Dopalacze są znowu łatwo dostępne. A perfidia handlarzy dopalaczami nie zna granic

Wakacje z dopalaczami. Agresywni, pobudzeni, na chwiejnych nogach, z błędnym wzrokiem - to pacjenci po dopalaczach. Najwięcej zatruć jest od czerwca do września.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Dziennik Zachodni

Odsłony

640

Wakacje z dopalaczami. Agresywni, pobudzeni, na chwiejnych nogach, z błędnym wzrokiem - to pacjenci po dopalaczach. Najwięcej zatruć jest od czerwca do września.

Dr Tomasz Rzemieniuk, ordynator oddziału dziecięcego w sosnowieckim Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II, mówi, że coraz częściej do szpitala trafiają ofiary dopalaczy. - Pacjenci to przede wszystkim uczniowie gimnazjów. Od kilku lat obserwuję, że w tej grupie wiekowej spada spożycie alkoholu, a wzrasta dopalaczy - dodaje lekarz.

Trucizna jestna wyciągnięcie ręki

Spójrzmy na statystyki. Jeśli w całym zeszłym roku do Centrum Pediatrii z powodu zatrucia dopalaczami trafiło 10 osób, to w ciągu pięciu miesięcy 2015 roku było ich już 17. W całym województwie w ubiegłym roku odnotowano ponad 500 zatruć. Oczywiście były to najcięższe przypadki wymagające hospitalizacji i zgłoszone.

Nie ma gminy w województwie śląskim, w której nie sprzedawano by dopalaczy - najwięcej w Wodzisławiu Śląskim, Katowicach, Chorzowie, Częstochowie i Rybniku. - Zażywanie dopalaczy to w pewnym sensie moda, ale decyduje też ogromna łatwość ich zdobycia. Można je kupić w internecie, w różnych punktach sprzedaży - dodaje dr Rzemieniuk. 

Rekordy zatruć są bite w miesiącach letnich, podczas wakacji, gdy młodzież szuka różnych ryzykownych rozrywek, "odreagowuje" szkolny stres.

- Wśród zażywających dopalacze najwięcej jest dzieci ze źle funkcjonujących rodzin, w których rodzice się rozwodzą, istnieje problem alkoholowy. Dzieje się tak również, gdy dorośli są zbyt zapracowani, skupieni na wiązaniu końca z końcem i nie poświęcają dzieciom czasu i uwagi. Poza tym okres nauki w gimnazjum, gdy młodzież trafia do nowych środowisk, sprzyja konfliktowym sytuacjom, co jest kolejnym powodem sięgania po dopalacze. Nie lekceważyłbym też chęci zaimponowania nowej grupie właśnie w ten tak niestety destrukcyjny sposób - dodaje dr Tomasz Rzemieniuk.

Ostatnio w Rudzie Śląskiej po zażyciu dopalaczy zmarła 18-latka. Takie przypadki nie przeszkadzają jednak producentom dopalaczy w tworzeniu nowych związków. Mają dawać większego "kopa" i być coraz trudniejsze do wykrycia. 

Młodzi po dopalaczach są pobudzeni i agresywni

Pacjenci po dopalaczach są czasami tak agresywni, że musimy zapinać ich pasami. Chwieją się na nogach, bełkoczą, mają błędny wzrok. Trzeba im podać kroplówkę, usunąć z organizmu toksyny - wyjaśnia dr Rzemieniuk.

Najmłodszy pacjent po dopalaczach, jaki trafił do szpitala, miał... 12 lat. Wielu jest "recydywistów", którzy zjawiają się regularnie na odtrucie co półtora miesiąca.

- Tylko raz odnotowaliśmy spadek zatruć dopalaczami, gdy premier Donald Tusk zdecydował o ogólnokrajowej akcji przeciwko sprzedawcom - doszło wtedy m.in. do zamknięcia wielu punktów oferujących dopalacze.

Niestety, jest to wielki biznes i po pewnym czasie rynek znów był pełen ofert - ocenia pediatra. 

Perfidia producentów dopalaczy polega także na tym, że na opakowaniach zamieszczają napis: "Środek nie do spożycia". Zmieniają też często skład chemiczny używek, by nie było w nich zakazanych surowców. Stąd praktycznie każdy nowy produkt, wytworzony zgodnie z tą zasadą, może przez kilka miesięcy być w sprzedaży i bezkarnie truć. Tym bardziej że handel przeniósł się do internetu, gdzie trudno o kontrolę. Młodzież wymienia się więc adresami i wymienia się poglądami na temat wrażeń po użyciu dopalaczy.

