LSD w psychoterapii

O nieformalnych, undergroundowych grupach psychoterapeutów, wykorzystujących do pracy LSD, ekstazę, grzyby i inne psychodeliki.

Tagi

Źródło

Kristen Philipkoski [wired.com]

Odsłony

10246

Psychodeliki takie jak ekstaza, LSD i grzyby służą nie tylko fanom "rave parties", czy typowym acidhead'om, przynajmniej nie na dłuższą metę. Terapeuci z USA donoszą, że jeśli używamy tych halucynogenów tylko w celach rozrywkowych, tracimy najważniejszą korzyść. Mają one bowiem wręcz niewiarygodną wartość jako środki psychoterapeutyczne.

Szereg osób, począwszy od informatyków, poprzez starsze kobiety, a skończywszy na przywódcach kościołów, bierze udział w sesjach psychoterapeutycznych przy użyciu środków psychodelicznych, docelowo wyprodukowanych w celach rozrywkowych dla nastolatków. "To jedno z najbardziej fascynujących zjawisk mających miejsce w dzisiejszej psychologii" twierdzi jeden z klinicznych terapeutów z San Francisco, który chciał pozostać anonimowy. "Niepodważalne jest to, że w wielu wypadkach to lepsza metoda psychoterapii, niż siedzenie i rozmawianie. Generalnie jednak nie stosuję jej z obawy przed więzieniem." I w rzeczywistości ludzie, którzy biorą udział w takiej psychodelicznej sesji to niesamowicie underground'owa i sekretna grupa. Sesje kosztujące od 350 do 400$, najczęściej przeprowadzane właśnie w grupach, nie są nigdy reklamowane. Można liczyć tylko na informację bezpośrednio od innej osoby. Istnieje conajmniej 7 takich grup w obszarze San Francisco i z pewnością gros innych na terenie całego USA, których członkowie ryzykują więzieniem po to, aby, jak twierdzą, odkrywać najgłębsze zakamarki swoich umysłów. Kolejna osoba pragnąca pozostać anonimową powiedziała, że warto zaryzykować dla osiągnięcia tego rodzaju wglądu w samego siebie. "Ten rodzaj pracy dochodzi do znacznie głębszego poziomu", twierdzi. "Osiągasz znacznie więcej niż gdybyś spędził godzinę z tradycyjnym terapeutą... To inne obszary transpersonalne." Klienci ryzykują mimo potencjalnych zagrożeń dla zdrowia. Pierwsze badanie MDMA (lepiej znanej jako ekstaza) ukazujące, że substancja ta zuboża mózg o serotoninę - hormon regulujący ogólny nastrój, został opublikowany w magazynie "Neurology" w czerwcu. Rządowe badania pokazały, że inne narkotyki używane w tych grupach terapeutycznych - dietyloamid kwasu lizergowego (LSD), GHB (gamma-hydroxybutyrate) i ketamina (zwana również Special K) - mogą powodować oszołomienie, zaniki pamięci, wysokie ciśnienie krwi, delirium, psychozę, a nawet śmierć. Dr Lester Grinspoon, profesor w Harvard Medical School powiedział, że nie ufa zbytnio badaniom przeprowadzanym przez "National Institute of Drug Abuse". "NIH to wspaniała instutucja, ponieważ w całości skupia się na nauce" donosi Grinspoon, "...ale NIDA (National Institute of Drug Abuse) naprawdę zatracił się w nicości, jeśli chodzi o prawdziwą naukę i stał się ministerstwem propagandy antynarkotykowej." Naukowcy poza Stanami Zjednoczonymi muszą dochodzić do podobnych wniosków. Dr Andy Parrott z wydziału psychologii uniwersytetu "East London" opublikował w magazynie "Psychopharmacology" badania ukazujące, że młodzi, rozrywkowi konsumenci ekstazy mieli przypadkowe zaniki pamięci podobne do tych, którzy ekstazy nigdy nie próbowali. "Tego narkotyku nie powinni spożywać ludzie. Zwłaszcza regularnie" twierdzi Parrott. Niemniej jednak wiele "osobistości" medycznych uważa, że korzyści przewyższają ryzyko. Stała klientka terapii psychodelicznych, wspomniana na początku, niedługo sama zostanie psychoterapeutką. Ukończyła już studia w tym kierunku i jest w trakcie odpracowywania 3.000 godzin terapii z klientami w celu uzyskania licencji. Brała udział w około 12 sesjach psychodelicznych w ciągu ostatnich dwóch lat. Powiedziała, że nie obawia się ubocznych efektów zdrowotnych od większości narkotyków, jednak oczekuje więcej badań nad ekstazą, a zwłaszcza jej regularnym użyciem. Wprowadzając się w stany psychotyczne można napotkać skutki uboczne tylko w przypadku nieodpowiedzialnego używania sybstancji psychoaktywnych. Grupa terapeutyczna jest ostrożna w ich doborze i dawkowaniu. Świadome użycie narkotyków, donosi psychoterapeutka, oznacza bycie odpowiednio przygotowanym do sesji, posiadanie "przewodnika" i wiedza, jak wprowadzić w życie wyniki eksperymentu po sesji. Typowa sesja, która właściwie