Psychodeliki pomogą nam umierać bez strachu?

Badania pokazują, że psychodeliki mają ogromny potencjał jako leki mogące pomóc zaakceptować śmierć i ułatwić proces umierania.

Badania pokazują, że psychodeliki mają ogromny potencjał jako leki mogące pomóc zaakceptować śmierć i ułatwić proces umierania.

Ostatnie słowa Aldousa Huxleya - cenionego pisarza i filozofa brzmiały "100 mikrogramów LSD, i.m." [i.m. - domięśniowo - red.]. Żona Huxleya, Laura, postąpiła zgodnie z jego życzeniem i autor Nowego Wspaniałego Świata, z magicznymi cząsteczkami doktora Alberta Hofmanna w swoich synapsach, przestąpił próg życia i śmierci - udał się w stronę Białego Światła.

Inspiracją do ostatniej podróży byli dla Huxleya pionierzy naukowych rozważań nad LSD, prowadzący swoje badania z terminalnie chorymi ludźmi. Jednakże związek pomiędzy doświadczeniem psychodelicznym, a doświadczeniem umierania, śmierci i powtórnych narodzin jest niemal tak stary, jak ludzkość.

We współczesnej kulturze również istnieje wiele związków pomiędzy tymi dwoma pojęciami - to nie przypadek, że jeden z najbardziej znanych zespołów reprezentujących rocka psychodelicznego nosi nazwę The Grateful Dead [przyjemna/wdzięczna śmierć - red.].

Jedne z najbardziej cennych i obiecujących badań, jakie zostały przeprowadzone na polu psychiatrii i neurologii z użyciem narkotyków psychodelicznych, to badania w dziedzinie pomocy śmiertelnie chorym. Przykładem są badania czeskiego psychiatry - Stanislava Grofa i jego kolegów ze Spring Grove State Hospital w Baltimore nad terminalnie chorymi, dostarczające nam przekonujących dowodów na to, że doświadczenie psychodeliczne może być bardzo korzystne dla ludzi w końcowych etapach ich życia.

Pracując w latach 1967-1972 z nieuleczalnie chorymi na raka pokazali oni światu, że terapia LSD połączona z psychoterapią może złagodzić objawy depresji, napięcia, niepokoju, uregulować rozstrojony sen, usunąć u chorego uczucie odsunięcia się od świata, a nawet uśmierzyć ból odporny nawet na ciężkie leki opioidowe. Niebagatelne znacznie ma również fakt, że LSD poprawia komunikację pomiędzy chorymi, a ich bliskimi.

Biorąc pod uwagę fakt, że strach przed śmiercią i umieraniem jest najbardziej powszechnym ze wszystkich ludzkich doświadczeń, że śmierć bliskich powoduje więcej cierpienia, niż cokolwiek innego, oraz, że śmierć wydaje się być nieuniknioną, naturalną koniecznością, może być dobrym pomysłem zwrócenie uwagi na to, czego naukowcy dowiedzieli się o tym, jak psychodeliki mogą pomóc nam ułatwić proces umierania.

Tybetańska Księga Umarłych - religijny podręcznik o tym, jak poruszać się w przestrzeni poza ciałem, czytany umierającym buddyjskim mnichom, również znany jest ze swojego niesamowitego związku z doświadczeniem psychodelicznym. W istocie, pierwszy podręcznik podróży z użyciem LSD - Doświadczenie psychodeliczne - oparty jest na interpretacji Tybetańskiej Księgi Umarłych dokonanej przez psychologów: Timothy'ego Leary'ego, Richarda Alperta (Ram Dass) i Ralpha Metznera.

Wielu ludzi wierzy, że doświadczenie psychodeliczne nie tylko daje nam wgląd w to, co dzieje się tuż po śmierci, ale także faktycznie do pewnego stopnia modeluje lub symuluje życie po śmierci.

Badania psychiatry, Ricka Strassmana, przeprowadzone na Uniwersytecie Nowego Meksyku z użyciem potężnego narkotyku psychodelicznego - DMT (występującego również naturalnie w ludzkim mózgu), oraz prace lekarza Karla Jansena z dysocjacyjnym psychodelikiem - ketaminą, mogą przedstawiać dowody na pewnego rodzaju biochemiczne i psychologiczne zmiany zachodzące w ludzkim mózgu w momencie śmierci.

