Proces o dopalacze znów odroczony. Nie stawił się drugi z oskarżonych

Przed elbląskim Sądem Okręgowym ma się rozpocząć pierwszy w Polsce proces przeciwko dopalaczom. Pierwsza rozprawa miała odbyć się 1 kwietnia bieżącego roku, ale została odroczona z powodu niestawiennictwa jednego z oskarżonych.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

info.elblag.pl
Ines Kuraś

Odsłony

271

 Przed elbląskim Sądem Okręgowym ma się rozpocząć pierwszy w Polsce proces przeciwko dopalaczom. Pierwsza rozprawa miała odbyć się 1 kwietnia bieżącego roku, ale została odroczona z powodu niestawiennictwa jednego z oskarżonych. Na dziś 11 maja został wyznaczony kolejny termin. Jednak tym razem nie stawił się drugi z oskarżonych. Sąd postanowił odroczyć sprawę do 8 czerwca. 

Przypomnijmy, że proces dotyczy sprzedaży dopalaczy m.in. w „Pachnącym domku”. Śledztwo w tej sprawie było skomplikowane i długie. W czerwcu 2013 roku Powiatowa stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Elblągu przeprowadziła ostatnią kontrolę, podczas której stwierdzono że sprzedawany towar jest substancją niebezpieczną. Wówczas po przeprowadzonej kontroli oraz uzyskaniu opinii, że są to tzw. dopalacze. Powiatowy Inspektorat Sanitarny złożył w Prokuraturze Rejonowej w Elblągu złożył zawiadomienie do prokuratury, o niebezpiecznych środkach sprzedawanych w sklepie, po których zażyciu kilkunastu młodych ludzi trafiło do szpitala z objawami silnego zatrucia. 
 
Osoby pokrzywdzone ustalono na podstawie informacji ze szpitala. Dokumentacja medyczna  tych osób została przekazana do zaopiniowania biegłym z zakresu medycyny sądowej i toksykologii Uniwersytetu Medycznego w Gdańsk. 

Według prokuratury mężczyźni wprowadzali do obiegu niebezpieczne substancje, co spowodowało sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia swoich klientów.

Prokuratura Rejonowa skierowała dwa akty oskarżenia wobec właścicieli sklepu o nazwie „Pachnący domek”, następnie „Zapachy i inne”. Oba dotyczą de facto tego samego zdarzenia. Skierowane były dwa akty oskarżenia dlatego, że jeden z podejrzanych był nieuchwytny w dacie kierowania pierwszego aktu oskarżenia i wówczas jego akta były wyłączone ze sprawy. Zarzuca się obu panom, że w okresie od października 2012 roku do stycznia 2013 roku prowadzili sklep „Pachnący domek”, następnie „Zapachy i inne”. Sprowadzili zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób wprowadzając do obrotu szkodliwe substancje

- informowała nas w połowie marca prokurator Anita Kniga-Węzik, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Elblągu.

Miesiąc temu, 1 kwietnia miała odbyć się pierwsza rozprawa. Na miejsce stawił się wówczas oskarżony Jakub G. oraz jego obrońca aplikant adwokacki Piotr Krystoń. Nie stawił się drugi z oskarżonych Szymon I. W poprzednim terminie sąd odroczył sprawę do 11 maja. Również na 6 maja wyznaczył zwołanie posiedzenia w sprawie ewentualnego tymczasowego aresztowania Szymona I. 

Sąd na dzisiejszą rozprawę wezwał jednego świadka Marka Jarosza, dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, na którego wniosek prokuratura wszczęła postępowanie.

Kwestia, w której będę się wypowiadał zależy na pewno od pytań sędziego. Przedmiotem rozprawy jest wniosek, który ja złożyłem do prokuratury, w którym wskazywaliśmy na realną możliwość powstania zagrożenia zdrowia i życia na skutek sprzedaży, z pełną świadomością tego co się robi, tych środków które doprowadzają młodych ludzi do zagrożenia zdrowia i życia. Dowody, na których możemy się opierać to są przede wszystkim informacje ze szpitali. Tam fachowcy się wypowiadają, określają rodzaj objawów, które występują w przypadku tych zatruć. Drugi dowód to są wyniki badań toksykologicznych z opiniami, tych środków które my zatrzymywaliśmy w tym sklepie. 

– mówił przed procesem Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu. 


Jak zauważał w ekspertyzach zostało zawarte, że są to środki, których działanie można traktować jako dopalacze. Mają one działanie psychoaktywne, a z racji powiązania przyczynowo-skutkowego, da się wywnioskować że stany w które wpadali młodzie ludzie były tym spowodowane.
 
- Dla mnie najważniejsze jest to, aby Wysoki Sąd orzekł, że rzeczywiście jest to czyn naganny i stanowi przestępstwo. Wymiar kary tutaj jest dla mnie drugorzędną sprawą. Natomiast dla mnie silnym sygnałem wprowadzanie do obrotu, że podawanie tego świństwa młodym ludziom, nieświadomym tego co robią jest czynem ewidentnym, nagannym i podlega to odpowiednim sankcjom – dodał Jarosz. 

Dziś, 11 maja na sali rozpraw stawił się Szymon I. wraz z obrońcą, jednak zabrakło drugiego oskarżonego Jakuba G. 

