Heroina za darmo. Nie, dziękuję

Duński eksperyment z darmową heroiną dla narkomanów nie wypalił. Większa część z uzależnionych uznała pomoc za ograniczenie wolności.

Od 10 miesięcy ok. 300 uzależnionych od narkotyków dorosłych Duńczyków nierokujących żadnej nadziei na wyleczenie może zgłaszać się dwa razy dziennie do jednej z pięciu klinik medycznych w Danii po dawkę narkotyku. Zamiast więc martwić się od rana, skąd wziąć pieniądze na działkę albo gdzie ją sobie zaaplikować, jedyną troską uzależnionych jest teoretycznie znalezienie się w okolicach jednej z wytypowanych klinik. I grzeczne stawienie się o określonej porze w gabinecie.

Czeka tam na nich diamorfina, czyli farmaceutyczna wersja heroiny, ciepła strawa i opieka lekarska. Wszystko finansowane z ubezpieczeń społecznych, czyli kieszeni podatnika. Narkotyk przyjmują pod nadzorem lekarza - w dawkach, które nie zagrażają ich życiu. Gdyby nagle zasłabli albo poczuli się gorzej, kierowani są na badania bądź do szpitalnego łóżka.

Ten pionierski w Skandynawii program przeforsował ponad dwa lata temu prawicowy rząd przy pełnej akceptacji lewicowej opozycji. Za opowiedziała się nawet mało postępowa Duńska Partia Ludowa, którą trudno podejrzewać o litość wobec narkomanów. A jednak nawet oskarżeni o ksenofobię populiści doszli do wniosku, że koszty, także społeczne kontrolowanej dystrybucji heroiny są mniejsze niż problemy, jakie wywołują narkomani na głodzie - czyli napędzana narkotykowym głodem przestępczość, prostytucja, śmierć z przedawkowania. Jeśli chodzi o statystyki w tym ostatnim przypadku, w 2008 r. Dania była rekordzistą w Europie Zachodniej.

Niespełna rok po wprowadzeniu w życie eksperymentu z darmową heroiną okazało się, że nie przyniósł on do końca spodziewanych rezultatów. Jak doniósł kilka dni temu duński dziennik "Politiken", z programu skorzystało ledwie 80 z 300 wytypowanych do niego narkomanów. Gazeta zasugerowała, że ponieważ zainteresowanie darmową heroiną jest niewielkie, może warto zastanowić się, czy nie zrezygnować z programu, którego koszt oszacowano na 70 mln koron duńskich rocznie (ok. 36 mln zł).

Dlaczego więcej niż połowa potencjalnych beneficjentów wypięła się na darmowe narkotyki? - Wielu uzależnionych uznało program za ograniczenie wolności osobistej - tłumaczy "Politiken" Peter Ege z władz stołecznej Kopenhagi. Eksperci dodają, że ludziom żyjącym często poza głównym nurtem społeczeństwa trudno było zaakceptować szpitalny dryl i kontrolę nad ich życiem. Prawdopodobnie większość z tych, którzy nie skorzystali z darmowej heroiny, zdobywa ją po staremu, przepuszczając oszczędności, kradnąc bądź prostytuując się.

A jeszcze w czerwcu ubiegłego roku wydawało się, że eksperyment skończy się wielkim sukcesem. W duńskich mediach dominował entuzjastyczny ton. Gazety donosiły, że do kliniki w Kopenhadze, pierwszej, która otworzyła podwoje przed uzależnionymi, przychodzi regularnie ponad 20 narkomanów (była przygotowana na przyjęcie 120). A ze wstępnych policyjnych statystyk wynikało, że wśród narkomanów zmalała liczba przestępstw i przypadków zmuszania do prostytucji. - Chodzi o to, by te całkowicie uzależnione od narkotyków osoby nie wchodziły na ścieżkę przestępczą. Odwyk nie jest dla nich realną perspektywą - tłumaczyła wówczas dr Anne Mette Doms z nadzorującego opiekę zdrowotną w Danii narodowego urzędu ds. zdrowia.

Choć w duńskiej prasie długo przeważał hurraoptymizm, już w połowie zeszłego roku pojawiły się pojedyncze głosy krytyczne. Jorgen Kjaer z jednego ze stowarzyszeń osób sięgających po narkotyki przestrzegał, że pomysł, by narkomani przychodzili grzecznie dwa razy dziennie siedem dni w tygodniu do szpitala, jest chybiony. - Musielibyśmy żyć jak zombi, bez możliwości wykonywania jakiejkolwiek pracy, kontynuowania nauki czy czasu na hobby - tłumaczył.

