Drugie życie dopalaczy

Sklepów z "towarami kolekcjonerskimi nie do spożycia" ubyło, jednak sprzedaż w internecie kręci się jak dawniej.

Tagi

Źródło

kiosk.onet.pl

Odsłony

7835

Sklepów z "towarami kolekcjonerskimi nie do spożycia" ubyło, jednak sprzedaż w internecie kręci się jak dawniej.

Mija dziewięć miesięcy, trzy tygodnie i pięć dni, odkąd premier Donald Tusk wypowiedział twardą wojnę dopalaczom. Ale handlarzy "piekłem uzależnienia" na kolana nie rzucił. Kolorowych sklepów z asortymentem "towarów kolekcjonerskich nie do spożycia" co prawda ubyło, jednak interes kwitnie, tylko inaczej. W internecie dokonało się przegrupowanie. Jest więcej witryn w języku polskim zarejestrowanych poza granicami kraju, ale nie gdzieś w rajach podatkowych, tylko np. w Czechach. Stamtąd działa się legalnie albo za pośrednictwem poczty. Handel też przeniósł się na obszar, na którym namierzyć i kontrolować wroga jest znacznie trudniej. Na ulice.

Strzeż się tych miejsc

– W mieście pojawiło się więcej handlarzy tym towarem – mówi Michał. Z młodzieżą pożegnał się już dawno. Ma 30 lat, własną firmę i lubi dobrze się zabawić w weekendy. Najbardziej lubi marihuanę, której w sklepach nigdy nie było, dlatego korzystał z usług dilerów. – Nie wiem, czy wcześniej to sprzedawali. Nigdy nie proponowali, a teraz to robią. Michał spróbował mefedronu, substancji od ubiegłego roku wpisanej do rejestru środków zakazanych ze względu na jej silny, psychoaktywny charakter. Kiedyś znana jako miau-miau albo nawóz do roślin, dzisiaj trafia do starych i nowych klientów jako mef lub mefka. Tę nazwę stworzyli dilerzy na potrzeby napiętnowanego rynku, bo jeszcze do niedawna dopalaczami się nie zajmowali i nie wiedzieli, jak się o nich mówi, a tak każdy zainteresowany prędzej czy później ich znajdzie. Po kilku kontaktach z mefką Michał sobie odpuścił, bo towary trafiały się różne. Za każdym razem działały inaczej, inaczej smakowały, inny był ból głowy. Mefedron był kiedyś komponentem dopalaczy, dzisiaj na czarnym rynku sprzedawany jest w postaci czystej, tylko z różnych źródeł pochodzenia, stąd jego odmienne działanie. Michał smartshopów z dopalaczami nigdy nie odwiedził. Nowe narkotyki nie mają nazwy, formy, terminu ważności. Obok (u)znanych przez konsumentów środków od czasu do czasu wpadają w ręce użytkowników substancje, o których wiadomo tylko tyle, ile usłyszy się od sprzedawcy. Ci najczęściej jednak sami wiedzą niewiele. Zależy im na szybkiej i bezproblemowej sprzedaży, więc reklamują.

Mocne uderzenie

To była akcja nieporównywalna z jakąkolwiek inną. I w Europie, i na świecie. Premier Tusk uderzył w rynek dopalaczy mechanicznie, zamiast tworzyć skomplikowane i niejasne przepisy, które właśnie z tego powodu można obejść. Lub zlekceważyć.

Założenie, że walka ze zjawiskiem odurzających syntetyków oparta na skrupulatnym rozliczaniu się z literą prawa jest mało efektywna, miały potwierdzać nagłaśniane w mediach przypadki zgonów. Dziś już wiadomo, że związków między dopalaczami a zgonem młodych ludzi nie udowodniono, innymi słowy, że nie postawiono nikomu zarzutów spowodowania śmierci. Być może dlatego jeszcze nie uchwalono nowych, rewolucyjnych w zamiarze przepisów, które handel dopalaczami miały w całości wyeliminować. Nadal szkodliwe substancje w formie, której prawo nie zakazuje, są legalne, choć rynek został poważnie rozregulowany, a dostęp już nie jest taki oczywisty.

– Badamy tylko to, co zostanie do nas nadesłane przez organy procesowe i śledcze – mówi insp. Marek Betlejewski, kierownik Zakładu Fizykochemii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. – W tej chwili dopalacze stanowią w naszym zakładzie niewielki procent wszystkich spraw. Sytuację kontrolujemy m.in. dzięki informacjom z Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków. Od nich dowiadujemy się o nowych substancjach, które cały czas trafiają do policyjnego laboratorium.

