Biorę i strzelam

Amerykanie zastanawiają się, czy postawić przed sądem dwóch swoich pilotów, którzy w kwietniu 2002 roku przez pomyłkę ostrzelali kanadyjski oddział. Czterech żołnierzy zginęło. Podczas pechowego lotu w żyłach pilotów krążyła amfetamina, pobudzający narkotyczny preparat. Narkotyki w Ameryce są nielegalne, ale te dała żołnierzom... armia. Oficjalnie. Okazało się, że takie środki daje się żołnierzom od lat.

Tagi

Źródło

Kulisy

Odsłony

4740

Amerykanie zastanawiają się, czy postawić przed sądem dwóch swoich pilotów, którzy w kwietniu 2002 roku przez pomyłkę ostrzelali kanadyjski oddział. Czterech żołnierzy zginęło. Podczas pechowego lotu w żyłach pilotów krążyła amfetamina, pobudzający narkotyczny preparat. Narkotyki w Ameryce są nielegalne, ale te dała żołnierzom... armia. Oficjalnie. Okazało się, że takie środki daje się żołnierzom od lat.

Kim są dwaj piloci, którzy w Afganistanie zrzucili bombę na sprzymierzeńców? Bohaterami, którym przytrafiła się straszliwa pomyłka, czy oszołomionymi narkotykiem kryminalistami? A może winna jest amerykańska wierchuszka, która umożliwia swoim żołnierzom szprycowanie się środkami odurzającymi?

W bazie wojsk lotniczych Barksdale, w Bossier City w stanie Luizjana, jeszcze przez tydzień najwyższej klasy specjaliści wojskowi i eksperci prawa międzynarodowego będą się zastanawiać, jak rozsupłać węzeł kandaharski. Dostarczono im liczący cztery tysiące stron raport, który przygotowała działająca od ponad ośmiu miesięcy komisja śledcza. Mają ocenić, czy 37-letniego majora Harry'ego Schmidta i 43-letniego majora Billa Umbacha postawić przed sądem wojskowym. Jeśli tak - zawiśnie nad nimi wyrok 64 lat więzienia. Swoje rekomendacje przedstawią jednak dowódcy bazy, porucznikowi generałowi Bruce'owi Carlsonowi i dopiero on, przełożony pilotów, prześle sprawę dalej. Ostateczny wyrok zapadłby wówczas kilka miesięcy później.

Zdaniem brytyjskich i amerykańskich komentatorów opisujących sprawę Kandaharu amfetamina była stosowana podczas wojny zarówno przez Brytyjczyków, jak i Niemców. Także w czasie brytyjskiej wojny o Falklandy. W Wietnamie zażywali ją, ale też środki uspokajające, lotnicy i marynarze. Podawano ją również podczas Pustynnej Burzy, w dawkach 5 mg. W zwalczaniu snu wykorzystuje się również kofeinę, choć jest ona mniej skuteczna. Jest środkiem alternatywnym dla amfetaminy.

Pentagon prowadzi badania mające umożliwić utrzymywanie żołnierzy i pilotów bez snu przez... pięć dni. Poszukiwania Extended Performance War Fighter (przedłużone działania wojenne) koncentrują się bardziej na genetyce i neurologii niż na lekach. Jan Walker, rzecznik Agencji Badań Obronnych, potwierdza, że Pentagon wypracował skuteczny sposób odraczania snu.

- Jeśli nasi żołnierze będą mogli to robić, to zasadniczo zmieni się sposób walki, będzie to rewolucja! Jeden z projektów zakłada "uchwycenie" mózgu żołnierza za pomocą energii elektro-magnetycznej, zwanej TMS. Badania są prowadzone w laboratoriach wydziału neurologicznego Uniwersytetu Columbia. Kieruje nimi Yaakov Stern. - W razie potrzeby wystarczy odpowiednio sterować mózgiem. Wiemy, które części odpowiadają za sen i możemy go odraczać. żołnierze będą mogli być aktywni niemal cały czas.

Pod przyjacielskim ogniem

17 kwietnia ubiegłego roku świat usłyszał, że pod Kandaharem, od tzw. przyjacielskiego ognia, zginęło czterech kanadyjskich żołnierzy, a ośmiu zostało rannych. F-16, z którego zrzucono naprowadzaną laserem bombę, prowadzili oskarżeni obecnie Schmidt i Umbach. Jak się później okazało, w chwili dramatu w ich żyłach krążyła amfetamina, narkotyczny preparat silnie pobudzający ośrodkowy układ nerwowy, często wykorzystywany jako środek odurzający. Piloci zażyli go godzinę przed tragicznym zdarzeniem.

