Dopalacze Mocarz sieją spustoszenie na Śląsku i w Zagłębiu. Cały czas przybywa zatrutych. W szpitalach w poniedziałek nad ranem jest już 170 osób. Szpitale w pełnej gotowości, działa zespół kryzysowy wojewody, policja tropi dilerów. Pięcioro handlarzy zostało zatrzymanych.
Do wczoraj 154 osoby w wieku od 15 do 50 lat zatruły się w ciągu kilku ostatnich dni dopalaczami na terenie województwa śląskiego. W poniedziałek rano do szpitali trafiło kolejnych 5 osób. Najwięcej, bo aż 60 procent z nich jest w wieku 15-19 lat. W szpitalach przebywają aktualnie trzy osoby, jedna jest w stanie ciężkim. Niestety, prawdopodobniej nie jest to końcowy bilans tej sprawy.
Za falą zatruć stoi specyfik o nazwie "Mocarz".
To przeznaczony do palenia susz roślinny, w którym policyjni analitycy wykryli syntetyczne kanabinoidy. Po jego wypaleniu występują efekty podobne do tych, jak po marihuanie czy haszyszu, ale nawet kilkaset razy silniejsze. Skład takiej substancji to zresztą rosyjska ruletka. Przykład? Podpałka do grilla, która znaleziono przy jednej z kobiet, czy odświeżacz do piasku, który spowodował kilka miesięcy temu śmierć 23-latka w Sosnowcu.
- Tam może być wszystko. To igranie ze śmiercią - mówi Zbigniew Cebo, szef sosnowieckiego sanepidu. W Polsce to ta instytucja, a nie policja, zajmuje się walką z dopalaczami.
Nieznany skład dopalaczy to też kłopoty dla lekarzy. - Zwykle stosujemy leczenie objawowe. Robimy też badania toksykologiczne - mówi Andrzej Siwiec, dyrektor Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu.
Dopalacze to coraz większy problem nie tylko w Śląskiem, ale i w całym kraju. Dane mówią, że o ile w roku 2014 osób uzależnionych było ok. 600, to tylko w pierwszym półroczu 2015 r. jest ich już 602. Najcięższe przypadki zatruć m.in. dopalaczami leczone są w Regionalnym Ośrodku Ostrych Zatruć przy Instytucie Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu. To jedna z dziewięciu takich placówek w kraju. Sosnowiecka obejmuje województwa śląskie, opolskie i część małopolskiego. Szpitale z tego terenu kontaktują się z sosnowieckią toksykologią przy ustalaniu strategii leczenia. W przypadkach ciężkich osoby zatrute trafiają do Regionalnego Ośrodka Ostrych Zatruć.
- Jesteśmy ośrodkiem koordynującym. W zależności od stanu pacjentów decydujemy o tym, czy przyjmujemy pacjenta do nas, czy jest leczony w szpitalu w innym mieście - wyjaśnia Szymon Skoczyński, zastępca dyrektora ds. medycznych w sosnowieckim Instytucie.
Czarna seria zatruć zaczęła się w czwartek. To wtedy do katowickich szpitali zaczęły zgłaszać się osoby skarżące się na objawy zatrucia. O pomoc lekarzy poprosiła m.in. kobieta w 15. tygodniu ciąży. Z około 50 osób w piątek, w sobotę liczba ta wzrosła do 86, wczoraj natomiast przekroczyła sto pięćdziesiąt. Zatrucia dopalaczami zdarzały się, ale tym razem ich ogromna skala zaskoczyła wszystkich.
- Nie pamiętam sytuacji, żeby w tak krótkim czasie tak duża liczba pacjentów znalazła się na terenie izby przyjęć naszego szpitala po zażyciu dopalaczy - nie kryje Damian Stępień, rzecznik Szpitala Bonifratrów w Katowicach.
Pacjenci, którzy trafiali doszpitali byli często zbyt ospali lub zbyt pobudzeni. 17-latek, którego karetka zabrała z Bytomia-Łagiewnik w drodze do szpitala kopnął lekarza i pielęgniarkę. Kobieta straciła ząb. Nastolatek oddalił się potem ze szpitala. W niedzielę, gdy znów zatrzymali go policjanci, też był odurzony.
Jeszcze w sobotę policjantom udało się zatrzymać w jednej z kamienic przy ul. Opolskiej w Katowicach 59-letnią kobietę i 26-letniego mężczyznę. W ich mieszkaniu policjanci znaleźli 144 gramy "Mocarza".
- Substancja, którą nasi policjanci znaleźli w tym mieszkaniu od 1 lipca jest substancją zakazaną, znajduje się na liście substancji psychoaktywnych w znowelizowanej ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. Te osoby będą odpowiadały jak za handel narkotykami, za co każdemu z nich może grozić nawet 10 lat więzienia - mówi Jacek Pytel, rzecznik katowickiej policji.
