Chcą leczyć raka... tytoniem

Liście rakotwórczego tytoniu mogą stać się składnikiem szczepionki, która ma zwalczać jeden rodzaj nowotworu - chłoniaka nieziarniczego guzkowego - informuje BBC.

Alicja

Kategorie

Źródło

wp.pl

Odsłony

1729
Liście rakotwórczego tytoniu mogą stać się składnikiem szczepionki, która ma zwalczać jeden rodzaj nowotworu - chłoniaka nieziarniczego guzkowego - informuje BBC. To naprawdę niezła technologia. I jednocześnie jest bardzo ironiczne, że można by zrobić lek na raka z tytoniu - twierdzi Dr Ronald Levy z Uniwersytetu Stanford w Kalifornii. Brytyjscy eksperci twierdzą, że pomysł może być "ekscytujący", ale potrzebne są jeszcze badania w tej kwestii. Naukowcy używają liści tytoniu, żeby uzyskać chemiczne przeciwciała dla komórek, które są odpowiedzialne za rozwój nowotworu. Te przeciwciała są podawane chorym, żeby wzmocnić ich system immunologiczny, by mógł zwalczać chore komórki. Jeśli eksperyment się powiedzie, ciało chorego mogłoby rozpoznawać komórki z nowotworem i niszczyć je. Ponieważ jednak każdy pacjent ma inne przeciwciała, musiałyby one być szybko produkowane, gdy już diagnoza zostanie postawiona. Podobne eksperymenty robiono z komórkami zwierzęcymi i wyniki nie były jednoznacznie pozytywne.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Bad trip
  • Grzyby halucynogenne

Ostatnimi czasy dość często używałem substancji takich jak 4-HO-MET czy 25C-NBOMe, zawsze w towarzystwie, choć nigdy lekkomyślnie. Gdy po tych "zabawach" sięgnąłem po grzyby, okazały się działać słabiej niż zawsze, dlatego postanowiłem zrobić przerwę od psychodelików. Przy okazji obiecałem sobie również nigdy więcej nie używać substancji psychoaktywnych laboratoryjnego pochodzenia i korzystać wyłącznie z darów natury. Akurat tak się złożyło, że w trakcie tej przerwy rozstałem się ze swoją jedyną kobietą, co było dla mnie ogromnym ciosem. Od jakiegoś czasu myślałem o grzybach, wydawało mi się, że jestem już gotowy. I tak mnie tchnęło, akurat w najgorszy dzień, kiedy byłem najbardziej przybity i zdewastowany emocjonalne, żeby odbyć podróż. Wiedziałem, że S&S wykluczają cokolwiek pozytywnego, co mogłoby się zdarzyć podczas tripu. Mimo wszystko, postanowiłem sobie dokopać, spróbować coś zrozumieć, obrać nową drogę, a przede wszystkim stawić czoło największemu bólowi w najbardziej niesprzyjających warunkach. Stało się. Wieczorem, w swoim pokoju, zjadłem 4g suszonych łysiczek. Nigdy wcześniej nie przekraczałem 2,5g. Z głośników rozbrzmiewały Carbon Based Lifeforms, jako tło podróży.

Łysiczki skonsumowałem około godziny 23, w postaci proszku zapitego wodą, zmielone wcześniej w młynku do kawy. Zwykle pierwsze efekty działania grzybów odczuwam po 25-30 minutach. Tym razem początkowa fala otarła się o mnie po niecałych dziesięciu. Już wtedy wiedziałem, że będzie to coś nietypowego, wcześniej mi nieznanego. Kolejne 10' było podsycaniem ciekawości, wzrastaniem podniecenia nowym doświadczeniem. Minęło 25 minut od konsumpcji, a ja miałem już dość. Musiałem bezpowrotnie wyłączyć muzykę.

  • Powój hawajski


substancja: ipomea violacea w liczbie 7 nasion.

doświadczenie: lsa, mj, dxm

set&setting: idealnie, jesteśmy na wakacjach nad jeziorem, łono natury, ciepło, pełen pozytyw.





Postanowiłyśmy jeść powój; ja i dwie moje koleżanki. Jako że był to 'pierwszy raz' dla nich obu, zjadły po 5. Jak zwykle strasznie drażnił mnie smak nasion, w moim odczuciu są obrzydliwe, więc wrzuciłam je do gorącej chińskiej zupki, przez co prawie nie czułam smaku.

  • MDMA (Ecstasy)

nazwa substancji: ecstasy, drops, piguła, zwał jak zwał.



poziom doświadczenia użytkownika: hmm, no będzie pod 20-30 razy w ciągu 3-4 lat. Inne doświadczone: marihuana, LSD, feta, grzyby, DXM; mniej ważne mieszaniny prochów.