Czego się nauczyliśmy, podając LSD delfinom

Wczesne wyniki eksperymentów Lilly'ego sugerowały, że delfiny mogą być zdolne do naśladowania ludzkich wzorców mowy, a komunikacja między gatunkami może być możliwa. Na wyniki te mogły mieć jednak istotny wpływ jego niekonwencjonalne metody. Jak wyłożył to z detalami w swoim artykule z roku 1967 roku, podawał wówczas delfinom 100-mikrogramowe dawki LSD.

Tagi

Źródło

Vice US
Daniel Oberhaus

Tłumaczenie

pokolenie Ł.K.

Odsłony

2680

W roku 1961 grupa czołowych naukowców z całego świata zebrała się w Green Bank Observatory w Zachodniej Wirginii, gdzie dziś znajduje się jeden z najpotężniejszych radioteleskopów świata, miejscu narodzin nowoczesnego programu poszukiwania pozaziemskiej inteligencji. Spotkanie miało na celu zadecydowanie, czy skanowaniu kosmosu w poszukiwaniu oznak aktywności obcych form życia ma sens. Grupa ta nazwała się Zakonem Delfina (Order of the Dolphin) na cześć Johna Lilly'ego, neurobiologa, którzy u szczytu swojej kariery zwykł przyjmować LSD i podejmować próby rozmawiania z delfinami.

Zaledwie kilka lat wcześniej, Lilly — wykwalifikowany neurobiolog — rozszerzył swoje badania nad świadomością i mózgiem delfinów. Lilly zauważył, że delfiny posiadają „mózgi niemal tej samej wielkości, co ludzie.” Gdyby były w istocie tak inteligentne, jak ludzie, zastanawiał się Lilly, czy bylibyśmy w stanie się z nimi komunikować?

Aby móc lepiej poznać przedmiot swojego zainteresowania, Lilly otworzył Communication Research Institute na wyspie St. Thomas, gdzie on i grupka jego współpracowników zapoczątkowali badania nad komunikacją z delfinami. Wczesne wyniki eksperymentów Lilly'ego, opublikowane w czasopismach takich jak Science, sugerowały, że delfiny mogą być zdolne do naśladowania ludzkich wzorców mowy, a komunikacja między gatunkami może być rzeczywiście możliwa.

Na wyniki Lilly'ego mogły mieć jednak istotny wpływ jego niekonwencjonalne metody. Jak wyłożył to z detalami w swoim artykule z roku 1967, podawał wówczas delfinom 100-mikrogramowe dawki LSD, będąc jednym z niewielu naukowców w Stanach Zjednoczonych, którym zezwolono na badanie potencjału terapeutycznego tego środka.

Lilly zauważył, że delfiny pod wpływem LSD były znacznie bardziej niż zwykle skłonne do wokalizacji. Miarą był tu „cykl aktywności”, czyli procent czasu, jaki delfin poświęcał wokalizacji w ciągu minuty. Bez czynnika niepokojącego bądź innej stymulacji, cykl ten u trzeźwych delfinów może oscylować od zera do 70 procent. W wypadku delfinów pod wpływem LSD cykl „bardzo często wcale nie spada do zera”.

Lilly odnotowywał pełny efekt LSD, gdy w zbiorniku, w którym znajdował się delfin pod jego wpływem, pojawił się człowiek lub inny delfin – skutkowało to wzrostem wokalizacji do poziomu 70 procent w cyklu przez okres około trzech pełnych godzin (podczas sesji kontrolnych, gdy delfin nie był pod wpływem LSD, interakcja z ludźmi lub innymi delfinami podnosiła cykl jedynie do około 10 procent). Innymi słowy: dopóki delfin na kwasie miał kontakt z innym inteligentnym ssakiem, dopóty nie mógł się zamknąć.

Jako sugeruje dalej sam Lilly w swoim artykule o LSD i delfinach, jego praca dostarczyła ważnych spostrzeżeń na temat LSD i psychoterapii, nawet pomimo faktu, że nie udało mu się udowodnić, że potrafi nawiązać sensowną komunikację ze swoimi podopiecznymi. Zamiast tego, Lilly i delfiny komunikowali się w „cichym” języku”, składającym się z odgłosów nonsensownych i kontaktu fizycznego.

Powiedzą nam, kiedy nie życzą nas sobie w basenie, powiedzą nam, kiedy chcą, żebyśmy przyszli. Robią to za pomocą gestów, przez poszturchiwanie, ocieranie się i wszelkie rodzaje języka niewerbalnego i niewokalizowanego. Jest to komunikacja na bardzo prymitywnym poziomie, a jednak jej zrozumienie jest absolutnie konieczne, aby dokonać postępu na innych poziomach.

– relacjonuje Lilly.

A co z LSD? Lilly wspomina szczególnie niezwykłe wyniki swoich eksperymentów z udziałem samicy delfina, która został uratowana po trzykrotnym postrzeleniu w ogon z miotacza harpunów. Poprzedni właściciele delfina cieszyli się bliskimi relacjami z nią, aż nastąpiło zdarzenie traumatyczne, po którym „nie chciała już w ogóle zbliżać się do ludzi”. Przejawiała zachowania świadczące o bardzo dużym poziomie strachu, trzymając się drugiej strony basenu, ilekroć ktoś w nim przebywał.

Dwa lata po tym zdarzeniu, Lilly użył tej samicy jako jednego z podmiotów badawczych, wstrzykując jej 100 mikrogramów LSD.