jest, przepraszam za wyrażenie, całonocnym tripem, wygląda mniej więcej tak: Klienci przybywają do wynajętego lokalu zwykle gdzieś na wsi, w piątek wieczorem, odpocząwszy poprzedniego dnia. Opieka medyczna jest pod ręką, a prowadzący to doświadczeni i licencjonowani terapeuci. Pacjenci zapoznają się ze sobą i z prowadzącymi. Każdy z pacjentów spędza 30 minut bezpośrednio z terapeutą i wyjaśnia jakie punkty swojej emocjonalnej strony chciałby przeanalizować podczas tzw. podróży - problem w związku z innym człowiekiem, osobisty strach, czy kłopoty w rodzinie. "Rozmowa z doświadczonym przewodnikiem i stworzenie bezpiecznego klimatu do pracy - ponieważ w stanach psychodelicznych ma się tendencję do bycia nadwrażliwym - to najważniejsze czynności" powiedział Roger Mardsen, terapeuta rodzinny i małżeński, kończy właśnie pracę na temat tych grup, kiedyś również uczestniczył w terapiach jako klient. Zachęca się pacjentów, aby przynieśli jakieś osobiste rzeczy, np. fotografie. Wszyscy kładą się do łóżek, a medykament przyjmuje się w sobotę rano. Sesja tradycyjnie rozpoczyna się od konsumpcji grzybów lub ekstazy, które, jak wiadomo, relaksują i dają poczucie bezpieczeństwa. Następnie spożywa się LSD lub ketaminę lub też obydwa środki. Jak tylko substancje zostaną podane każdemu zawiązuje się oczy dla pewności, że każdy skupi się raczej na sobie, niż na tym co dzieje się dookoła. Nikt nie pozostaje nawet przez chwilę sam, nawet jeśli chodzi o toaletę. Pacjenci mogą przeżywać przeróżne emocje - niektórzy przeżyli nawet swoje ponowne narodziny. "Istnieje dowód w postaci krążących anegdot, że MDMA tak samo jak i inne psychodeliki może pomagać w przypomnieniu najwcześniejszych wspomnień" twierdzi Grinspoon. Mardsen również opisał epizod ponownych narodzin. Ten klient miał kłopot z nachalnym uczuciem, że jego narodziny były niechciane i najwidoczniej był zdolny przeżyć swoje narodziny ponownie przy pomocy psychodeliku. Pacjenci są otoczeni opieką dopóki narkotyki nie przestaną działać, do 12 godzin później. Niektóre grupy wymagają pozostania jeszcze na następną noc. Członkowie sesji jednak zawsze rozmawiają o przeżytych doświadczeniach, zanim zaczną wdrażać to czego się nauczyli. "Ten proces dał mi więcej siły i zdolności wkraczania w te swoje najciemniejsze i przerażające strony umysłu, z którymi musiałem się borykać" powiedział jeden z klientów, "...potem patrzysz na problemy w codziennym życiu i mówisz - dobra, dam radę." Mardsen dodał: "Gdy ma się takie wewnętrzne doświadczenie, że spotyka się ze swoimi największymi obawami, strachem i niepokojem i właściwie nie ma dokąd uciekać i trzeba po prostu stawić czoła tym demonom czymkolwiek są, to jest bardzo wzmacniające" Oczywiście psychoterapeuci nie są pierwszymi, którzy używają psychodelików, aby znaleźć pewien rodzaj "prawdy". CIA zrealizowało projekt MK ULTRA, aby zbadać spożycie LSD jako środka kontroli umysłu czy serum prawdy. Badacze z CIA podali narkotyk więźniom, śmiertelnie chorym pacjentom, bez ich wiedzy. Niektórym podawano substancję przez miesiące. Projekt trwał ponad 10 lat, a jego wynikiem było przynajmniej jedno samobójstwo. Podsumowanie zarówno świeżych, jak i przeszłych badań można znaleźć [tu] (angielski!) - maps.org pomaga naukowcom zdobywać fundusze i akceptację na badania nad psychodelikami. Niezależnie od tego co oferują terapeuci "psychodeliczni" - będą oni musieli działać w ukryciu przez najbliższy czas. Grinspoon i inni twierdzą, że to wstyd. "Mamy przed sobą lek, który pomaga pacjentom pokonać defensywne obszary ich umysłów (przynajmniej w podstawowym stopniu)" - powiedział Grinspoon. Lecz nawet jeśli te leki są efektywne, to zawsze znajdą się jakieś perełki, trzymające większość psychoterapeutów z dala od nich. Na przykład utrata kariery. "Zainwestowałem 15 lat i ćwierć miliona dolarów w swoją edukację." - twierdzi psycholog z San Francisco - "Wystarczy jedno potknięcie i stracę licencję." Niektóre grupy jednak i tak nie pokonują swojej izolacji, funkcjonując w grupach terapeutycznych. Mogą rozmawiać między sobą, ale w dalszym ciągu jest to tylko relacja "my - reszta świata". Pomimo tego klienci wierzą w tę metodę. Pewna kobieta wspomniana wcześniej wspomina, że po dobrej sesji była w stanie porzucić swoje lekarstwo. "Na sesji terapeutycznej zażyłam środek. Po tej podróźy już go nie potrzebowałam".