Narkotyki te mogą symulować pewne ważne cechy doświadczenia bliskiego śmierci. Kiedy zapytałem Ricka Strassmana, jakie jest jego zdanie na temat związku DMT z doświadczeniem śmierci, odpowiedział: - Sądzę, że poziom DMT podczas śmierci wzrasta w związku ze stresem spowodowanym umieraniem i pośredniczy w występowaniu niektórych psychodelicznych aspektów tego stanu.

Kiedy jeden z późniejszych badaczy LSD, Timothy Leary, dowiedział się, że umiera na raka, stwierdził, że jest podekscytowany i pozytywnie wstrząśnięty faktem, że rozpoczął obcowanie z największą tajemnicą ludzkiego życia. Leary spędził ostatni rok swojego życia na świętowaniu i kontakcie z mediami, naprawdę radując się, mimo swojej choroby.

Wielu ludzi w historii próbowało umrzeć z godnością, spokojem, lub podchodząc do śmierci, jak do duchowego przebudzenia. Innowacyjnym i godnym podziwu pomysłem Timothy'ego było uczynienie z własnej śmierci czegoś zabawnego i ekscytującego. Miałem szczęście, że mogłem spędzić czas z Timem podczas, gdy umierał i doświadczyłem, jak odważnie i radośnie wykorzystać swój proces umierania do zmiany postrzegania śmierci w naszej kulturze. Tim powiedział mi, że należy podejść do śmierci tak samo, jak do doświadczenia psychodelicznego, ze szczególnym uwzględnieniem set&setting. Zasugerował przekraczanie progu życia w otoczeniu muzyki i sztuk pięknych, miłości rodziny i przyjaciół, kwiatów, kadzideł i świec.

Moja dobra przyjaciółka, Valerie Corral, współzałożycielka jednego z najbardziej liczących się i odnoszących polityczne sukcesy stowarzyszeń na rzecz medycznej marihuany, Santa Cruz Wo/Men's Alliance for Medical Marijuana (WAMM) spędza wiele czasu z umierającymi. Podobnie jak Grof i Leary, Corral także walczyła o zmianę naszego postrzegania śmierci i formy, w jakiej hospicja wykorzystują marihuanę - nie tylko jako lek, który znosi do pewnego stopnia medyczne objawy choroby, ale także ze względu na jej zmieniające umysł właściwości, potencjał w transformacji psychicznej i duchowej.

Śmierć jest najtrudniejszym doświadczeniem, jakiemu trzeba stawić czoła w życiu - zaakceptować to, że jesteśmy tutaj tylko na chwilę. Większość ludzi z powodzeniem przez większość życia ignoruje ten oczywisty fakt, ale wydaje mi się, że ważnym jest, by pamiętać, że każda chwila naszego życia jest bardzo cenna. Być może po śmierci czekają na nas nowe, wspaniałe i wieczne przygody. Po doświadczeniu potężnych, zmieniających umysł głębokich stanów psychodelicznych trudno jest mi uwierzyć, że świadomość kończy się w momencie śmierci. Ale oczywiście może być to tylko wspaniałe złudzenie.

Jednakże, pomijając nawet ukrytą w nas tajemniczą, metafizyczną prawdę dotyczącą ostatecznego źródła świadomości, sam proces umierania wydaje się być złagodzony doświadczeniem psychodelicznym. Tak więc wszyscy możemy być wdzięczni za to współczesnej medycynie i cieszyć się, że powróciła ona do tych obiecujących metod terapii. Obecnie prowadzone są badania mające ukazać, jak LSD i psylocybina (psychoaktywny alkaloid "magicznych grzybów") mogą pomóc osobom w zaawansowanym stadium raka, czy śmiertelnie chorym.

Na Uniwerytecie Nowego Jorku naukowiec Stephen Ross prowadzi obecnie badania nad psylocybiną, aby sprawdzić, czy może się ona przyczynić do zmniejszenia lęku u umierających. 26 maja 2011 roku ostatni pacjent pierwszego klinicznego badania nad LSD od trzydziestu pięciu lat zakończył sesję psychoterapeutyczną.