- Do akt sprawy wpłynęło pismo obrońcy oskarżonych, datowane na 7 maja 2015 roku, zawierające wniosek o odwołanie dzisiejszej rozprawy z uwagi na chorobę oskarżonego Jakuba G. Do akt sprawy dołączono zaświadczenie lekarskie, na którym podpisała się Doktor Nauk Medycznych Beata Jankowska, która stwierdziła, że oskarżony nie może stawić się w dniach 7, 8 i 11 maja. Z informacji wynika, że oskarżony nie może stawić się, a przewidywany termin możliwości stawiennictwa jest określony nie wcześniej niż 1 czerwca bieżącego roku. Ze skierowania szpitala wynika, że chodzi o jakieś złamanie – mówił Wojciech Furman, Sędzia Sądu Okręgowego. 

Obrońca Piotr Krystoń poparł wniosek o odroczenie terminu rozprawy. Prokurator również uznał, że należałoby odroczyć sprawę.  Sąd zdecydował się na 15 minutową przerwę w celu określenia nowych terminów rozpraw oraz zmian w wezwaniach świadków. 

Prokurator w przerwie zauważała, że jeżeli zostało przedstawione przez biegłego medycyny zwolnienie lekarskie to postępowanie nie może toczyć się przeciwko jednemu z oskarżonych, ponieważ oskarżeni są obydwaj sprawcy, więc sąd nie będzie miał innej możliwości jak odroczenie sprawy.

Nie mogę dyskutować z opinią pani doktor, być może jest to rzeczywiście zbieg okoliczności tak nieszczęśliwy, że się tak zdarzyło. Niemniej jednak, prawdę mówiąc działanie oskarżonych, ich postępowanie wskazuje na to, że chyba będą tak postępować, aby przedłużać proces. Tak to wygląda, niemniej jednak my możemy mieć takie tylko wrażenie, ciężko powiedzieć.

– Iwona Nienadowska, prokurator Prokuratury Rejonowej w Elblągu. 


Pokrzywdzonych w tej sprawie jest 29 klientów sklepu, którzy zakupili w nim szkodliwe substancje. Za wprowadzenie do obrotu środka odurzającego oraz sprowadzenie tym samym niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia, oskarżonym grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia

Proces został przełożony na 8 czerwca. Wówczas również ma odbyć się zebranie biegłych, którzy sprawdzą dokumentację medyczną oskarżonego Jakuba G. Kolejne terminy rozpraw wyznaczone są na lipiec.

Oceń treść:

Average: 8.5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • MDMA (Ecstasy)


"Nie pozna ten, kto nie spróbował"



We wrześniu 2003 roku rozmawiałem ze swoją dziewczyną o spróbowaniu tabletki XTC. Chcielismy wziąć je na nadchodzącej imprezie technicznej dosyć dużego formatu. Ostatecznie jednak nie wzięliśmy gdyż moja dziewczyna nie chciała (mieliśmy układ-albo jemy razem albo wogóle).



Życie szło dalej. Z dziewczyną sie rozstałem.


  • Inne
  • Marihuana

Już nie pamiętam kiedy się zaczęło, jedyne co udaje mi się przypomnieć to wiatr, który zrywał czapki z głów. Halny. Niedziela była ciepła ale mglista. Zjadłem mango żeby coś się działo i dzieje się. Otwieram oczy i czuję jakbym obudził się z długiego snu. Odkładam fajkę. Pień drzewa, pod którym usiadłem oraz mój kręgosłup zlewają się w jedno. Podłączyłem się do systemu nerwowego ziemi. Czuję mądrość ale nie w wymiarze ludzkim - zrozumienie raczej.

  • DMT
  • Pierwszy raz

Przyjechałem na ferie do mojego znajomego na drugim końcu Polski. Miałem wynajęty nieduży pokój, siedzieliśmy tam razem. Byłem nieco spięty i podekscytowany, może nawet nieco zestresowany tym co miało za chwilę nastąpić.

Pierwszy raz DMT, bardzo dziwny i stresujący trip.

W sobotę wieczorem (około 10 - 11) wciągnąłem donosowo mniej więcej 100mg DMT. 
To co się potem stało było niesamowite i przerażające zarazem.

  • Benzydamina
  • Etanol (alkohol)
  • Kodeina
  • Pierwszy raz

trip wynikł z nagłej potrzeby "zaćpania" czegokolwiek przez naszą dwójkę. zniecierpliwienie, delikatnie podniecenie. Najważniejsza część tripa odbywała się na totalnym "zadupiu" - droga na szczyt wzgórza na południu Polski.

Wakacje 2014, lipiec.

 

Dwójka nas była, obaj płci męskiej. Tego dnia właśnie przyjechaliśmy do Milówki - mała wieś w powiecie Żywieckim, bardzo przyjemna, jeżeli chodzi o krótki wypoczynek. Nasza kwatera, co istotne dla dalszej części opowieści, znajdowała się 650 metrów nad poziomem morza, a droga od "rynku" (czyli najbliższe oznaki cywilizacji) to około 2 kilometry. Owa droga prowadziła przez pola (piękne widoki, swoją drogą), dwa, czy trzy razy trzeba było przejść przez zagęszczenie drzew przypominające mały las.

randomness