- Wyścig z chemikami, którzy stoją za dopalaczową mafią, to walka z wiatrakami, ale robimy wszystko, by im przeszkodzić - wyjaśnia dr Grzegorz Hudzik, szef Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. Eksperci szacują liczbę klientów sklepów z dopalaczami na około 350 tysięcy. Na bieżąco monitorowanych jest ok. 40 sklepów internetowych ze "środkami zastępczymi". Kontrolowane są również tematyczne fora internetowe, portale społeczno-ściowe oraz ogłoszenia prywatne. Ale nawet jeśli po kontroli sklepik z dopalaczami zostanie zamknięty, to dwa tygodnie potem pojawi się nowy. Zabawa w kotka i myszkę trwa. 

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)

Komentarze

agquarx

<p>Horror prohibicji...</p>
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan

S&S : Droga na peron, Most.

Doświadczenie : Kofeina, Tytoń, Alkohol, THC.

Dawkowanie : Tussidex, 360 mg.

Chciałbym zaznaczyć, że jest to mój pierwszy raz z czymś mocniejszym, wypadło na DXM.

Stoję z kumplem (nazwijmy go L.) w mało widocznym miejscu i połykamy. Najpierw on, 18 małych tabletek ląduje w żołądku, potem ja, popijamy sokiem i idziemy gdzieś usiąść.

Dzwonimy po następnego znajomego (a tego nazwijmy G.), przychodzi i razem wyruszamy w Dexową podróż.

  • Dekstrometorfan

A wiec tak na wstepie powiem, ze mam 14 lat, waga 47.5kg, wzrost niewazny, rozmiar stopy chyba tez :).


Doswiadczenie mam bardzo niewielkie: etanol malo(nie licze), Aviomarin 1x, Tussipect 4x, DXM 10x. Od razu chce wspomniec, ze wszelkie substancje szczegolnie mocno na mnie dzialaja. Mam rowniez strach przed wiekszymi dawkami jak 375mg, na takiej dawce zaliczylem ostrego bad tripa i jakos boje sie dojsc/przekroczyc tego progu, moze kiedys... Ogolnie jak biore DXM to w malych dawkach, nie lubie zbytniego szprycowania sie, poki co dbam o swoje zdrowie.

  • Pierwszy raz
  • Szałwia Wieszcza

Las...koniec lata, zwykły dzień, wycieczka rowerowa... Bardzo długo przygotowywałam się na to wydarzenie... Oczekiwań nie miałam żadnych, po prostu chciałam zobaczyć co "Ona" ma mi do pokazania .

Koniec lata, godzina 13, wraz z kolega postanowiliśmy udać się na przejażdżkę do oddalonego o 30 km lasu. Po namyśle stwierdziliśmy, ze oprócz rowerów weźmiemy ze sobą jeszcze nasza przyjaciółkę Salvię, która od kilku miesięcy leżała w szafie i nikt nigdy jej jeszcze nigdzie nie zabrał.

Na miejscu byliśmy około 15 i tam tez postanowiłam po raz pierwszy skosztować tej ambrozji.

  • Marihuana
  • Mefedron
  • Pierwszy raz

Nie planowałem tego kompletnie, do późnego wieczora nie wiedziałem w jaki sposób będzie mi dane spędzić dzisiejszą noc. Po 6 godzinach snu i całym dniu palenia skuna (łącznie ok 1g w godzinach 14-21). Ogólne samopoczucie - bardzo dobre. Czas i miejsce: 23:00, sam w domu.

Całkiem spontanicznie miałem okazje mieć trochę mefa. Moje podejście do walenia po nosie jest jednoznaczne — od zawsze mnie to brzydziło. Straciłem przez to bliskie mi osoby (one popłynęły z tematem). Parę lat temu koledzy sobie kupili matiego na spróbowanie. Kiedy dostali to do rąk, usłyszeli „do zobaczenia za pół godziny“. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, o co chodziło i co ich czeka. Po 30 minutach zadzwonili po drugie tyle. Taka wstępna anegdotka z życia.

 

randomness