Trwa proces delegalizacji popularnych "dopalaczy", czyli m.in. niektórych roślin oraz środków zawierających piperazyny (bzp/tmfpp). Ustawa czeka na zatwierdzenie przez senat i podpisanie przez przezydenta. Główny dystrybutor "dopalaczy" zapowiada kontynuowanie działalności do wejścia ustawy w życie, a następnie zmianę asortymentu. (hr)
Pomimo, że projekt ustawy rozszerzającej listę kontrolowanych substancji był niezgodny z prawem unijnym, poparły go wszystkie partie, oprócz nielicznych posłów. 12 lutego ustawa została przyjęta większością 404 głosów. Wcześniej rząd zainicjował powstanie strony internetowej, informującej o zagrożeniach mogacych wystąpić podczas używania "dopalaczy". Przeciwnicy zmian prawnych zbierali głosy w sieci, w ciągu miesiąca protest poparło 4 tys. osób, ponad tysiąc zagłosowało na nie.
Posłowie, który zagłosowali przeciw wprowadzeniu ustawy to Marek Balicki, Andrzej Celiński, Izabella Sierakowska (wszyscy z Koła Poselskiego Socjaldemokracja Polska – Nowa Lewica, posiadającego w sejmie pięciu reprezentantów) oraz Marian Filar i Bogdan Lis z Demokratycznego Koła Poselskiego (3 posłów w obecnej kadencji).
Od głosowania wstrzymało się dwóch posłów, były marszałek sejmu Marek Borowski, obecnie poseł SDPl-NL oraz Paweł Zalewski (poseł niezależny). Za przyjęciem ustawy jednogłośnie głosowały Prawo i Sprawiedliwość, Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe, Klub Poselski Lewica oraz Polska XXI.
Tymczasem główny importer "dopalaczy" informuje, że substancje będą w sprzedaży aż do wejścia ustawy w życie, a następnie asortyment sklepów zostanie zastapiony innym, którego składniki nie znajdują się na liście substancji zabronionych. (hr)
--
gazeta.pl/wroclaw, 16.02
W czwartek Sejm przyjął rządowy projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który zakłada delegalizację tzw. dopalaczy. Ale sprzedające je dolnośląskie sklepy nie zostaną zamknięte.
Sklepiki pod szyldem Dopalacze.com działają już we Wrocławiu, Legnicy, Lubinie, Głogowie, Wałbrzychu, Bolesławcu i Zgorzelcu. Obok, jak grzyby po deszczu, wyrastają sklepiki konkurencji. W tzw. funshopach można kupić substancje w działaniu przypominające narkotyki. Przedstawiciele brytyjskiej firmy World Wide Supplements Importer, głównego importera dopalaczy, reklamują je jako "zdrową" alternatywę dla narkotyków.
Przeciwko tym sklepom zaprotestowali rodzice, nauczyciele, lekarze i samorządowcy. Prezydent Jeleniej Góry cofnął WWSI zgodę na wynajem lokalu w centrum miasta. Ten sklep został zamknięty, ale firma zapowiada otwarcie nowego, w innym miejscu.
Importera nie zraża przyjęty w czwartek przez Sejm projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Posłowie wciągnęli na listę substancji zakazanych dodatkowych 17 substancji, które są podstawowymi składnikami większości sprzedawanych dziś w Polsce dopalaczy.
- Do momentu wejścia ustawy w życie wycofamy ze sprzedaży produkty z zabronionymi substancjami - deklaruje Piotr Domański, rzecznik prasowy WWSI. Jednocześnie jednak zastrzega: - Sklepy na pewno będą nadal działać.
WWSI zapowiada bowiem, że w miejsce wycofanych produktów wprowadzi nowy asortyment. Firma liczy też na pomoc Komitetu Integracji Europejskiej. Ten urząd wydał bowiem nowym przepisom negatywną opinię, uznając, że nowelizacja ustawy łamie unijne prawo do swobodnego przepływu towarów pomiędzy krajami członkowskimi i uderza w branżę chemiczną i kosmetyczną.