Była to pierwsza śmierć kanadyjskich żołnierzy na polu walki od 50 lat, od wojny koreańskiej. Premier Jean Chretien powiedział wówczas, że "okoliczności tego dramatu są trudno wytłumaczalne". Dziennik Globe and Mail z Toronto pisał na pierwszej stronie: My jedziemy, by pomóc w ich wojnie, a oni do nas strzelają. Przez Kanadę przetoczyła się fala protestów.

Wyszło na jaw, że koks w amerykańskiej armii jest czymś wręcz normalnym. Przez żołnierzy bywa nazywany "go pills" (kop tabletki) lub speed. Ich przyjmowanie jest dobrowolne. US Air Force udostępniają je zwłaszcza pilotom na wojnie, których zadania bojowe trwają 8, 9, 10 lub więcej godzin. Po powrocie z zadania natomiast dostają "non-go pills", tabletki uspokajające - Ambien, które pomagają zasnąć. I tak na zmianę!

Podczas dochodzenia Schmidt przyznał, że w ciągu kilku tygodni służby na Bliskim Wschodzie odbył dwanaście 10-godzinnych lotów w rejon wojny. Za każdym razem zażywał tabletki go, bo bez nich czuł się zbyt zmęczony. W chwili dramatu obaj piloci kończyli 20-godzinny dzień pracy.

Światowe agencje, powołując się na wypowiedzi anonimowych wojskowych piszą, że amfetamina jest ważnym środkiem wspomagającym pilotów podczas wojny. Także w Afganistanie i zbliżającym się ataku na Iraku. Była powszechnie stosowana w wojnie Zatoki Perskiej w 1991 roku. Później zaczęto podejrzewać, że przyczyniła się do kilku ataków przyjacielskich, a żołnierze uzależniali się od niej. W 1993 roku wycofano się z go pills, ale po kilku latach po cichu do nich wrócono.

Rzeczniczka Air Force, porucznik Jennifer Ferrau przyznaje, że tabletki są stosowane w ramach "programu zarządzania zmęczeniem żołnierza". Ich działanie dokładnie sprawdzono. - Dziesiątki lat badań nad skutecznością i przydatnością. Naczelny lekarz wojskowy współpracuje w tej sprawie bardzo ściśle z dowództwem. Nie stwierdzono związku między nimi a wypadkami. Odnotowano natomiast 100-procentową skuteczność w redukowaniu zmęczenia.

Pułkownik Alvina Mitchell, szefowa wojskowych służb prasowych dodaje: - Nikt nie musi ich przyjmować.

Wzrasta agresja

Pilotom, na podstawie jasnych i przekonujących faktów, postawiono zarzut nieprzestrzegania dyscypliny lotu, lekceważenia zasad prowadzenia rozpoznania, użycia śmiertelnej broni i beztroską lekkomyślność w przewidywaniu konsekwencji swojej akcji.

Osoby broniące pilotów przekonują, że to amfetamina jest winna tragedii. - Czuli presję zażywania jej. Pozwalała im trwać w pogotowiu, być stale gotowymi do nocnych lotów - mówi David Beck, jeden z adwokatów. Clifford Saper, profesor neurologii Uniwersytetu Harvarda uważa, że tabletki mogły obniżyć ich zdolność do oceny umiejętności i sytuacji. Inni mówią o wzroście agresji i paranoi.

GlaxoSmithKline, firma produkująca amfetaminowe tabletki pod nazwą Dexedrine ostrzega, że mogą one osłabiać zdolność pacjenta do oceny jego możliwości, zwłaszcza podczas obsługi maszyn lub prowadzenia pojazdu. Należy go o tym informować. - Pilotom tego nie powiedziano - twierdzi Charles Gittins, adwokat Schmidta.

Gittins sam był kiedyś pilotem marynarki wojennej. Zaprzecza, jakoby przełożeni nie przymuszali do zażywania tego środka. - Czytasz po prostu ulotkę, w której napisano, że jeśli jej nie zażyjesz, to zostaniesz strącony. I to wystarcza.