 

Skomplikowaną sytuację nieznanych i nowych używek potwierdziła również konferencja "Kampania w Sprawie Narkotyków. Nowe Narkotyki Syntetyczne", zorganizowana 7 lipca w Warszawie, w ramach programu działań Polski podczas jej prezydencji w UE. W debacie udział wzięli najważniejsi urzędnicy Unii odpowiedzialni za problem narkotyków i goście ze świata kultury, w której potknąć się na narkotykach bardzo łatwo. Krzysztof Jaryczewski, legendarny muzyk Oddziału Zamkniętego i artystyczny talent po przejściach, był jednym z nich: – Zakazywanie czegokolwiek, nawet dopalaczy, które są o tyle bardziej niebezpieczne od narkotyków, że nie wiadomo, z czym mamy do czynienia, nie prowadzi do niczego dobrego.

Na co nam to?

Statystyki podpowiadały, że dopalacze trafiały głównie do gimnazjalistów i licealistów, a pomijały starszych, którzy swój rozum powinni już mieć. Również najnowsza akcja Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii, "Na co mi to", skierowana jest do młodzieży, tym razem jednak z przekazem, że nakręconym można być inaczej, bez używania narkotyków. Że wystarczy uruchomić tylko swoją pasję. Zapobiegawcza edukacja zamiast profilaktyki post factum. Powstała platforma wymiany informacji, czym się zająć, żeby zastąpić pokusę brania. Najczęściej zdarzają się wpisy o górskiej turystyce, hobbistycznym fotografowaniu, inspiracjach modą i biżuterią, o wspinaczce skałkowej, o sztukach walki. Z reguły o tym, co było już wcześniej, ale od narkotyków wielu młodych nie odciągnęło.

Akcję jednak uzasadniają napływające z rynku dane. Według najnowszego raportu Komisji Europejskiej w 2008 r. wykryto trzy, w 2009 r. 23 nieznane substancje o działaniu odurzającym. Rok później już 41. Nie można informować efektywnie o negatywnych skutkach nowych narkotyków, jeśli nie można ich szybko zdefiniować. Jak działają, dlaczego szkodzą, do czego mogą doprowadzić? Na miejsce jednej zakazanej substancji pojawia się kilka nowych. – Część z nich, które nazywamy nowymi, ma podobne działanie do tych, które zostały już ustawowo zdelegalizowane, ale to nie są znane nam dopalacze – mówi Michał Kidawa z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii (System Wczesnego Ostrzegania o Nowych Narkotykach). I tłumaczy, w jaki sposób podobieństwo działania może być kryterium wycofania konkretnego produktu z rynku. Główny Inspektorat Sanitarny zabrania jego sprzedaży pod pretekstem wydania oceny jego szkodliwości. Ma na to 18 miesięcy. Zamknięcie sklepów z dopalaczami spowodowało, że nowe narkotyki, z jednej strony, szybko nie trafiają do Polski, ale z drugiej, trudniej je wykryć, ponieważ od razu znajdują ujście do szarej strefy – zamkniętego środowiska dilerów i ich klientów – gdzie przez jakiś czas mają swobodę obrotu i niewiele o nich wiadomo.

– Kiedy zjawisko jest ukryte, to sito naszej selekcji danych o nowych środkach ma jakby większe oczka – tłumaczy Kidawa. Źródłem informacji są wówczas akcje policji lub GIS. Jak ta z ubiegłego roku. Zamknięcie prawie 1400 smartshopów i przebadanie ich asortymentu do tej pory było najpoważniejszą dawką informacji o dopalaczach. Doświadczenie wskazuje też, że ograniczanie rynku dopalaczy powoduje wzrost zainteresowania tradycyjnymi narkotykami.

Najdłuższa wojna

nowoczesnej Europy? 4 marca tego roku parlament po raz kolejny znowelizował ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii i wprowadził na listę zabronionych środków i substancji chemicznych następne pozycje, m.in. pochodne aktynonu: metylon i butylon. Działają psychoaktywnie i pobudzają ośrodkowy układ nerwowy, powodując stany lękowe i napady depresji. To trzecia w tej kadencji Sejmu nowela tej ustawy. Kilkustopniowa procedura za każdym razem przebiega sprawnie przy poparciu zdecydowanej większości posłów: 416 za, jeden głos przeciw. Ocenę musi wydać jeszcze GIS.

Sytuacja z nowymi narkotykami zdaje się potwierdzać, że najtrafniejsza do tej pory definicja dopalaczy to taka, która opisuje problem nie pod kątem psychosomatycznego działania tych substancji, lecz możliwości dokonania zmian w ich składzie chemicznym lub wprowadzania nieznanych związków po to, żeby umykać ścigającemu je prawu. Walka z dopalaczami jest jednym z filarów polskiej prezydencji. Zostało jeszcze pięć miesięcy.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

"pochodne aktynonu"

Anonim (niezweryfikowany)

"(...) metylon i butylon. Działają psychoaktywnie i pobudzają ośrodkowy układ nerwowy, powodując stany lękowe i napady depresji."

