Przygodę z substancjami zacząłem właściwie od kodeiny. Zachłyśnięty kulturą Amerykańską i podekscytowany opisem efektów przez użytkowników, spróbowałem 150mg tejże. Oczywiście nic nie poczułem - za drugim i trzecim razem też, więc stwierdziłem, że dam sobie spokój. Moją uwagę przyciągnęły następnie psychodeliki, nieco później dysocjanty.
Poznajcie człowieka, który poświęcił życie odkrywaniu nowych gatunków grzybów
Tak, tych grzybów. :) Materiał Sarah Bellman z amerykańskiego Vice.
Kategorie
Źródło
Odsłony
763Lasy Meksyku są siedliskiem grzybów o spektakularnych właściwościach psychodelicznych, używanych od czasów prehistorycznych do celów rekreacyjnych, religijnych oraz, być może, leczniczych. Choć można je znaleźć w regionach tropikalnych i subtropikalnych na całym świecie, wielka obfitość ich rodzajów występuje Oaxaca. Wiele osób fascynuje się "magicznymi" efektami konsumpcji tych grzybów, ale są i tacy, których obsesja idzie o wiele dalej, na tyle daleko, że całe dnie spędzają na dokumentowaniu jednych z najrzadszych grzybów świata.
W ostatnim odcinku Farmakopei Hamiltona, poświęconej psylocybinowym grzybom psychodelicznym, główny bohater penetrował lasy Meksyku u boku eksperta, Alana Rockefellera, mykologa, który odkrywa, klasyfikuje i fotografie różnych odmiany grzybów.
Aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego, jak to jest być ekspertem od niektórych z najbardziej niezwykłych grzybów w świecie, VICE rozmawia z Rockefellerem o jego pracy oraz przyszłej możliwości legalizacji grzybów o właściwościach psychodelicznych.
VICE: Jakie są największe nieporozumienia dotyczące tego, czym się zajmujesz?
Alan Rockefeller: Przede wszystkim większość ludzi naprawdę nie ma pojęcia, czym to jest dla mnie. A dla mnie jest to coś naprawdę relaksującego. Przypuszczam, że wiele osób uważa, że to naprawdę chodzi w tym wszystkim o poszukiwanie haju. Dla niektórych osób faktycznie tak to wygląda, osobiście jednak nie jadam grzybów psylocybinowych zbyt często, jem je raz lub dwa razy w roku. Naprawdę więc nie o to w tym chodzi, a raczej o odkrywanie i uprawiania nauki. Wiele z tych gatunków to gatunki nowe, które mogę opisać i nadać im nazwy naukowe. Badam je i lepiej poznaję.
Które z doświadczeń podczas pracy w Meksyku spodobało Ci się szczególnie?
W zeszłym miesiącu sporo pracowałem nad grzybami, które rosną w ciemności. Są całkiem fajne, bo nigdy wcześniej nie zostały w Meksyku udokumentowane. Rosną w lesie mglistym, takim samym środowisku, w jakim rozwijają się inne gatunki psilocybe, toteż było przy tym sporo chodzenia po nocy, bez świateł. Odkryliśmy około 15 różnych gatunków, które świecą w ciemności. To było naprawdę ciekawe, znajdywanie ich wszystkich, a potem robienie im ładnych zdjęć z długim czasem ekspozycji.
Czy teraz, gdy coraz więcej stanów legalizuje marihuanę do użytku medycznego i rekreacyjnego, dostrzegasz szansę, by to samo stało się w nieodległej przyszłości z grzybami, zważywszy na ich właściwości lecznicze?
Tak i nie. Z pewnością posiadają one wiele realnych zastosowań medycznych i dla wielu ludzi postęp w walce z chorobą bywa dzięki nim szybki i znaczący, zwłaszcza gdy chodzi o zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, depresję czy alkoholizm, albo różne inne schorzenia psychiczne. Jednakże efekty psylocybiny są bardzo nieprzewidywalne. Zazwyczaj problemy pojawiają się w wypadku młodych ludzi. Wygląda na to, że osoby poniżej 21 roku życia biorą czasem coś z tych rzeczy i po prostu świrują, a media to podchwytują. Coś takiego nie zdarza się równie często w odniesieniu do trawki, która przy okazji ma wielu zwolenników. Korzysta z niej bardzo wiele osób. Każdy zna kogoś, kto pali trawkę. Tymczasem ludzie zainteresowani grzybami częściej trzymają się w podziemiu, bardziej się z tym ukrywają. Jest mniej prawdopodobne, że będą o tym rozmawiać z ludźmi, którzy grzybów nie używają. Nieprzewidywalne efekty grzybów sprawiają, że ludzie są wobec nich bardziej podejrzliwi. Nie dostrzegam zatem widoków na legalizację na takiej zasadzie, jak ma to miejsce w wypadku marihuany. Myślę, że jeśli to w ogóle nastąpi, będzie następstwem bardziej ogólnej tendencji do dekryminalizacji używania narkotyków i traktowania ich bardziej w kategoriach problem medycznego, niż kryminalnego.
Jaką radę dałbyś komuś, kto chciałby robić to, co ty?
Cóż, istotne rzeczą, jeśli chodzi mykologie, jest to, że nie ma z tego pieniędzy, wiec powiedziałbym, jest dość ważne, by najpierw znaleźć sobie przyzwoicie płatną pracę, o ile nie chcecie spędzić reszty życia po prostu wykonując swoje obowiązki, nie bywając w lesie i nie tak naprawdę nie uprawiając mykologii.
Komentarze