Poniższy txt pochodzi z PASAŻER-a, papierowego
nieregularnika-pankowej biblii, nr 12jesień'98-zima'99, dział listów do redakcji, str 37/180. Publikujemy go bez zgody autora i redakcji, ale w dobrej wierze.
[...]
Z kompletnie innej beczki: w ramach zasady DIY i w obliczu
zapowiadanych podwyżek cen alkoholu chciałbym podzielić się kilkoma
swoimi doświadczeniami w dziedzinie domowej produkcji win. Dla mnie
osobiście jest to zajęcie bardzo relaksujące, przyjemne i dające
poczucie wartości. A po konsumpcji to w ogóle jestem szczęśliwy.
Najtrudniejsza sprawa jest załatwienie butli. Jeżeli ktoś jej nie
ma to pech. Ale chcieć to móc. Przeszukajcie swoje strychy i piwnice,
popytajcie znajomych i rodzinę, na pewno ktoś coś ma. Jeżeli nie, to
załamujta się. Istnieją też 5-cio litrowe słoje do kiszonych ogórków,
z jednego słoja wychodzi ok 3l wina. Dorwijcie kilka i do roboty. W
zasadzie do wina nadaje się każde szklane naczynie o pojemności
powyżej 5l, ale butle są najlepsze. Jeżeli nic nie znajdziecie, niech
do dalszego szukania zmobilizuje was fakt, że my też nie mieliśmy
butli. Tak nas przypiliło, że o 2 w nocy weszliśmy na tereny zakładów
radiowych i wynieśliśmy 50-litrową butlę, która kształtem przypominała
tę od wina. Niestety później okazało się, że na dnie jest jakieś
chemiczne świństwo. Jednocześnie koleś załatwił typową butlę, więc
zrezygnowaliśmy z tej 50-tki. Ale gdyby nie, to byśmy ją wyczyścili,
albo i nie, i robilibyśmy swoje wino z chemią (nie takie rzeczy się
piło!).
Kiedy macie butlę, to w zasadzie macie wino. Nie trzeba kupować
korka, można kilka razy złożony plastikowy worek położyć na wlot
butli, a gumką czy sznurkiem mocno obwiązać szyjkę. Butli oczywiście.
Nie trzeba też rurki, można skombinować plastikowy wężyk długości
ok. 20 cm, o małej średnicy. Jeden koniec wciskamy do korka, albo do
tego, co robi za korek, a drugi koniec wkładamy do butli, np. po
śmietanie 0,25 litra, do połowy wypełnionej wodą. W ostateczności, gdy
nie macie korka i rurki, wylot butli, o ile jest wąski, można zapchać
garścią waty. Na czas tzw. burzliwej fermentacji wystarczy (to wtedy,
gdy wydobywają się gazy w gwałtowny sposób), butla powinna stać w
ciepłym miejscu np. na szafie z dala od okna. Wino można robić
praktycznie z każdych owoców, które są słodkie. Schemat jest prosty.
Woda, owoce, cukier. Owoce warto rozgnieść i ładować do butli.
Można dorzucic drożdże, ale niejaki koleś Sqnx stosuje wyłącznie
cukier, wodę i owoce i robi zajebiste wina. Z tym, że czeka kilka
miesięcy.
Ja preferuję przepis, który dostałem od cieśli na budowie. To nie
jest typowe wino, ale raczej zacier do bimbru ryżowego, ale jest
niezłe.
Na butlę 12 litrów dać:
7 litrów ciepłej wody przegotowanej albo nie,
2,5-3 kg cukru,
1 kg ryżu,
10-20 dkg rodzynek,
10 dkg zwykłych chamskich drożdży spożywczych,
6 ziaren czarnego pieprzu i
10 ziaren ziela angielskiego dokładnie pokruszonych,
2 paczki cukru waniliowego,
25 goździków
2 cytryny: sok i skórkę drobno pokrojone,
pół łyżki gałki muszkatołowej, imbiru, tymianku.
Zamiast cytryn można wlać np. kompot wiśniowy, czy jakiś inny,
zachęcam do eksperymentowania. Nie radzę jedynie przekraczać podanych
ilości ziół, zwłaszcza gałki muszkatołowej. Wińsko wyjdzie co prawda
zajebiste, ale o chujowym smaku.
Ważna jest kolejność ładowania składników do butli przy tym winie.
Zwykłe drożdże mają bardzo burzliwą fermentację, więc rozpuść je w
letniej wodzie i wlewajcie do końca. Ja raz wlałem ciepłą wodę,
cukier, drożdże, po jakimś czasie resztę i zamieszałem. Jak srujnęło,
to se musiałem rodzynki wydłubywać z nosa, a dywan śmierdzi do
dzisiaj. Nie można też przepełniać butli bo stanie się to samo,
zostawcie trochę miejsca, bo to wino "rośnie". Najwyżej później
dolejecie wody. Po 3 tygodniach kiedy widać, że wino już nie pracuje,
trzeba je przelać przez jakieś płótno (garnek, na to druszlak, na to
np. stara, czysta powłoczka, ręcznik kuchenny itp, byle nie zużyta
bielizna osobista), butlę wypłukać do czysta, wlać do niej przecedzone
wino i dobrze uszczelnić. Po następnych 3 tygodniach wino wyklaruje
się, można rozlać je do butelek (albo gardeł). Ten ostatni etap jakoś
nigdy nam nie wychodził. Kiedy wińsko przestało pracować i było mętne
jak sok z kiszonych ogórków, zawsze była jakaś okazja i zostawało
tylko echo w butli. Jednak dla estetów lepiej jest odczekać trochę
czasu, bo poprawia się smak i wygląd wina.
