Jako, że są wakacje to mój rytm dobowy jest trochę zaburzony, a mianowicie, chodzę spać 3/4 w nocy a budzę się koło południa, tej nocy też nie spałam lecz była wiele ciekawsza od innych, wręcz niezwykła.
1:00
Łódzcy policjanci zatrzymali dwie osoby, które w niedzielę rano otworzyły w Łodzi jeden ze sklepów z "dopalaczami", zamknięty wcześniej po kontroli sanepidu.
Łódzcy policjanci zatrzymali dwie osoby, które w niedzielę rano otworzyły w Łodzi jeden ze sklepów z "dopalaczami", zamknięty wcześniej po kontroli sanepidu. Grozi im kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Po decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego dotyczącej wycofania z obrotu wyrobów o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków w Łódzkiem zamknięto dotąd 103 na 122 znane sklepy i hurtownie handlujące "dopalaczami".
Jak poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska, rano policjanci otrzymali informację od mediów, że otwarty został sklep z dopalaczami na ul. 6 Sierpnia w centrum miasta. W sklepie były trzy osoby, które kupowały specyfiki. - Reakcja policji była szybka. Zatrzymano dwóch mężczyzn, którzy sprzedawali dopalacze i zamknięto sklep; trzej kupujący będą świadkami w tej sprawie - dodała rzeczniczka.
Według niej zatrzymani prawdopodobnie odpowiedzą z jednego z artykułów ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, który mówi, że - kto wbrew decyzji Państwowego Inspektora Sanitarnego produkuje, wprowadza do obrotu lub nie wycofa z rynku substancji, preparatu lub wyrobu podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.
Według policji, w nocy z soboty na niedzielę doszło na terenie województwa do kilku przypadków naruszenia lub zerwania plomb na sklepach z dopalaczami. - Policjanci będą wyjaśniać w każdym przypadku, czy to tylko chuligańskie zachowanie, czy też właściciele sklepów zrywali plomby i np. próbowali wynosić towar - zaznaczyła Zielińska.
W nocy w okolicach ulicy Rzgowskiej w Łodzi zatrzymano dostawczego mercedesa, z którego dwóch mężczyzn handlowało dopalaczami. - Towar sprawdzono, "Tajfuna" nie znaleziono. Obaj mężczyźni zostali pouczeni o decyzji sanepidu i wylegitymowani - wyjaśniła policjantka. W Łodzi w nocy zgłoszono także włamanie do zamkniętego sklepu z "dopalaczami" na ulicy Zgierskiej. Właścicielka oszacował, że skradziono z niego 450 produktów na kwotę ok. 4 tys. zł.
Z danych policji wynika, że w Łódzkiem istnieje 120 sklepów lub punktów oferujących tzw. dopalacze. Dotąd zamknięto i zaplombowano 103 obiekty; w 34 sklepach znaleziono produkt o nazwie "Tajfun". W dwóch przypadkach zaplombowano automat lub witrynę z dopalaczami, które znajdowały się w sklepach spożywczych.
W trzech przypadkach - według policji - inspektorzy stwierdzili, że nie ma środka o nazwie "Tajfun" i uznali, że nie ma także innych podobnie działających produktów. W pozostałych przypadkach sklepy z "dopalaczami" były zamknięte bądź nie udało się jeszcze dotrzeć z decyzją do ich właścicieli. Mają one być sukcesywnie kontrolowane przez sanepid i policję.
W sobotniej akcji w Łódzkiem brało udział prawie 350 policjantów. Inspektorzy sanitarni wręczali sprzedawcy lub właścicielowi sklepu decyzję zakazującą obrotu hurtowego i detalicznego tych produktów. Wszystkie specyfiki, które znajdowały się w sklepie, zostały zabezpieczone przez sanepid, pobierane były też próbki do badań laboratoryjnych.
Kontrola została przeprowadzona na polecenie minister zdrowia Ewy Kopacz, w związku z licznymi przypadkami zatruć dopalaczami. Kontrola pozwalała - jak powiedział Rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar - na wycofanie artykułów zagrażających zdrowiu publicznemu oraz zamknięcie sklepów, które je oferują.
Wakacyjna noc, ok. godziny 1, przygnębienie, które wynika z tego, że straciłam wszystko na czym mi zależało właśnie przez mefa, pustka, bezradność, wręcz załamanie, po prostu chciałam zapomnieć o wszystkim złym, o cierpieniu, zresztą jak w 90% przypadków, gdy sięgałam po kryształ.. Noc 27.08.2015.
Jako, że są wakacje to mój rytm dobowy jest trochę zaburzony, a mianowicie, chodzę spać 3/4 w nocy a budzę się koło południa, tej nocy też nie spałam lecz była wiele ciekawsza od innych, wręcz niezwykła.
1:00
Późny marcowy wieczór, mieszkanie, towarzystwo dwóch zaufanych ludzi. Ciekawość, chęć wyrwania się poza codzienność.
Prolog
Opisywane dalej doświadczenie miało miejsce w 2009 roku kiedy roślina ta była legalna. Ja rocznikowo miałem 24 lata i był to czas kiedy reprezentowałem stricte konsumpcyjne podejście do używek, ot, mam dostęp do czegoś nowego to przyjmę (podkreślam: konsumpcyjne, nie lekkomyślne). Do dziś wiele się zmieniło, bogatsze doświadczenie i podejście przede wszystkim, wspominam o tym i jako pierwszą raportuję tutaj szałwię bo chyba od tej rośliny, od tego właśnie doświadczenia zacząłem inaczej myśleć o substancjach.
Set&Setting:
Z jednej strony się bałem, ale z drugiej miałem ogromne nadzieje wobec tej rośliny, a raczej jej nasion. Nastawienie miałem zdecydowanie pozytywne.
Jest godzina 16:24. Właśnie wypiłem cały kubek wodnej zawiesiny magicznych nasion. Zawartość kubka ma mętno-zieloną barwę. W smaku i konsystencji jest bardzo zbliżone do siemienia lnianego, albo krochmalu. Postaram się pisać raport na bieżąco. Z ledwością przełknąłem oślizgłą końcówkę. Mimo że zmieliłem wszystko na proszek i przed wypiciem zamieszałem, to całość od razu opadła na dno, formując kleistą, rzadką kluchę, która z ledwością przeszła mi przez gardło.
W grudniu 1997 wydano długo oczekiwany, pierwszy od 15 lat raport Światowej
Organizacji Zdrowia (WHO) Organizacji Narodów Zjednoczonych dotyczący marihuany. Skandal
wybuchł, gdy brytyjski periodyk naukowy "New Scientist" ujawnił w swym numerze
z lutego 1998 fakt zatajenia jednego z rozdziałów tego dokumentu. W ocenzurowanym
rozdziale autorzy - troje wiodących badaczy uzależnień - porównują naukowo
udokumentowane zagrożenia płynące z używania marihuany z zagrożeniami, jakie niesie
Komentarze