Wielka kariera, dwa mistrzostwa NBA, później ogromne problemy i walka o życie. Lamar Odom opowiedział o swoich życiowych zakrętach. "Uścisnąłem dłoń śmierci" - wyznaje 39-letni dziś były koszykarz.
O problemach nowojorczyka głośno zrobiło się w październiku 2015 roku, gdy został znaleziony nieprzytomny w jednym z domów publicznych w mieście Pahrump w stanie Nevada. Przedawkował ziołowy lek na potencję, będący odpowiednikiem viagry. Ale to nie on był jego największym demonem. Tym była kokaina.
Potrzebował czasu
Po niemal dwóch latach od tamtych wydarzeń Lamar zdecydował się opowiedzieć o uzależnieniu. O błędach i wstydzie, który odczuwa do dziś napisał w artykule dla Players Tribune, platformy, której treści tworzą zawodowi sportowcy. Zatytułował go "Done in the Dark", czyli po prostu "zrobione w ciemności". Tytuł jest symboliczny, bo jak przytacza, jego ukochana babcia mawiała "Co zrobiłeś w ciemności, zawsze ujrzy światło dzienne".
"Kiedy obudziłem się w szpitalu w Nevadzie, nie mogłem się ruszać. Nie mogłem mówić. Byłem zatrzaśnięty we własnym ciele. Gardło paliło jak diabli. Spojrzałem w dół, te wszystkie rurki wychodziły z moich ust. Spanikowałem" - rozpoczyna swoją opowieść Odom.
Były koszykarz wyznaje, że właśnie wtedy po raz pierwszy w życiu poczuł się bezradny. Otwarcie mówi, że w tamtym okresie "ćpał codziennie, w każdej sekundzie wolnego czasu". "Nie kontrolowałem tego" - twierdzi.
Uratowały go dzieci
"Teraz jestem czysty. Ale borykam się z tym codziennie. Jestem uzależniony, zawsze będę. To nigdy nie minie" - pisze 39-latek. I od razu szczerze przyznaje: "Chciałbym wziąć teraz, ale wiem, że nie mogę jeśli chcę być ze swoimi dziećmi".
Nikt nie jest nietykalny
To właśnie one były dla Odoma największą motywacją, by poddać się terapii. To one zagroziły, że jeśli się nie wyleczy, nie będą chciały mieć z nim kontaktu. "Przez całe życie byłem dużym, silnym gościem, dlatego tak ciężko było mi znieść, gdy dzieci patrzyły, gdy byłem na haju".
Lamar wspomina także swoją byłą żonę, Khloe Kardashian, którą kiedyś pobił. To również było impulsem do poddania się odwykowi.
"Wielu wielkich ludzi jest głupich w tym temacie. Pewnie wielu młodych ludzi usłyszy moją historię i pomyśli, że ich to nie dotyczy, że nigdy ich to nie dotknie. Ludzie, nikt nie jest nietykalny, niczyje życie nie jest odporne na ból" - przestrzega.
Były mistrz NBA próbuje też sugerować, co mogło być genezą jego upadku. Wspomina, jak bardzo dotykały go straty bliskich osób. Już w wieku 12 lat stracił matkę. W 2003 roku przeżył śmierć ukochanej babci, a trzy lata później 6-miesięcznego syna. "To wszystko nakręciło spiralę uzależnienia" - wyznaje.
"Uścisnąłem dłoń śmierci. Ale wiecie co? Nie wracam do tego. Na to jeszcze nie czas" - kończy.
Piękne chwile w Mieście Aniołów
Odom do NBA trafił w 1999 roku, gdy z czwartym numerem w drafcie wybrali go Los Angeles Clippers. Później grał jeszcze w Heat, Lakersach, Dallas Mavericks, a na koniec wrócił do Clippers.
Z Jeziorowcami zdobył mistrzowskie pierścienie w 2009 i 2010 roku.