Polubiłem ten przepis z kilku powodów:
wino jest tanie - wychodzi ok 1.8 zł za litr,
mocne - podchodzi pod 20%
stosunkowo krótko stoi - po 4-5 tygodniach można je pić,
a składniki można dostać o każdej porze roku.
Jeszcze kilka uwag: składniki kupujcie jak najtaniej. Ostatnio
wiele hurtowni spożywczych prowadzi sprzedaż detaliczną. Np. cukier w
sklepie kosztuje 2,20, na rynku 1,9, a w hurtowni 1,8. I pierdolcie
drożdże winne. Nie dość, że drogie (kosztują 2 zł), to jeszcze gówno
dają. Jeżeli ktoś załapie bakcyla, to polecam książkę "Domowy wyrób
win i wódek" mgr Jana Cieślaka i ustawę alkoholową z 1985 r. Wystarczy
podskoczyć do najbliższej biblioteki sadowej. Znajomość prawa często
się przydaje.
Chciałem tez przeprosić brygadę z Kcyni, czy skądś, którą
spotkałem 10 X 1997, kiedy po koncercie Farben Lehre koło pubu
zeppelin w Bydgoszczy podałem im w/w przepis, ale byłem trochę
nawalony i zapomniałem części składników. Ten przepis dedykuję
polskiemu monopolowi spirytusowemu. Niech go szlag trafi.
[...]
Buchajcie zdrowiem,
Grabol
Komentarze
Zrobiłem wg. tego przepisu, tylko dodałem troche więcej składników np. śliwek z kompotu, fig, brzoskwiń suszonych....... no i wyszedł niechudy produkt....... tylko radze , żeby troche to to odstało, przynajmniej z 1/2 roku...... wtedy jest naprawde QL !
Pić pierdolić nie żałować bieda musi pofolgować.............
Pić pierdolić nie żałować bieda musi pofolgować.............
Pić pierdolić nie żałować bieda musi pofolgować.............
Pić pierdolić nie żałować bieda musi pofolgować.............
SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Czy ktos wie w jakich sklepach mozna dostać drożdżedo wina?? Chodzi o specjalne gatunkowe. Moze być pełna nazwa, adres w necie albo chociaż rodzaj sklepu. please
wiesz ...to co piszesz i jak piszesz bardzo mi sie podoba...aby tak dalej a ha masz jakieś inne przepisy
Czesc
Zrobilem "wino " wg tego przepisu. Wg mnie nie nadaje sie to do picia jako wino, ale po przedestylowaniu wyszedl mi bardzo dobry bimber. Znacznie lepszy niz z przepisu "1410 ". Wlasnie nastawilem kolejny raz i z "1410 " chyba bede powoli rezygnawal na rzecz tej receptury.
OldMan
Czesc
Zrobilem "wino " wg tego przepisu. Wg mnie nie nadaje sie to do picia jako wino, ale po przedestylowaniu wyszedl mi bardzo dobry bimber. Znacznie lepszy niz z przepisu "1410 ". Wlasnie nastawilem kolejny raz i z "1410 " chyba bede powoli rezygnawal na rzecz tej receptury.
OlaMan
Drożdże winne są wspaniałe, o ile są to prawdziwe szlachetne drożdże winne, sterylnie wykonane i właściwie pakowane (minimum w dwie zaklejone torebki), a nie w jedną zaciśniętą spinaczem, jak do niedawna drożdże z Kielc. Więcej w nich było pajęczyny niż drożdży. Nadają winu prawdziwy aromat gatunku wina z jakiego pochodzą, dają też odpowiednią moc (jeśli zastosuje się mocne, np. " Sherry ", czy "Portwein ". Najlepsze produkowała od przedwojny firma "Vinum " w Krakowie, ale nie wiem czy jeszcze istnieje.
Piotr
Drożdże winne są wspaniałe, o ile są to prawdziwe szlachetne drożdże winne, sterylnie wykonane i właściwie pakowane (minimum w dwie zaklejone torebki), a nie w jedną zaciśniętą spinaczem, jak do niedawna drożdże z Kielc. Więcej w nich było pajęczyny niż drożdży. Nadają winu prawdziwy aromat gatunku wina z jakiego pochodzą, dają też odpowiednią moc (jeśli zastosuje się mocne, np. " Sherry ", czy "Portwein ". Najlepsze produkowała od przedwojny firma "Vinum " w Krakowie, ale nie wiem czy jeszcze istnieje.