Multidisciplinary Association for Psychodelic Studies (MAPS) sponsoruje rozpoczęte w 2008 roku badania prowadzone przez szwajcarskiego psychiatrę Petera Gassera. Mają one miejsce w Szwajcarii, gdzie w 1943 roku LSD zostało odkryte przez Alberta Hofmanna. Zbadano, jakie efekty przynosi terapia z użyciem LSD w zwalczaniu niepokoju związanego z chorobą zagrażającą życiu. W badaniu uczestniczyło dwunastu pacjentów w zaawansowanym stadium raka i innych chorób. Chociaż dane z tego badania nie zostały jeszcze w pełni przeanalizowane, to według Gassera wyniki są obiecujące. Wcześni badacze odkryli, że LSD ma niesamowitą zdolność pomocy ludziom w przezwyciężeniu strachu przed śmiercią i jest to chyba głównym czynnikiem sprawiającym, że lek ten może być tak przydatny dla ludzi stających twarzą w twarz ze śmiercią.

Filozof Ram Dass, spytany, czy jest coś, czego psychodeliki mogą nas nauczyć na temat śmierci, odpowiada: - Tak, bez wątpienia. Przypomina mi się jeden cytat z pracy Erika Katsa pracującego w latach sześćdziesiątych na Uniwersytecie Chicago. Pochodzi on od umierającej na raka pielęgniarki, która zażyła LSD: Wiem, że umieram na tę śmiertelną chorobę, ale spójrz na piękno Wszechświata.".

Oceń treść:

Average: 5.3 (7 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

"Śmierć jest najtrudniejszą rzeczą, jakiej trzeba stawić czoło w życiu "  śmierć rzeczą??!!  zabawne

fajka

poprawione, thx.

Anonim (niezweryfikowany)

true, true ... :) :(

Anonim (niezweryfikowany)

Chyba najprzyjemniejszą a nie najtrudniejszą. Chociaż pewne trudności też mogą być z "całkowitym przebiciem się" żeby się nie odradzać tutaj. Z drugiej strony jak znowu tu się człowiek odrodzi to też nic wielkiego się nie stanie. Pasożyty sobie trochę pużywają ale nie ma co się na nie gniewać też coś muszą z życia mieć :P ;).

Anonim (niezweryfikowany)

śmierć jest ELO :)

Anonim (niezweryfikowany)

zamowilam na http://www.shayanashop.com/  ayahuasce i grzybki halucynogenne i zaczynam miec obawe czy przypadkiem za jakis czas nie zapokaja do moich drzwi panowie w niebieskich mundurach.. sprawdza paczke czy moge byc o to spokojna?

prosze, pomozcie!

pozdrawiam

Zajawki z NeuroGroove
  • Bieluń dziędzierzawa

Tak sobie ostatnio czytam listę i widzę same negatywne opinie nt. bielunia. Chciałbym więc przedstawić wam go w trochę innym świetle. W środę wziąłem bielunia z kolegą... no właśnie ile tego było? przeliczjąc na łyżki do herbaty - jakieś 2, może trochę więcej. Nie robiliśmy żadnych mixturek tylko po prostu zjedliśmy ziarenka.


Trzeba dobrze zmielić zębami, ma ochydny smak, ale da się przeżyć.


  • LSD-25
  • Pierwszy raz

Set: Nastawienie na przeżycia wewnętrzne, duży wpływ filmów i tekstów na oczekiwania. Setting: Lato, wieczór, dom na wsi, brat przewodnik.

 

  • Ayahuasca

W rolach głównych:


Kuba, Piotr, Ja (imiona zmienione). Wszyscy trzej mieliśmy doświadczenia z

grzybami (Kuba maks. 40, Piotr maks. 50, Ja maks. 80), a Ja dodatkowo z kwasem

(maks. ok 300 mikrogramów).


Ayahuasca (proporcje na 3 osoby):



  • 30g kory korzenia Mimosa hostilis

  • 15g nasion Peganum harmala