O tym, jak miejsce czarownic, magów i alchemików pomału zajęli naukowcy opowiedziała dr Jadwiga Sołoducho podczas wykładu "Od czarownic, magii, kryształowej kuli do prawdziwej nauki", wygłoszonego w ramach IX Dolnośląskiego Festiwalu Nauki. Jadwiga Sołoducho, z wykształcenia chemik i farmaceutka, zajmująca się m.in. chemią ziół i leków, przypomniała, że początki tej dziedziny nauki wywodzą się m.in. z alchemii. Prezentując postaci historyczne uważane przez sobie współczesnych za magów i czarownice, wskazała, że w wielu przypadkach byli oni badaczami usiłującymi wyjaśnić zjawiska rządzące światem, a także odkrywcami pożytecznych właściwości roślin i minerałów. Wśród tych, którzy w swoich czasach uchodzili za ludzi mających tajemną wiedzę i moc, był słynny szwajcar Paracelsus, który prawdziwy cel alchemii widział w przyrządzaniu leków i zwalczaniu za ich pomocą chorób. Reprezentował kierunek zwany jatrochemią, czyli chemią medyczną. Wprowadził do lecznictwa wiele nowych preparatów. Lekarzem, ale także wróżbitą i jasnowidzem był Nostradamus, a zajmujący się tą samą działalnością John Dee, faworyt królowej Anglii, Elżbiety I, jako jeden z pierwszych wykorzystywał do wróżenia prototyp późniejszej kryształowej kuli - lustro z obsydianu. "Stosowana potem, jako następstwo lustra, kryształowa kula - atrybut magów i czarownic - wykonana była z kryształu górskiego lub kamieni szlachetnych i półszlachetnych, co miało swoje uzasadnienie, bowiem także minerałom przed wiekami przypisywano pewne moce - jak dostrzegła to współczesna nauka, nie bez powodu" - przekonywała dr Sołoducho. Takim minerałem jest nie tylko kryształ górski, także lubiany przez magów tzw. żad posiada - jak stwierdza nauka - pewne pożądane właściwości. Może pomagać chociażby w zwalczaniu depresji - mówiła Sołoducho. "Najbardziej jednak współczesnych naukowców z alchemikami z przeszłości łączy wiara w lecznicze właściwości roślin" - zaznaczyła autorka wykładu. Zaprezentowała przy tym znaną już na przełomie XVI i XVII wieku tabelę magicznych ziół - z wyszczególnieniem wpływu roślin na konkretne narządy i zmysły. "Wiele z tych roślin wykorzystywanych jest w lecznictwie do dzisiaj, ale teraz, w odróżnieniu od naszych przodków, potrafimy powiedzieć, z czego ich moc wynika, podczas gdy niegdyś nie wiedziano tak naprawdę, dlaczego można nimi leczyć różne dolegliwości i choroby. Znano więc jedynie skutek, a nie sposób i mechanizm działania" - tłumaczyła. Wskazała na znane od wieków w lecznictwie rośliny: wilcze jagody, lubczyk, bazylię ogrodową, chmiel, pokrzywę, tymianek pospolity, koperek, gorczycę, rumianek, miętę i szałwię. "Niektóre z nich, mimo że wydają się nam tak bliskie i znane z rodzimej medycyny ludowej, stosowane były już starożytnej Grecji czy Egipcie. Na przykład o tymianku pospolitym można przeczytać w papirusie Ebersa sprzed 3,5 tys. lat. W starożytnym Egipcie służył on m.in. do balsamowania zwłok" - przypomniała autorka wykładu. Według niej, największą moc ma jednak czosnek, na którym poznano się wiele wieków temu. Dziś naukowcy potwierdzają to, czego dawni medycy byli pewni od dawna, że jedzenie czosnku wzmaga odporność, jest to antybiotyk, który ponadto obniża poziom cholesterolu i uważa się, że hamuje rozwój komórek rakowych. "Już w 1655 roku londyński College zalecał przyjmowanie czosnku jako leku na dżumę" - podkreślała Sołoducho. Czosnek jest także głównym składnikiem powstałego w XVIII wieku tzw. octu czterech złodziei, używanego we Francji po dziś dzień. "Historia tego specyfiku sięga 1721 roku, gdy czterech przestępców pracując w trakcie epidemii dżumy przy oczyszczaniu miasta ze zwłok, zażywało specyfik, na który składało się rozgrzane wino z czosnkiem. Okazało się, że dzięki temu uodpornili się i mimo styczności z zarazkami - przeżyli" - opowiadała prowadząca wykład. Jak podsumowała, uważana niegdyś za magię działalność, w tym stosowanie ziół czy minerałów, która w przeszłości była czymś tajemnym, budzący strach i grozę, dziś jest zrozumiała, zaaprobowana jako część medycyny. "Magów, czarodziejów, szarlatanów zastąpili fizycy, medycy i farmaceuci" - zakończyła autorka wykładu.