Piotr
wiesz ...to co piszesz i jak piszesz bardzo mi sie podoba...aby tak dalej a ha masz jakieś inne przepisy
wiesz ...to co piszesz i jak piszesz bardzo mi sie podoba...aby tak dalej a ha masz jakieś inne przepisy
Czy ktoś moze zdradzić mi miejsce gdzie mozna nabyc korki do butelek od win w Poznaniu?
nie chcę obrażać autora tego przepisu, ale jest on do niczego ! a pomysł że drożdże piekarskie są lepsze od winiarskich jest już zupełnie do bani.
Piekarskie po pierwsze nie wyrabiają tyle procentów co winiarskie a po drugie obrzydliwie śmierdzą. Stąd zapewne te wszystkie ziółka i goździki - żeby zabić odór niefachowych drożdży. Przy uzyciu prawdziwych, winiarskich nie są one zupełnie potrzebne. Tu upada argument ekonomiczny - zaoszczędzisz niby jakieś 1,5 złotego na drożdżach ale za to zapłacisz ze dwa razy tyle na te pachnidła. Lepiej więc robić na fachowch niż kombinować z zabijaniem zapachu i smaku piekarskich.
Składniki też są troszkę pomieszane - ryżu conajmniej 2 kg, cukru nie warto więcej niż 3 kg ( drożdże giną przy 18% alkoholu, jak dasz więcej cukru to winko po prostu wyjdzie syfnie słodkie) Ponadto 20 dkg rodzynek i 50 gr kwasku cytrynowego. Cała reszta jest zbędna. Jak ktoś bardzo chce może walnąć jakieś przyprawki dla smaku ale nie jest to konieczne.
Pamiętać należy, że cukier wrzucamy na 3 tury, bo jak walniemy wszystko od razu to spowolni się fermentację (nie wiem właściwie dlaczego, ale tak jest - sprawdzone) Cukier wlewamy co jakieś 3-4 dni. Po 2 tygodniach można -a nawet należy - odcedzić ryż z nastawu i dokończyć proces na samym płynie. To co podałem to proporcje na 10 litrów, na początek wlewamy 5 litrów wody, potem resztęz kolejnymi porcjami cukru.
a w ogóle to polecam stronkę o domowym wyrobie win, tam wszystko jest fachowo opisane. Polecam szczególnie forum, na którym zdobyłem większość swojej wiedzy.
www.wino.art.pl
Jak już chcemy obalać monopol to przynajmniej róbmy to fachowo :)
pozdrawiam
kudłaty.
nie chcę obrażać autora tego przepisu, ale jest on do niczego ! a pomysł że drożdże piekarskie są lepsze od winiarskich jest już zupełnie do bani.
Piekarskie po pierwsze nie wyrabiają tyle procentów co winiarskie a po drugie obrzydliwie śmierdzą. Stąd zapewne te wszystkie ziółka i goździki - żeby zabić odór niefachowych drożdży. Przy uzyciu prawdziwych, winiarskich nie są one zupełnie potrzebne. Tu upada argument ekonomiczny - zaoszczędzisz niby jakieś 1,5 złotego na drożdżach ale za to zapłacisz ze dwa razy tyle na te pachnidła. Lepiej więc robić na fachowch niż kombinować z zabijaniem zapachu i smaku piekarskich.
Składniki też są troszkę pomieszane - ryżu conajmniej 2 kg, cukru nie warto więcej niż 3 kg ( drożdże giną przy 18% alkoholu, jak dasz więcej cukru to winko po prostu wyjdzie syfnie słodkie) Ponadto 20 dkg rodzynek i 50 gr kwasku cytrynowego. Cała reszta jest zbędna. Jak ktoś bardzo chce może walnąć jakieś przyprawki dla smaku ale nie jest to konieczne.
Pamiętać należy, że cukier wrzucamy na 3 tury, bo jak walniemy wszystko od razu to spowolni się fermentację (nie wiem właściwie dlaczego, ale tak jest - sprawdzone) Cukier wlewamy co jakieś 3-4 dni. Po 2 tygodniach można -a nawet należy - odcedzić ryż z nastawu i dokończyć proces na samym płynie. To co podałem to proporcje na 10 litrów, na początek wlewamy 5 litrów wody, potem resztęz kolejnymi porcjami cukru.
a w ogóle to polecam stronkę o domowym wyrobie win, tam wszystko jest fachowo opisane. Polecam szczególnie forum, na którym zdobyłem większość swojej wiedzy.
www.wino.art.pl
Jak już chcemy obalać monopol to przynajmniej róbmy to fachowo :)
pozdrawiam
kudłaty.
Co u was slychac ludziska????????
bardzo sie uśmiałem z rodzynków w nosie. Tak trzymać
spoko przepis!!!napewno wyprubuje i pewnie nie portzałuje.jak macie inne fajne przepisy to piszcie!!!pozdro
Ja mam pytanko. Co zrobić, gdy wino (z winogron) jest za słodkie ?? Dodać wody, owoców, czy może jednak drożdży, jeśli tak to ile ??