Eksperci przestrzegają, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków z tego, że nie wszyscy wytypowani narkomani zgłaszają się do szpitali. - W żadnym wypadku nie można powiedzieć, że program zakończył się fiaskiem, bo bardzo skorzystali z niego ci, którzy regularnie przychodzą do kliniki - mówi "Gazecie" dr Mads Uffe Pedersen, ekspert od uzależnień z uniwersytetu w Aarhus. Jego zdaniem program nie zasługuje na to, by go skreślić. - Skoro osoby uzależnione twierdzą, że konieczność chodzenia do szpitala ogranicza ich wolność osobistą, to może program trzeba nieco zliberalizować - zastanawia się głośno. Wszystko zależy od polityków, a w Danii nie ma ostatnio dobrego klimatu do liberalnych posunięć.

Oceń treść:

Average: 9.5 (2 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

ale z drugiej strony, co najbardziej odstrasza ludzi od heroiny? - perspektywa żywota narkomana heroinisty

Anonim (niezweryfikowany)

 

Żaden strach przed najbardziej nawet upodlającymi warunkami życia nie odwiódł heroinistów od ich specyfiku tak skutecznie jak zrobiła to legalizacja dopalaczy:

 

http://wyborcza.pl/1,76842,8479865,Dopalacze_to_powazny_problem_rowniez_...

 

>>Liczba osób w wieku 18-24 lata leczonych z uzależnienia od heroiny czy kokainy w ostatnim roku znacznie spadła. Powód - dopalacze są tańsze i można je kupić legalnie.<<

 

Poważny problem. Dla handlarzy heroiną i dla polskich dziennikarzy.

Anonim (niezweryfikowany)

dopalacze srodkiem ktory pozwala odciac sie od heroiny i kokainy - czyli wiadomka syf najgorszy

 

tyle, ze nikt nie bierze pod uwage, ze dopalacze to jeszcze wiekszy syf

 

I CHUJ BLEDNE KOLO

Anonim (niezweryfikowany)

Poczytaj sobie o podobnym rozwiązaniu w Zurychu w Szwajcarii - tam nikt nie musiał się umawiać na jakąś godzinę i wypaliło! Nie słyszałem o innym kraju, w którym byłby taki sukces w walce z heroiną jak w Szwajcarii.

Anonim (niezweryfikowany)

Szkoda, Dania to jedyny kraj skandynawski, który ma odwagę potraktować poważnie ideę redukcji szkód. Mógłby zainspirować do tego inne kraje Północy.

Anonim (niezweryfikowany)

głupki

 

dostają za free

 

i narzekają że niby "ograniczenie wolności"

 

żadne ograniczenie po prostu KULTURA :)

Anonim (niezweryfikowany)

Musielibyśmy żyć jak zombi, bez możliwości wykonywania jakiejkolwiek pracy, kontynuowania nauki czy czasu na hobby.

To że niby normalnie mają ca to wszystko czas? A nie przypadkiem dzień w dzień jedynie kołują się na kasę a wszystko inne poza zaćpaniem mają w dupie? Chociaż może "mit" narkomana z dworca jest faktycznie mitem. Nie, jednak nie chce mi sie w to wierzyć.

 

Znająć życie koment nie pojawi się... bo przecież to sajt for fridom.

Anonim (niezweryfikowany)

chodzi zioą o to, że zakładając dwa razy dziennie wizyte w szpitalu, mozesz zapomniec o normalnym zyciu. nie ze teraz jest normalne, ale na pewno nowy dunski pomysl slabo pomaga unormowac zycie, czyli to co program zakladal - opiekujemy sie narkomanem tak, aby byl zwyklym obywatelem a nie k.../przestepca. moze i nie musza byc k.../przestepca, ale do normalnej pray tez nie pojdzie.

Anonim (niezweryfikowany)

 

W Szwajcarii pomysł z medyczną heroiną dla uzależnionych się udał.

 

Tylko chyba tam po prostu uzależniony dostaje dzienną dawkę na receptę. Duńczycy zbytnio chcieli upaństwowić życie uzależnionych (z tym szpitalem).