Brytyjski oficer lotnictwa sir Tim Garden zauważa: - Dawanie narkotyku pilotom, którzy mają kontrolować skomplikowane urządzenia, jest co najmniej dziwne. Poza tym amerykańskie lotnictwo stara się zdjąć z siebie odpowiedzialność twierdząc, że korzystanie przez żołnierzy z narzędzi zarządzania zmęczeniem jest dobrowolne.

Łagodzenie Kanadyjczyków

Inni twierdzą, że kule od przyjaciół są tak stare, jak bitwy. Np. podczas amerykańskiej wojny cywilnej gen. Stonwall Jackson został zastrzelony przez konfederatów, gdyż wzięli go za wroga. W Zatoce Perskiej w 1991 roku aż 30 żołnierzy ze ’ ofiar zginęło od przyjacielskiego ognia.

Omyłkowe bombardowanie przyjaciół w ostatnich 15 miesiącach zdarzyło się amerykańskim żołnierzom kilkakrotnie. W październiku 2001 roku bombowce dwukrotnie uderzyły w ośrodek Czerwonego Krzyża w Kabulu, zabijając jedną kobietę i raniąc trzy inne. 1 lipca zrzucono bomby na gości weselnych niedaleko Kandaharu. Co najmniej 40 osób zabito, a 100 zostało rannych. Jednak w żadnym z tych przypadków nie wszczęto dochodzenia.

Dlaczego akurat ta sprawa trafiła do sądu? Francis Boyle, profesor prawa międzynarodowego z Uniwersytetu Illinois, który od początku śledzi przypadek Kandaharu bardzo uważnie, przypuszcza, że proces ma złagodzić oburzenie Kanadyjczyków. - Piloci stali się kozłami ofiarnymi Pentagonu. Nikt, kto jest przy zdrowych zmysłach nie wierzy, że celowo zbombardowali sprzymierzeńców. Ten proces jest robiony dla Kanadyjczyków, by utrzymać ich na pokładzie wojny w Afganistanie i Iraku.

Doświadczeni w boju piloci twierdzą, że takie pomyłki zdarzają się. Informacje służb szpiegowskich są niekompletne lub wręcz błędne. Przeszkadza zmęczenie i zła pogoda. - To wszystko jest trudne, zwłaszcza dla świeżo upieczonych pilotów - twierdzi Phil Gay, pilot rezerwy, który dowodził lotniskowcem USS John F. Kennedy w czasie wojny w Zatoce. - Osobiście nie chciałbym wiedzieć, gdzie spadły te wszystkie bomby, które zrzuciłem w Wietnamie.

Jadł je generał

Emerytowany amerykański major generał wojsk powietrznych Don Shepperd w wywiadzie dla CNN powiedział: - Go pills są bardzo powszechne.

Ta informacja trafiła na czołówki gazet, ale nie ma w tym żadnej sensacji. To jest coś, co trwa od lat. Po prostu masz tabletki, które pozwalają ci regulować cykl czuwania i odpoczynku. Idea polega na tym, by być wypoczętym podczas męczącej, stresującej misji. Gdy chcesz być wypoczęty - bierzesz "go pills". Gdy chcesz spać - tabletkę nasenną. Stara sprawa, poparta wieloma badaniami. Adwokat odwołuje się do nich, by ochronić klienta przed bardzo poważnymi oskarżeniami.

- Czy należy się obawiać, że za sterami ponaddźwiękowej maszyny siedzi człowiek tak zmęczony, że musi brać pigułki, by nie usnąć?

- Nie. Lepiej, że sytuacja jest pod kontrolą, niż gdyby wymknęła się spod niej, gdy pilot uśnie. Akcja patrolowa z Zatoki Perskiej do Afganistanu zajmuje 8, 9 i 10 godzin. Musisz w tym czasie być nawodniony, trzeba regulować cykl jedzenia, spania itp. Zażywasz jedną z tych rzeczy 30 minut wcześniej i jesteś trzeźwy cały czas. Sam tak robiłem. Wcześniej byliśmy poddawani testom i informowani, jakie są działania uboczne. To są środki przepisywane przez lekarzy. Cały czas jest też możliwość skorzystania z lekarskiej porady. Nikt nie był do nich przymuszany, choć widziałem ludzi zachęcających do ich wzięcia podczas długich nalotów.

