy ojciec nie pil,nawet kiedy jestem daleko poza domem.Jestem bardzo nerwowa,przewrazliwiona,czasem nawet dopatruje sie w swoim zachowaniu checi odizolowania sie od spoleczenstwa.Jestem dzieckiem alkoholika i chyba nie potrafie sobie z tym poradzic.Nie stac mnie na terapie,choc chyba bardzo tego potrzebuje.Co robic kiedy brak jakichkolwiek pozytywnych perspektyw na przyszlosc?
witam cię serdecznie!!!!terapia dla dorosłych dzieci alkoholików a do takich z pewnością należysz nie musi być płatna.powinnaś udać się w mieście gdzie studiujesz do najbliższej poradni uzależnień i tam z pewnością pracownicy udzielą ci wskazówek co i jak dalej.jeśli nie masz możliwości sprawdzenia adresu takiej placówki to podaj w jakim mieście ja sprawdzę i podam ci adres.piszesz "Co robic kiedy brak jakichkolwiek pozytywnych perspektyw na przyszlosc? poprzez ten wpis już robisz dużo szukasz pomocy. a przezdewszystkim już zrobiłaś bardzo ważny krok oderwałaś się od tego wszystkiego wybierając studia 400 km od domu.teraz potrzebujesz sama mocno stanąć na nogi a uwierz dzięki terapii jest to możliwe.ja jestem żoną pijącego alkoholika i też widziałam wszystko tak jak ty w czarnych kolorach,(mam na myśli swoje życie) chciałam zniknąć.bardzo dużo pomogła mi terapia chociaż całej nie przeszłam z braku czasu. teraz widzę sens w swoim życiu lubię je, chociaż nie zawsze jest łatwo, mąż dalej pije.dzięki terapii zrozumiałam że tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie i tylko za swoje życie. nikt za mnie go nie przeżyje i że tylko odemnie zależy czy będę szczęśliwa czy nie. polubiłam siebie i o siebie w końcu zaczęłam dbać.nauczyłam się rozpoznawać swoje potrzeby i wybieram to co dla mnie jest dobre. życzę ci powodzenia i wytrwałości w rozpoczęciu terapii.naprawdę warto!!!!!! edyta
Witam.. nie wiem dlaczego to pisze ale już chyba sobie nie daje rady..Odkad pamietam moja mama pije, kiedys to bylo sporadyczne, teraz potrafi pic nawet przez tydzien. Mam prawie 18 lat. i jestem najmlodsza z rodzenstwa. W domu kazdy tym sie przejmuje ale nikt nic nie robi, kazdy olewa, stara sie nie zwracac uwagi na nią.. Nikt nie potrafi nawet ze mna porozmawiać o tym. Zawsze musze radzic sobie z tym sama.. Mama pije, tato też od czasu do czasu wypije.. Brat zaczał pic teraz i pije naprawde duzo i długo... Dwóch braci jest okej.. Juz z tym ze matka pije to sie pogodziłam..chyba. Mimo to okropnie to przezywam. Straszne jest to ze pije np 3 dni a potem trzezwieje i wszyscy udaja ze jest okej.. Zdarzały sie okropne sytuacje w moim domu,ktorych nie chcialabym pamietać.. Co prawda mama raz czy dwa szukała pomocy,jakies spotkania itp.. Ale nic sie nie zmieniło . Najgorsze jest to ze przez to mam zrujnowana psychike i nie radze sobie z własnym zycie. Mam wspaniałych przyjacioł ktory znaja moja sytuacje a mimo to czuje sie dziwnie "samotna" .. Kilka razy chciałam sie zabić... Czasem juz nawet mysle ze lepiej gdyby to mama umarła... ale to az nie dorzeczne. :< Strasznie to wszystko mnie przytłacza.. Mam zamiar powiedizeć mamie , ze jesli cos nie zrobi z tym to ja sama podejme kroki i np pojde sama do psychologa,bo juz sobie nie daję rady.. Narazie musze poczekac az wytrzezwieje bo dzisiaj jest pijana i w sumie dziś tez byłam na skraju załamania się ale naszczescie bliska mi osoba,przyjechała, porozmawiała , po prostu była... Co mam robić ? Jak dalej sobie radzic? Ktoś kiedys powiedział mi,ze bede miec wspaniała własną rodzine a mi sie wydaje ze ja również się stoczę..
Wydaję mi się,że powinnaś skorzystać z pomocy psychologa. Jesteś młodym człowiekiem, a przebywanie z alkoholikiem wykańcza psyche. Ja mam męża alkoholika. Moja córka 2 lata temu wyprowadziła się z domu(ma 23 lata). Do tego czasu kiedy mieszkała z nami ciągle była znerwicowana ( ja też). Jak się wyprowadziła zupełnie inna dziewczyna!!!!!
Nie chodzi mi o to żebyś wyszła z domu, ale żeby ktoś powiedział Ci jak żyć. Nie myśl, że sie stoczysz ( to głupie). Jeśli widzisz, że źle robi matka- to już twój sukces, Staraj się nie nasladować jej. Zycie jest takie piękne. Daj sobie szansę. Ja mieszkam z alkoholikiem, a i tak uważam, że się nie dam. Mam swoje marzenia, pracę (ty szkołę) i trzeba dalej iść.
