Europa idzie palić zioło

Teoretycznie, palenie marihuany jest wciąż nielegalne, ale tak wielu palaczy otwarcie łamie prawo, ze rządy wolą wybrać prostsza drogę

Tagi

Źródło

Time

Odsłony

13424

Wystarczy przejść się po Electric Avenue w Brixton w Londynie, a w przeciągu pięciu minut, trzy osoby zaproponują ci sprzedaż marihuany. Wszystko jest w porządku; tutejsza policja nie zaaresztuje cię za posiadanie niewielkiej ilości. W kontynentalnej Europie jest podobnie. Cedric, 18-letni student ze Szwajcarii, regularnie pali zioło z kolegami w pociągach, na ulicach i w parkach Genewy, nawet podczas szkolnych przerw. "Nauczyciele wiedzą o tym, ale nic nie mówią" - mówi.

W Marsylii dwa miesiące temu dwudziestu członków załogi lotniskowca "Foch" paliło na pokładzie marihuanę tak ostentacyjnie, że musiał ich ukarać sąd wojskowy, jednak wydał jedynie wyroki w zawieszeniu. Sądząc po zapachu dymu unoszącym się na całym okręcie, członkowie załogi przypuszczają, że dwie trzecie wszystkich ich kolegów było tak samo winnych.

Dotychczas Holandia była jedynym rajem dla palaczy w Europie Zachodniej, dzięki dziewięciuset coffee-shopom, gdzie dorośli mogą legalnie nabyć do 5 gram marihuany lub haszyszu. Teraz jednak na całym kontynencie europejskim zioło uzyskało nowy poziom akceptacji społecznej. A tak jak każą wyborcy, tak muszą postępować politycy, [stopniowo] zmniejszając sankcje karne.

Raport z badań Unii Europejskiej dotyczących narkotyków mówi o tym, ze co najmniej 45 milionów obywateli UE - 18% osób w wieku od 15 do 64 lat - spróbowało marihuany przynajmniej raz, a około 15 milionów zrobiło to w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Młodzi ludzie palą najwięcej: 25% 15-16-latków i 40% 18-latków próbowało zioła przynajmniej raz. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba osób, które przyznają się do tego, że paliły w ciągu ostatniego roku podwoiła się w wielu krajach Europy.

Jeśli jakieś prawo złamało 45 milionów ludzi, prawo to jest poważnie zagrożone. Większość krajów w dalszym ciągu utrzymuje twarde stanowisko w sprawie twardych narkotyków, jak kokaina czy heroina, jednak jeśli chodzi o marihuanę, [władze] idą z prądem. Pomimo utrzymywania surowych praw skierowanych przeciwko marihuanie - za palenie jointa w Wielkiej Brytanii można teoretycznie być skazanym na 5 lat wiezienia - sposób, w jaki miliony ludzi otwarcie łamie prawo zmusza europejskie rządy do tego, żeby się dostosowały.

Większość rządów próbuje wariantu zwanego w języku holenderskim "gedogen" - przymykanie oka. Władze utrzymują posiadanie marihuany w kodeksie karnym, aby nie łamać konwencji z 1988 roku zabraniającej otwartej legalizacji oraz aby zapobiec kontrowersjom politycznym związanym ze zmiana prawa. Optują jednak za łagodnym podejściem do egzekwowania tego zakazu. W zeszłym miesiącu policja w Brixton rozpoczęła sześciomiesięczny eksperyment: policjanci będą na miejscu udzielać osobom używającym narkotyków ostrzeżeń i konfiskować ich narkotyki zamiast stawiać ich w stan oskarżenia. Policjanci przewidują, że uda im się w ten sposób zaoszczędzić przynajmniej pięć godzin pracy na każdym przypadku zaniechania aresztowania, a zaoszczędzony czas przeznaczyć na zajmowanie się przestępstwami ulicznymi i dealerami narkotykowymi. We Francji i w Niemczech lokalna policja, prokuratorzy i sędziowie mogą wedle własnego uznania podejść do tego tolerancyjnie. W Belgii rząd proponuje, aby dokonywać aresztowania tylko wtedy, gdy używanie marihuany "stwarza problem" dla samego palacza lub dla innych - nie należy wiec palić przy nieletnich. Władze oczywiście nie przewidują większych problemów, ponieważ ludziom będzie wolno także hodować własną trawkę.