Lot na haju

16 kwietnia 2002 roku Umbach i Schmidt wylecieli F-16 z bazy lotniczej Al Jaber w Kuwejcie. Myśliwiec wystartował w kierunku wschodnim z szybkością 600 mil na godzinę, omijając przestrzeń powietrzną Iraku. Nad Pakistanem skręcili na północ w stronę północno-wschodniego Afganistanu. Po czterogodzinnym locie mieli krążyć nad Afganistanem i w razie potrzeby wspomóc siły lądowe.

Patrolowanie przebiegało bez zakłóceń, podobnie jak poprzednie loty, które odbyli podczas ich pierwszego miesiąca pobytu na Bliskim Wschodzie. Około godz. 1 w nocy zawrócili w stronę bazy. Obaj zażyli amfetaminę.

Po niecałej godzinie Schmidt zobaczył nad Kandaharem smugi pocisków oświetlających, używanych przez siły lądowe do śledzenia strzałów. Połączył się z najbliższą stacją kontroli lotów i zapytał, co ma robić? Według zapisu otrzymał rozkaz: Czekaj. Umbach odpowiedział: - Upewnijmy się, ach, to nie są nasi.

Chwilę później Schmidt zobaczył więcej pocisków oświetlających. Ocenił, że są one kierowane w ich stronę. Powiedział do stacji kontroli: - Wygląda na to, że grupa ludzi ostrzeliwuje nas. Zaczynam się bronić.

Po chwili stwierdził: - Bomba zrzucona. Sygnał radiowy potwierdził, że dotarła do celu.
Dziesięć sekund później kontroler rozkazał: Zostaw! Kandaharczycy nasi.
Umbach zapytał: - Możesz potwierdzić, że oni strzelali do nas?
Kontroler: - Jesteście czyści, to była samoobrona.
- Mam nadzieję, że tak trzeba było zrobić - powiedział Schmidt do Umbacha.
- Ja też - odparł Umbach. Zawrócili do Kuwejtu.

W byłym obozie al-Kaidy Tarnak Farm nocne ćwiczenie ataku na czołgi prowadziło 15 kanadyjskich żołnierzy. Wykorzystywali różnego rodzaju broń. Bomba odpalona przez Schmidta wylądowała niecały metr od stanowiska ich broni maszynowej. Na miejscu zginęli Marc Leger, Ainsworth Dyer, Richard Green i Nathan Smith.

Tydzień po tragicznym wydarzeniu obaj piloci zostali odesłani do domu.


Jak zwiększano wydajność bojową żołnierzy? - pytamy pułkownika dr. Zygmunta Matuszaka, historyka z Akademii Obrony Narodowej.

- Mogę mówić o XIX i XX wieku. W oficjalnych dokumentach takich informacji nie ma, ale sprawa przewija się w pamiętnikach rosyjskich oficerów i generałów. Rozmawiałem o tym również z polskimi oficerami frontowymi. W armii radzieckiej przed natarciem, zwłaszcza w trudnych sytuacjach, dawano żołnierzowi 100 gramów spirytusu. Także w czasie Rewolucji Październikowej rozlewano alkohol, zwłaszcza spieszonej flocie marynarzy, którą wykorzystywano do szturmów psychologicznych. Szli wyprostowani, ale byli pijani.

Tego nie było w wojsku polskim, choć na froncie wschodnim norma obowiązywała. Jeden z moich nauczycieli, oficer frontowy mówił, że 100 gramów dostawali, ale po bitwie. Nie są mi natomiast znane przypadki, by tego rodzaju środki dopingujące stosowano w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie.

Również w armii niemieckiej, w Waffen SS, szczególnie w końcowej fazie II wojny światowej, żołnierze byli dopingowani alkoholem. Czy również lekami psychotropowymi? W krajach staroeuropejskich takich jak: Polska, Niemcy, Rosja - tego nie stwierdzono. Nie słyszałem o takich przypadkach.

Przed wojną w wojsku polskim był przydział alkoholowy na czas wojny. Pokazano to nawet w czarno-białym filmie "Westerplatte" z Zygmuntem Hübnerem w roli majora Sucharskiego, gdy żołnierze na wartowniach otworzyli skrzynki na czas W... A tam była wódka goldwasser. Dawano ją po walce lub w przerwach między bitwami. U nas raczej dopingowano żołnierza moralnie.

