13 lat temu pożegnaliśmy człowieka, który wymyślił słowo „psychodelik” i uraczył Huxleya meskaliną

Humphry Fortescue Osmond był jednym z pierwszych poważnych badaczy potencjału terapeutycznego środków psychodelicznych i pionierem idei wykorzystania ich w leczeniu uzależnień, tudzież modelowaniu stanów psychotycznych.

6 lutego 2004 w wieku 86 lat zmarł angielski psychiatra, któremu zawdzięczamy słowo psychodelik/psychodeliczny (bądź sensowniej, choć te wersja szerzej się nie przyjęła: psychedelik). Po raz pierwszy miał użyć tego określenia w roku 1956 w liście do Aldousa Huxleya, który zaproponował wcześniej na określenie meskaliny i pokrewnych środków nazwę phanerothyme, wyrażając to w dwuwierszu: To make this mundane world sublime/ Take half a gram of phanerothyme. Osmond odpowiedział własnym dwuwierszem: To sink in hell or soar angelic/ You'll need a pinch of psychedelic – a reszty dokonała historia. Jeśli chodzi o autora „Drzwi percepcji”, to może pamiętacie z tej książki, że to właśnie Osmond zainteresował wcześniej Huxleya meskaliną i uraczył go nią w pewien piękny, majowy dzień roku 1953.

Urodzony 1 lipca 1917 (wielka szkoda, że w najbliższe wakacje nie będziemy mogli napisać o jego 100 urodzinach...) Humphry Fortescue Osmond był jednym z pierwszych poważnych badaczy potencjału terapeutycznego środków psychodelicznych (meskaliny i LSD) i pionierem idei wykorzystania ich w leczeniu uzależnień, tudzież modelowaniu stanów psychotycznych.

Psychodeliki (początkowo meskalina) zainteresowały go na początku lat 50., gdy pracował w szpitalu psychiatrycznym w kanadyjskiej prowincji Saskatchewan. Molekularne podobieństwo meskaliny i adrenaliny naprowadziło go na myśl, że choroby psychiczne mogą być formą autointoksykacji jakimiś wytwarzanymi przez organizm substancjami, a same psychodeliki mogą posłużyć do modelowania stanów psychotycznych, dla ich lepszego zrozumienia (stąd funkcjonujące przez jakiś czas określenie psychozomimetyki ). Warto odnotować, że Osmond jako jeden z pierwszych badaczy zdał sobie w pełni sprawę ze znaczenia otoczenia dla charakteru doświadczenia psychodelicznego, dlatego w roku 1953 zatrudnił architekta Kiyoshiego Izumiego, by ten przystosował ponury budynek do prowadzenia w nim terapii psychodelicznych. Skutkiem ubocznym tego, co mogło wydawać się wówczas ekstrawagancją, było wpłynięcie na powstanie działu psychologii nazywanego psychologią środowiskową. Tak czy inaczej, kanadyjskie środowisko terapeutów było wówczas na tyle otwarte na innowacje, że nawet idea przyjmowania LSD przez lekarzy i pielęgniarki dla lepszego zrozumienia problemów pacjentów została zaakceptowana i z powodzeniem wprowadzona w życie.

Później, w drugiej połowie lat 50., Osmond wspólnie z biochemikiem Abramem Hofferem prowadził pionierskie badania nad leczeniem uzależnienia od alkoholu przy użyciu dużych dawek LSD (celem było wywołanie stanu rozumianego jako terapeutyczne, kontrolowane delirium tremens). Między rokiem 1954 a 1960 Osmond and Hoffer poddali eksperymentalnej terapii w ściśle kontrolowanych warunkach około 2000 alkoholików. Według naukowców, od 40 do 45% uczestników badań nie powróciło do picia w ciągu roku od ich zakończenia. Warto odnotować, że wśród pacjentów Osmonda znalazł się wówczas William Griffith Wilson, szerzej znany jako Bill W., założyciel ruchu Anonimowych Alkoholików – choć zaznaczyć należy, że ruch założył i rzucił picie znacznie wcześniej, dzięki przemianie duchowej o charakterze spontanicznym, o działaniu LSD wyrażał się bardzo entuzjastycznie, twierdząc, że umożliwiło mu ono odtworzenie uzdrawiającego doświadczenia, a także pomogło w zmaganiu z depresją.