Gdy efekt LSD ujawnił się, około 40 minut po zastrzyku, delfin podpłynął do mnie. Nie zbliżała się do mnie nigdy wcześniej. Tkwiła w zbiorniku nieruchomo, z jednym okiem ponad wodą, przez dziesięć minut patrząc mi w oczy. To było zupełnie nowe zachowanie. Przemieściłem się wokół, aby zobaczyć, jakie wrażenie wywrą moje ruchy a ona podążyła za mną, trzymając się w odległości jakichś pięciu stóp, zamiast co najmniej 20 stóp, jak wcześniej.

– napisał Lilly.

Chociaż eksperymenty Lilly'ego z komunikacją językową z delfinami były pod wieloma względami, zarówno z etycznego, jak i naukowego punktu widzenia, fiaskiem, jego prace miały ogromny i pozytywny wpływ na sposób naszego myślenia o narkotykach, psychologii i komunikacji międzygatunkowej. Szczególnie dzięki humanistycznemu podejściu Lilly'ego do kwestii intelektu delfinów, są one obecnie uznawane za jedne z najinteligentniejszych stworzeń na ziemi, co poskutkowało szeregiem znaczących działań na rzecz ich ochrony. Nawet naukowcy z SETI Institute, kalifornijskiej placówki zajmującej się poszukiwaniem życia pozaziemskiego, kontynuują dziedzictwo Lilly'ego, badając, czy i w jaki sposób komunikacja z delfinami i innymi zwierzętach może pomóc w zaprojektowaniu filtrów, których zadaniem byłoby określanie, czy dany sygnał radiowy z kosmosu może pochodzić od pozaziemskiej inteligencji.

Dziś dziedzina badań nad komunikacją delfinio-ludzką jest żywa i ma się i dobrze: istnieją już elektroniczne interfejsy, zdolne do "tłumaczenia" odgłosów delfinów, inne badania zaś wykazały, że delfiny przejawiają złożoność wokalizacji, która może konkurować z ludzkimi językami (chociaż samo istnienie języka delfinów bądź "delfińskiego" nadal pozostaje przedmiotem kontrowersji).

Jeśli chodzi o delfiny i LSD ważną rzeczą jest to, że to, co obserwujemy, może nie mieć żadnego odzwierciedlenia w sferze werbalnej. Sens zawiera się całkowicie w wymianie pozawerbalnej. To właśnie tutaj poczyniliśmy postępy. Jesteśmy wciąż daleko od tego, co można by nazwać racjonalną wymianą złożonych idei, bo nie rozwinęliśmy dotychczas tego sposobu komunikacji. Pozostaje mieć nadzieję, że w końcu zaakceptujemy ideę komunikacji na każdym poziomie, jaki będzie użyteczny, by w końcu to osiągnąć.

- podsumowuje Lilly.

Oceń treść:

Average: 9.3 (9 votes)

Komentarze

divi (niezweryfikowany)

o kurwa a czego nauczyly sie delfiny, lewitowac? ogladac anime?

Zajawki z NeuroGroove
  • Ayahuasca

W rolach głównych:


Kuba, Piotr, Ja (imiona zmienione). Wszyscy trzej mieliśmy doświadczenia z

grzybami (Kuba maks. 40, Piotr maks. 50, Ja maks. 80), a Ja dodatkowo z kwasem

(maks. ok 300 mikrogramów).


Ayahuasca (proporcje na 3 osoby):



  • 30g kory korzenia Mimosa hostilis

  • 15g nasion Peganum harmala


  • MDMA (Ecstasy)
  • Pierwszy raz

Set: Z grupką bliskich znajomych pojechaliśmy do innego miasta na zaproszenie naszego kolegi - wiadomo było tyle że impreza będzie gruba więc poziom ekscytacji też był gruby, nastawieni byliśmy na klasyczną imprezę z wódką i tańczeniem (chociaż w głębi ducha coś przeczuwałem). Setting : późny sierpień, bardzo ciepło, prywatna impreza w lesie na totalnym odludziu. Kulturka i ludzie mimo że w większości mi nieznani to "sami swoi".

 

Koło godziny 21 zajechaliśmy na miejsce imprezy. Powitał nas niesamowity widok – noc, lampki choinkowe lekko rozświetlają densflor, leżaczki, stanowisko dj z poważnymi kolumnami i bardzo dużo osób (może z 70)

 

Zaczęło się dość drętwo, mam fobie społeczne i boję się grup nieznajomych mi ludzi zatem nie od razu się dobrze bawiłem – po trzech piwkach jednak się atmosfera wyluzowała, tak samo jak wyluzowały się języki, była muzyczka, było milutko.

Tu wspomnę że muzyka gra ogromną rolę w moim życiu i jestem na nią bardzo wrażliwy.

 

 

 

  • Gałka muszkatołowa

Spróbuję streścić tę całą historię jak tylko się da. O gałce muszkatołowej wiedziałem tyle że trzeba zjeść tego dużo i że jest coś na kształt LSD tripu.


Tak więc było to na wyjeździe ze znajomymi do Czech (nie załatwiłem kwasu) i postanowiliśmy z kolesiem zarzucić gałę. Poprosiliśmy więc dziewczyny żeby kupiły nam 10 opakowań. Te spełniły naszą prośbę i kupiły 10 x 15 gram czeskiej gałki.


  • Lorazepam
  • Użycie medyczne

Wstaję, już od rana bez sił. Z rezygnacją i przymykającymi się oczyma wciągam skarpetki i gacie. Siadam na skraju kanapy i w tej pozycji czuję jak odpływam

I co, to już? Przegrałem? Finito? Gameover? 

Sam jestem sobie winny nie oszukuję się, chociaż pod powiekami przelatują mi obrazy, wspomnienia mówiące, że nie jestem jedynym, który miał na mnie wpływ. Właściwie mam go od niedawna. Jednak przy ostatecznym rozliczeniu jestem odpowiedzialny za całe szambo, w którym teraz brodzę.