W zeszłym roku dolnośląska policja zatrzymała prawe 300 nieletnich podejrzanych o posiadanie lub handel narkotykami, najwięcej we Wrocławiu, Oławie, Oleśnicy i Jeleniej Górze. Jeśli nowelizacja ustawy wejdzie w życie, również sprzedaż dopalaczy będzie ścigana.
--
gazeta.pl 12.02
Sejm przyjął nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Zakłada ona zakaz handlu tzw. dopalaczami. Za uchwaleniem noweli było 404 posłów, przeciwnych - 5, a 2 wstrzymało się od głosowania.
Początkowo nowela - zgodnie z wytycznymi UE - miała zakazywać handlu tylko "dopalaczami" zawierającymi benzylopiperazynę (około 10 proc. siły działania amfetaminy). Podczas prac sejmowej komisji zdrowia posłowie zgłosili do niej poprawkę, która zakazuje rozprowadzania także 17 innych substancji pochodzących z roślin występujących w Ameryce Południowej i Środkowej oraz w Azji.
UKIE negatywnie ocenia projekt
Urząd Komitetu Integracji Europejskiej wydał na razie negatywną opinię do projektu ustawy. - Do projektu nie dołączono badań i ekspertyz potwierdzających szkodliwość dla zdrowia niektórych substancji - tłumaczyła rzeczniczka urzędu. - Jeżeli zostaną one załączone, to nowy projekt ustawy trafi do zaopiniowania przez naszych prawników - dodała.
Rząd wystąpi do KE
Rząd będzie występował do Komisji Europejskiej, by uznała za zasadne ograniczenie używania substancji, które zapisano w ustawie - poinformował wiceminister zdrowia Jakub Szulc. Z kolei inny wiceminister zdrowia Adam Fronczak podkreślał, że "uzasadnienie projektu zostanie rozszerzone". - Myślimy, że UKIE nie będzie już miało wątpliwości - powiedział. Zaznaczył, że szkodliwe dla zdrowia substancje, które znajdą się w załączniku znowelizowanej ustawy, będą mogły być używane do badań naukowych, w medycynie oraz w przemyśle.
W Polsce działa kilkadziesiąt sklepów z "dopalaczami", które mogą być niebezpieczne dla życia lub zdrowia. Pod koniec sierpnia pierwszy sklep otwarto w Łodzi, wcześniej te same substancje od dwóch lat były oferowane za pośrednictwem internetu. Przedstawiciele importera używek przekonują, że "dopalacze" są "legalną alternatywną dla niebezpiecznych substancji narkotycznych".
--
Serwis PolskaLokalna.pl, styczen 2009
- Główny Inspektorat Farmaceutyczny we współpracy z nami opracował nową listę 18 substancji i roślin odurzających, które już wkrótce zostaną dopisane do listy narkotyków zakazanych przez polskie prawo. To znaczy, że nie będzie ich można legalnie sprzedawać - informuje Piotr Jabłoński, dyrektor Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii, organizatora ogólnopolskiej akcji "Dopalacze mogą cię wypalić".
Dopalacze będą zakazane
Większość z tych substancji to środki sprzedawane w sklepach z dopalaczami. Najpopularniejsze z nich to BZP i szałwia wieszcza.
- Nowa ustawa już wkrótce wejdzie w życie. Projekt był już odczytany w sejmowej Komisji Zdrowia - podkreśla Piotr Jabłoński.
Na tym nie koniec akcji przeciw dopalaczom. Na zlecenie Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii przeprowadzone zostały badania, które wykazały, że dopalacze zajmują trzecie miejsce po marihuanie, lekach i alkoholu wśród substancji odurzających, po które sięga młodzież.
