Zdradliwa biała kreska

Liczba osób zażywających ten narkotyk w Wielkiej Brytanii wzrosła w ciągu ostatniej dekady pięciokrotnie. Co jeszcze bardziej niepokojące, inne badanie wykazało, że wielu stosujących ten narkotyk uważa go za „bezpieczny”. Tymczasem kokaina może wywoływać ataki serca, halucynacje, a nawet przedwczesną demencję.

Tagi

Źródło

dziennik The Sun

Odsłony

18233

W krótkim czasie potrafi postarzeć serce i mózg człowieka o 40-50 lat. Kokaina, uważana przez niektórych za niegroźny środek zwiększający wydajność i poprawiający nastrój, szybko zmienia się w potężnego wroga. Mrożący krew w żyłach raport ujawnił właśnie rzeczywistą skalę kokainowej epidemii.

Liczba osób zażywających ten narkotyk w Wielkiej Brytanii wzrosła w ciągu ostatniej dekady pięciokrotnie. Co jeszcze bardziej niepokojące, inne badanie wykazało, że wielu stosujących ten narkotyk uważa go za „bezpieczny”. Tymczasem kokaina może wywoływać ataki serca, halucynacje, a nawet przedwczesną demencję.

Ekspert do spraw narkotyków dr Ken Checinski ze Szpitala św. Jerzego w Londynie ujawnia nam prawdziwą cenę wciągania białych kresek. Dla serca przyjmowanie kokainy oznacza wielki wysiłek - porównywalny do zmęczenia sportowca, który ma za sobą czterogodzinny bieg. Niech nam się jednak nie zdaje, że w ten sposób poprawimy formę naszego naczelnego organu. - Kokaina stwarza ogromne obciążenie dla serca - wyjaśnia dr Checinski. - Może podnieść tempo jego uderzeń nawet o 100 proc. Jednocześnie jednak powoduje obkurczanie się arterii dostarczających do niego krew. Zasadniczo wymagamy więc od naszego serca większego wysiłku przy zmniejszonym zaopatrzeniu w tlen.

Niedawne badanie wykazało, że jedna trzecia młodych mężczyzn przyjętych do jednego z londyńskich szpitali z podejrzeniem zawału serca brała kokainę. Wzrost ciśnienia krwi spowodowany kokainą sieje spustoszenie w całym organizmie, a największe w mózgu. Mózg narkomana jest tak obciążony, jak gdyby znajdował się 20 m pod wodą.

- To obciążenie powoduje, że mózg "dostaje kota" - obrazowo tłumaczy dr Checinski. - Jeśli pęknie wtedy jakieś naczynie, można doznać poważnego krwotoku. Nawet jeśli nie dojdzie do zgonu, mózg może zostać trwale uszkodzony.

U jednego na trzech użytkowników kokaina podnosi ciśnienie krwi. Osiąga poziom jak u atlety po wykonaniu 500 pompek.

- Miewamy do czynienia z ludźmi po dwudziestce, u których ciśnienie osiąga poziom, jakiego można się spodziewać po schorowanym sześćdziesięciolatku - mówi dr Checinski.

Ale nawet ci, u których nie dojdzie do wzrostu ciśnienia krwi, mogą mieć poważne problemy. Zdarza się bowiem, że kokaina powoduje gwałtowny spadek ciśnienia krwi, co zwiększa ryzyko omdlenia oraz padaczki. Dr Checinki styka się z coraz większą liczbą chorych cierpiących na wywołaną przez kokainę padaczkę. Narkotyk może zakłócić pracę tętnic. Te kluczowe szlaki transportowe krwi w naszym organizmie korkują się niczym pokryte kamieniem osadowym rury wodne.

- To powoduje ich zwężenie - twierdzi dr Checinski - przez co przypominają naczynia osób 60- albo 70-letnich.

Dwa lata brania kokainy postarzają nasze serce o 40 lat. U niektórych osób narkotyk może pobudzić organizm do zaatakowania samego siebie. Z jakiegoś powodu system odpornościowy zwraca się przeciwko sercu, co prowadzi do jego niewydolności. Uszkodzony w ten sposób organ działa mniej wydajnie, co skutkuje nagromadzaniem się płynów w organizmie. Zaczynają pojawiać się objawy występujące zwykle u ludzi starszych - takie jak opuchnięte kostki i łydki. Zdarza się też bardziej niebezpieczne zjawisko polegające na zaleganiu płynu w płucach, przez co człowiek wykrztusza krew i plwocinę.