Niektóre kraje idą jeszcze dalej. W Hiszpanii, podczas gdy dealerzy mogą nadal być aresztowani, osoby używające narkotyków rekreacyjnych, w tym heroiny, nie są oskarżani, jeśli tylko robią to na terenie prywatnym. W rzeczywistości, często zdarza się widzieć młodych ludzi palących razem jointa przed klubem lub nawet wstrzykujących sobie narkotyki na miejskim placu. Niezależnie od tego, czy dzieje się to mimo tego liberalnego podejścia, czy też za jego sprawą, użycie narkotyków w Hiszpanii spadło w ciągu ostatnich dziesięciu lat. W zeszłym miesiącu Portugalia zaczęła stosować podobne podejście do dekryminalizacji. Osoby używające jakichkolwiek narkotyków po raz pierwszy otrzymują wyroki w zawieszeniu; uzależnieni są uznawani za "pacjentów", których wysyła się do specjalnej komisji ds. uzależnień od narkotyków i oferuje się im leczenie. Jeśli odmówią, mogą otrzymać grzywnę, być skazani na prace społeczne, być wpisani na czarna listę na dyskotekach - ale nie idą do wiezienia. Carlos Rocha, rzecznik Rady Ministrów, mówi, że stare prawo "wysyłało rokrocznie coraz więcej osób do wiezienia, a wiezienia stały się targami narkotyków, przedszkolami uzależnienia".

W dalszym ciągu wielu Europejczyków uważa ze dekryminalizacja marihuany to szaleństwo. Nawet w Holandii, 40% ankietowanych chciałoby, aby miękkie narkotyki z powrotem były zabronione, a 80% samorządów lokalnych zabrania otwierania coffee-shopów z marihuaną. Obrońcy sprzedaży w coffee-shopach uważają, że bardzo korzystne jest oddzielenie osób używających marihuany - z których 75% to jedynie palacze rekreacyjni, palący raz w tygodniu lub rzadziej - od dealerów handlujących twardymi narkotykami. "Oddzielenie tych rynków zaowocowało zmniejszeniem używania heroiny przez młodych ludzi" - mówi Janhuib Blans z Jellinek Center w Amsterdamie. Obecnie, przeciętny wiek holenderskiego narkomana uzależnionego od heroiny stale rośnie i osiągnął już 40 lat; otwarto już nawet dom starców dla narkomanów. Peter Lilley, były zastępca lidera brytyjskiej Partii Konserwatywnej, spowodował ostatnio zamieszanie, popierając sprzedaż marihuany w licencjonowanych sklepach do konsumpcji na wynos, tak jak sprzedaje się mocne alkohole. Narkotyki mogłyby wówczas, podobnie jak alkohol, zawierać ostrzeżenia zdrowotne i być źródłem wpływów podatkowych. Jednak inaczej niż w Holandii, byłyby legalnie zamawiane u licencjonowanych plantatorów. Uważa on, że przeszkodzi to syndykatom narkotykowym i pomoże sprawić, że narkotyki staną się czymś "zwyczajnie nudnym" - te same powody przedstawili szwajcarscy urzędnicy na poparcie nowego prawa, zezwalającego na legalną produkcje marihuany na sprzedaż dla mieszkańców Szwajcarii.

Europejski liberalizm nie wzruszy raczej postawy Waszyngtonu - prezydent Bush stwierdził, że legalizacja narkotyków "byłaby socjalną katastrofą". Pomimo wzrastającej liczby aresztowań za posiadanie marihuany, USA wydają się być wciąż mocno przywiązane do ścisłej prohibicji. Waszyngton będzie musiał jednak uważać na pachnące marihuaną chmury nadciągające zza północnej granicy. Kanadyjskie Stowarzyszenie Prawnicze, Królewska Kanadyjska Policja Konna oraz Kanadyjskie Stowarzyszenie Komendantów Policji wspierają warunkowo dekryminalizację posiadania niewielkiej ilości marihuany. Podobny pogląd wyraża Joe Clark, były premier, lider opozycyjnej Partii Konserwatywnej.

Już teraz jest to zyskowny eksport: podziemny przemysł zajmujący się produkcją marihuany w Kolumbii Brytyjskiej zatrudnia ok. 150 000 osób i przynosi dochód w wysokości ok. 4 miliardów dolarów rocznie, przy czym 95% produkcji jest wysyłana do USA. Wyniki ostatnich badań opinii publicznej nt. marihuany wykazują, że 47% [dorosłych] Kanadyjczyków popiera jej legalizację. Pewien przedsiębiorca ocenia, że legalizacja nastąpi w ciągu dwóch lat; snuje już plany dotyczące otwarcia sieci kawiarni rozmieszczonych wzdłuż 3987 mil granicy kanadyjsko-amerykańskiej, w której sprzedawano by wysokiej jakości zioło na wynos, w pakowanych próżniowo torebkach.

Waszyngton podniesie krzyk, gdy tylko Kanada spróbuje choćby przymierzyć się do legalizacji handlu marihuaną. Jednak, tak jak uczy się tego Europa, być może łatwiej będzie strącać rakiety wystrzelone przez "bandyckie kraje", niż zwalczyć porozumienie pomiędzy przyjaciółmi i sąsiadami, którzy uważają, że mądrzej jest żyć z marihuaną niż z nią walczyć.