W roku 1961 Osmond przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie kontynuował badania, a także na zaproszenie Indian wziął udział w pejotlowej ceremonii Kościoła Tubylczoamerykańskiego, którą opisał w artykule opublikowanym na łamach pisma Tomorrow, przybliżając w ten sposób czytelnikom funkcjonowanie pejotlu w kontekście ceremonii religijnych Rdzennych Amerykanów.

Klimat Ameryki lat 60. stawał się coraz mniej przyjazny dla prowadzenia poważnych badań nad psychodelikami, toteż Osmond skupił się wówczas na innych polach działalności naukowej, m.in. publikując oryginalne prace na temat relacji pacjent-psychiatra. Został dyrektorem Bureau of Research in Neurology and Psychiatry w Princeton, gdzie uwikłał się w kontakty z CIA i MI-6, co zostało ujawnione po latach, aczkolwiek szczegóły i zakres tej współpracy pozostają niejasne.

Przeszedł na emeryturę w roku 1992, zmarł 6 lutego 2004 z powodu zaburzeń rytmu serca.

Oceń treść:

Average: 9.5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • 2C-P
  • Tripraport

Urodziny kumpla, jego dom a potem plenerek. Nastawienie jak najbardziej pozytywne.

Set & Setting - urodziny kumpla, jego dom a potem plenerek. Nastawienie jak najbardziej pozytywne.

Dawkowanie - ~12,5mg na twarz, roztwór alkoholowy.

Wiek i doświadczenie - niespełna 21 lat. Doświadczenie: alkohol, nikotyna, ketamina, metkatynon, dxm, mj, mieszanki "ziołowe", fentanyl, troszkę salvi, troszkę fety, 2c-e, 4-aco-dmt, eter, kodeina, gałka muszkatołowa bez skutku i LSA bez skutku.

  • Marihuana

Nazwa substancji: marichuana (THC)


Poziom doswiadczenia: ziolo wiele razy ale nigdy TAAAAAK!


Dawka, metoda zazycia: palenie, pol blanta

  • 2C-E

Set and setting: dobrze, że nie było inaczej, lepiej nie umiem tego opisać. Wszystko splotło się w jedną całość podróży.

Dawka: Około 30-40 mg 2C-E (pierwszy raz)

Wiek: 23

Doświadczenie: Alkohol, papierosy, thc, „mieszanki” często;

dxm, grzyby, lsa kilka razy;

kodeina, tramadol, słaby kwas raz.

  • Katastrofa
  • LSD-25

Chciałem wykorzystać wyjazd do klubu jako odskocznię od wrednej rzeczywistości, byłem w kompletnej rozsypce psychicznej. Przestałem się przejmować konsekwencjami i tym jak dużo biorę. Liczyło się jak największe oderwanie od bólu i zapomnienie o problemach natury egzystencjalnej. Otoczenie do takiego doświadczenia wybrałem bardzo źle, ale też przez to, że nie widziałem z czym przyjdzie mi się zmierzyć.

Trip był w okresie, kiedy codziennie marzyłem o tym, żeby się zabić.

Mniej więcej było to tak, że zabrałem się ze swoimi kolegami na imprezę. Tym razem miało być inaczej, bardziej grubo. Na odwagę zaczęło się tradycyjnie od trawy w niewielkich ilościach. Trochę zmuliło ale wprowadziło też w odmienny nastrój. Potem leci feta. Niestety diler dał ciała i nie był to produkt pierwszej klasy, nie klepał.

randomness