Anonim (niezweryfikowany)

od heroiny, skonczyłem na dopalaczach

Anonim (niezweryfikowany)

Ach ci herioniści, jak oni miłuja wolnośc... Takie bzdury to faktycznie tylko w koszernej gazecie dla połmózgów mozna znaleźć.

Anonim (niezweryfikowany)

W Polsce też było by "nie, dziękuję".

Mało się słyszy że ktoś sobie zaprawił.

Kiedyś taaaak...ale dziś Polaków biorą dopalacze, amfetamina która stała się w Polsce królową narkotyków, mefedron.

 

 

 

Zajawki z NeuroGroove
  • Bieluń dziędzierzawa
  • Retrospekcja

 

Mój wpis z wątku o bieluniu


Bielunia jadłem wielokrotnie, głównie w zamierzchłych czasach szkoły średniej, ale też kilka razy później. Nie był to nasz rodzimy Bieluń dziędzierzawa, a ten często spotykany jako kwiat ozdobny, sadzony w donicach, drzewiasty bieluń z pięknymi, długimi kwiatami. Zawsze jadłem liście, a nie kasztany i mimo to działał.

 

Opowiem moją najlepszą jazdę. Cieszę się, że mam takie wspomnienie w pamięci, niemniej jednak bielunia nikomu nie polecam.

  • alfa-PVP
  • Katastrofa

noc po ciężkiej tułaczce i śnie na ławce, zmęczenie, chęć jak najprędszego powrotu do domu i doprowadzenia się do porządku, jedno wielkie nieporozumienie po prostu

Maj 2015, istna tragedia. Dostałam od jakiegoś gościa na bilet do domu, ale kierowca w autobusie nie miał jak wydać, więc musiałam kupić dwa, w związku z czym znowu mi brakowało tych 2zł na pociąg. W kieszeni paczka z ostatnim papierosem, zapalę sobie pod dworcem i poszukam wzrokiem ofiary, która byłaby chętna dorzucić mi się do tego nieszczęsnego biletu. Łowy przerwała mi jakaś starsza pani chcąca się dowiedzieć co nieco o historii miasta, w którym się znajdowałyśmy, ale niestety nie mogłam jej w tym pomóc, bo nasza wiedza na ten temat była raczej zbliżona do siebie.

  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

Pozytywne nastawienie psychiczne, ekscytacja zbliżającym się tripem i niecierpliwość, lekceważenie opisywanej przez ludzi charakterystyki tripa. Dawka grzybów zażyta na pusty żołądek. Sesja solo - w małym mieszkaniu kawalerce z pokojem i łazienka, uprzednio posprzątanym i przygotowanym. Kontakt z ludźmi przez telefon komórkowy po zażyciu, ale przed właściwym tripem. Noc, sierpień.

Moja pierwsza próba grzybami psylocybinowymi zaczęła się od konsumpcji tychże o 20:30. Zjadłem trzy gramy suszonych grzybów. W smaku wydały mi się podobne do pieczarek, ale bardziej gorzkie. Przeżuwałem je i gryzłem może 5 minut, aż rozdrobniłem cały materiał na rozmiękczoną od śliny papkę, którą następnie połknąłem. Położyłem się na łóżku i zasłoniłem okno (na zewnątrz właśnie zachodziło słońce), włączyłem muzykę, jakiś delikatny popowy chłam, oszczedzając lepsze kawałki na trip. Przez pierwsze kilkanaście minut wymieniałem SMS'y z ludźmi i nie działo się nic ciekawego.

  • Dekstrometorfan
  • Metoksetamina
  • Tripraport

Sam w pustym domu, własny pokój. Pełen komfort psychiczny

 

Słowem wstepu

Dość już dawno nie udało mi się naćpać dysocjantami. Lubię tą grupę narkotyków, ale ostatnimi czasy potrzebuję do pełnego zdysocjowania się dobrych warunków. Warunki w końcu się znalazły, znalazła się i paczka acodinu. Zazwyczaj wsuwam sobie 2, ale tym razem postanowiłem uskutecznić wzmacnianie dysocjantu dysocjantem. Testowałem już ten miks, jednak w zbyt dużych dawkach - totalna amnezja. Miałem nadzieję, żetym razem stosunek faza/pamięć będzie nieco lepszy.

randomness