Oceń treść:

0
Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Metkatynon (Efedron)
  • Metylokatynon
  • Metylokatynon
  • Tripraport

Pusty dom, sam, komputer, muzyka, internet (jaki był 15 lat temu), dużo wolnego czasu, popołudnie.

Zakupione w 3 róznych aptekach 3 opakowania Acataru Acti-Tabs, a więc łącznie 2160mg pseudoefedryny zmielone na pył, rozpuszczone w wodzie o odpowiedniej temperaturze, po pewnym czasie nierozpuszczony syf odsączony przy pomocy strzykawki 20ml z watą, raz, drugi, trzeci, następnie spora ilość nadmanganianu potasu rozpuszczona w wodzie, również osad odsączony, dalej - wiadomo - odpowiednia ilość octu, dodałem nawet kwasku cytrynowego (niedużo), zmieszanie, lodóweczka, czekanie, przygotowane strzykawki 5ml i 2ml oraz igły 0,4 do wkłuć dożyłnych, spirytus, waciki i pasek parciany. Czekanie.

  • Marihuana
  • Marihuana
  • Problemy zdrowotne

Prezentowany poniżej tekst został zamieszczony w wątku serwisu hyperreal przez użytkownika NegerHollands:

  • Inne
  • Tripraport

Tego dnia czułem się spełniony jak nigdy. Nawet nie wiedziałem że taki trip nagle się nasunie. Była idealna pogoda, słonecznie, cieplutko. Nie miałem żadnych intencji ani oczekiwań.

To było jakieś 2 lata temu. Szedłem akurat do garażu po jakieś nieistotne narzędzie i rzuciła mi się w oczy ona - 3 kilogramowa pomarańczowa świeżo napełniana butl gazu. "Trippowałem" wcześniej po izopropanie, ale izo przy tym to chuj. Sprawdziłem dokładnie czy nie ma nikogo, kto może mnie nakryć albo zdemaskować i przystąpiłem do obrzędu. Siadłem po turecku na betonowej posadzce i zacząłem ceremonię. Wziąłem jednego strzała. Nie wiedziałem że po tym ma się tak zajebisty głos.

  • Grzyby halucynogenne

Otoz jakies cztery miesiace wczesniej czesto zagladalem na ta strone aby sie dowiedziec o psyloscybkach w celach oczywistych;] uparlem sie bardzo i znalazlem te male diabelki bylo ich z pietnascie cieszylem sie nie ziemsko ze je mam pelen w uczuciu szcescia i radosci zjadlem je ok 22 w domu. gdzies tak pol godziny po tym przyszla matka i zaczela mowic jaki ze mnie len ze ze szkola do dupy i takie pierdoly - jak to matka;].