W niedzielę dołączyła do nich trójka mieszkańców Bytomia. Dwie kobiety w wieku 44 i 48 lat oraz 32-letni mężczyzna w miesz-kaniu przy ul. Piekarskiej mieli 30 gramów "Mocarza" i prawie 15 tysięcy złotych, które najprawdopodobniej pochodzą z handlu dopalaczami. Bytomianie zostali zatrzymani. Udało się ich ująć, dzięki informacjom od 14- i 17-latka, którzy zaopatrywali się u nich w zakazane substancje.
>
Nie dla wszystkich jednak przygoda z dopalaczami okazała się lekcją pokory. - Jeden z pacjentów po zażyciu dopalaczy wrócił do nas po kilku dniach. Niestety w sobotę na terenie szpitala próbował zażyć substancję, którą miał ze sobą. Przekazaliśmy ją policji - mówi Damian Stępień.
Dzisiaj w sprawie dopalaczy ma się odbyć specjalna narada minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej z komendantem głównym i wojewódzkimi policji.
Dobrze, że są ośrodki
Leszek Wieczorek, dyrektor Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego:
Bezsprzecznym sukcesem rządu jest to, że ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii została znowelizowana i to, że działa dziewięć regionalnych ośrodków ostrych zatruć, które odgrywają ważną rolę w sytuacjach kryzysowych. Każdy z nas powinien dziś poczuć się jak rodzic, którego dziecko może być zagrożone.Ta sytuacja powoduje, że trzeba zwracać uwagę na symptomy i zagrożenia, ale też na profilaktykę.
"Mocarz" 800 razy mocniejszy niż marihuana
Lek.med. Mariusz Kicka, zastępca ordynatora Regionalnego Ośrodka Ostrych Zatruć w Sosnowcu:
Bardzo myląca jest nazwa tych środków, czyli dopalacze. To nie są żadne dopalacze, tylko nowoczesne syntetyczne narkotyki, które uzależniają. Najcięższe przypadki dotyczą oczywiście osób, dla których nie był to już pierwszy kontakt z tymi substancjami. Są one w różnym stopniu uzależnione od tych środków. "Mocarz" do tej pory był substancją, której prawdopodobny skład znaliśmy. Był to syntetyczny kanabinoid ab2000201 o sile działania 800 razy większej niż marihuana. To oczywiste, że nie można powiedzieć, że są to substancje bezpieczne. To zwykłe syntetyczne, nowoczesne, bardzo silne narkotyki o dużym potencjale działania i o dużym potencjale uzależniającym. Kiedy pojawiają się pierwsze objawy, które wskazują na to, że młody człowiek eksperymentuje z narkotykami, trzeba zwrócić uwagę na jego zachowanie. Trzeba znaleźć mu jakieś inne zajęcie, które mogłoby go od tego odciągnąć. Tak naprawdę idealnego sposobu na problemy wychowawcze nie znajdziemy.
Użycie dopalaczy to jakby świadome samobójstwo. Problem rodzi się w głowie
Prof. Marian Zembala, minister zdrowia:
Dziękuję lekarzom za gigantyczny wysiłek, który trwa od wielu miesięcy, a jego apogeum jest w ostatnich dniach. Dziękuję służom, które zdwoiły wysiłek, żeby uratować więcej istnień. W województwie śląskim liczba zatruć dopalaczami podwaja się nagle w niesłychanie krótkim czasie. To zjawisko zauważa nie tylko socjolog, polityk, samorządowiec, ale przede wszytkim lekarz. Problem dotyczy spraw bardzo poważnych. W skali kraju obserwujemy zjawisko bardzo niepokojące. Kiedyś najtrudniejsza sytuacja z uzależnieniami była w województwie łódzkim . Niepokojące zjawisko przeniosło się do województw: podkarpackiego, śląskiego, wielkopolskiego. Oglądaliśmy dzisiaj (w sobotę - red.) kilku chorych. Co ich cechuje ? Już ponad dwa lata są na dopalaczach. Jeden ma niestety małe szanse przeżyć mimo gigantycznego wysiłku lekarzy po niewydolności krążenia i ciężkiej niewydolności ośrodkowego układu nerwowego. Krótko mówiąc, ten młody człowiek, 18-latek, wziął najbardziej wstrętną substancję i sam ją sobie zaaplikował. To jakby świadome samobójstwo. Inny uratowany, który ma lat 32 mówił nam, że bez dopalaczy dwa razy dziennie nie może żyć. Proszę zobaczyć, do jakiego poziomu samounicestwienia intelektualnego ten człowiek doszedł. Naszym zdaniem, przyszła fala takiej dziwnej promocji tej trucizny, która się nazywa "Mocarz". Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Edukacji wspólnie zaproponowały, że wprowadzimy regularnie naukę o zdrowiu. Czas, żeby uczniowie gimnazjów, a może i starszych klas szkół podstawowych na razie w ramach godzin wychowawczych raz w miesiącu mieli okazję więcej dowiedzieć się o zagrożeniach. Musimy pamiętać, że problem rodzi się w głowie młodego czy starszego człowieka.
Komentarze