"Alkohol, tytoń, morfina, kokaina, opium, eter - substancyje te są obce naszej materyi żywej. Usypiają one zmysły nasze, gdy organizm wymaga ich usług. Pobudzają nasz układ nerwowy, gdy spokój byłby dlań nieskończenie użyteczniejszym i zdrowszym. Pod każdym względem cywilizacyja stwarza warunki coraz bardziej sztuczne, coraz bardziej obce protoplazmie naszej. Cóż pcha nas po tej drodze? Jest to dążność do jak najszybszego, jak najczęstszego nasycenia żądzy rozkoszy i używania. Jednostajne przyjemności nużą nas szybko. Staramy się urozmaicać je nieustannie. Nerwy nasze stępiają się szybko, więc dla osiągnięcia tej samej rozkoszy wprowadzamy do ciała naszego coraz większą ilość substancyji podniecających" - mówił na Międzynarodowym Kongresie Lekarskim w Rzymie, w 1894 roku, prof. Danilewski. Już w XIX wieku zwrócił uwagę na to, że nienaturalne czynniki chemiczne w środowisku zagrażają zdrowiu protoplazmy, czyli w dzisiejszym rozumieniu powodują uszkodzenia na poziomie molekularnym. Te myśli są niezwykle aktualne i dziś.
Obecnie jednak, w wyniku gwałtownego rozwoju nauki w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci, przyjmuje się stanowisko, że uzależnienie jest chorobą poddającą się leczeniu. Czy zatem można się spodziewać, że XXI wiek przyniesie rozwiązanie problemu uzależnień?
- Przyszłość jest oczywiście nieprzewidywalna. Ale można zaryzykować pewne projekcje teraźniejszości. Zasadnicze pytanie, to czy istniejące obecnie poważne zagrożenia społeczne i medyczne ze strony substancji uzależniających, zostaną przezwyciężone. Wydaje się, że z czysto medycznego punktu widzenia farmakoterapii można oczekiwać sukcesu. Mamy już sporą wiedzę na temat procesów neuronalnych, związanych z działaniem nagradzającym i uzależnieniami. Nie jest ona jeszcze pełna i stale pojawiają się kontrowersje co do mechanizmów leżących u podstaw tych procesów, ale już w tej chwili możliwe jest dokonanie wyboru strategii rokujących nadzieję - stwierdza prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie.
Nie wiadomo jeszcze, czy najpotężniejszą bronią w wyrwaniu się z uzależnienia będą leki czy obwodowo działające szczepionki przeciw uzależnieniom. Nadzieje pokłada się też w lekach działających bezpośrednio na "układ nagrody".
W mózgu istnieją szlaki neuronalne służące takiemu sterowaniu naszym zachowaniem, by zachowania korzystne dla życia i zdrowia nagradzać, zaś przeciwstawne karać. Każe się najczęściej bólem albo innymi nieprzyjemnymi odczuciami. Natomiast nagradza ogólnym poczuciem przyjemności. Układ ten jest dość wyspecjalizowany, a zasadniczą w nim rolę grają komórki nerwowe, które porozumiewają się między sobą przy użyciu chemicznego neuroprzekaźnika - dopaminy. Działa ona potem na receptory następnych komórek nerwowych. Dopamina wydziela się w trakcie doznań przyjemnych - jedzenia ulubionych potraw, uprawiania seksu, miłych spotkań towarzyskich. Te naturalne przyjemności są korzystne dla człowieka. Problemy zaczynają się wtedy, gdy odbiorniki sygnału, czyli receptory dopaminowe, działają zbyt słabo, co może być uwarunkowane defektem genetycznym. Ludzie z takim defektem czują się mało szczęśliwi i poszukują sztucznych środków, aby dostatecznie owe receptory pobudzić. Najprostszym w użyciu środkiem są właśnie substancje uzależniające, takie jak alkohol, narkotyki czy nikotyna. Rzecz jasna, nadmierne stosowanie tego typu substancji chemicznych, pobudzających "układ nagrody", prowadzi do destrukcyjnych zaburzeń ustroju.
Wobec tego rodzajem środków, jakie można by stosować w uzależnieniach, byłyby leki działające bezpośrednio na układ nagrody, np. poprzez zmienianie jakości przekazywanych sygnałów w tym układzie - tłumaczy prof. Vetulani.
Jednym z ciekawych ostatnich odkryć było to, że w mózgu znajdują się substancje peptydowe, których synteza zmienia się w momencie podawania kokainy lub amfetaminy. W tej chwili nie wiadomo jeszcze, jakie konsekwencje praktyczne może przynieść to odkrycie. Sądzi się jednak, że manipulowanie tymi peptydami będzie możliwe i przyczyni się do praktycznych zastosowań w leczeniu uzależnień.
Niewykluczone jest także, iż w przyszłości spróbuje się sięgnąć do metod inżynierii genetycznej. W oparciu o nie być może uda się poprawić deficyty "układu nagrody" leżące u podstaw wrodzonej, zwiększonej podatności na uzależnienia.
Przy tym wszystkim farmakolodzy zaznaczają jednak, że choroba uzależnieniowa nie jest jedynie problemem medycznym, ale również społecznym, a jej leczenie wymaga wsparcia psychologicznego.
Oprócz uzależnień alkoholowych, narkotykowych czy nikotynowych ostatnimi czasy coraz częściej pojawia się też kwestia nadużywania środków psychotropowych i uzależnień lekowych. Rodzą się obawy, czy i jak przyjdzie funkcjonować społeczeństwom dotkniętym w coraz większym stopniu uzależnieniami.
- Tu moja opinia jest negatywna. Doświadczenie uczy nas, że o ile artystom udaje się jakoś prosperować, zażywając narkotyki, a drobne psychopatologie i alkoholizm zwiększać mogą ich zdolności twórcze, a w każdym razie nie bardzo im przeszkadzają, o tyle naukowcy i technicy na pewno nie mogą pracować ze zmąconym umysłem. Tymczasem cywilizacyjny postęp jest wynikiem pracy intelektualnej uczonych i inżynierów. Istnieją wprawdzie substancje psychotropowe zwiększające wydajność mózgu uczonego, że wspomnę tu o kofeinie (a także, z niechęcią, o nikotynie i psychostymulantach), jednak z całą pewnością nie ma czynnych uczonych alkoholików czy morfinistów. Leki psychotropowe, w dawkach nadmiernie stymulujących "układ nagrody", hamują sprawność układu poznawczego - podkreśla profesor.
Bez wątpienia zatem, wiek XXI będzie okresem intensywnych badań ukierunkowanych na lepsze poznanie mechanizmów leżących u podstaw nałogu oraz przełożenia osiągnięć nauki na udoskonalenie metod zwalczania plagi uzależnień.
Komentarze