Młodzież musi wiedzieć, czym to grozi
- Dlatego rozpoczęliśmy profilaktyczno-edukacyjną akcję przeciw dopalaczom. Chcemy poinformować społeczeństwo, a zwłaszcza młodzież, o niebezpieczeństwach związanych z zażywaniem "smartów". Przygotowaliśmy kilka tysięcy plakatów odsyłających do strony dopalaczeinfo.pl, na której są wszelkie informacje na temat tego typu używek. Podajemy tam mity i prawdy o dopalaczach, opisujemy substancje, które zawierają, i skutki ich zażywania - mówi dyrektor Jabłoński.
Żeby akcja odniosła efekt, samorządy muszą zadbać o to, by plakaty zawisły w pubach, klubach, dyskotekach i innych miejscach, do których chodzą młodzi ludzie.
Urszula Pasieczna http://polskalokalna.pl
--
Strona internetowa akcji dopalamy.com zorganizowanej w proteście na zapowiedź delegalizacji "dopalaczy". W ciągu miesiąca protest poparło 4400 osób.
--
Dziennik 03.02.09 (aktualizacja 09.02.09)
Nowe prawo sprzeczne z normami UE
Młodzieżowe "dopalacze" pozostaną legalne
To kompromitacja minister zdrowia Ewy Kopacz. Przygotowana przez nią ustawa zakazująca handlu tzw. dopalaczami będzie kompletną fikcją. Prawo pozostanie martwe, bo jest sprzeczne z normami Unii Europejskiej. Już w przyszłym tygodniu odbędzie się jej drugie czytanie w Sejmie.
Rządowy projekt ustawy jest odpowiedzią na wysyp internetowych sklepów z tzw. dopalaczami. Te groźne dla zdrowia specyfiki, działające niczym narkotyki, są szczególnie popularne wśród młodych ludzi. Ustawa rządowa wymienia 18 substancji psychoaktywnych, które wykorzystuje się w ich produkcji. Jeśli ustawa zostanie przegłosowana, będą traktowane właśnie jak narkotyki.
Jest jednak małe ale. Jak dowiedział się DZIENNIK ustawa jest niezgodna z prawem unijnym - wynika z opinii Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. Substancje wymienione w projekcie są bowiem dopuszczone do legalnego obrotu na terenie UE. Znajdują się np. w wielu produktach spożywczych czy kosmetykach. Gdyby Polska ich zakazała, to naruszyłaby zasadę swobodnego przepływu towarów. Co to oznacza? W praktyce sklepy mogą istnieć dalej, bo w każdym sądzie wygrają ewentualny proces.
Ale to nie wszystko. Przedsiębiorcy, którzy w związku z wprowadzeniem takiego zakazu ponieśliby straty, mogą dochodzić odszkodowań od Skarbu Państwa. Natomiast Polsce grozić może postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich w związku z naruszeniem prawa wspólnotowego.
Mimo takich konsekwencji, posłowie mogą, lecz nie muszą wziąć pod uwagę opinii UKIE. "Posłowie PO wykazali się duża niefrasobliwością, bo nie sprawdzili, jakie substancje mogą wpisać na listę" - mówi Bolesław Piecha z PiS. Jak się dowiadujemy, partia ta – która do tej pory głosowała „za” - teraz szuka podpowiedzi prawników, co w tej sytuacji można zrobić.
Poseł Marek Balicki, były minister zdrowia w rządzie SLD, ocenia projekt Platformy dużo bardziej krytycznie. Jego zdaniem PO pozoruje walkę z narkomanią i świadomie zgłasza projekty, które realnie nic nie zmieniają. "To populistyczne zagranie, z jakimi coraz częściej mamy do czynienia ze strony Platformy"- mówi.
Co na to Platforma? Nie zamierza poprawić projektu ustawy. "Wszyscy są za. Dlatego nic się nie zmienia: w przyszłym tygodniu ustawa wchodzi pod obrady Sejmu i zamierzamy ja uchwalić" - zapowiada Elżbieta Łukacijewska, posłanka PO z sejmowej komisji zdrowia.
Iwona Dudzik, PC
Komentarze