W wojsku polskim powojennym, w latach 60. i 70., środkiem podtrzymującym kondycję, "na przydziale wojennym", była kawa naturalna. Normalnie żołnierze pili kawę zbożową. Na czas długotrwałych ćwiczeń, przemarszów i przegrupowań przysługiwała kawa naturalna, dwa razy dziennie po 200 g.

Mówiło się, że w czasie wojny z tyłu nacierających wojsk szedł oficer polityczny z naładowanym pistoletem. To też było jakieś przynaglenie do walki?

W armii radzieckiej były tzw. brygady zaporowe, które oprócz typowych zadań wojskowych, w trakcie działań wojennych szły w drugim rzucie. Podlegały NKWD. Wyłapywały dezerterów, panikarzy, uciekinierów i maruderów. Wykonania słynnego rozkazu Stalina "ni szaga nazad" pilnowały właśnie te jednostki. Żołnierz, który oddalił się poza rejon pułku, był traktowany jak dezerter. Trafiał albo do kompanii karnej, albo pod ścianę.

Kiedyś mówiono, że dodaje się brom.

Także my mówiliśmy o tym w czasie studiów, że mamy w kawie brom na uspokojenie. W latach 70. zrezygnowano z tego. Był to problem dość głośny, zwłaszcza w propagandzie szeptanej.

Czy środki dopingujące dla żołnierzy są tylko specyfiką amerykańską?

Powiedziałbym, że jest to specyfika cywilizacji. W Stanach Zjednoczonych wystąpiło to tylko wcześniej. W wojsku polskim także zaczyna pojawiać się problem narkotyków. Handlujący nimi docierają do koszar. Dowódcy zdecydowanie walczą z tym. Żołnierz z bronią i narkotykiem może być nieobliczalny.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

scr (niezweryfikowany)

też wciągał...

Zajawki z NeuroGroove
  • Gałka muszkatołowa
  • Pierwszy raz

słoneczny poranek, dobry nastrój

Swego czasu naprawdę sporo naczytałem się o wyjątkowej przyprawie jaką jest gałka muszkatołowa. Zaintrygowało mnie ona, a składało się to na jej dziecinnie łatwą dostępność, cene i możliwe efekty. Jednak aby przeżycie było jak najbardziej satysfakcjonujące należy spełnić kilka warunków związanych z settingiem, więc dwie paczuszki gałki mielonej firmy Prymat czekały cierpliwie na swój czas w szafce. Pięknego środowego poranka ten moment wreszcie nadszedł (w zasadzie to leżały tylko 2 dni, ale chciałem spróbować od razu).

  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

przemroki i halucynacje

Nazwa produktu tantum rosa

 

Witam to jest mój pierwszy tripraport prosze o wyrozumiałość.

 

obudzilem się byl kwiecień

 

zadzwonilem do kumpla A1 była 14:00 spytalem się corobią powiedzial ze benze

 

to spytalem się czy mogę przyjsc kumpel A1 powiedzial że tak to szedłem do niego w polowie drogi spotkałem kumpla A2 zapytałem czy idzie do kumpla A1 kumpel A2 powiedział ze tak.

 

  • Inne

Psychodeliki


- mówi mama


rację ma ma


rac nie pali,


a czytając


faję tli







< niebezpiecznie.. >





Wiem już niestety


na czym polega prawdziwa paranoja,


jestem w szoku!


Po trochu


przyswaja mi się świat realny


na nowo


kolorowo być miało


się zeschizowało

  • Grzyby halucynogenne
  • Pozytywne przeżycie

Nastawienie bardzo pozytywne, gralnia i dużo więcej ludzi (praktycznie sami artyści) niż się spodziewałem.

Witam. Przedstawiam krótką relację z pewnego hipotetycznego wydarzenia. Zapraszam wszystkich ciekawskich, ale nie wścibskich do lektury.

 

   Zakupione 100 świeżutkich grzybków od pewnego podróżnika czekało 2 dni na weekend, bym wyruszył na spotkanie z kosmicznym duchem zaklętym w tych szczuplutkich, wysokich, ale jakże malutkich istotach rodzaju nijakiego, bądź takowego. Plan był na 50 Łysiczek, jednak podróżnik ów powiedział, że 20 już robi magię. Ok, - pomyślałem - więc wrzucę 30. W końcu to pierwsze spotkanie z naszym polskim dobrem psychodelicznym.