Nawet u osób sięgających po ten narkotyk tylko sporadyczne zdarzają się niebezpiecznie realistyczne halucynacje - ostrzega dr Checicnki. - To nie są psychodeliczne wizje jak po LSD. Są ponure i miażdżąco rzeczywiste. Leczymy ludzi, którzy widzą pod swoją skórą robaki albo utrzymują, że śledzą ich zakapturzone postaci. Niedawno zetknąłem się z 24-latką, która doznała ataku serca po kokainie i zgodnie z ustawą o zdrowiu psychicznym trzeba ją było umieścić w zakładzie psychiatrycznym. Długotrwałe stosowanie kokainy dosłownie łamie nos. Wciąganie narkotyku nosem przez dłuższy okres niszczy jego tkanki. Nie tylko uszkadza przegrodę nosową, ale także zaburza dopływ krwi do kostnego grzbietu nosa - tłumaczy dr Checinski. Jak dodaje, może to spowodować jego kruszenie się, krzywiąc człowiekowi nos, co wymaga korekty chirurgicznej. Kokaina niszczy także receptory powonienia na czubku nosa – dodaje lekarz.

A ponieważ węch ma kluczowe znaczenie dla zmysłu smaku, narkotyk może odebrać człowiekowi całą przyjemność z jedzenia. Kokaina zużywa związki chemiczne odpowiedzialne za dobre samopoczucie. Dr Checinski ostrzega, że długotrwałe stosowanie kokainy może doprowadzić do niedoboru substancji chemicznych w mózgu odpowiedzialnych za stan zadowolenia.

- Zdarza się, że człowiek nie widzi wyjścia z dołka i w końcu sam odbiera sobie życie - przestrzega. - Niestety samobójstwo jest dość powszechnym skutkiem ubocznym brania kokainy.

Biały proszek może także postarzeć mózg o 50 lat, powodując demencję albo nawet schorzenia przypominające chorobę Parkinsona.

- Widziałem wychowującą dzieci kobietę po trzydziestce, która brała kokainę przez ponad dziesięć lat. Już się trzęsła i było to wynikiem stosowania tego narkotyku – twierdzi lekarz.

Oceń treść:

Average: 6.4 (5 votes)

Komentarze

Anonim (niezweryfikowany)

the sun-anglojezyczny "fakt"

 

Anonim (niezweryfikowany)

Co nie zmienia faktu, że koks to gówno przez duże "G".

Anonim (niezweryfikowany)

lepsze niz feta od czasu do czasu na dobrej imprezie (Tzn. raz na kilka miesiecy)

Anonim (niezweryfikowany)

Nihil novi

Anonim (niezweryfikowany)

"Dwa lata brania kokainy postarzają nasze serce o 40 lat.", "- Widziałem wychowującą dzieci kobietę po trzydziestce, która brała kokainę przez ponad dziesięć lat.". Jej 30 lat + kokaina która postarzyła jej serce o 200 lat oznacza, że jej serce było jak u 230 letniej osoby.

Anonim (niezweryfikowany)

hahahhahhaha :) 

Anonim (niezweryfikowany)

z tą naturalna postacią koki,nie mialem okazji do tey sprubowac bialego proszku.Ale widzialem film o ondianach Kogi ktorzy 4 razy dziennie zuja liscie koka .średnia zycia to 91 lat w tey populacji.Wiec moze chodzi o chemie stosowana do uzyskiwania balego proszku? ktora niszczy poprostu ludzkie zdrowie.Moze liscie koka zute sa oki albo w cherbatce ;d a proszek chemicznie uzyskiwany jest poprostu trucizną?

Anonim (niezweryfikowany)

Przede wszystkim koks jest ekstraktem z liści koki (która swoją drogą też mogą powodować problemy z zębami :P), a proces chemicznej obróbki też tu pewnie ma duże znaczenie.

