Unia na potęgę wyposaża polską policję w narkotesty. Badania na obecność narkotyków u kierowców mają stać się codziennością. Problem w tym, że na razie policja posługuje się nimi na oślep. Dotąd standardem było, że badaniu na trzeźwość musi poddać się każdy zatrzymany przez policję kierowca. Teraz, oprócz alkotestów, każdy policjant ruchu drogowego ma dysponować również narkotestem. Urządzenia wykrywają kilka najpopularniejszych środków odurzających, takich jak marihuana, amfetamina czy LSD, i są jednorazowe. Koszt jednego testu to około 170 zł. Polską policję w narkotesty wyposażyła Unia Europejska w ramach projektu operacyjnego "Transport". Pozytywny wynik badania tym urządzeniem nie jest wystarczającym dowodem w sądzie. Jeżeli narkotest wskaże obecność danego środka odurzającego w organizmie, trzeba pobrać krew.
Dopiero wynik z próbki krwi ma wartość dowodową. Za jazdę pod wpływem środków odurzających grozi do dwóch lat więzienia oraz zakaz prowadzenia pojazdów od roku do 10 lat. W tym roku dostawy narkotestów dosłownie zalały komendy wojewódzkie w całej Polsce. Tylko do Małopolski trafiło ponad 6 tys. takich urządzeń. Policja, która ma obowiązek rozliczyć się z dostawy, musi unijne prezenty zużyć. Dlatego na potęgę bada kierowców. W okresie od stycznia do września małopolscy policjanci przeprowadzili prawie 2,5 tysiąca badań na obecność narkotyków u kierowców. W 50 przypadkach wynik badania był pozytywny. Większość z nich miała miejsce w wakacje, w najgorętszym okresie rozrywkowym.
- Chcemy, żeby badania na obecność narkotyków stały się rutyną. Żeby kierowca, który wsiada za kółko pod wpływem środków odurzających, wiedział, że w przypadku kontroli na drodze nie pozostanie bezkarny - mówi Krzysztof Dymura z wydziału ruchu drogowego KWP w Krakowie. Z kontroli przeprowadzonych przez policjantów wynika także, że narkotykiem, pod wpływem którego kierowcy najczęściej wsiadają za kierownicę, jest amfetamina. Większość złapanych na gorącym uczynku to młodzi ludzie wracający z dyskotek czy pubów. Niektórzy z zatrzymanych mieli także narkotyki przy sobie. W ten sposób udało się zlikwidować kilkunastu dilerów. Tak było w przypadku 20-latka zatrzymanego w sierpniu w Krzeszowicach, który nie dość, że prowadził pod wpływem amfetaminy, to jeszcze przewoził jej większą ilość w samochodzie. 50 ujawnionych przypadków to jednak ciągle mało.
- Zdajemy sobie sprawę z czarnej liczby niewykrytych przestępstw tego typu - mówi Dymura. Narkotesty mają stosować patrole rozstawione zarówno na drogach krajowych, wojewódzkich, jak i powiatowych oraz gminnych. Czy używanie ich na taką samą skalę, co alkotestów, jest zasadne? Zdaniem Dymury - tak. - Sama świadomość, że każdy policjant dysponuje tym urządzeniem, oddziałuje prewencyjnie - twierdzi nadkomisarz. Sęk w tym, że największą grupę jeżdżących pod wpływem środków odurzających stanowią młodzi ludzie wracający z zakrapianych alkoholem i pełnych narkotyków imprez. Osoby, które są skłonne wsiąść za kółko pod wpływem alkoholu, często nie mają do czynienia z narkotykami na co dzień. Stąd tak mały procent przebadanych osób udało się złapać na gorącym uczynku.
Komentarze