Tłumaczenie: Herbie

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

Bfr0n3 (niezweryfikowany)

ogolnie to nie jestem w cafe tylko w domu mam stalke ale host mam taki chujowy:((
ehh no fazy zajebiste sa tutaj napisane qrfa najlepiej by bylo jak by u nas w kraju dojebali legala:))idziesz sobie qrfa do sklepu mowisz "dobry da pani blanta sytego " aklientka sie obraca szybko skrecila takiego bez tytoxu i mowi "dyszke poprosze " ty dajesz dyszke idziesz na przystanek czekasz na tramwaj wyciaksz porka i smazysz :))))))o qrfa ale by byla faza. jak ktos cche ze mna pogadac to piszcie do mnie na maila. dopra nerqa

dagi (niezweryfikowany)

moze rzady panstw zacznom cos dopiero robic jak w holandii bedzie mieszkac 50% ludzi z calego globu

realista parten... (niezweryfikowany)

dyche? jakby byl legal, to nawet po dodaniu 70% podatku kosztowalo by to max zlotowke...

Bob (niezweryfikowany)

To wszystko wygląda dosyć optymistycznie,ale nie podniecajcie się za bardzo tą legalizacją w Europie, polscy politycy, jak zwykle opacznie zrobią na odwrót, już słychać, że sankcje za posiadanie mogą być jeszcze b.dotkliwe...zachęcam więc do emigracji, najlepiej na Antyle Holenderskie(niezłe prawo i lato) przez cały rok.

lds (niezweryfikowany)

i tak powinno byc zrobione!!!
po co walczyc...lepiej zalegalizowac

KillaBeeZ (niezweryfikowany)

ja mysle ze nikt by nie kupywal tylko sadził

LEGALIZE IT!!!

Anonim (niezweryfikowany)

a ja sie nie zgadzam , sadzenie to zbyt wiele czasu i poswiecen wiec wiekszosc by kupowalo

kamacz (niezweryfikowany)

moze rzady panstw zacznom cos dopiero robic jak w holandii bedzie mieszkac 50% ludzi z calego globu

olemu (niezweryfikowany)

moze rzady panstw zacznom cos dopiero robic jak w holandii bedzie mieszkac 50% ludzi z calego globu

ProX (niezweryfikowany)

Piekny aromat palonej ganji unosi sie w powietrzu ah jakie to wspaniale pojsc sobie na miasto i poczuc swojskie zapachy zeby wszyscy palili razem jeden do drugiego 1:chcesz bucha 2: no baaa ! :D

ProX (niezweryfikowany)

Piekny aromat palonej ganji unosi sie w powietrzu ah jakie to wspaniale pojsc sobie na miasto i poczuc swojskie zapachy zeby wszyscy palili razem czestowali i wszystkich smiechem zabijali

Zajawki z NeuroGroove
  • 2C-P
  • Dekstrometorfan
  • Etanol (alkohol)
  • Opripramol
  • Przeżycie mistyczne

Set - natłok myśli, duża ilość emocji, które były zarówno euforią, melancholią i zdenerwowaniem - nie potrafiłam rozpoznać, o co chodzi mojemu organizmowi. Nie oczekiwałam niczego, trip był dla mnie niespodzianką. Liczyłam na to, że może 2c-p da mi choć maleńką fazę z powodu pramolanu i zjazdu na dxm, ale nie spodziewałam się takich cudów. Setting - mój pokój, noc, mama spała w drugim pokoju, tata w Anglii.

 Przez dwa lata bezskutecznie poszukiwałam tzw. „spontanicznego oświecenia”. W końcu przybyło ono do mnie w najmniej oczekiwany sposób.

  • Morfina
  • Pierwszy raz

Humor bardzo zły, chęć odcięcia się od świata w zaciszu własnego pokoju

Opiszę swoje pierwsze prawdziwe spotkanie z opiatami, nie wliczając w to kodeiny z prostej przyczyny nie "trawienia" jej odpowiednio przez mój organizm.

Historia zaczyna się od bardzo podłego humoru spowodowanego dużą ilością stresu, kłótni i utraty sporej ilości znajomości w przeciągu ostatnich paru dni. Myślałem, czym by się tu tego dnia dobić przeglądając podręczną apteczkę ćpuna, wybór stanął między snem po benzo a tabletką morfiny, którą miałem wziąć parę miesięcy wcześniej, lecz zdecydowałem, że jedno uzależnienie już mi wystarczy.

  • Kodeina
  • Retrospekcja

Zaczęło się od ciekawości.

„Pieprzony świat. I my – przywiązujący sobie kamienie do stóp, wypływając na głębokie wody”

I apteki. Mijamy je codziennie. Każdego dnia przebywam ten sam zapętlony spacer – Z domu na przystanek, z przystanku do miasta. I do szkoły. I każdego dnia przechodzę co najmniej obok kilku.

  • Dekstrometorfan
  • Przeżycie mistyczne

Dom, ciekawość, ekscytacja.

Acodin zakupiony bezproblemowo w pobliskiej aptece, udaję się do domu pełen ekscytacji, ponieważ moje doświadczenie z psychodelikami jest bardzo nikłe.

Dotarłem szczęśliwie do domu, rodziców nie ma mogę spokojnie zażyć środek na kaszel. Biorę dawki po 5 tabletek co 5 minut. Siedzę przy komputerze słucham muzyki i czekam na pierwsze efekty...