Anonim (niezweryfikowany)

mam pytanie , jak dlugo pozostaje kokaina w organizmie ? po jakim okresie czasu robiac test kokainowy juz jej nie bedzie ?

kokainista (niezweryfikowany)

od 20 lat z różną częstotliwością zażywam kokainę. Skończyłem w międzyczasie nie na kokainie studia na jednej z lepszych uczelni w Polsce.
Prowadzę własną działalność. nie zawalam terminów. Wiem, kiedy mogę pozwolić sobie na więcej i kiedy mogę mieć w nosie konwenanse społeczno - obyczajowe etc. Należę do tych którzy bronią kwestię zażywania ale nie jestem za legalizacją wszystkich substancji. Nie znoszę marihuany ani jej podobnym ale powinna być legalna. i tak dalej i tak dalej... Nie zgadzam się z monarowską polityką neofitów. Uważam, że powinienem mieć nie skrępowaną możliwość zażywania.

szarykal (niezweryfikowany)

od trzech lat lecę na tym, czy jak rzucę totalnie to czy organizm ma szansę wrócić do normy?

Zajawki z NeuroGroove
  • 5-MeO-DMT

KOŃ - doświadczenie: wystarczajace. set & settings: spokój, cisza, spokój wewnętrzny.

15mg - palone

Zadziałało momentalnie. W pierwszych sekundach uśmiech, błogostan, wszystko mruga,żyje. Wsytraszyłem się że przesadziałem. Przy takich dawkach można sobie wkręcić bad tripa.Wszystko mruga, dźwięki się zlewają, chce mi sie żygać, poszedłem do kiba sie wybełtać. Nie mogłem. Wszystko mruga. Boję się. Czuję sie jak przed zrobieniem czegoś ważnego. Euforia przsączona strachem.

Sucho w gardle, bolą płuca. Mętlik w uszach. Powidok, smugi, Cev'y.

  • Marihuana
  • Mefedron
  • Pierwszy raz

W domu, wyprawka przed wyjściem do klubu. Brak znaków szczególnych ot typowe zaprawienie się przed imprezą

Zapraszam Państwa na przepiękny horror komediowo erotyczny

Główni bohaterowie:

Ja, moja luba, współlokator

Miejsce akcji:

Księga pierwsza, wprowadzenie - dom

Księga druga - klub

Księga trzecia zakończenie - taksówka, dom

 

Księga pierwsza:

  • LSD-25
  • Przeżycie mistyczne

Wszystko było idealnie zgrane w czasie i przestrzeni. Byłem na wsi, gdzie nie było żadnej latarni w okolicy, wokół cisza i spokój, niebo było bezchmurne i gwiaździste, mama smacznie spała sobie niczego nieświadoma, a ja na dodatek na działkę wziąłem, uwaga… “Spektrum świadomości” Kena Wilbera (akurat wszystkie inne skończyłem a tę mam pożyczoną więc mówię wypadałoby zacząć), w którym opisywał on połączenie wielkich systemów Zachodu z kontemplacyjnymi tradycjami Wschodu. Wszystko co przeczytałem do 109 strony i dwóch sposobach poznania i rzeczywistości jako umyśle, później potwierdziłem pragmatycznie w postaci doświadczenia psychodelicznego. Długo czekałem na tę chwilę. Całość tych rozmyślań utwierdziła mnie w przekonaniu, że to mój najlepiej ułożony i przygotowany trip w dotychczasowym życiu, o najlepszym set and setting jakim można marzyć. Dodajmy do tego okres spadających perseidów a dostaniemy z tego to, że to co wtedy robiłem to była najlepsza rzecz jaką można było w tamtym czasie robić i tak wtedy rzeczywiście czułem. Poza tym widziałem wiele spadających gwiazd oraz jedną perseidę ! Ale wracając do magii…

Dopiero co człowiek odpoczął od Pol’and’Rockowego festiwalu w Kostrzynie nad Odrą uznając go za jedno z lepszych wydarzeń w jego życiu, tak w jego życiu niedługo potem pojawia się coś równie, a może i bardziej spektakularnego. Astralny Wojownik miał pojechać sobie w tym roku na dwa festiwale, z czego jeden się nie odbył, więc odczuwał on niemały zawód. Po Woodstockowym szaleństwie plany były takie by pojechać jeszcze gdzieś. Może jakieś góry, Bieszczady jak w roku poprzednim albo coś nowego czyli Tatry. Plany były płonne, lecz nie wypaliły.

  • Bad trip
  • Marihuana
  • Marihuana

Nastawienie stanowczo pozytywne, paliłam na tarasie przed domem, w otoczeniu dobrych koleżanek.

 

16:30, w domu jestem tylko ja i dwie koleżanki, nazwijmy je K. i E. Nabijam lufę. Ponoć mocny towar, nie byłam wtedy doświadczona, więc nie potrafię określić co to dokładnie było, ale z pewnością nie była to czysta MJ. 

randomness