Nie zważaj na to co robią inni. Współczuj im, (alkoholikom).Pomagaj. Ale nie daj się wplątać w taki los. Bądź twardzielem. Taki jest Świat..... Pozdrawiam Agnieszka
Nigdy nie myśl że też się stoczysz : pamitaj:
"Uważaj na swoje myśli, stają się słowami.
Uważaj na swoje słowa, stają się czynami.
Uważaj na swoje czyny, stają się nawykami.
Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem.
Uważaj na swój charakter, on staje się Twoim losem."
hej przeczytalam twoją wiadomość i najbardziej wzielam pod uwage twoje ostatnie słowa ... moja mama tez pije cale moje zycie jestem od ciebie troszeczke starsza bo tylko 3 lata ale wiem z własnego doswiadczenia ze nie musisz byc taka jak twoja mama ja swojej tez nie umialam pomoc ale zarzeklam sie i kiedy skonczylam 18 lat powiedzialam jej prosto w oczy ze nigdy nie dopuszcze żeby moje dziecko cierpialo tak jak ja teraz mam męża i córeczke i wiem ze ona jest w moim życiu najważniejsza ze mam dla kogo żyć śmierć nie jest żadnym rozwiązaniem ty nie robisz krzywdy matce tylko sobie a czy jej zachowanie jest warte twojego życia masz prawo być szczęśliwą mieć rodzine dzieci wiadomo ze nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli ale takie jest życie musimy zmierzyc sie z problemami ktore los nam zgotował .... nie mozesz myslec ze bedziesz taka jak matka jest wiele osob ktore maja problem w domu z alkoholikami ale dzielnie sobie radza z tym i moze nie sa w stanie im pomoc bo to nie jest latwe bo przede wszystkim to osoba uzależniona musi chcec się leczyc bo inaczej ta sytuacja ciągle bedzie sie powtarzac i mimo tego co się dzieje u nich w domu wychodza na dobrych ludzi nie chca popelniac ich bledow jesli kiedys zauwazysz ze zaczynasz miec problem z alkoholem przypomnij sobie chwile i zastanow sie czy chcesz zyc tak samo ale myślę ze jesteś osobą bardzo inteligentną i nie popelnisz tych bledow masz cale życie przed sobą i nie mowie ze bedzie latwo ale napewno dasz sobie rade naważniejsze zebyś mi ła tych przyjaciół ktorzy cię wspierają i rozumieją znajdź sobie cel w życiu i pokaż wszystkim ze dasz rade ze jesteś dzielna i nie musisz życ tak jak oni moja matka zawsze nawet teraz mi mowi ze rozejde sie z mezem ze oddam dziecko tak jak ona mnie ale ja wiem ze tak nie bedzie i mimo tego ze ona tak widzi moją przyszlość ja się z nią nie zgadzam tylko jej powtarzam ze to ze ona sobie tak pościelila nie znaczy ze i ja mam tak żyć teraz wiem ze zazdrości mi tego co razem z mężem zbudowaliśmy ale gdyby byla inna rownież mogla by tak miec ... tak że trzymaj sie kochana i pamiętaj o tym co ci powiedziałam ciepło pozdrawiam :)
zglos sie do dzielnicowego niech on wystosuje pismo do Gminna komisja do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych, pewnie to potrwa dlugo ale lepiej to niz nic. w miedzy czasie napisz pismo do prokuratury z wnioskiem o leczenie przymusowe, jesli chcesz to napisz do mnie na miala postaram sie pomoc cos naskrobac.
witam cie ja mia,,,,,lam podobny problem tylko muj maz nie wyzywał nas ale lezał po dwa tygodnie w domu znosiłam to ale powiedziałam koniec wziełam pieniadze i zawiozłam na kolska i zostawiłam na 3dni wrucił i tydzien i znuw pił to znuw na kolska powiedziałam koniec tego teraz nie pije. Ale nie moze cie wyzywac i dzieci dzwon na policje jak pije złuz papiery o rozwod zawsze na pierwszej sprawje mozna isc na ugode ale pokarz ze nie zartujesz ja tez tylko muwiłam a to nic nie da to musza byc czyny masz małe dzieci chcesz zeby synowie po tacie tak traktowali kobiety zony i swoje dzieci lepiej pszerwac to teraz zgłos do dzielnicowego powiec jaka sytuacja i co masz zrobic o pszymusowe leczenie on ci powie, a jak sie nie stawi to policja go doprowadzi nie boj sie bo zrobisz dziecio kszywde i sobie a dzieci jak maja miec takiego ojca co ich wyzywa to lepiej im bendzie bez niego on nie martwi sie o was czekanie ze bendzie nic nie załatwi wieze w ciebie i powiec o tym rodzicom nie ukrywaj tego oni musza wiedziec bedziesz musiała to twoj rodzice to ty masz sie wstydzic za niego co ludzie powiedza to nie ty pijesz a co powiedza jak nie powiesz to powiedza ale gupia pijaka kryje