 

no tak, ludzie to brali, żeby spowodować u siebie stany lękowe i depresję...

no ale to jest onet...

Anonim (niezweryfikowany)

Skoro interes kręci sie jak dawniej, gdzie podziały się wiadomości o przegrzanych konsumentach?

Zajawki z NeuroGroove
  • Klonazepam

Dawno to bylo wiec nie pamietam dokladnie jak to bylo. A bylo to tak:

  • Bad trip
  • Marihuana
  • Marihuana

Set: radosny humor, setting: lasek w okolicy miasteczka oraz część misteczka.

../

  • Amfetamina

nazwa substancji: amfetamina


poziom doswiadczenia: 2 raz


"set&setting": dom, dobre nastawienie


efekty: wow!!!

  • 3-MMC
  • Mefedron
  • Tripraport

Późny niedzielny wieczór, sam w domu. Czuję spokój ducha, ale też zmęczenie, po powrocie od dziewczyny. Wziąłem u niej 150mg Pregabaliny, także mnie zmuliło (albo doszło do mnie zmęczenie po niezbyt dobrze przespanej nocy) i prawie u niej zasnąłem, ale już mi trochę lepiej po tym jak się przewietrzyłem wracając. Wczoraj i przedwczoraj również wziąłem kolegę mateusza, poniżej napiszę ile dokładnie co i jak, bo może kogoś ciekawić, a drugich już niezbyt. Kontynuując - dobry dzień, myślałem że będę miał zjazd lub że się nie obudzę zbyt wcześnie i jak zawsze kolega mnie zdziwił, bo było wszystko dobrze, spokój i radość ducha (już na trzeźwo oczywiście). Jedyne co mnie irytuje w cholerę to dekoncentracja, za nic w świecie nie mogę się skupić, jutro pewnie będę miał to ponownie, ale chce to ograniczyć najbardziej jak się da, dlatego biorę pare suplementów, ale to opisze kiedy co i jak już w tripraporcie poniżej. Dzisiaj biorę to tylko, aby napisać swój pierwszy raport, bo bardzo mnie to "kręci", wiem kiedy dać upust i jak już czuję, że coś jest nie tak, to przestaje. Przy zjazdach następnego dnia nie kusi mnie aby zapodać znowu, ale właśnie przeciwnie - wiem, że to koniec i muszę przestać na dłuższy czas. Więc na najbliższy czas nie będę spotykał się z tym kolegą. Piątek - zapodałem wtedy doustnie jakieś 300mg-350mg, nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się że było to 350mg. Trochę wtedy mi się problemów nazbierało i pomyślałem "czemu nie i tak nie mam co zrobić w aktualnej sytuacji, a dawno nic nie brałem". Następnie zrobiłem parę ważniejszych rzeczy, które wydaje mi się że trochę pomogły mi na dłuższą metę z tymi wspomnianymi problemami, których wole nie zdradzać. Sobota - ok. godziny 23 zapodałem donosowo 60mg, było wszystko czuć dobrze, nie było to tak mocne i inwazyjne jak za każdym razem (chodzi mi tu o euforie i uczucia miłości, empatii itp. ; nie lubię tego odczuwać w taki sposób, na ogół jestem osobą miłą i bardzo współczującą, co nie oznacza, że jak ktoś mi zrobi krzywdę to ja mu nadstawię drugi policzek, co to to nie ;)) wracając, czułem dobry speed, czyli to co tak uwielbiam i dość dobre, ale nie inwazyjne uczucia empatii itp. jak to jest w wyższych dawkach. Z tego co zauważyłem to przy mefedronie i jego izomerach przy niższych dawkach głównie wzrasta "uczucie szybkości", a już przy wyższych głównie euforia i empatia. Następnie 2-3h po tym jak mi zaczęło schodzić, zapodałem doustnie 240mg, poczułem wydłużenie efektu zejścia i może lekko większe pobudzenie, i tyle. Zasmuciło mnie to, ale cóż czasami tak bywa. WAGA - 80kg (wzrostu nie podaje, bo jeszcze ktos mnie namierzy, ale mega niski ani ulany nie jestem)

*Od razu chciałbym powiedzieć, że jestem na cyklu testosteronowym enanthate, 300mg/E7D, więc może to dawać lekkie różnice. Nie, nie jestem trans, przygotowywuje się do zawodów sportowych i zgadzam się, próbowanie mefedronu raz czy dwa w porównaniu do cyklu w tym wieku to całkowita głupota, i nikomu nie polecam tego robić, ale oczywiście robicie wszystko na własną kartę. No i przecież ten mój wiek to może być fikcja haha. Miłego czytania.*

22:40 - T-50m -  wziąłem ok. 1g Witaminy C.

 

*ODTĄD PISAŁEM JUŻ PO WZIĘCIU!*